Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2018/19


january

Rekomendowane odpowiedzi

Drogi ely3 - czy ja gdzies napisalem, ze MJ mial mniej hejterow? Napisalem tylko, ze dzis jest wiecej mozliwosci do hejtowania, ze wzgledu na wieksza ilosc platform komunikacyjnych (chyba zadna ryzykowna teza?).

 

Jak koniecznie chcesz twardych danych na ten temat to lap: 1,52 mld osob - liczba uzytkownikow facebooka na koniec 2018 :smile:

 

Ofc domyslnie zakladam, ze w zwiazku z tym w strone LBJ leci wiecej hejtu, ale staram sie byc na tyle przyzwoity - zeby nie przedstawiac moich opinii jako faktow (co Tobie rowniez polecam!)

 

Tyle tylko, że zarówno sympatia jak i hejt rozkładały się w ostatnich latach na LeBrona i Bryanta, a w skali globalnej dodatkowo na Messiego i Ronaldo. Jordan pod względem szeroko rozumianej atencji był osamotniony, zwłaszcza po wypadnięciu Magica i Maradony, co ułatwiało mu zarówno zebranie pokaźnej liczby sympatyków, jak i sporej ilości hejterów. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zarówno jednych, jak i drugich ma więcej niż LeBron (procentowo). 
Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że zarówno sympatia jak i hejt rozkładały się w ostatnich latach na LeBrona i Bryanta, a w skali globalnej dodatkowo na Messiego i Ronaldo. Jordan pod względem szeroko rozumianej atencji był osamotniony, zwłaszcza po wypadnięciu Magica i Maradony, co ułatwiało mu zarówno zebranie pokaźnej liczby sympatyków, jak i sporej ilości hejterów. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zarówno jednych, jak i drugich ma więcej niż LeBron (procentowo).

Wayne Gretzky, Michael Johnson, Ronaldo, Tyson (+w samym NBA tacy Shaq czy Grant Hill byli przeciez mega popularni w mid 90's) - to tak na szybko (a pewnie byloby tego wiecej).

 

Dodatkowo dzis jeden hejter jest wart wiecej niz 1000 kiedys (moge w 2 min napisac komentarz na FB pod jakims filmikiem z nba, ktory przeczytaja tysiace).

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wayne Gretzky, Michael Johnson, Ronaldo (+w samym NBA tacy Shaq czy Grant Hill byli przeciez mega popularni w mid 90's) - to tak na szybko (a pewnie byloby tego wiecej).

 

Dodatkowo dzis jeden hejter jest wart wiecej niz 1000 kiedys (moge w 2 min napisac komentarz na FB pod jakims filmikiem z nba, ktory przeczytaja tysiace).

 

Przecież Gretzky po raz ostatni był MVP w 1989 r. Zresztą hokej nawet w USA nie był w top3 sportów zespołowych, ogólnie jest popularny tylko w 8-10 krajach, a zarówno Gretzky, jak i Lemieux nigdy nie byli globalną marką. 

 

Michael Johnson to jakiś żart? 

 

Ronaldo wybił się pod koniec kariery Jordana. 

 

Grant Hill był na siłę promowany przez ligę i wygrał dwa razy głosowanie do ASG (raz to była ewidentna mobilizacja hejterów Jordana, bo trudno o lepszy przykład hejtu niż pominięcie najlepszego gracza ligi w pierwszej piątce wschodu), ale dość szybko okazało się, że on nie ma w sobie żadnego magnetyzmu i Iverson z Carterem łatwo  go prześcignęli w popularności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tyle tylko, że zarówno sympatia jak i hejt rozkładały się w ostatnich latach na LeBrona i Bryanta, a w skali globalnej dodatkowo na Messiego i Ronaldo. Jordan pod względem szeroko rozumianej atencji był osamotniony, zwłaszcza po wypadnięciu Magica i Maradony, co ułatwiało mu zarówno zebranie pokaźnej liczby sympatyków, jak i sporej ilości hejterów. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zarówno jednych, jak i drugich ma więcej niż LeBron (procentowo). 

 

 

Wyjdz z bańki o nazwie koszykówka.

 

Nikogo nie obchodzi Lebron czy Bryant w skali popularności Messiego i Ronaldo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież Gretzky po raz ostatni był MVP w 1989 r. Zresztą hokej nawet w USA nie był w top3 sportów zespołowych, ogólnie jest popularny tylko w 8-10 krajach, a zarówno Gretzky, jak i Lemieux nigdy nie byli globalną marką.

 

Michael Johnson to jakiś żart?

 

Ronaldo wybił się pod koniec kariery Jordana.

 

Grant Hill był na siłę promowany przez ligę i wygrał dwa razy głosowanie do ASG (raz to była ewidentna mobilizacja hejterów Jordana, bo trudno o lepszy przykład hejtu niż pominięcie najlepszego gracza ligi w pierwszej piątce wschodu), ale dość szybko okazało się, że on nie ma w sobie żadnego magnetyzmu i Iverson z Carterem łatwo go prześcignęli w popularności.

Przeciez popularnosc Hilla zabily kontuzje :)

Dobrze, ze Shaqa nie kwestionujesz.

 

Ronaldo mial prime w okresie drugiego 3peatu MJa

 

Michael Johnson byl wtedy mega popularny (nigdy nie lubilem lekkiej a pamietam typa).

 

Tak jak Ronaldo zalapal sie na koniec Jordana tak Jordan zalapal sie na koniec Gretzky'ego

 

no i Tysona dodalem - dosc popularny (i wzbudzajacy spore emocje) typek.

 

I tak - mam swiadomosc, ze MJ popularnoscia (w swoich czasach) bije LBJa na glowe - z tym, ze teraz mamy takie czasy gdzie hejter moze wrecz dotrzec bezposrednio do gwiazdy (patrz fake konta Duranta :) ).

Przeciez jakby wtedy istnialy wszelkiej masci fejsbunie to dawaloby mega kopa wszelkim Januszom do kreowania narracji o tym, ze 'dziecioczki ch*** sie znaja bo nie widzialy na zywo wielkiego KAJa/Wilta/Russella/kogokolwiek.

 

Wtedy jedyny przekaz jaki docieral z mediow to byl ten oficjalny (a lidze zalezy zeby tworzyc narracje o wielkosci na tu i teraz).

 

Podsumowujac - dzis ciezej o stworzenie sobie 'legacy' (bo ludzie chcacy 'bronic' idoli z dziecinstwa maja w koncu do tego skuteczne narzedzia).

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 mistrzostwa dla Heat, jedno dla Cavs 

no faktycznie hujnia z grzybnią.

 

wiele klubów marzy by być tak zaoranym.

Co nie zmienia faktu, że zaorał :smile:

 

pomijając że HEat, gdyby nie kontuzja Bosha i ageing Wade'a, to w ogóle nie byłoby zaorane. No ale, jak Alonzo się na coś uprze to nie przetłumaczysz

Wyjaśniałem to wielokrotnie rw - głównie w tematach Heat. 

Nie wynika to z mojego uporu, ale z trzeźwej oceny sytuacji. Inna sprawa, że Pat mógł obrać nieco inna drogę zapewne.

 

Alonzo czemu tak nie lubisz LeBrona, który pozwolił Heat zbudować świetny zespół i dał kolejne tytuły?

 

Swoją droga Clippers siódmy kolejny sezon nad Lakers.

Bardzo lubię i szanuje LeBrona. To Lorak postawił LeBronowi w dyskusji tak wysoko poprzeczkę - mówimy o porównaniu do MJa. Michael nie skakał z kwiatka na kwiatka niczym tasiemiec pożerając wszystko i głównie taka jest pomiędzy nimi różnica wg mnie. Pisanie o jego grze w Wizards jest nie na miejscu - wrócił bo chciał grać. Fajnie, że wtedy wrócił, ale nikt powazny niczego od niego już nie oczekiwał. 

 

zdobycie tytułu to kres dogi. osiągnięto cel i co taki fan ma dalej robić? co innego, gdy zespół jest wiecznie w budowie, można się ekscytować nieznanymi rookies, wiecznym rozwojem młodych-zdolnych, summer leauge albo loterią. jest o czym, gadać, są emocje, jest sens istnienia kibica. a po mistrzostwie to tylko pustka, bo z sukcesem nie każdy potrafi sobie poradzić, więc nic dziwnego, że niektórzy popadają w malkontenctwo.

I co ja mam Lorak Tobie tu odpisać?

Podoba mi się rozwój młodzieży Heat - Winslowa, Richardsona, Adebayo. Szkoda, że TJ został sprzedany do Suns. W drafcie liczę na Garlanda. Czy jestem czymś w Heat sfrustrowany? Nieee. Zastanawiam sie tylko jak będzie wyglądała nowa era postrileyowska - czy Spo udźwignie to wszystko, gdzie w tym wszystkim będzie Battier. W którą stronę pójdzie koncepcja na drużynę. Fajne były te dwa mistrzostwa z LBJem, ale po pierwsze jest niedosyt, a po drugie  1st pick 2021 i kilka drugorundowych, które idą do innych klubów to wszystko są jeszcze konsekwencje sprzątanie po tamtej drużynie. Z chęcią oddałbym te dwa mistrzostwa za jedno pod koniec lat 90tych. To tylko etap w moim ponad 20letnim kibicowaniu Heat. Bardzo przyjemny, ale etap. 

 

Dopiero się zorientowałem, że nawiązywał do postu Alonzo (który z kolei raczej pisał serio, albo to była bardzo wyrafinowana ironia). 

W sumie i jedno i drugie :smile:

Edytowane przez Alonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i co z tego że wyjaśniałeś? w sensie mam czytać? czy uwierzyć że to LeBrona wina że Bosh dostał zakrzepów a Wade zdziadział? LOL

 

w ogóle Ty i 'trzeźwa ocena sytuacji' w odniesieniu do Heat to teraz nie wiem czy autoironizujesz  czy piszesz na serio

 

Co nie zmienia faktu, że zaorał  :smile:

 

 

Cavs w ciągu 4 lat po odejściu Lebrona mieli 5 picków w top5 draftu. Jeśli nie umieli  zrobić z tego przyzwoitej drużyny, to pewnie tak samo LeBrona wina jak te zakrzepy Bosha. 

 

Anyway: od budowania drużyn są GMowie, zawodnicy są od grania.  

Edytowane przez rw30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjdz z bańki o nazwie koszykówka.

 

Nikogo nie obchodzi Lebron czy Bryant w skali popularności Messiego i Ronaldo

 

Według rankingu ESPN LeBron jest drugim najpopularniejszym sportowcem świata, po Ronaldo a przed Messim. 

 

Ranking uwzględnia liczbę fanów w mediach społecznościowych, zarobki na kontraktach reklamowych oraz liczbę wyszukiwań w internecie, czyli w miarę obiektywne kryteria.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i co z tego że wyjaśniałeś? w sensie mam czytać? czy uwierzyć że to LeBrona wina że Bosh dostał zakrzepów a Wade zdziadział? LOL

 

w ogóle Ty i 'trzeźwa ocena sytuacji' w odniesieniu do Heat to teraz nie wiem czy autoironizujesz  czy piszesz na serio

 

 

Cavs w ciągu 4 lat po odejściu Lebrona mieli 5 picków w top5 draftu. Jeśli nie umieli  zrobić z tego przyzwoitej drużyny, to pewnie tak samo LeBrona wina jak te zakrzepy Bosha. 

 

Anyway: od budowania drużyn są GMowie, zawodnicy są od grania.  

Słusznie. Co ja tam wiem o Heat. 

 

LeBron nie jest zwykłym zawodnikiem. Jego obecność zmuszała zawsze management do szybkiej i kreatywnej przebudowy drużyn. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez popularnosc Hilla zabily kontuzje :smile:

 

Grant Hill się skontuzjował dopiero w play-off 2000, gdy już było wiadomo, że nowej ikony ligi z niego nie będzie. Nawet w głosowaniu do ASG '00 Carter i Iverson dostali znacznie więcej głosów niż jeszcze całkowicie zdrowy Hill. Po prostu był on trochę na siłę promowany na początku kariery, ale z czasem ludzie zaczęli go postrzegać jako trochę bezpłciowego gracza i skierowali uwagę na innych zawodników. 

 

Dobrze, ze Shaqa nie kwestionujesz.

Shaq odbierał trochę atencji Jordanowi, ale z nim był podobny problem co z Wiltem - ludziom trudno identyfikować się z wielkoludami. Nieprzypadkowo dla większości fanów Lakers bliższym zawodnikiem był Bryant.

 

Michael Johnson byl wtedy mega popularny (nigdy nie lubilem lekkiej a pamietam typa).

Był rozpoznawalny, ale mało kto wieszał sobie jego plakaty nad biurkiem i uważał go za wielkiego idola. 

 

no i Tysona dodalem - dosc popularny (i wzbudzajacy spore emocje) typek.

Please… To już bardziej Andre Agassi pasuje. Ale i tak nie ma porównania z czwórką Kobe-LBJ-Messi-Ronaldo. 

 

Ronaldo mial prime w okresie drugiego 3peatu MJa

Ronaldo wchodził na szczyt, gdy MJ z niego powoli schodził. 

Wtedy jedyny przekaz jaki docieral z mediow to byl ten oficjalny (a lidze zalezy zeby tworzyc narracje o wielkosci na tu i teraz).

 

Podsumowujac - dzis ciezej o stworzenie sobie 'legacy' (bo ludzie chcacy 'bronic' idoli z dziecinstwa maja w koncu do tego skuteczne narzedzia).

 

Trochę naciągasz rzeczywistość. TV i gazety miały wgląd w kulisy ligi i wielokrotnie wyciągały różne nieciekawe zdarzenia na światło dzienne. 

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę naciągasz rzeczywistość. TV i gazety miały wgląd w kulisy ligi i wielokrotnie wyciągały różne nieciekawe zdarzenia na światło dzienne.

To dalej tv i gazety (ktorym tez pewnie zalezalo na pompowaniu tego co tu i teraz) a nie potencjalne miliony Januszow w internetach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To dalej tv i gazety (ktorym tez pewnie zalezalo na pompowaniu tego co tu i teraz) a nie potencjalne miliony Januszow w internetach :smile:

Nie wiem czy aż tak zależało, biorąc chociażby pod uwagę jaką estymą otaczano wówczas starszych graczy typu Magic, Bird, Russel czy Wilt. Na pewno nie było tak, że istniał jakiś oficjalny przekaz i wszyscy się do niego stosowali. Małysz czy Lewandowski też mają w dzisiejszych czasach sporą przychylność mediów i sporo hejtujących Januszków, ale ci drudzy niespecjalnie wpływają na ich legacy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest nawet być może numerem 1, bo od dzieciaka jest na nim presja, jakiej nikt inny nie doświadczył od tak młodego wieku i on ją udźwignął. poza tym bycie "idealnym" koszykarzem poprzez znalezienie balansu między "byciem Jordanem" a "byciem Magiciem". do tego wisienka na torcie, czyli tytuł dla cavs.

 

A co sądzisz o mojej teorii, że tytułem dla Cavs po prostu usunął plamę na legacy z finałów w 2011 roku (czyli w zasadzie wychodzi na zero)? ;]

 

Czy gdyby LBJ wygrał w 2011 r., ale jednocześnie przegrał w 2016 r. to byłby postrzegany lepiej/gorzej/tak samo? 

 

Wygrana w 2011 r. wiązałaby się z zarzutami, że zrobił to z jednym z najlepszych suportów all time, ale jednocześnie przegraną w 2016 r. nawet najwięksi hejterzy Jamesa by usprawiedliwiali tym, że poległ w starciu z teamem 73-9. No i jednak miałby 3peat, przy czym jego wkładu w dwa ostatnie tytuły nikt specjalnie by nie kwestionował.

 

W zasadzie to LeBron z większą presją grał w 2011 roku i wtedy sobie z nią nie poradził (piąty strzelec serii!), w 2016 r, nikt od niego zwycięstwa nie wymagał, mógł podejść do tego bez specjalnej spiny, no i tak się ułożyło, że dostał od losu wyjątkowo sprzyjające okoliczności (niesamowity Irving i jednocześnie brak Greena w game 5, niemoc Stefka, Barnes robiący 5/32 w ostatnich trzech meczach, Klay przestający nagle trafiać trójki,  no i ogólnie losy zespołów z 65+ wins potwierdzają, że w pewnym momencie po prostu brakuje takim teamom paliwa w play-off). 

 

Tak naprawdę to chyba najwięcej o legacy LeBrona powiedziałaby nam finały w 2015 r. gdyby Cavs grali w pełnym składzie. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 2015 mając zdrowego Irvinga i Love byłaby szansa na mistrzostwo dla CC. GSW w 2015 nie była jeszcze drużyną tak silną jak w 2016.
Przez pierwsze trzy spotkania finałów 2015 CC gryźli parkiet dosłownie. Zaangażowanie godne podziwu. Ale sił starczyło na takie granie tylko na trzy mecze. Z Irvingiem i Love mieliby szerszy skład oraz znacznie lepszą ofensywę kosztem trochę gorszej defensywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grant Hill się skontuzjował dopiero w play-off 2000, gdy już było wiadomo, że nowej ikony ligi z niego nie będzie. Nawet w głosowaniu do ASG '00 Carter i Iverson dostali znacznie więcej głosów niż jeszcze całkowicie zdrowy Hill. Po prostu był on trochę na siłę promowany na początku kariery, ale z czasem ludzie zaczęli go postrzegać jako trochę bezpłciowego gracza i skierowali uwagę na innych zawodników. 

Grant Hill miał potencjał na bycie kimś więcej niż Iverson czy Carter. Niestety kontuzje mu zabrały to co najlepsze. To był bardzo wartościowy zawodnik. Niech świadczy o tym fakt, że po tych kontuzjach był bardzo dobrym obrońcą w Phoenix. Ogólnie stał się świetnym rolesem. No niestety los go nie oszczędził. Do czasu kontuzji GH33 miał średnie na poziomie 22p/8r/6a/1.6s na skuteczności 48% z gry. No i był jednym z najpopularniejszych zawodników, moim zdaniem top3. Chyba nie wiesz o czym piszesz jeśli uważasz, że to był "bezpłciowy" gracz...

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież on tam mówi, że Lakers mają shooting (LOL), 

 

Bo mieli:

 

KCP 38%, Kuzma 37%, Hart 40%, Ingram 39% (ale tu wiadomo, mały volume). 

 

Trudno było przypuszczać, że wszyscy zanotują zjazd, prędzej że pójdą jeszcze w górę przy LeBronie. 

 

że wszystkie ekipy opierające się na rzutach z dystansu przegrały w playoffach (nie, nie przegrały, w ECF i WCF zagrały cztery z pięciu najczęściej rzucających za 3 drużyn w playoffach)

 

To nie jest takie oczywiste, bo co jeśli masz np. najlepszego kreatora w NBA i obrona ustawiana jest zawsze pod jego penetracje, co w efekcie kończy się całą masą dobrych pozycji na obwodzie? Czy taki zespół opiera się na rzutach z dystansu czy na atakowaniu kosza?

 

I analogicznie masz masę jednowymiarowych shooterów, których przeciwnik neutralizuje hard closeoutami, co kończy się np. rzutami z midrange, bo nic innego ci goście nie wyczarują. Czy taki zespół opiera się na trójkach w mniejszym stopniu, niż ten z pierwszego przykładu?

 

Nie Jendras - clue jego wypowiedzi jest taki, że ekipy z dobrymi shooterami - opierającymi się na nich odpadały z PO. Jako przykład podał serię Sixers-Celtics (gdzie Sixers z jedynym graczem obwodowym tej serii bez rzutu przegrać mieli, bo opierali się na shooterach, a Celtics nie opierali się na shooterach tylko na ludziach łamiących defensywę, co gdy patrzymy na Sixers i Cs oraz na tamtą serię jest po prostu śmieszne)  i jako przykład nie opierania się na shooterach tylko na ballhandlerach podał również Rockets, gdzie zadaniem połowy teamu jest stanie i rzucanie c&s  za 3 w ataku. 

 

Ta wypowiedź jest błędną interpretacją tego co działo się na boisku w tamtych PO i betonowym myśleniem showtimegłupków oplątujących Lakers.

 

Clue jest takie, że nie chcesz mieć drugiego Cleveland, co jest prawdą. 

 

A Sixers mieli jednowymiarowych grajków. W Celtics prawie każdy rzucał trójki, ale potrafił też coś zrobić z piłką. 

Edytowane przez Jendras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • matek zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.