Skocz do zawartości

Miami Heat 2017/18 - Captain Spo i jego Team


Alonzo

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy 2018 rok. LeBron ma 33 lata (rocznikiem już nawet 34), Spurs są bliscy braku awansu do PO, a Brandon Jennings nazywany jest weteranem. Wszystko przemija i oglądając wszystkie spotkania Cavaliers w tym sezonie jestem zdania, że awans do finału będzie przeogromnym sukcesem. LeBron może gra świetnie w ataku, ale totalnie kładzie lachę na defensywę, a grając na dużej intensywności po tej stronie padnie kondycyjnie, bo praktycznie w żadnym meczu nie grał po obu stronach parkietu przez 36-38 minut. A już finały przeciwko Warriors pokazały, że LeBron opada z sił, kiedy chce grać po obu stronach parkietu.

 

Rok temu ludzie pisali mamy 2017 itd. Dwa lata temu, że 2016 itd...

Wiemy, że gdy pojawia się Wade w drużynie to automatycznie stajesz się ekspertem od niej, tak było z Bull, tak też było z Cavs. I powiedz szczerze naprawdę oglądasz spotkania Cavs od momentu gdy nie ma tam Wade-a?

Z racji przebudowy Cavs po trade deadline to co grali wcześniej jest niestety mało wartościowe jeśli chodzi o wyciąganie wniosków. Ale ciągle mają LeBrona Jamesa, który w kwietniu przemienia się w inną bestie.

 

 

Przy dobrej grze Whiteside'a jest szansa na walkę z Cavs, bo oni nie mają zbytnio centra do krycia jego, a każda minuta Thompsona na boisku to bardzo dobra informacja dla przeciwnika. Do tego zmotywowany James Johnson, który jest w stanie kryć 1 na 1 LeBrona, a na zmiany kolejny plaster Winslow.

 

Jeśli już zestawiamy matchup-y to zróbmy to uczciwie. Love jako 5 to ofensywny koszmar do bronienia, bo jeśli broni go Whiteside to nie ma go pod koszem i wtedy James ma spacer. W lidze nie ma stopera na Jamesa, a Heat ma dwóch normalnie cud.

 

 

Plus mega zmotywowany Wade, który pewnie chciałby utrzeć nosa Cleveland za nieudany pobyt w tej drużynie i uznanie Cediego Osmana za ważniejszego od niego.

 

 

Wiesz współczuje Ci, Twój idol starzeje się i widać nie możesz się z tym pogodzić.

Ciesz się z przebłysków dawnych dni. Ale uważaj bo możesz skończyć jak jakiś Rodman91.

 

Heat zagrali dobre spotkanie, grali ostro i zdyscyplinowanie, a Cavs te spotkanie nie wyszło, a następnego dnia grali z Hornets. Można się oszukiwać, że te spotkanie jest fundamentem czegoś tylko czy na prawdę warto?

 

Tomek ma racje Heat to niewygodny przeciwnik dla wszystkich po za Cavs (bo w Raptors nie wierze)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu się tak boisz Cavs? Heat wg mnie pasowałoby bardzo granie przeciwko nim. Wade, James Johnson i Whiteside powinni dzięki temu być najbardziej zmotywowani, bo żaden przeciwnik ich pewnie mocniej nie nakręci, a widać po nich, że często potrzebują motywacji do lepszej gry.

 

W meczu z Cavs świetna gra Wade'a w obronie - dwa bloki na LeBronie, po jednym na Greenie i Clarksonie. Obrona na Narkotykowcu Smithu taka, że rzucił airballa. Może w ataku Wade nie grał dzisiaj świetnie, ale w obronie było super.

LeBron jest zdecydowanie najtrudniejszym przeciwnikiem na Wschodzie, a wolałbym żebyśmy nabrali jako drużyna trochę doświadczenia w playoffs. Przy dobrej grze i awansie do kolejnej rundy, spotkanie z Cavs jest nieuniknione prędzej czy później.

 

Lekceważą nas Wyparło dlatego, że nie mamy żadnego gracza z top 20, czy tam top 30. Hassan stracił połowę sezonu i ciężko powiedzieć, czy będzie dużym wsparciem w playoffs. Jego debiut 2 lata temu w playoffs, to były kontuzje, przyczynienie się do wysokiego kontraktu Biyombo w Magic i ulga, że Raptors wypadł Valanciunas, co dawało szanse na awans do Finału Konfy.

 

Też uważam, że każdy przeciwnik jest do ogrania - pamiętam jak w 2007 Nellieball jechali w pierwszej rundzie faworytów większości forum Mavs jak z taczką z gnojem. Avery Johnson był takim sezonowym bogiem coachingu - skrytykowanie go w tamtych czasach kończyłoby się zjebią od kogoś i poparciem go 20 lajkami (gdyby były wtedy na forum).

 

Tak więc rozumiem Twój punkt widzenia z Cavs, ale wolałbym na tą serię zaczekać. Jak mielibyśmy ograć LeBrona, to na razie poradźmy sobie z kimś teoretycznie łatwiejszym.

 

Natomiast co do Cavs - to trochę przypominają mi tych Cavs z 2007 roku - poza LeBronem tam właściwie nie ma nikogo. Love ma non stop kontuzje lub depresje, nie ma Irvinga, nie ma Izajasza, nie ma Wadea, ale są Jordan Clarkson, Larry Nance, Cedi Osman i Rodney Hood. Nawet ten George Hill nie gra tak dobrze, jak na to liczyłem. Nie mówię, że Cavs nie będą w Finale, ale LeBron jeszcze nigdy nie miał tak słabego wsparcia w walce o Finał NBA.

 

Mirwir

Akurat James Johnson jest w stanie kryć LeBrona jak mało kto. Winslow też ma ku temu możliwości. Pamiętaj również, że Spo 4 lata trenował LeBrona i coś tam o tym, jak go bronić może wiedzieć. Wiadomo, że LeBron jest nie do powstrzymania, ale można go nieco ograniczyć, jeżeli nie będzie Irvinga, czy Izajasza, którzy mogliby go nieco odciążyć przy kreowaniu sobie rzutów, to może się zrobić ciekawie. 

Love też nie musi być problemem - możemy grać Olynykiem, a od biedy do obrony kosza na te kilka minut nada się Bam. 

 

No i Wade.

Cały czas istnieje zagrożenie, że może chcieć kończyć po tym sezonie. 

O tym, ze Wade się kończy czytam już od jego kontuzji barku w lutym 2007 roku.. ile to już? 11 lat ;)

Edytowane przez Alonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast co do Cavs - to trochę przypominają mi tych Cavs z 2007 roku - poza LeBronem tam właściwie nie ma nikogo. Love ma non stop kontuzje lub depresje, nie ma Irvinga, nie ma Izajasza, nie ma Wadea, ale są Jordan Clarkson, Larry Nance, Cedi Osman i Rodney Hood. Nawet ten George Hill nie gra tak dobrze, jak na to liczyłem. Nie mówię, że Cavs nie będą w Finale, ale LeBron jeszcze nigdy nie miał tak słabego wsparcia w walce o Finał NBA.

 

To sprawdź sobie jaki skład miał w 2014/15. Lepiej mieć młodych koszykarzy niż stare nazwiska na koszulkach.

 

Akurat James Johnson jest w stanie kryć LeBrona jak mało kto. Winslow też ma ku temu możliwości. Pamiętaj również, że Spo 4 lata trenował LeBrona i coś tam o tym, jak go bronić może wiedzieć. Wiadomo, że LeBron jest nie do powstrzymania, ale można go nieco ograniczyć, jeżeli nie będzie Irvinga, czy Izajasza, którzy mogliby go nieco odciążyć przy kreowaniu sobie rzutów, to może się zrobić ciekawie.

 

Akurat brak Izajasza to na plus trzeba traktować. IT nigdy w Cavs nie był tym kim miał być. Obecnie hierarchia w Cavs jest jasna, jest James nr 1, Love jako nr 2 (i trzeba przyznać, że Love jako druga opcja jest o wiele efektywniejszy niż jako 3, co widać po zjeździe jaki miał jak nr 2 chciał być IT czy za czasów Irvinga) a dalej to zależy od sytuacji. Clarkson to taki większy Irving dla ubogich.

Cavs z racji perturbacji kadrowych są drużyną trudną do oceny (bo to co pokazali przed trade deadline, jest w sumie nie aktualne).

Nadal to wygląda nie najlepiej, ale na pewno o wiele lepiej niż przed trade deadline. I widać progres w dobrym kierunku.

Irving dostarczał punkty, ale jako kreator punktów dla reszty drużyny był słaby.

 

Love też nie musi być problemem - możemy grać Olynykiem, a od biedy do obrony kosza na te kilka minut nada się Bam.

 

Znaczy, że co urwie Kevinowi rękę znowu? Kelly jakoś tam równoważy Love (w ataku), ale wtedy James ma wjazd pod kosz. A jak dodasz do tego 2-3 strzelców za 3 to robi się naprawdę nie ciekawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To sprawdź sobie jaki skład miał w 2014/15. Lepiej mieć młodych koszykarzy niż stare nazwiska na koszulkach.

 

 

Akurat brak Izajasza to na plus trzeba traktować. IT nigdy w Cavs nie był tym kim miał być. Obecnie hierarchia w Cavs jest jasna, jest James nr 1, Love jako nr 2 (i trzeba przyznać, że Love jako druga opcja jest o wiele efektywniejszy niż jako 3, co widać po zjeździe jaki miał jak nr 2 chciał być IT czy za czasów Irvinga) a dalej to zależy od sytuacji. Clarkson to taki większy Irving dla ubogich.

Cavs z racji perturbacji kadrowych są drużyną trudną do oceny (bo to co pokazali przed trade deadline, jest w sumie nie aktualne).

Nadal to wygląda nie najlepiej, ale na pewno o wiele lepiej niż przed trade deadline. I widać progres w dobrym kierunku.

Irving dostarczał punkty, ale jako kreator punktów dla reszty drużyny był słaby.

 

 

Znaczy, że co urwie Kevinowi rękę znowu? Kelly jakoś tam równoważy Love (w ataku), ale wtedy James ma wjazd pod kosz. A jak dodasz do tego 2-3 strzelców za 3 to robi się naprawdę nie ciekawie.

Sugerujesz, że skład Cavs 14/15 był gorszy od tego?

Łał!

 

LeBron grał wtedy po swoim pamiętnym liście mega zmotywowany. Jak Ty chcesz to porównać do tego co ma miejsce dzisiaj, gdzie to sporo osób bierze faktycznie pod uwagę odejście LBJa z Cavs.

 

Izajasz się nie sprawdził, ale w momencie tradeu wszyscy ocenialiśmy ten trade Irving/Izajasz i Crowder jako w miarę wyrównany na tu i teraz. 

 

Daję Cavs 66,6% na awans do Finału, ale pozostałe 33,3% po równo dla każdej z 7 pozostałych drużyn na Wschodzie, bez wyróżniania kogokolwiek. Pierwszy raz od 2015r. biorę pod uwagę, że ktoś inny niż LeBron może reprezentować Wschód w Finale. 

 

Odnośnie matchupów z Heat, gdyby do tej serii doszło, nie widzę jeszcze sensu pisania elaboratów na ten temat. Dużo się jeszcze może wydarzyć. Wczoraj na Lovea wystarczył Jordan Mickey. Odnośnie wysokich, Heat mają kim rotować - Whiteside, Adebayo, Olynyk, JJ, czy nawet Winslow. Czas pokaże. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie mam czasu szukać.. nie trzymaj nas w niepewności..

To było pytanie, bo nie jestem w stanie przywołać ani jednej takiej serii.

 

Jedyna szansa na drugą rundę dla Heat to kontuzje rywali/wpadnięcie na Sixers, z którymi się dobrze matchupują. Tyle że nawet te mecze z Sixers wygrane przez Heat wyglądały tak, że Philadelphia grała fatalnie w ataku, wiec i tutaj wszystko zależałoby od tego czy Sixers a zwłaszcza Embiid zagraliby znośną serię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną Heat mają 7 seed. 

Z nr 2 na Wschodzie rozstawieni będą zapewne Celtics. 

Boston ma problemy z kontuzjami i tu może być różnie. Przed sezonem z fanami Celtics rozmawialiśmy o ewentualnej rywalizacji i chętnie teraz bym do tego tematu wrócił (za 2 tyg. jak nic się nie zmieni).

 

Philly będzie 3 lub 4 i tu spotkanie się w pierwszej rundzie z Heat jest coraz mniej prawdopodobne. Heat musieliby wyprzedzić Pacers i/lub Wizards.

 

Tak samo (jak z 76ers) wygląda kwestia gry z Cavs w pierwszej rundzie.

 

Dragic/TJ

Wade/Ellington/McGruder

Richardson/Winslow

JJ/Olynyk

Whiteside/Adebayo

 

tak będzie wyglądała rotacja Heat. Przy czym McGruder i Adebayo będą grali tylko jak będą potrzebni.

JRich, Winslow i JJ powinni dawać radę w obronie przy zasłonach i podwojeniach graczy przeciwników, którzy będą stanowili największe zagrożenie. 

 

Odnośnie Cavs - na Lovea najlogiczniejszym rozwiązaniem jest właśnie Olynyk i wtedy mamy wjazdy LBJa pod kosz, ale wierzę tu w Spo. Może odpowiedzią będzie Bam, który jest bardzo mobilny i zaskoczy chociaż w jednym meczu? Hassan ma cały sezon problem z kontuzjami - aktualnie od prawie miesiąca z biodrem. Może Hassan rozpoczynać mecze z np Babbittem (tak, wiem, ale Spo lubi takie wynalazki, a rok temu Luke Babbitt w Heat nie wyglądał, jak ten Luke Babbitt, którego znamy. Oczywiście Babbitt grałby tylko na początkach 1 i 3 kwarty. Spo lubi stosować różne defensywne pułapki. Sztab Heat zna doskonale plusy i minusy LBJa. Pojęcia nie mam.. ale to mogłaby być ciekawa rywalizacja.

 

Ciężko powiedzieć, w jakiej formie będą pomagierzy LeBrona. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok temu ludzie pisali mamy 2017 itd. Dwa lata temu, że 2016 itd...

Wiemy, że gdy pojawia się Wade w drużynie to automatycznie stajesz się ekspertem od niej, tak było z Bull, tak też było z Cavs. I powiedz szczerze naprawdę oglądasz spotkania Cavs od momentu gdy nie ma tam Wade-a?

Z racji przebudowy Cavs po trade deadline to co grali wcześniej jest niestety mało wartościowe jeśli chodzi o wyciąganie wniosków. Ale ciągle mają LeBrona Jamesa, który w kwietniu przemienia się w inną bestie.

 

Jeśli już zestawiamy matchup-y to zróbmy to uczciwie. Love jako 5 to ofensywny koszmar do bronienia, bo jeśli broni go Whiteside to nie ma go pod koszem i wtedy James ma spacer. W lidze nie ma stopera na Jamesa, a Heat ma dwóch normalnie cud.

 

Wiesz współczuje Ci, Twój idol starzeje się i widać nie możesz się z tym pogodzić.

Ciesz się z przebłysków dawnych dni. Ale uważaj bo możesz skończyć jak jakiś Rodman91.

 

Heat zagrali dobre spotkanie, grali ostro i zdyscyplinowanie, a Cavs te spotkanie nie wyszło, a następnego dnia grali z Hornets. Można się oszukiwać, że te spotkanie jest fundamentem czegoś tylko czy na prawdę warto?

 

Tomek ma racje Heat to niewygodny przeciwnik dla wszystkich po za Cavs (bo w Raptors nie wierze)

 

a - Ale zbliżamy się już do fazy końcowej. W sporcie dwa lata to ogrom czasu i obecny LeBron rzadko pokazuje, że jest w stanie zagrać na dużej intensywności przez 36-38 minut po obu stronach parkietu. Jego defensywa mocno kuleje. Wystarczy też wejść na zakłady bukmacherskie, aby zobaczyć, że za wejście do finałów przez Cleveland można dosyć ładnie zarobić i bukmacherzy wystawili na to dosyć wysokie kursy: 2.50 - 2.70.

 

Tak, oglądam dalej te spotkania Cavs, aby nabić sobie pierwszy raz w życiu 82/82 jednej z ekip NBA, bo dotychczas nigdy w życiu nie obejrzałem wszystkich meczów jednej drużyny w całym sezonie. I dalej defensywa Cavs mocno kuleje, a LeBron gra ogromne minuty. Dla mnie kluczowym momentem sezonu była wojna między LeBronem, a Karakanem Thomasem i przy niewypale tego duetu - sezon Cavs jest stracony i teraz będzie potrzebny ogromny heroizm LeBrona, aby dotrzeć do finałów.

 

b - Ale to działa w dwie strony. Love jest mielony przez wysokich centrów i albo robi faule, albo daje im zbierać i ponawiać akcje. Heat mogą też chować Whiteside'a i czekać, kiedy wchodzą Tristan lub Nance i oni rzutem praktycznie nie grożą. Adebayo w sezonie pokazywał, że może ustać ludziom pokroju Love'a.

 

c - Z jednej strony nabijasz się, że wypominam wiek LeBrona i rok 2018, a zaraz sam wspominasz o wieku Wade'a. Dwyane wymyślił sobie fajną rolę, w której przez 20-25 minut jest w stanie grać na dużej intensywności i być pozytywnym zawodnikiem swoich drużyn, co pokazuje ten sezon. Liczę, że w tych PO zobaczymy jeszcze trochę dawnego "Flasha".

 

W ogóle to Wade jest zdecydowanie bardziej już świadomy upływu wieku i sam zszedł na mniejszy czas grania i rezerwowego. LeBron naparza po 36-40 minut, aby robić arkusz statystyczny w ataku, a lejąc na defensywę i nie robiąc różnicy w Cavs w statystyce +/-. Powinien również zejść na 30-32 minuty gry, bo już nie ma kondycji na więcej czasu gry na wysokiej intensywności.

Edytowane przez Wyparlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sugerujesz, że skład Cavs 14/15 był gorszy od tego?

Łał!

 

 

Bo był. W rotacji mieli zwłoki Millera, Mariona, flop tuza Varhehe, nie wspominając już o Jonesie. Delly to był pierwszoroczniak, TT i Irving nie sprawdzenie, Love tak samo. JR Knicks dorzucili do Shumpera. Ten skład dopiero w PO zapracował na swoje przyszłe kontrakty.

 

Obecni Cavs mają mniejszą ilość zwłok.

 

LeBron grał wtedy po swoim pamiętnym liście mega zmotywowany. Jak Ty chcesz to porównać do tego co ma miejsce dzisiaj, gdzie to sporo osób bierze faktycznie pod uwagę odejście LBJa z Cavs.

 

A co ma piernik do wiatraka? To ni jak się ma do oceny siły składów.

 

Izajasz się nie sprawdził, ale w momencie tradeu wszyscy ocenialiśmy ten trade Irving/Izajasz i Crowder jako w miarę wyrównany na tu i teraz. 

 

Odnośnie matchupów z Heat, gdyby do tej serii doszło, nie widzę jeszcze sensu pisania elaboratów na ten temat. Dużo się jeszcze może wydarzyć. Wczoraj na Lovea wystarczył Jordan Mickey. Odnośnie wysokich, Heat mają kim rotować - Whiteside, Adebayo, Olynyk, JJ, czy nawet Winslow. Czas pokaże. 

 

True.

 

 

a - Ale zbliżamy się już do fazy końcowej. W sporcie dwa lata to ogrom czasu i obecny LeBron rzadko pokazuje, że jest w stanie zagrać na dużej intensywności przez 36-38 minut po obu stronach parkietu. Jego defensywa mocno kuleje. Wystarczy też wejść na zakłady bukmacherskie, aby zobaczyć, że za wejście do finałów przez Cleveland można dosyć ładnie zarobić i bukmacherzy wystawili na to dosyć wysokie kursy: 2.50 - 2.70.

 

A po co miałby grać po obu stronach parkietu? Bo kilku fanów defensywy na e-nba.pl tego chce? James nie pierwszy raz obija się w obronie, w poprzednim sezonie był nawet gorszy, w tym jest to o wiele bardziej widoczne, bo Cavs mają słabsze wyniki + media ciągle biją w ten bęben.

Mimo, że grali na zaciągniętym ręcznym przez półtora miesiąca to nadal są na 3 miejscu.

Faza końcowa znaczy co James się kończy? Jak wrócił do Cavs miał problemy z plecami leżał z ręcznikiem i ludzie przywoływali Larrego Birda, trzy lata później kręci najlepszy ofensywny sezon. Facet to ewenement.

 

 

Tak, oglądam dalej te spotkania Cavs, aby nabić sobie pierwszy raz w życiu 82/82 jednej z ekip NBA, bo dotychczas nigdy w życiu nie obejrzałem wszystkich meczów jednej drużyny w całym sezonie.
 
Brawo Ty!
 

 

 Dla mnie kluczowym momentem sezonu była wojna między LeBronem, a Karakanem Thomasem i przy niewypale tego duetu - sezon Cavs jest stracony i teraz będzie potrzebny ogromny heroizm LeBrona, aby dotrzeć do finałów.

 

Stracony nie jest bo awansowali do PO i wszystko wskazuje, że będą mieli HCA przynajmniej w pierwszej rundzie. A Thomasa nie ma już 1,5 miesiąca. Choć niesmak pozostał do dziś.

 

 

Z jednej strony nabijasz się, że wypominam wiek LeBrona i rok 2018, a zaraz sam wspominasz o wieku Wade'a. Dwyane wymyślił sobie fajną rolę, w której przez 20-25 minut jest w stanie grać na dużej intensywności i być pozytywnym zawodnikiem swoich drużyn, co pokazuje ten sezon. Liczę, że w tych PO zobaczymy jeszcze trochę dawnego "Flasha".

 

Nabijam? Wade i James są w zupełnie innych miejscach jeśli chodzi o karierę.  Fajne, że Wade "wymyślił" sobie nową role, bo często gwiazdy nie potrafią się odnaleźć w post prime.

 

Generalnie to Wade słabo wyszedł na tym opuszczeniu Miami, bo kasowo to chyba jest na minusie (bo Heat proponowali mu później tylko trochę słabszy kontrakt od tego co dostał od Bulls)

 

Co do nabijania statów, oglądasz spotkania Cavs a nie zauważasz, że jedyna ciągłość jeśli chodzi o ich skład w tym sezonie to James.

TT stracił ileś tam spotkań, Love to samo. Przez znaczną cześć nie było IT, gdy już się pojawił to szkoda gadać.

Półtora miesiąca Cavs wymienili pół rotacji i tak naprawdę nie mieli zbyt wiele okazji, żeby się zgrać (bo to Love był kontuzjowany, Hood Nance itd) nic dziwnego, że przy takiej niestabilności James obija się w defensywie, poza tym obrona jest przereklamowana;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo był. W rotacji mieli zwłoki Millera, Mariona, flop tuza Varhehe, nie wspominając już o Jonesie. Delly to był pierwszoroczniak, TT i Irving nie sprawdzenie, Love tak samo. JR Knicks dorzucili do Shumpera. Ten skład dopiero w PO zapracował na swoje przyszłe kontrakty.

 

Obecni Cavs mają mniejszą ilość zwłok.

 

Irving i Love "na sprawdzenie" to o wiele lepsze od zwłok George'a Hilla czy "na sprawdzenie" Nance'a i Clarksona, którzy nie mają żadnego meczu w PO. Różnica jest też między 30-letnim LeBronem, a 33-letnim LeBronem, który już nie ma takiego impaktu na grę. 

 

Możesz sobie uważać, że obecne Cavs jest mocniejsze, ale to tamci byli pewniakiem do finałów wg zakładów bukmacherskich, a za obecnych zarobisz bardzo niezłą kasę.

 

A po co miałby grać po obu stronach parkietu? Bo kilku fanów defensywy na e-nba.pl tego chce? James nie pierwszy raz obija się w obronie, w poprzednim sezonie był nawet gorszy, w tym jest to o wiele bardziej widoczne, bo Cavs mają słabsze wyniki + media ciągle biją w ten bęben.

Mimo, że grali na zaciągniętym ręcznym przez półtora miesiąca to nadal są na 3 miejscu.

Faza końcowa znaczy co James się kończy? Jak wrócił do Cavs miał problemy z plecami leżał z ręcznikiem i ludzie przywoływali Larrego Birda, trzy lata później kręci najlepszy ofensywny sezon. Facet to ewenement.

 

To niech dalej sobie stoi i patrzy, ale w finałach z Warriors/Rockets lub nawet konferencji z Raptors przy takim zaangażowaniu będzie tylko patrzył na ruch piłki i spadający deszcz trójek na jego team. Fajnie, że kręci najlepsze ofensywny sezon, ale w statystyce +/- już takim kozakiem nie jest. Lepszy impakt na Cleveland mieli Korver - Wade - Jeff Green od tego grającego świetny ofensywny sezon LeBrona.

 

Brawo Ty!

 

Dzięki!

 

Nabijam? Wade i James są w zupełnie innych miejscach jeśli chodzi o karierę.  Fajne, że Wade "wymyślił" sobie nową role, bo często gwiazdy nie potrafią się odnaleźć w post prime.

 

Generalnie to Wade słabo wyszedł na tym opuszczeniu Miami, bo kasowo to chyba jest na minusie (bo Heat proponowali mu później tylko trochę słabszy kontrakt od tego co dostał od Bulls)

 

Co do nabijania statów, oglądasz spotkania Cavs a nie zauważasz, że jedyna ciągłość jeśli chodzi o ich skład w tym sezonie to James.

TT stracił ileś tam spotkań, Love to samo. Przez znaczną cześć nie było IT, gdy już się pojawił to szkoda gadać.

Półtora miesiąca Cavs wymienili pół rotacji i tak naprawdę nie mieli zbyt wiele okazji, żeby się zgrać (bo to Love był kontuzjowany, Hood Nance itd) nic dziwnego, że przy takiej niestabilności James obija się w defensywie, poza tym obrona jest przereklamowana;-)

 

Wade dostał od Chicago 47 mln za 2 lata, od Miami 40 mln za 2 lata.

 

Nie ma ciągłości, bo LeBronowi nie spodobał się Karakan Thomas, który pokłócił się z LeBronem, a ten pewnie dał sygnał włodarzom, że trzeba wytransferować Karakana. Jak widać grać z LeBronem nie chciał Kyrie, szybko dosyć miał Karakan. Dla LeBrona w tym sezonie najważniejsze jest gonienie swoich indywidualnych statystyk, a wyniki drużyny są na dalszym miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo był. W rotacji mieli zwłoki Millera, Mariona, flop tuza Varhehe, nie wspominając już o Jonesie. Delly to był pierwszoroczniak, TT i Irving nie sprawdzenie, Love tak samo. JR Knicks dorzucili do Shumpera. Ten skład dopiero w PO zapracował na swoje przyszłe kontrakty.

 

Obecni Cavs mają mniejszą ilość zwłok. 

 

(...)

 

Wade i James są w zupełnie innych miejscach jeśli chodzi o karierę.  Fajne, że Wade "wymyślił" sobie nową role, bo często gwiazdy nie potrafią się odnaleźć w post prime.

 

Generalnie to Wade słabo wyszedł na tym opuszczeniu Miami, bo kasowo to chyba jest na minusie (bo Heat proponowali mu później tylko trochę słabszy kontrakt od tego co dostał od Bulls)

 

 

Tak jak Tobie powyżej Wyparło napisał - LeBron był młodszy o te 4 lata. To dość istotna różnica.

 

Odnośnie Jamesa Jonesa czytałem gdzieś, że miał bardzo duży wpływ na pozytywny klimat w szatni. Teraz po jego odejściu, w Cavs jak wiemy była tragicznie zła atmosfera. Nie, żeby to zależało tylko od JJa, I just say.

 

Delly był niesamowity w tamtych Finałach. Zwłoki Millera i Mariona nie odgrywały tam żadnej roli na boisku, ale z drugiej strony nie robiły tez kwasów w szatni. 

 

Naprawdę chcesz porównywać Irvinga do Clarksona? 

 

Ta motywacja LeBrona do pokazania, że Cavs moga była zaraźliwa. Nawet JR Smith pierwszy raz w swojej karierze wyglądał na profesjonalistę. 

 

Dziś jest w Cavs marazm. Awans do Finału to taki smutny obowiązek, jak pójście do pracy za którą się nie przepada. 

 

 

Odnośnie Wadea się wtrącę-

Ani Wade, ani Heat nie wyszli dobrze na tym jego odejściu do Chicago. Najważniejsze, że obie strony to zrozumiały (jak mi sie przynajmniej wydaje). Kasa z kontraktów porównywalna, bo DWade po buyoucie odpuścił Bulls parę mln$.

Z drugiej strony Heat mogli podpisać JJa, Ellingtona, Waitersa i Olynyka. Mogli rozwinąć swoja młodzież, a Spo mógł pokazać, że potrafi trenować team na solidnym poziomie nie mając gwiazdy. 

 

Z innej beczki - Bucks odżyli i nagle Wizards mogą jeszcze spaść na miejsce ósme. Niesamowici są Pacers, ale jak nie wyprzedzą Cavs lub 76ers, to będą rozstawieni na miejscu 6. Jeżeli Heat wygrają wszystko do końca, to jest nadzieja na rozstawienie z 5.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tragedia. Heat walczą o rozstawienie w PO i te zwycięstwo było im mega potrzebne, a przegrywają we własnej hali z najsłabszą drużyną w lidze. Bo Nets jako jedyni z dołu nie mają własnego picku i są naprawdę tacy słabi w przeciwieństwie do robiących to specjalnie Grizzlies czy Hawks.

 

Mam nadzieję, że Dwyane Wade zakończy karierę po tym sezonie. Chciałbym go zapamiętać jako wielkiego zawodnika, a nie gościa, który będzie kończył karierę ze statystykami typu 4 punkty, 4 zbiórki. Dzisiaj to on przegrał ten mecz, bo spudłował wiele łatwych rzutów z tak słabym i marnym przeciwnikiem, a na koniec nie wykończył dosyć łatwego rzutu, który dałby wygraną. Wade nie potrafi sobie już poradzić z najsłabszą drużyną w lidze.

 

Chyba, że Wade robi to na złość swojej byłej drużynie, aby Cleveland miało gorszy pick.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Whiteside sam sobie też zaniża swoją wartość. Po 4-5 minutach od rozpoczęcia meczu prosi o zmianę, bo jest zmęczony. Potem narzeka, że nie ma go na boisku, gdy przeciwnicy grają small-ballem. To wydawałoby się logiczne, gdyby rzeczywiście Hassan dominował w takich sytuacjach, ale on sobie nie radzi, nie nadąża nad niskimi piątkami i męczy się strasznie w obronie, a w ataku nie potrafi wykorzystać swojej przewagi, bo wiele jego sytuacji w post kończy się stratą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.