Skocz do zawartości

GOAT small talk - Jordan, LeBron...


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

szczególnie, że przy okazji tej "dyskusji" zlukałem dopiero kto grał za Jordana...

 

Peter Myers! Też do dziś nie wiedziałem kto to :grin:

 

różnica między MJ a kolesiem ściągniętym z Włoch i wsadzonym do s5 wyniosła 2 winy (clap clap) (a w PO Bulls byli o włos od ECF i pewnie też Finals) hihi

 

Porównaj sobie wyniki Orlando z 2000 roku z Darrelem Armstrongiem i Ronem Marcerem jako lideremi i wyniki nieco późniejszego Orlando z prime T-Maciem. :panda:  

 

No i przy okazji zwróć uwagę na kilka rzeczy:

- po odejściu Jordana poza Mayrsem przyszli Kukoc, Kerr i Longley

- Pippen, Grant i BJ akurat wkroczyli w swój prime

- w lato 1992 Bulls jako jedna z dwóch drużyn wysłała dwóch graczy na IO, po kolejnym sezonie już tego problemu nie było

- wschód w 1994 roku był lepszy niż w 1993 (głownie przez śmierć Lewisa, kontuzję Doughertego i starzenie się Ewinga)

- pewnie jakieś tam znacznie miała kwestia, że Bulls 1994 to była drużyna o zupełnie profilu, nie każdy wiedział jak z nimi grać, był jakiś tam element zaskoczenia itp.

 

Bardziej adekwatne jest porównanie wyniku Bulls z 1994 do Bulls z 1996 roku i wtedy będziesz miał odpowiedź ile dla nich znaczył Jordan.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównaj sobie wyniki Orlando z 2000 roku z Darrelem Armstrongiem i Ronem Marcerem jako lideremi i wyniki nieco późniejszego Orlando z prime T-Maciem. :panda:

 

Czy tylko ja na tym forum słyszałem o takim graczu Orlando jak Ben Wallace?

I wiadomo, że gracze w swoim trzecim sezonie jak McGrady mają lepsze staty niż wpływ na grę, nic nowego nie odkryłeś pod słońcem.

 

I przy okazji dalej czekam na to top10 ligi w 91 i 92 :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównaj sobie wyniki Orlando z 2000 roku z Darrelem Armstrongiem i Ronem Marcerem jako lideremi i wyniki nieco późniejszego Orlando z prime T-Maciem. :panda:

 

No i przy okazji zwróć uwagę na kilka rzeczy:

- po odejściu Jordana poza Mayrsem przyszli Kukoc, Kerr i Longley

- Pippen, Grant i BJ akurat wkroczyli w swój prime

- w lato 1992 Bulls jako jedna z dwóch drużyn wysłała dwóch graczy na IO, po kolejnym sezonie już tego problemu nie było

- wschód w 1994 roku był lepszy niż w 1993 (głownie przez śmierć Lewisa, kontuzję Doughertego i starzenie się Ewinga)

- pewnie jakieś tam znacznie miała kwestia, że Bulls 1994 to była drużyna o zupełnie profilu, nie każdy wiedział jak z nimi grać, był jakiś tam element zaskoczenia itp.

 

Bardziej adekwatne jest porównanie wyniku Bulls z 1994 do Bulls z 1996 roku i wtedy będziesz miał odpowiedź ile dla nich znaczył Jordan.

 

no ale w 1996 był już Rodman, którego zapewne nawet tak wytrawny znawca koszykówki i ekspert od wszelkich danych (skopiowanych z bball ref) jak Rodman91 uznaje za dobrego gracza!  :panda:

 

Generalnie mam świadomość, że to żaden argument bo mimo 2 winów różnicy to nawet w RS była sporo gorsza drużyna, po prostu staram się dopasować do poziomu argumentów "6/6", "support A z 70 ppg > support B z 65 ppg)", "Fajność: Jordan >>>>>>>>> LBJ"

 

:smile:

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy tylko ja na tym forum słyszałem o takim graczu Orlando jak Ben Wallace?

I wiadomo, że gracze w swoim trzecim sezonie jak McGrady mają lepsze staty niż wpływ na grę, nic nowego nie odkryłeś pod słońcem.

 

I przy okazji dalej czekam na to top10 ligi w 91 i 92 :smile:

 

T-Mac w prime jest przez niektórych uważany za lepszego niż Kobe, a ty tu wyskakujesz z argumentem ,,ale Ron Mercer miał Bena do pomocy"? Notabene sam Ben kilka lat później z całkiem niezłym skutkiem został zastąpiony przez 50-letniego Antonio McDyessa po kontuzji. :nevreness:

 

Spokojnie, ustawiłem sobie w telefonie przypomnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

T-Mac w prime jest przez niektórych uważany za lepszego niż Kobe, a ty tu wyskakujesz z argumentem ,,ale Ron Mercer miał Bena do pomocy"? Notabene sam Ben kilka lat później z całkiem niezłym skutkiem został zastąpiony przez 50-letniego Antonio McDyessa po kontuzji. :nevreness:

 

Spokojnie, ustawiłem sobie w telefonie przypomnienie.

 

No jasne, że prime T-Mac był lepszy niż prime Kobe. Te cztery lata w Magic i pierwszy rok w Rockets to była rzeźnia, nikt nie miał takiej łatwości w atakowaniu, punkty wyciągał dosłownie z dupy.

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by nie mówić i spierać się o to kto jest GOAT to jednak nikt nie zwraca uwagi, że Jordan w PO dostawał bęcki od Celtics dopiero jak zestarzeli co coś tam ruszyło ( rok później bodajże Bird skończył karierę). Jordan w PO nie pokonał żadnej elitarnej ekipy w prime. 

 

 Lebron za uszy do finałów wciągnął bandę scrubów w Cavs, pokonał Spurs (która to jest legendarną ekipą) i Warriors 73-9, wcześniej robiąc 6 gier z Warriors gdzie drugim najlepszym graczem by Dellavedova. 

 

 Po prostu odnoszę wrażenie że wedle niektórych lepiej jest odpaść w PO przed finałami niż dojść do finałów, a tak naprawdę to tylko z Mavs można cokolwiek Lebronowi zarzucić. Z Cavs nie miał szans ze Spurs, przy porażce ze Spurs nie można mu nic zarzucić bo miał niesamowitą serię, porażka z Warriors bez Love'a i Irvinga był bez szans. 

I sorry ale gość praktycznie nigdy nie miał supportu, ok pierwsze 3 lata w Miami jeszcze coś tam grało ale już w 2013 w Miami to Wade był inwalidą,w 2014 to w ogóle w finałach obraz nędzy i rozpaczy, zresztą Bosh zarówno w 2013 jak i 2014 w finałach też wiele nie dawał. 

 

A Jordan miał skrojoną pod siebie ekipę i chwała za to Chicago, ale jednak Jordan grał z świetną ekipą, jak Lebron odchodził z Cavs czy Miami to nagle te zespoły do PO wejść nie mogą. 

 

Nikt nie kwestionuje chyba wielkości MJ-a, ale jeżeli Lebron w tym roku pokona GSW (wiadomo ciężka sprawa) to będzie miał w finałach 3 winy nad legendarnymi ekipami a Jordan ogólnie nikogo takiego nie pokonał no bo sorry Sonic ? Jazz ? To dobre drużyny ale bez przesady - skalą talentu, coachingu i dopasowania do siebie lata świetle za Bulls, a można realnie założyć że GSW czy Spurs biorąc pod uwagę te wszystkie względy to lepsze ekipy niż Cavs czy Miami. Do tego Lebron jak na gościa wobec którego zarzuca się słabą głowę ma 2xwygraną w Game 7 w finałach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 LeBron to jeden z lepszych rozgrywajkow, swietnie zbiera bo ma do tego waunki fizyczne i jest ogolnie takim all-around playerem, a Jordan to byl typowy shooter z najwyzszej polki

Rozumiem, że można mylić sukienkę ze spódnicą, ale shootera ze scorerem/slasherem?

 

Wybitny shooter - Reggie, Curry, Ray Allen

Wybitny slasher - Jordan, Wade (przed katastrofą smoleńską)

Wybitny scorer - generalnie każdy, kto miał kilka sezonów powiedzmy ponad 25 ppg (można też mówić o ,,typowym scorerze" czyli kimś, kto poza rzucaniem nie daje zespołowi nic więcej np. Melo)

LeBron jest większym mózgiem niż Jordan. LJ to właściwie taki drugi Magic pod względem BB IQ, tyle że dodatkowo ma też główną zaletę MJ, czyli przewagę fizyczną nad resztą ligi.

Gdybym był lorakiem to bym zapytał jak mierzysz ten B-Ball IQ. I pewnie poprosiłbym o pokazanie wyliczeń na mniej oczywistym przykładzie niż np. LeBron vs Marbury. :nevreness:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

T-Mac w prime jest przez niektórych uważany za lepszego niż Kobe, a ty tu wyskakujesz z argumentem ,,ale Ron Mercer miał Bena do pomocy"? Notabene sam Ben kilka lat później z całkiem niezłym skutkiem został zastąpiony przez 50-letniego Antonio McDyessa po kontuzji. :nevreness:

 

Spokojnie, ustawiłem sobie w telefonie przypomnienie.

Jak wspomniałem - często gracze w swoim trzecim sezonie mają sporo lepsze staty niż wpływ na grę. Dla przykładu Durant walił o całe 5 ppg więcej wtedy niż obecnie. Jest dla Ciebie gorszym graczem? Lebron wtedy miał najlepszy punktowo też sezon w karierze, to był jego peak?

-11 win i wpierdol od Cavs to masz na myśli? :P

 

Myślałem, że masz je gotowe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Już pisałem coś o 'charakterze/psychice i zachowaniu MJ-a'. Przy nim 'bufon' James to niewiniątko. A mentalność zwycięzcy? Jeżeli ktoś sądzi, że ten, kto lepiej rzuca przez ręce w ostatnich sekundach meczu i on 'bardziej' chce wygrać to jest w błędzie. To co najwyżej clutch. Ale mentalność zwycięzcy? To nie James odszedł od kosza, bo musiał tatusiowi słowa dotrzymać.

Jaką obietnicę? Jordan zrobił sobie przerwę, bo był zmęczony szumem wokół siebie plus chwilowo stracił motywację do dalszej gry. Inne czynniki typu śmierć ojca, chęć pobycia z rodziną czy pogrania w bejsbola miały czwartorzędne znaczenie.

 

A czy przerwa mu pomogła czy zaszkodziła to kwestia sporna i raczej nie do rozstrzygnięcia. Fizycznie Jordan w 1993 roku nadal był kozakiem, a biorąc pod uwagę, że Pippen, Grant i BJ wkraczali w swój prime, a do tego miał przyjść Kukoc szansa na 4peat była ogromna. Z drugiej strony chociaż przerwa wytraciła Jordana z koszykarskiego rytmu to jednak chyba nigdy wcześniej nie miał takiej motywacji do wygrywania jak w 1995 roku.

 

Swoją drogą ciekawy przykład z innego sportu - Noriaki Kasai nie robił sobie żadnej przerwy, naomiast Janne Ahonen przerywał karierę już dwa razy. Ten pierwszy niedawno (w wieku 45 lat) pobił swój rekord życiowy na mamucie, ten drugi (chociaż sporo młodszy) nie potrafi się już zakwalifikować do konkursów. Ale to w sumie za mała próbka żeby wyciągać jakiekolwiek wnioski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abstrahując od tego syfu, gdzie Wy widzicie okienko dla LBJ (@heronim np.) żeby career-wise dogonić Jordana?

​MVP? Na Wschodzie Cavs będą robić sobie te 50-55 W i wygrywać, do tego te Westbrooki nabijają statsy, więc tutaj ciężko będzie polepszyć dorobek. Wszyscy wiedzą, że LBJ z przerwą na 2k11 prawie dekadę jest najlepszy, a grono do wyróżnienia (Leonard, Harden, pewnie jakiś Davis czy inny Towns) na następne sezony jest dosyć liczne.

​Tytuł? Come on, LBJ ma 1-2, max optymistycznie 3 okienka gdzie jest najlepszym graczem na świecie, a przeciwnikami są Warriors którzy mają być może najbardziej napakowany talentem zespół ever. No jak się Warriors nie połamią/nie pokłócą to tutaj będzie ciężko jakkolwiek ich ugryźć. Wstawcie w ubiegłorocznych finałach Duranta w miejsce Barnesa.

​Ewentualnie szansa to jakieś świetne cyferki i MVP finałów na pocieszenie dla przegranego gdy ciężko byłoby wyróżnić pojedynczego gracza w GSW, ale raz, że o te cyferki będzie ciężko, a dwa, że skoro w 2015 nie dostał MVP finałów przegrany, to już nigdy nie dostanie.
 
No, z grubsza bliżej byłbym skłonny stwierdzenia, że LBJ w ogóle nie poprawi swojego legacy (za stary na indywidualne honory, Warriors za mocni na tytuł), niż, że dogoni Jordana.
 
Bo wiecie, prime impact wise ten LBJ to jest poziom Jordana, tyle, że finały '11 to pozostaje argument nie do zbicia w tych porównaniach. Błagam, gdyby prime Jordan kiedyś zagrał finały na 18ppg na 50%ts to nie byłby niekwestionowanym GOAT.
 
Niżej podpisany,
 
Kibic LBJ.
Edytowane przez BigManFan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wspomniałem - często gracze w swoim trzecim sezonie mają sporo lepsze staty niż wpływ na grę. Dla przykładu Durant walił o całe 5 ppg więcej wtedy niż obecnie. Jest dla Ciebie gorszym graczem? Lebron wtedy miał najlepszy punktowo też sezon w karierze, to był jego peak?

-11 win i wpierdol od Cavs to masz na myśli? :tongue:

 

Nie wiem czemu tak się uczepiłeś tego trzeciego sezonu. Po pierwsze T-Mac w trzecim sezonie grał jeszcze w Raptors. Po drugie jego ścisły prime to 2003 rok, kiedy z Orlando wygrał 42 mecze, czyli tylko o jeden więcej niż ekipa z Armstrongiem, Mercerem i Benkiem dwa lata wcześniej.

 

Skoro zatem uznajemy (zgodnie z tokiem rozumowania julekstepa), że Jordan wygrał dla Bulls tylko 2 mecze więcej niż Pete Mayers to trzeba również przyjąć, że T-Mac wygrał dla Magic jeden mecz więcej niż Darrel Armstrong. Inna opcja to uznać, że julekstep sobie po prostu trollował.

 

Bo wiecie, prime impact wise ten LBJ to jest poziom Jordana, tyle, że finały '11 to pozostaje argument nie do zbicia w tych porównaniach. Błagam, gdyby prime Jordan kiedyś zagrał finały na 18ppg na 50%ts to nie byłby niekwestionowanym GOAT.

 

 

Ja jednak pozostaję przy zdaniu, że finały z 2016 roku zrównoważyły klęskę w 2011 roku. To tak jakby np. Jordan wygrał w 1989 albo 1990 roku, ale dał poważnie dupy np. w 1993.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zatem uznajemy (zgodnie z tokiem rozumowania julekstepa), że Jordan wygrał dla Bulls tylko 2 mecze więcej niż Pete Mayers to trzeba również przyjąć, że T-Mac wygrał dla Magic jeden mecz więcej niż Darrel Armstrong. Inna opcja to uznać, że julekstep sobie po prostu trollował.

 

Jeszcze inna opcja to po prostu przeczytać odpowiedź jaką napisałem :smile:

Bo wiecie, prime impact wise ten LBJ to jest poziom Jordana, tyle, że finały '11 to pozostaje argument nie do zbicia w tych porównaniach. Błagam, gdyby prime Jordan kiedyś zagrał finały na 18ppg na 50%ts to nie byłby niekwestionowanym GOAT.

 
Niżej podpisany,
 
Kibic LBJ.

 

 

Gdyby LBJ nie pokonał najlepszej (ew. jednej z dwóch najlepszych) drużyny w historii w finałach to nie byłby niekwestionowanym GOAT. Zbite.

 

Niżej podpisany,

 

Hejter LBJ

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu tak się uczepiłeś tego trzeciego sezonu. Po pierwsze T-Mac w trzecim sezonie grał jeszcze w Raptors. Po drugie jego ścisły prime to 2003 rok, kiedy z Orlando wygrał 42 mecze, czyli tylko o jeden więcej niż ekipa z Armstrongiem, Mercerem i Benkiem dwa lata wcześniej.

 

Skoro zatem uznajemy (zgodnie z tokiem rozumowania julekstepa), że Jordan wygrał dla Bulls tylko 2 mecze więcej niż Pete Mayers to trzeba również przyjąć, że T-Mac wygrał dla Magic jeden mecz więcej niż Darrel Armstrong. Inna opcja to uznać, że julekstep sobie po prostu trollował.

Raczej więcej meczy niż Amstrong, Mercer I Ben. To co grało w 03 to jeden z największych syfów ever w PO. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj kolega @BothTeams powiedział, zresztą to co większość powinna już wiedzieć, że te dyskusje są z założenia debilne, ale tu już na 2 stronach, więcej mi się czytać nie chciało :P takie perełki, że aż ciężko przejść obok. 

swoją drogą to Jordan, poza NY Knicks, nikogo sensownego w PO nie pokonał.

Dopóki Pistons się nie ze starzeli, połamali i ogólnie rzecz biorąc nie skończyli, to dostawał od nich rokroczny wpierdol, bez względu na to jak dobrych statystyk by podczas tych wpierdoli nie wykręcał.

 

Jazz, jakkolwiek byli dobrą drużyną, też całkiem bykom leżeli [0 ataku przez środek, rachityczni guardzi, Malone który się obsrywał w crunch etc], a i tak obie serie, i 97 i 98 były bardzo  zacięte

 

cała reszta przeciwników których Jordan pokonywał to sorry ale "szkoda gadać".

LeBron rozjebujący drużynę 73-9, nawet jeśli po drodze zgubiła ona formę, to jest COŚ

To @Artlan ładnie skwitował w swoich postach, ale serio to jest naprawdę wow a nawet łał :P Muszę przyznać ja się staram ale miszcz jest tylko jeden :P Suns;Pacers;Sonics;Knicks i nawet ci "leżący" im Jazz, to ma być k. mać mało ... ok wiadomo że najlepiej jakby wkroczył do ligi i z miejsca rozwalił Lakers, C's Pistons, ale skoro porównujemy Jamesa do Jordana to wypadałoby zachować jakieś proporcje. Plus to cholerne 73/9 w lidze gdzie mamy 2 ekipy coś warte a reszta to banda statystów. Oczywiście przepraszam jeśli to był sarkazm, albo pisane na kacu :)  

a tylko urodzeni po 75 widzą MJ jako GOAT, bo każdy bardziej doświadczony wie przecież, że najlepszy był KAJ, Wilt, Russell lub Oscar, a nie ten wiecznie robiący kroki i faworyzowany przez sędziów Jordan.

LeBron jest większym mózgiem niż Jordan. LJ to właściwie taki drugi Magic pod względem BB IQ, tyle że dodatkowo ma też główną zaletę MJ, czyli przewagę fizyczną nad resztą ligi.

tutaj sekta się objawiła więc nie ma co się czepiać :) James nie jest faworyzowany i ta legendarna przewaga bb iq, jedno jest faktem James ma większy czerep więc pewnie faktycznie fizycznie mózg ma większy :)

 

PS uwielbiam tych fanów Jamesa co to największy bzdet są wstanie zaakceptować tak długo jak ktoś pojedzie po Jordanie, wbrew jakiejś elementarnej logice, faktom itd. itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł zacny, ale zaraz bedzie jeszcze większy dym, bo to przecież "opinie".

 

btw. wyobrażacie sobie co by się tutaj działo gdyby jakimś cudem Cavs przerżnęli ECF? to było chyba nawet lepsze niż mistrzowska kampania Lakers w 13'

albo jakby odpadli bez KL z CHI 14/15....ale to by bylo chyba lepiej bo wtedy nie byloby przegranych finalow, lepiej odpasc w 1/2 czy CF, bo zupa byla za slona

 

Generalnie mam świadomość, że to żaden argument bo mimo 2 winów różnicy to nawet w RS była sporo gorsza drużyna, po prostu staram się dopasować do poziomu argumentów "6/6", "support A z 70 ppg > support B z 65 ppg)", "Fajność: Jordan >>>>>>>>> LBJ"

 

:smile:

 

nie zapominaj, ze "dosiezny" w air Jordanach vs Lebron Soldier :  Jordan >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>LBJ

 

guma do zucia MJ'a >>>>>>>>>>>>>>>>>> elastyczna opaska na lysiejacych, poszarzalych wlosach LBJa

 

liczysz te "ptaszki" twa mac ? gdzie elwood?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LeBron dał czterech liter, ale to Dallas z 11 by grało jak równy z równym ze wszystkimi mistrzami od Jordana do Jamesa. Tak na oko 2/3 finałów by wygrało.

 

To fascynujący przypadek, bo w marcu by pewnie trochę zasłużonych userów poparło tezę, by zostawić Dirka, inwestować w Babuła, a resztę szrotu pogonić po lidze za assety i picki. A już w PO Mavs byli drużyną w zasadzie kompletną, ofensywnie i defensywnie. Przez cztery serie grali niezwykle konsekwentnie, oczywiście - wykorzystali zawirowania u rywali, tak trochę łączyli stare  (twardość, defensywny wysoki) z nowym (Dirk, trójki).

 

Choć ten pierścień może i za wysoko teraz wyniósł w AllTime podsumowaniach Nowika?

Edytowane przez Iwo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LeBron dał czterech liter, ale to Dallas z 11 by grało jak równy z równym ze wszystkimi mistrzami od Jordana do Jamesa. Tak na oko 2/3 finałów by wygrało.

 

To fascynujący przypadek, bo w marcu by pewnie trochę zasłużonych userów poparło tezę, by zostawić Dirka, inwestować w Babuła, a resztę szrotu pogonić po lidze za assety i picki. A już w PO Mavs byli drużyną w zasadzie kompletną, ofensywnie i defensywnie. Przez cztery serie grali niezwykle konsekwentnie, oczywiście - wykorzystali zawirowania u rywali, tak trochę łączyli stare  (twardość, defensywny wysoki) z nowym (Dirk, trójki).

 

Choć ten pierścień może i za wysoko teraz wyniósł w AllTime podsumowaniach Nowika?

Bardziej zmienił percepcję. Dirk wcale przed pierścieniem źle nie grał w PO, po prostu patrzono na zasadzie - a odpadał, looser, gdy to prawdopodobnie najlepszy w ataku PF w historii(nie liczę pseudo PF w stylu Duranta czy Lebrona). On jako jeden z nielicznych ma ZNACZNIE lepszą średnią zbiórek i punktów w historii w PO niż w RS. 

Do tego jego obrona była niedoceniana, bo dopiero ostatnio do powszechnej świadomości dotarło, że wysoki na obwodzie to wysoki szybciej pod koszem w obronie. 

No i faktycznie tamto Mavs to byli terminatorzy, bodaj najlepszy team w historii w clutchu, gdzieś widziałem, że mieli w ostatnich 5 minutach 4 kwarty coś koło +20 net rtg. Jeśli te wyliczenia są prawdziwe to kosmos, zresztą 16-5 run to ładny wynik, tym bardziej że Miami 11' to najlepszy Wade za czasów Big3. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.