Skocz do zawartości

Playoffs 2018 - 1st round Cleveland Cartel (4) vs. Indiana Pacers (5)


Wyparlo

Rekomendowane odpowiedzi

Jak obejrzałem te 3 mecze to mam wrażenie, że Cleveland nie mają ciągu na kosz.. w ogole brakuje tam gości którzy maja dobry pierwszy krok i potrafią minąć obrońce, strasznie statyczna gra, i przerzucanie piłki po obwodzie. Już nie wspomne, że wygladaja jakby grali za kare, LBJ niestety swoją głupią chęcią przegonienia KAJ i grania tych duzych minut w RS zapłaci zajechaniem fizycznym, były sytuacje w tych 3 meczach, że mogł spokojnie pakować się pod kosz ale zwyczajnie już chyba nie miał siły do tego typu rozwiązań. 

Wczoraj jak usiadł na te 6 minut pod koniec 1 kwarty, i wszedł w drugiej, to był jego najdłuższy odpoczynek w tej serii. To też dużo nam mówi..

 

 

P.S Kardashian już na stałe przyspawany do ławki ? troche niezła patola..

Edytowane przez Vice
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James, who finished with 28 points, was only 2-of-7 from the field with two turnovers when defended by Bogdanovic on Friday. James is shooting only 24 percent in the series when Bogdanovic is matched up against him in the half court, according to ESPN Stats & Information.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko "Król" sam chciał, aby podpisać JR Smitha i pana trenera Lue. Dlatego pretensje może mieć do siebie. Chce grać z ziomkami i decydować o wszystkim, to musi mieć trenera pokroju Lue.

 

 

Tego chyba nikt nie kwestionuje, Król sam sobie nagnoił i zaraz się okaże, że jest nagusieńki.

 

David Blatt lubi to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James, who finished with 28 points, was only 2-of-7 from the field with two turnovers when defended by Bogdanovic on Friday. James is shooting only 24 percent in the series when Bogdanovic is matched up against him in the half court, according to ESPN Stats & Information.

 

takimi statystykami to mozna sobie tylek podetrzec co najwyzej, strasznie maly sample-size 

to tylko jedno spotkanie i do tego jeszcze mala jego czesc

 

bardziej ekstremalnym przykladem takiego uzywania statystyk byloby wziecie 2 mecze KATa i pisanie ze gosc jest bustem powolujac sie na jego cyferki

 

 

Tego chyba nikt nie kwestionuje, Król sam sobie nagnoił i zaraz się okaże, że jest nagusieńki.

 

David Blatt lubi to.

 

problem dla Cavs jest taki, ze LeBron nie musi tam siedziec do konca kariery, nie musi tam nawet byc w nastepnym sezonie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krotka lekcja dla oladipo jak radzic sobie przy podwojeniach przez cavs (curry vs cavs 2015-2018)

https://streamable.com/hrlw7

Również uważam, że to słaba lektura dla Oladipo, bo Curry przeciw Cav w finałach grał zawsze poniżej swojego normalnego poziomu więc słabo sobie coś radził przeciw nim. W finałach 2016 przegrał matchup nawet z Irvingiem, a w finałach 2017 też chyba za dużo lepszy nie był od Irvinga, jeśli w ogóle był lepszy. Poza tym, gdyby Oladipo miał obok sibie Greena, Thompsona, a później jeszcze

Duranta to miałby dużo więcej w meczach łatwych rzutów bez obrońcy lub zza zasłony.

Poza tym Oladipo to zupełnie inny rodzaj gracza niż S.Curry. Mają inne atuty.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie.Kto waszym zdaniem po odpadnięciu Cavs ma największe szanse zagrać w finale ze wschodu?Boston chyba z racji kontuzji Irvinga nie da rady wygrać,może Indiana pójdzie za ciosem i powalczy o finały?

 

Choć pewnie Lebron nie powiedział jeszcze ostatniego słowa :smile:

Edytowane przez Baki92
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak Cavs odpadna to mysle ze 76ers chyba sa taka ekipa ktora ma najwiecej do pokazania, bo graja innym stylem i maja game changera w postaci Embiida na ewentualna serie z takimi GSW

 

bo tak to chyba moznaby bylo powiedziec tez o Raptors, ale jak oni wejda do Finalu to ani z GSW ani z Rockets im nie wroze niczego dobrego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak Cavs odpadna to mysle ze 76ers chyba sa taka ekipa ktora ma najwiecej do pokazania, bo graja innym stylem i maja game changera w postaci Embiida na ewentualna serie z takimi GSW

 

bo tak to chyba moznaby bylo powiedziec tez o Raptors, ale jak oni wejda do Finalu to ani z GSW ani z Rockets im nie wroze niczego dobrego

 

Też jestem zdania, że Phila może coś próbować ugrać z finalistą Zachodu. W przeciwieństwie do wiecznie playoffowo osranych Raptors i zajechanego Lebrona z bandą nieudaczników. Aczkolwiek prawdziwy finał w tym roku będzie w półfinale Zachodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też jestem zdania, że Phila może coś próbować ugrać z finalistą Zachodu. W przeciwieństwie do wiecznie playoffowo osranych Raptors i zajechanego Lebrona z bandą nieudaczników. Aczkolwiek prawdziwy finał w tym roku będzie w półfinale Zachodu.

 

Skoro LeBron i Toronto nie mają czego szukać to tym bardziej Phila. Nie banda żółtodziobów, którzy jeszcze dwa lata temu szorowali dno, a od tego czasu są prowadzeni przez szklanego Embiida i rookasa Simmonsa. Z całą sympatią i podziwem to oni muszą okrzepnąć, a tego nie zrobi się w jednym dwumiesięcznym runie w PO. Chciałbym, by było inaczej, ale to w ogóle wymyka się logice. Prędzej doświadczeni Toronto, którzy mogą zrobić to samo, co Dallas kilka lat temu - nikt na nich nie stawiał, wieczni nieudacznicy, starość ich dopada - dom spokojnej starości i już wszyscy ich pogrzebali, a oni po latach dostawania po dupach to już nic do stracenia nie mają.. Bo co? Twarze? Przecież DeRozan i Lowry to dla większości i tak powinni w kwietniu chodzić w pampersach i smoczkami..

 

Wiem, że Phila w finałach to byłaby przepiękna bajka, ale no nie widzę tego.. W końcu ktoś ich wyjaśni doświadczeniem i cwaniactwem. Możliwe, że Toronto w finale konfy. Bądź LeBron, który na Wschodzie wyjaśnia każdego od lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro LeBron i Toronto nie mają czego szukać to tym bardziej Phila. Nie banda żółtodziobów, którzy jeszcze dwa lata temu szorowali dno, a od tego czasu są prowadzeni przez szklanego Embiida i rookasa Simmonsa. Z całą sympatią i podziwem to oni muszą okrzepnąć, a tego nie zrobi się w jednym dwumiesięcznym runie w PO. Chciałbym, by było inaczej, ale to w ogóle wymyka się logice. Prędzej doświadczeni Toronto, którzy mogą zrobić to samo, co Dallas kilka lat temu - nikt na nich nie stawiał, wieczni nieudacznicy, starość ich dopada - dom spokojnej starości i już wszyscy ich pogrzebali, a oni po latach dostawania po dupach to już nic do stracenia nie mają.. Bo co? Twarze? Przecież DeRozan i Lowry to dla większości i tak powinni w kwietniu chodzić w pampersach i smoczkami..

 

Wiem, że Phila w finałach to byłaby przepiękna bajka, ale no nie widzę tego.. W końcu ktoś ich wyjaśni doświadczeniem i cwaniactwem. Możliwe, że Toronto w finale konfy. Bądź LeBron, który na Wschodzie wyjaśnia każdego od lat.

 

Ta banda żółtodziobów gra z większym zębem i dozą bezczelności, niż większość starych wyjadaczy. Simmons i Embiid nie boją się nikogo, a obecność dobrze rzucających weteranów (JJ, Belinelli) też bardzo pomaga.

 

W normalnych warunkach bym stawiał na Lebrona, ale widzę co się dzieje. Ma najsłabszy support od lat, właściwie wcale go nie ma, bo gra sam przeciwko całej drużynie Pacers. Póki co wygrał jeden mecz, w którym musiał być bogiem. Wrócił na poziom półboga, czyli standardowego Lebrona i dostał w czapę. Co on ma zrobić, komu podawać? Nie widzę tego. Nawet jeśli przejdzie Pacers, grając po 40 minut, to co będzie dalej?

 

Z Raptors historia jest zawsze ta sama - na papierze wyglądają zajebiście, grają dobre mecze, a później nadchodzi "człowiek biegunka" i kończą się playoffy. W którym momencie to nastąpi w tym roku - nie mam pojęcia. Ale nastąpi i raczej wcześniej niż w finale, w którym i tak by nie mieli czego szukać.

 

Reasumując: jeśli Phila dojdzie, to przynajmniej się nie położy i coś spróbuje. Innym nie daję szans na więcej niż 4-1, choć oczywiście również chciałbym się mylić, bo GSW i Houston to moje dwie najmniej lubiane drużyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówienie o Toronto, że dopadnie ich człowiek (a skoro ich dwóch to chyba "człowieki"?) biegunka, a ignorowanie, że głównym rywalem GSW są ludzie, którzy też mają takie historie na koncie? Ba, same Goldeny to też nieźle się potrafili obsrać, jak chociażby Durant, który mając ich na widelcu 3-1 dał się ograć, a potem sami Złoci Chłopcy dostając 4-3 od stanu 1-3 od LeBrona.. A sam LeBron z Dallas? A... Właśnie - każdy ma historię "obsrywu" mniejszego niż większego. Ale rzadko się zdarza, by ktoś, kto nigdy się nie obsrał od razu wygrał. I rzadko zdarza się, by ktoś zawsze srał i nie nauczył się z tym walczyć. Więc możemy śmiać się z Toronto, LeBrona, Duranta i Rakiet, ale prawdopodobieństwo "obsrania się" w przypadku Toronto nie jest jakieś gigantyczne. Tym bardziej, że rok temu wyszli napompowani i dostali szybko od Cavs, ale dwa lata temu? Doszli do finału konfy, wyrwali dwa mecze... Oczywiście, że LeBrony miały to pod kontrolą, ale wtedy Cavs grali wybornie i nic więcej zrobić nie mogli. Tak samo rok temu, czyli Cavs wciągnęliby każdą drużynę, gdyby nie to, że stanęła im na drodze Hybryda z Zatoki. No może ze Spurs byłaby zajebista seria finałowa Kawalerzystów, ale i tak byli ponad poziomem Wschodu o dwie klasy. Dynamika się zmieniła - LeBron nie jest już kozakiem w obronie, Irving nie pomaga mu w ataku, a przemeblowany skład jest z formą niżej niż kiedykolwiek od powrotu Króla. Phila? Niektórzy chyba dali się zbytnio nakręcić pokonaniem w końcówce regulara LeBrona w walce o #3 oraz tą serią wygranych, a także tej serii z Miami. Już Bucks z ośmiornicami na obwodzie albo Celtowie z gówniarzami, ale i Stevensem mogą im napsuć życie. A potem czeka LeBron lub Toronto, które gra o wiele bardziej dojrzale niż kiedykolwiek.

 

Wydaje mi się, że poziom ligi od zeszłego roku spadł.. A może nie tyle nawet spadł, co dwie czołowe ekipy, które zawsze dominowały obniżyły poziom dość drastycznie. I dlatego teraz Rakiety i Raptory mogą ich zdetronizować, choć mają swoje historie... A dlaczego mogą? Nie dlatego, że oduczyli się obsrywania, choć na pewno z każdym rokiem są dojrzalsi. Po prostu łatwo się obsrać jak gra przeciwko Tobie LeBron na misji specjalnej, w pełnym uzbrojeniu i ze strzelcami dookoła niego. Albo gdy wchodzisz do salonu, a tam drzwi się za Tobą dobrze nie zamknęły, a wylatujesz oknem, bo Cię Klay, Green i Durant wypieprzają od wejścia, a Curry i Kerr się śmieją. Ale jak teraz widzisz, że główny bulterier LeBrona kuruje się w Bostonie, Love ma ataki paniki, Lue znika z powodu problemów psychicznych (cholernie im współczuję i się nie nabijam, ale nie ukrywajmy, że dla rywali to jak poczucie krwi zranionego zwierzęcia), a Tristan Thompson nie umiałby zagrać p'n'r nawet w Stelmecie Zielona Góra w tym roku, a piłkę sprzed nosa zbieraliby mu biali kurduple, co przyszli do niego po autograf... A dodatkowo sam LeBron wygląda na kulawego, co widać w meczach przeciwko Indianie. Niegdyś to grając przeciwko LeBronowi to gracz oddawał piłkę rywalowi albo rzucał mu przez ręcę, a wkręcanie go w parkiet to było zarezerwowane dla Durantów tej ligi, tak teraz.... Bojan Bogdanović nic sobie z tego nie robi i go mija... Oladipo, który jest pewnie o głowę niższy i o 20 kg mięśni mniejszy wciska mu się pod ramię i go mija... No Król stracił swoją mityczność w tym roku. Więc sądzę, że szansa obsrania się DeRozana czy Lowry'ego przed nim jest mniejsza, bo oni też to widzą i czują.

 

Na Zachodzie jest to samo... Skoro Spursi, którzy ostatnie dwa lata jako jedyni próbowali na Zachodzie popsuć krwi Goldenom i tak odpadali w przedbiegach... Tak teraz ci sami GSW są naruszeni. Green to już nie jest tak genialny obrońca, Klay, Durant i Green wypadali z powodu różnych kontuzji w ciągu ostatniego miesiąca, ale co najważniejsze - Curry dalej nie wrócił, a jak wróci to zanim wejdzie w swój rytm.... A może w ogóle nie wejdzie, bo czasu malutko. Nawet na tle Spurs nie widać tego magicznego "przełącznika" na PO MODE w Goldenach. Grają przeciwko rozbitym psychicznie przez sprawę Kawhiego drużyną, gdzie LaMarcus czynił cuda, byle wejść do PO, a gdy już to zrobili i zobaczyli, że mają GSW naprzeciwko to rzucili ręcznik, ale streak jest zachowany. Tutaj może i tego przełącznika nie widać, bo go nie muszą odpalać, ale mimo wszystko - bez Stepha nie ma pierścieni. Bez KD? Może. Bez Klaya? Da radę. Bez Greena? Cholernie ciężko, ale może i dałoby radę. Bez Stepha to cała gra staje, a bez pozostałych się po prostu modyfikuje i lekko obniża poziom.

 

Dlatego się rozpisałem, ale do konkluzji - spadek z piedestału bogów GSW oraz LeBrona powoduje, że gracze mają mniej powodów do stresu. Widzą, że są naruszeni i trzeba nacisnąć, a nuż się uda. Zwłaszcza dotyczy to Cavs. I dlatego mówienie, że Toronto na pewno się obsra to wróżenie z fusów... Bo rok czy dwa lata temu to nawet nie było obsranie się, a po prostu Król zdemolował ich na parkiecie jakością, a wtedy łatwo ferować opinie, że się drużyna obsrała. Ale teraz Król jest nagi, a jego dwór to banda gołodupców - tutaj nie ma powodów do strachu, więc możliwe, że Toronto w końcu dopną swego, czyli dadzą mu wyrównaną serię. Nie mówię, że go ograją, bo to nadal LeBron, ale całkiem wyrównana seria z siedmioma meczami jest w ich zasięgu jak najbardziej.

 

I pamiętam, że DeRozan z Lowry'm to jeżeli chodzi o statystyki play offowe i spadek produktywności i jakości względem RS to jakiś rekord, ale mimo wszystko - wiele wyszydzanych ekip w końcu pokonywało swoje demony. Pisałem o Dallas, które chyba jest tego idealnym przykładem, a to ile razy naczytaliśmy się w odniesieniu do Dirka obelg związanych z jego występami w PO, to głowa mała. A w 2011 roku zrobił kosmos, choć każdy stawiał, że po genialnym G4 Roya to demony Dallas wróciły, a Dirk może szykować wędki... Nie twierdzę, że Toronto to drugie Dallas. Ale jakieś podobieństwa widać - Dirk w mistrzowskim sezonie już w RS poprawił grę względem poprzednich lat... Po cichu obie ekipy robiły swoje, modyfikując swoje systemy do nowocześniejszych standardów ligi. Obie ekipy mają konkretnych trenerów, którzy wiedzą co robią. Obie ekipy mają z ławki to co potrzeba - trójki, obronę, energię, walka na tablicach - w zależności od potrzeb. No i ich nemezis - Lakers/Cavs - są nadgryzieni zębem czasu i zmęczenia. I nie powiem, że jak nie teraz to nigdy, ale serio - Toronto się to tak wszystko układa, że grzechem byłoby się znowu zesrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie Sixers w finałach na ten moment to bardzo dalekie wybieganie w przyszłość i ciężko to w ogóle analizować (moim zdaniem zagrają świetne serie do końca playoffów, ale braknie im stabilności do zrobienia finałów), ale rzeczywiście matchupują się zdecydowanie najlepiej ze wszystkich ekip ze Wschodu z Warriors/Rockets, i jest to właściwie jedyny zespół na Wschodzie który może powodować, że Warriors musieliby grać inaczej niż normalnie. Wiadomo, że tak ogólnie nie mieliby szans, ale to generalnie byłaby znacznie, znacznie ciekawsza seria niż z Raaptors czy Cavs.

Edytowane przez BMF
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówienie o Toronto, że dopadnie ich człowiek (a skoro ich dwóch to chyba "człowieki"?) biegunka, a ignorowanie, że głównym rywalem GSW są ludzie, którzy też mają takie historie na koncie? Ba, same Goldeny to też nieźle się potrafili obsrać, jak chociażby Durant, który mając ich na widelcu 3-1 dał się ograć, a potem sami Złoci Chłopcy dostając 4-3 od stanu 1-3 od LeBrona.. A sam LeBron z Dallas? A... Właśnie - każdy ma historię "obsrywu" mniejszego niż większego. 

Sęk w tym, że obsranie się Hardena to zrobienie raz 25/5/10 przeciwko Spurs machien Popa czy przegranie z mistrzowskimi GSW robiąc 27/5/8, CP3 to 21/4/10 przeciwko Hardenowi, podczas gdy historia obsrań się Derozana i Lowy'ego wygląda tak, że dostali sweepa od Wizards, 93 punktami różnicy od Cavs, jeden z największych deficytów w historii w CF(sprawdziłem dla obu konferencji od 00, tak na szybko chyba tylko dwa wyniki przekroczyły chociaż połowę tego pogromu, więc możliwe, że to największa różnica w historii finałów konferencji) i zebranie kolejnego sweepa od Cavs. Już abstrahując od Lebrona, ich wyczyny z innymi drużynami nie świadczą o jakiejś potędze, a raczej o siermiężności. Już nie mówiąc o tym, że każdy z tych co wymieniłeś miał jakieś osiągnięcia w PO, powiedz mi - kogo pokonali w PO Raptors w ciągu ostatnich 5 lat w PO? 

I pamiętam, że DeRozan z Lowry'm to jeżeli chodzi o statystyki play offowe i spadek produktywności i jakości względem RS to jakiś rekord, ale mimo wszystko - wiele wyszydzanych ekip w końcu pokonywało swoje demony. Pisałem o Dallas, które chyba jest tego idealnym przykładem, a to ile razy naczytaliśmy się w odniesieniu do Dirka obelg związanych z jego występami w PO, to głowa mała. A w 2011 roku zrobił kosmos, choć każdy stawiał, że po genialnym G4 Roya to demony Dallas wróciły, a Dirk może szykować wędki... Nie twierdzę, że Toronto to drugie Dallas. Ale jakieś podobieństwa widać - Dirk w mistrzowskim sezonie już w RS poprawił grę względem poprzednich lat... Po cichu obie ekipy robiły swoje, modyfikując swoje systemy do nowocześniejszych standardów ligi. Obie ekipy mają konkretnych trenerów, którzy wiedzą co robią. Obie ekipy mają z ławki to co potrzeba - trójki, obronę, energię, walka na tablicach - w zależności od potrzeb. No i ich nemezis - Lakers/Cavs - są nadgryzieni zębem czasu i zmęczenia. I nie powiem, że jak nie teraz to nigdy, ale serio - Toronto się to tak wszystko układa, że grzechem byłoby się znowu zesrać.

Sęk w tym, że obelgi wobec Dirka były niezasłużone i jeszcze przed 2011 wiele osób go broniło, a po runie nawet haterzy przyznali rację, że Dirk przed 2011 grał genialnie w PO. 

Jednak nic nie zmieni faktu, że Raptors przez ostatnie 5 lat w PO grali konkretną c***nię i porównywanie do Dirka, który chociażby w 2006 zabrał Duncanowi b2b robiąc serię 27/13 przeciw jednej z najlepszych defensyw w dziejach to jawna kpina. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam ocenianie drużyn na podstawie tego co robili kilka lat wstecz, ale to chyba domena ludzi, którzy po prostu mają swój światopogląd na takie rzeczy. Nic tego nie zmieni, tak po prostu jest i będzie niezależnie od tego jakie są fakty. 

 

Ale to nie jest zła domena. Skoro się obsrali nieraz (mimo wszystko) to teraz czas na udowodnienie, że to czas przeszły. Bo to nie tak, że każdy sezon zaczynamy kompletnie od zera i każdy ma jednakowe szanse, a dodatkowo każdy gracz ma czystą kartę, którą zapisuję od zera, bo tak nie jest. Cały sezon zasadniczy Raptors pokazywali, że są dojrzalsi i mądrzejsi. To do nich należy zadanie udowodnienie, że to nie tylko miraż. Ja im daję kredyt zaufania, ale rozumiem, tych którzy nie dają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.