Skocz do zawartości

[Western Conference Finals] Golden State Warriors (1) - San Antonio Spurs (2)


Tomek9248

  

61 użytkowników zagłosowało

  1. 1. And the winner is...



Rekomendowane odpowiedzi

Ale to GSW ma szansę być najbardziej znienawidzoną drużyną w historii. Nie dość, że drużyna pizd - wylewanie żalów Klaya, Currego i płacze do rodziny w finałach rok temu, pedałów - Green i jego obsesja wobec penisów i jaj rywali, Durant, który poszedł po najmniejszej linii oporu, to jeszcze drużyna, która gra najbrudniej jak się da - ruchome zasłony, płacze do rywali i kontuzjowanie Kawhiego. 

I tak chciałem jako fan Lebrona, by dostali wpierdol, więc nic się nie zmieniło, ale naprawdę tego jebanego cyrku nienawidzę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Dr Findek. Jakieś zalecenia odnośnie leczenia?

 

Lubie Ciebie jako usera, choć ostatnio masz gorszy okres. Zluzuj gumkę w majtkach, zjedz trochę wołowiny, łykaj magnez jak tic-taki. I mniej forum powinno pomóc.

 

Nie napisałem, że to pochwalam co można zauważyć przed przecinkiem pogrubionego przez Ciebie tekstu. W NBA nie grają skauci, walą kogoś po łapach, a potem rozkładają ręce i mówią panie sędzią nawet go nie dotknąłem.

Łykam magnez człowieniu.

 

Napisałeś, że pod względem moralnym niewłaściwe ale trzeba było to zrobić. Czyli, że dobrze że to zrobił bo to uzyskanie przewagi. Co innego uderzyć kogoś w ręce nawet z całej siły, a co innego podstawić nogę, kiedy zawodnik NBA spadając na ziemię po wyskoku jest 6 do 10 razy "cięższy" niż w stanie spoczynku. Od uderzenia w ręce nikt nikomu niczego chyba nie złamał, a podstawienie nogi zawsze kończy się tak samo albo gorzej. Ktoś podał absurdalny przykład wyżej i słusznie ale w takim razie wszystkie chwyty powinny być dozwolone dopóki ktos nie przyłapie - nalać komuś rozwalniacza do kawy, podstawić nogę na schodach, uszczypać jajo aż będzie sine... No nie. Jest granica pomiędzy twardym graniem a umyślnym robieniem krzywdy. Do dzisiaj rzygać mi się chce na samą myśl o tym co zrobił Bowen i zbojkotowałem nawet jego podcast, taka kara ;D

, Durant, który poszedł po najmniejszej linii oporu

Zgadzam sie prawie ze wszystkim co tam napisałeś ziomek ale pamiętaj : "linii najmniejszego oporu"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie panowie, nie macie się czym martwić, z taką grą Goldenów(wbrew temu co bredzą statystyki jakoby niby dobrze wyglądali, zwłaszcza Klay pewnie dobrze wygląda, albo Durant który dalej nie jest wpasowany w zespół.Stoisz na przeciwko takiego Duranta i w ogóle się nie boisz, nie czujesz że może cie zmieszać z błotem, jak teraz robi to Lebron, a kiedyś robili MJ czy Kobe), jeśli Kyrie i Love nie dadzą dupy, to Lebron się po nich przejedzie i zatańczy wokół nich kółko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i brawo. Ludzie już prawie zaczynali zapominać, że nie znoszą GSW, ich ruchomych zasłon, kopów Greena i ściągnięcia Duranta (czyli dla wielu pójście na skróty), a to wysyłają następnego debila, by się kompromitował, bo liderzy kompletnie dają dupy. I jak pisałem niedawno - narracja my vs cały świat fajnie spaja drużynę, buduje zaangażowanie i wsparcie jednego za drugim. Ale zapominają chyba, że na końcu tej drogi nie ma pierścienia i mistrzostwa. Jest LeBron. I to na myśl o LBJ (i Irvingu) Curry sra pod siebie, Klay zapomina jak się rzuca (a dodając ten slump w PO to naprawdę wygląda żenująco), a Durantula ma flashbacki z 2012, gdzie go LBJ zjadł, przetrawił, wysrał i jeszcze zrobił to z uśmiechem na ustach. Dlatego fajnie, że się nakręcają nawzajem, ale po co? Potrzeba im chamstwa i pozerstwa, by przejść Spurs? No nie. A tak to sami się zapędzają w pułapkę, gdzie dla fanów ligi, a nie konkretnej drużyny nadzieją jest LeBron. I on to czuł rok temu, a teraz to już w ogóle. I LeBron potrafi grać sam przeciwko światu, rywalom i okolicznościom. I radzi sobie rewelacyjnie. Ale jak poczuł ten luz po wygraniu pierścieni dla Cavs to gra kosmicznie. W tym RS nieraz dawał ciała, nieraz grał słabiej, ale non stop widać idealną kombinację koncentracji i luzu. Kombinacji, która powoduje, że jak rok temu Curry bał się patrzeć na Jamesa jak ten go blokował i gadał do niego, tak w finale'17 to Curry ucieknie z hali ze strachu jak tylko James się do niego zbliży.

 

Rozumiem ideę 'zjednoczenia' przed Cavs, ale oni mają czwórkę graczy, gdzie jeden żyje w swoim świecie, czyli nieobecny Klay, a z pozostałej trójki to każdy z nich dał się ośmieszyć i zniszczyć LeBronowi w przeszłości. Durant i Curry mentalnie są za krótcy, by mu podskoczyć, a Green ma jako jedyny z nich jaja, by się mu postawić, ale za to łatwo go sprowokować i gra jak rok temu, czy wczoraj. Poza tym Green ma najmniejsze umiejętności koszykarskie, by się LBJ postawić i go przetestować, więc też nie widzę tutaj przewagi GSW.. Dlatego jak widzę Zazę kasującego Leonarda to mówię tylko - nie dość, że wyszedł na idiotę i chama, to jeszcze utrudniają sobie zadanie przed finałem. Bo widząc, co się u nich wyprawia to prawie cały koszykarski świat liczy na zbawienie od Jamesa. A on nie dość, że już jest w beast mode to jeszcze wie jak wejść do głowy każdej z gwiazd GSW. I największą zaletą Wojowników względem Cavs i resztą ligi jest drużynowa, radosna koszykówka. A sami siebie wybijają z rytmu. I nie chodzi o to, że zagrali jedną krzywą akcję. Świat koszykarski (z tego co widać nie tylko tutaj, ale w USA także) jest wściekły i od teraz życzą im jak najgorzej, bo to kropla, która przelała czarę goryczy dla wielu. I oczywiście, że oni mogą twierdzić, że są drużyną, że każdy stoi za kolegą murem itp., ale wieści z tego środowiska docierają do nich na pewno. I patrząc na przeszłość graczy GSW to taka nagonka odbije im się czkawką prędzej niż da dodatkowego kopa.

 

A LeBron już zaciera ręce! Skoro GSW odchodzą od tego, co jest ich najmocniejszą stroną, czyli mordercze egzekwowanie ataku i obrony, wykorzystywanie młodości, szybkości i talentu na rzecz sfery mentalnej, gdzie bardzo kuleją to LeBron się może tylko cieszyć. I można powiedzieć jasno - LeBron może nie umie rzucać w ostatnich sekundach jak najlepsi, nie jest morderczym egzekutorem (ale ma Irvinga od tego), ale mentalnie to poziom wyżej od reszty ligi.. Pewność siebie, swoich dokonań, umiejętności i zdolność napędzania ekipy to coś czego żaden z Goldenów nie ma.

 

I może lekko krążę w kółko, ale dla mnie sprawa jest jasna - im więcej czystej koszykówki tym większa przewaga jest GSW nad resztą. Ale jak zaczynają się bawić w gierki to trafili na fatalnych dla nich rywali. Po pierwsze Pop to potrafi rywalom obrzydzić grę i wcale przy tym nie uciekać się do chamstwa. A James? Im mniej w tym samej rywalizacji na parkiecie, a więcej około parkietowych spraw, tym bardziej działa to na jego korzyść. I o dziwo to pierwszego kroku wcale nie zrobił James czy ktokolwiek z Cavs. Sami w siebie wymierzyli Wojownicy i sprowadzili cały świat przeciwko sobie. Jednym, głupim dreptaniem gamonia. Brawo! Naprawdę wyrwanie tego jednego meczu i skontuzjowanie Kawhiego było warte tego, by zwrócić na siebie uwagę i ściągnąć nienawiść skąd tylko się da? Podszczypywanie z Cavs trwało cały sezon, ale teraz jest pierwszy krok, który realnie wpływa na rywalizację w finale. I zadali go sobie sami Wojownicy... Geniusze! Teraz to zostało im tylko wygrać z Cavs, bo jeżeli znowu przegrają to nie dość, że będą jedną z najbardziej znienawidzonych drużyn w historii, tak jeszcze najbardziej żałosną, a Durant czy Curry z tego gówna się nie otrząsną już nigdy. Zostanie im lepiej zapamiętane niż znikający LeBron z Mavs. I to jeszcze z wielką szyderą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego wszyscy jadą jak po psie po zespole, który przegrywał w WCF z teamem Popovicha 20 punktami, w tym 15 w 3Q i wyszedł z tego obronną ręką? Wiadomo że z Kawhim na boisku by nie wyciągnęli, ale to i tak nie lada wyczyn. No i 40 pkt Curry'ego i kilka kluczowych przechwytów też widzę jakby bez echa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łykam magnez człowieniu.

 

Widać nie wystarczającą ilość.

 

 

Napisałeś, że pod względem moralnym niewłaściwe ale trzeba było to zrobić. Czyli, że dobrze że to zrobił bo to uzyskanie przewagi. Co innego uderzyć kogoś w ręce nawet z całej siły, a co innego podstawić nogę, kiedy zawodnik NBA spadając na ziemię po wyskoku jest 6 do 10 razy "cięższy" niż w stanie spoczynku. Od uderzenia w ręce nikt nikomu niczego chyba nie złamał, a podstawienie nogi zawsze kończy się tak samo albo gorzej. Ktoś podał absurdalny przykład wyżej i słusznie ale w takim razie wszystkie chwyty powinny być dozwolone dopóki ktos nie przyłapie - nalać komuś rozwalniacza do kawy, podstawić nogę na schodach, uszczypać jajo aż będzie sine... No nie. Jest granica pomiędzy twardym graniem a umyślnym robieniem krzywdy. Do dzisiaj rzygać mi się chce na samą myśl o tym co zrobił Bowen i zbojkotowałem nawet jego podcast, taka kara ;D

 

Przeczytaj sobie całego mojego posta, a nie kawałki. W międzyczasie łyknij sobie szklane wody czy dwie. Bo dopowiadasz sobie do tego co napisałem. Mogę dyskutować z tym co napisałem, ale nie z wrażeniem które masz po przeczytaniu mojego posta.

 

Wiesz, że w G1 finałów z 2014 roku gdy w San Antonio wysiadła klimatyzacja, to szatnia Spurs była na to przygotowana (w sensie dostarczyli tam wiatraki itd by było tam chłodniej), a szatnia Heat nie cóż. Odwodnienie graczy na pewno nie wpływa na zdrowie.

 

W USA kochają zwycięzców i nie lubią oszustów. Ale zwycięzców cenią bardziej.

 

Kroczek Zazy to był dirty move, ale co z tego, skoro Warriors wygrali. A zwycięzców się nie sądzi. Odrobili 25 stratę bla bla bla.

 

Można wieszasz na Warriors psy, ale w drugiej połowie zagrali lepszy basket niż Spurs i wygrali zasłużenie. Mieli małe wsparcie od sędziów, ale to normalka w końcu w National TV Games chodzi o to, żeby był spotkania były zacięte, bo to daje przekłada się na oglądalność. Green to święta krowa, która może bezkarnie się drzeć na sędziów, bo Warriors go potrzebują, a NBA potrzebuje Warrior bo wokół nich zbudowali narracje na ten sezon.

 

Nie lubię Warriors, za masę rzeczy, za Greena, za ich kibiców w hali, który traumatyzowani latami słabej gry nie widzą, że ich zawodnicy faulują, za to, że media poświęcały im tyle uwagi. Ale po przerwie i przemowie Kerra pozbierali się i zagrali bardzo dobry basket.

 

W kibicowaniu chodzi o emocje, ale nie można sprawić, żeby negatywne wpływały na nasze życie. Trzeba po prostu odpuścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego wszyscy jadą jak po psie po zespole, który przegrywał w WCF z teamem Popovicha 20 punktami, w tym 15 w 3Q i wyszedł z tego obronną ręką? Wiadomo że z Kawhim na boisku by nie wyciągnęli, ale to i tak nie lada wyczyn. No i 40 pkt Curry'ego i kilka kluczowych przechwytów też widzę jakby bez echa.

 

Wow! Wspaniały Curry, wspaniałe GSW! Tylko nie bądź ignorantem.. Swój popis w 3Q Curry zaczął jeszcze z Kawhim na parkiecie.. Efekt? Z +20, zrobiło się +22, mimo trójek Stepha..

 

Nieraz można mówić, że nie można powiedzieć, co by było gdyby.. No sorry. Bardziej klarownej sytuacji mieć nie można.. Spurs niszczą GSW. Durant i Curry rzucają masę punktów, a i tak są -20. Dopiero jak musi zejść Leonard to siada kompletnie atak, nie ma kto kreować, nie ma jak grać LMA, bo teraz cała uwaga obrony skupia się na nim.  Ruch piłki jest bardzo, BARDZO ograniczony. Obrona przestaje wygrywać swoją deskę, a dodatkowo dopuszcza do większej ilości open looków. Jak tu można docenić Curry'ego, skoro gdyby nie kontuzja Leonarda to by gówno zrobił? I co gorsza to kontuzję spowodował CELOWO jego kolega z ekipy. Nie widzę tutaj możliwości mówienia o dobrym meczu GSW. Wygrali TYLKO i WYŁĄCZNIE z powodu BRAKU KL. Gdyby Leonard został to by GSW nawet nie powąchało rywalizacji porządnie. Jak można to ignorować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mirwir, dnia 15 Maj 2017 - 13:33, napisał:snapback.png

Kroczek Zazy to był dirty move, ale co z tego, skoro Warriors wygrali. A zwycięzców się nie sądzi.

 

Naprawdę masz takie zdanie na ten temat, czy sobie żartujesz? Jeśli nie, to w takim razie, gdzie jest granica, do której można się posunąć? W następnym meczu wyjdzie jakiś gość, który normalnie nie dostaje minut, kopnie Aldridge'a w jaja i obaj zejdą. To będzie ok, czy już nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego jakby zagrali z Kawhim na parkiecie nie wiemy i się nie dowiemy, tak samo jak nie dowiemy się co by było gdyby Green nie dostał w finałach zawieszenia na g5. A twierdzenie, że drużyna, która podniosła się z -20 ze Spurs jest mentalnie miękka to nadużycie. Więcej hejtu w widzę tutaj w postach niż racjonalnej analizy. No i kwestia dirty Zazy - czy to, że Kawhi nie widzi jego winy ma jakieś znaczenie, czy tak tylko gadał bo chce być gentlemanem? I czy Zaza celowo zdjął w rs Duranta na tej samej zasadzie czy jednak jest tłustą nieskoordynowaną krową?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mirwir, dnia 15 Maj 2017 - 13:33, napisał:snapback.png

 

Naprawdę masz takie zdanie na ten temat, czy sobie żartujesz? Jeśli nie, to w takim razie, gdzie jest granica, do której można się posunąć? W następnym meczu wyjdzie jakiś gość, który normalnie nie dostaje minut, kopnie Aldridge'a w jaja i obaj zejdą. To będzie ok, czy już nie?

 

 

To proste - pozwól na jeden rodzaj patologii to zaraz znajdą się naśladowcy i to tacy, co pójdą jeszcze dalej. Pozwalasz komuś skręcać kostki czy kopać po jajach to chwila tylko do rękoczynów. Tym bardziej, że spora część graczy NBA to idioci i zaczną na siebie polować poza halą czy będą ziomków nasyłać. Jaki to problem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proste - pozwól na jeden rodzaj patologii to zaraz znajdą się naśladowcy i to tacy, co pójdą jeszcze dalej. Pozwalasz komuś skręcać kostki czy kopać po jajach to chwila tylko do rękoczynów. Tym bardziej, że spora część graczy NBA to idioci i zaczną na siebie polować poza halą czy będą ziomków nasyłać. Jaki to problem..

Wianuszki ochroniarzy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego jakby zagrali z Kawhim na parkiecie nie wiemy i się nie dowiemy, tak samo jak nie dowiemy się co by było gdyby Green nie dostał w finałach zawieszenia na g5. A twierdzenie, że drużyna, która podniosła się z -20 ze Spurs

Nie ze Spurs, tylko z lineupu Murray-Green-Simmons-Anderson-Aldrige

 

Do Spurs to im daleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tu można docenić Curry'ego, skoro gdyby nie kontuzja Leonarda to by gówno zrobił?

 

To ze Kawhi grał dobrze i z nim by Spurs raczej wygrali (nie jest pewno bo mu też "choke" się mógł zdarzyć) nie przekreśla tego że Kura też grała dobrze.

Jeśli rzucałby tak samo to zrobiłby to samo czyli byłby równie dobry, a ze nie wystarczyłoby to do wygranej to by byłaby wina jego kolegów (np. Klaya) ale nie wina Stefana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na miejscu wysokich Spurs jeden konkretny faul bym sobie na Zazę zostawił, ale te teksty o wysyłaniu gości z końca rotacji do łamania Duranta/Currego to już przegięcie pały. Następnym razem ochłońcie zanim zaczniecie wypisywać głupoty.

 

A co zrobił Zaza? Przecież w taki sposób mógł nie tylko skręcić mu kostkę, ale przy odrobinie pecha mógł Leonarda połamać. Więc skoro akceptujemy jedno idiotyczne zachowanie to wysłanie Dedmonda, by rozpieprzył kolana Duranta byłoby zagraniem tego samego kalibru. Bo co innego lekko przesadzić popychając rywala przy walce o zbiórkę, a co innego podkładać mu nogę, by sobie ją CO NAJMNIEJ skręcił. Jak dla mnie głupotą jest mniejsza lub większa akceptacja dla takich zachowań jak Paczulii.

I co do Bowena... Lubiłem jego obronę, ale to jego podkładanie nóg zawsze powodowało to, że sympatią go nie darzyłem i mam za boiskowego brutala, który nie myślał. A raczej myślał tylko o tym jak zrobić komuś krzywdę. Miał możliwości, by w obronie wymiatać bez tego, a dodawał ten element, który był idiotyczny i dodatkowo strasznie mnie odrzucało niegdyś od Spurs przez to. Jak i wielu zapewne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać nie wystarczającą ilość.

 

Przeczytaj sobie całego mojego posta, a nie kawałki. W międzyczasie łyknij sobie szklane wody czy dwie. Bo dopowiadasz sobie do tego co napisałem. Mogę dyskutować z tym co napisałem, ale nie z wrażeniem które masz po przeczytaniu mojego posta.

 

Zagranie Zazy na Leonardzie było dirty, ale to pokazuje to "high bbiq", najlepszy zawodnik podkręca sobie kostkę, jeden pseudo niewinny kroczek i wypada ze spotkania po drugim podkręceniu. Genialne zagranie. Pod względem moralnym niewłaściwie, ale gdy chodzi o wygrywanie to trzeba wykorzystać każde małe przewagi, które widać. I to w NBA dzieje się bardzo często. Przypominał mi się Bruce Bowen i kilka innych historii.

Co sobie dopisałem ? Nie tylko napisałeś "Genialne zagranie. Pod względem moralnym niewłaściwie, ale gdy chodzi o wygrywanie to trzeba wykorzystać każde małe przewagi," ale podkreśliłeś też, że chociaż dirty, to było to "high bbiq".

 

A w kolejnym poście, w którym zarzucasz mi niedoczytanie poprzedniego, po raz kolejny piszesz że zachowanie Zazy jest usprawiedliwione wygraną i parciem na zwycięstwo.

 

Czego ja tutaj nie rozumiem ? Piszesz, że nie pochwalasz ale usprawiedliwiasz zaznaczając wielokrotnie że chodzi o zwycięstwo. Nie da się tak stary, albo Zaza zrobił c***ową rzecz i nalezy go za to ukarać albo nie zrobił nic złego.

 

k****, sport to nie jest wojna - nie za wszelką cenę. Trash talk, jakiś łokieć w żebro - od tego nikt zdrowia nie stracił. To co zrobił Zaze może kosztować Leonarda reszte sezonu, a mogłoby kosztować o wiele więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.