Skocz do zawartości

GOAT small talk - Jordan, LeBron...


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

Ja to żałuję, że Jordan miał tą przerwę akurat wtedy gdy Hakeem miał swój najlepszy okres. Jestem ciekaw jak zakończyłby się ich pojedynek w finale (jeśli MJ by tam doszedł). Bo teraz niewiadomo czy Hakeem wygrał tylko dlatego, że Jordan miał przerwę czy MJ jest niepokonany w finałach tylko dlatego, że w dobrym momencie odpuścił. :)

Edytowane przez SlaKB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak BullsFan, ale na twórczość Rodmana to najlepsze określenie.

 

 Jak GOAT-em może być koleś, który niczym Gołota spierd....ł z ringu i ze łzami w oczach poleciał do Miami, gdzie obudowano go all-starami, z którymi i tak nie potrafił zdominować ligi.  Lebron jeszcze nie skończył? To niech gra jeszcze te 5/6 sezonów może zgarnie magiczne 6 tytułów, pytanie tylko kogo jeszcze będzie potrzebował w tym swoim karykaturalnym legacy.

 

A czym powyższe różni się od twórczości Rodmana ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli czegoś żałować, to tego, że nie doszło do wymiany Ralpha za 2 pick i Clyde'a. Bo ta trójka Hakeem MJ i Clyde'a to byłoby najlepsze big three ever.

Osobiście bardziej lubię oglądać pojedynki superstarow niż superteamy przepakowane talentem. ;) Ale rzeczywiście taki zespół to byłoby coś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym powyższe różni się od twórczości Rodmana ?

To mówisz, że bajzel za roletami nie dyskredytuje cię w ocenianiu innych i masz alergię na krytyczne zdania okraszone nutką pikanterii, a nie drażni cię pustogłowie wylewające się z twoich wypowiedzi? SUPER!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mówisz, że bajzel za roletami nie dyskredytuje cię w ocenianiu innych i masz alergię na krytyczne zdania okraszone nutką pikanterii, a nie drażni cię pustogłowie wylewające się z twoich wypowiedzi? SUPER!

Nie, drażni mnie pomijanie kontekstu okraszone skrajnym brakiem obiektywizmu wynikającym z zaślepienia i młodzieńczych wspomnień. W wypowiedzi, którą zacytowałem, nie ma żadnej pikanterii i ,generalnie, nie mam problemu z krytyką ale kiedy porównujesz sytuacje obu Panów (Jordana w Bulls, Lebrona w Cleveland pre2010), które były nieporównywalne i używasz tego przeciwko Lebronowi to mi się rzygać chce bo widząc Twój nick na forum i wspomniany argument mam przed oczami głowę zalaną betonem z odciśniętym logo Bulls i znaczkiem Jordana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to znaczy "Janusz NBA"? Taki co zna się tylko na box scorach a nie vorpach i erpiemach? Czy taki co woli hero ball od gry zespołowej? A może Januszem jest ten co wyzywa na forum innych od Januszów he?

 

Mówiłem, że to tak bezsensowna dyskusja jak gadanie o religii, szkoda że zawsze musi zejść ad personam.

 

A tak na prawdę LeBron nigdy nie będzie GOATem bo ma głupią małpią gębę nieskażoną inteligencją. Mimo wysokiego bball iq moim zdaniem to młotek, wystarzy obejrzeć the decision. Taki sam sensowny argument jak większość tu fruwających m.in. to że MJ był bufonem.

 

A tak na serio to trzeba poczekać aż ten cyborg zakończy karierę, na razie jakakolwiek ostateczna dyskusja nie ma racji bytu. Ale samo to, że w wieku 32 lat LeBron jest bez wątpienia w top5 alltime zasługuje na wielkie uznanie. Bo ja tam LeBrona szanuję, a to że dziwki nie lubię za paskudny charakter to już inna kwestia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, drażni mnie pomijanie kontekstu okraszone skrajnym brakiem obiektywizmu wynikającym z zaślepienia i młodzieńczych wspomnień. W wypowiedzi, którą zacytowałem, nie ma żadnej pikanterii i ,generalnie, nie mam problemu z krytyką ale kiedy porównujesz sytuacje obu Panów (Jordana w Bulls, Lebrona w Cleveland pre2010), które były nieporównywalne i używasz tego przeciwko Lebronowi to mi się rzygać chce bo widząc Twój nick na forum i wspomniany argument mam przed oczami głowę zalaną betonem z odciśniętym logo Bulls i znaczkiem Jordana.

Natomiast ja mam ochotę puścić pawia jak widzę gloryfikację tchórza, który niczym mały chłopiec uciekł pod spódnicę mamusi, bo miał zbyt ciężkie warunki do osiągnięcia sukcesu i tego kogoś porównuje się do wirtuoza koszykówki, prawdziwego fightera.  Jordan przegrał co miał przegrać, swoje bęcki zebrał ale spokojnie czekał na swój czas, który wykorzystał w 100%. Miał okazję zagrać w 6 finałach i wszystkie wygrał będąc centralną postacią. Gdy zespół potrzebował 30/40 punktów to Jordan był w stanie to zrobić. Ktoś słusznie wspomniał o Houston i kto wie czy seria MJ-a nie byłaby przerwana, a być może teraz na tablicy widniałby bilans 7-0. Lebron? wielki gracz, ale mimo supportu jakim był otoczony gościu wygrał tylko 3/6 - pierwszy finał odpuszczam. I tak czytając jego obrońców zawsze można trafić na morze usprawiedliwień i narzekań, ale prawdę powiedziawszy nic to nie da, Lebron może tylko i aż zostać II w historii, choć jest spore grono ludzi, którzy i w tej kwestii mieliby spore wątpliwości. 

 

Czasem trzeba dosadniej pisać o pewnych sprawach i jak trzeba to pier...ć w stół głośno krzycząc ku..a!  

 

 

ps. Aktualna nba to 40-letnia +1 dziewica.

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast ja mam ochotę puścić pawia jak widzę gloryfikację tchórza, który niczym mały chłopiec uciekł pod spódnicę mamusi, bo miał zbyt ciężkie warunki do osiągnięcia sukcesu i tego kogoś porównuje się do wirtuoza koszykówki, prawdziwego fightera.  Jordan przegrał co miał przegrać, swoje bęcki zebrał ale spokojnie czekał na swój czas, który wykorzystał w 100%.

 

 

W rzeczywistosci Jordan to była niesamodzielna pierdoła która nie umiała nic innego zrobić a tylko naciskac właścicieli byków na wzmocnia i ich sztantażować.

LBJ też to robi ale jak nie wychodziło to umiał zrobić coś wiecej, bo wykonac genialny manewr którego nie powstydziłby się Manstein.

Dzięki temu manewrowi wszyscy skorzystali. Tytuł zdobyło i Miami i Cleveland.

Jordan niby taki dobry a nie umiał zdobyć tytułu z nikim innym jak tylko z Bulls. Dopiero mocno po trzydziestce dojrzał i zagrał w innym zespole, przestał byc w końcu maminsynkiem schowanym za spódnicę byka, ale było za późno by dokonac tego czego dokonał LBJ - by zdobyć tytuł dla dwóch różnych klubów.

 

 

:grin:

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swoje bęcki zebrał ale spokojnie czekał na swój czas, który wykorzystał w 100%.

Piszesz o tych 3 latach, gdzie zrobil 1-9 w PO zanim mu wydraftowali HoFa (ktory pod nieobecnosc MJa zrobil bilans o 2 zwyciestwa gorszy i byl o wlos od ECF a pewnie i finalow? Bo Knicksi byli mocnieji od Pacers)?

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jeden niedoceniany argument w dyskusji MJ vs LeBron vs Kobe:

 

Zarówno Mamba jak i LeBron manipulowali sytuacją w której się znaleźli vide: decision; pogonienie Shaqa z LA.

 

Jordan grał ręką, która była mu rozdana. Jasne, że straszył odejściem do Knicks bo chciał hajs. Jasne, że nie cierpiał grubasa Krausego i brał udział w we wszystkich ważniejszych decyzjach personalnych. Ale nigdy nie uciekł robić superduper team.

 

No i nigdy nie dał się ograć J.J. Barei i 38-letniemu Kiddowi :)

 

A jeśli chodzi o LBJ finały 2007 to jest fluke, detroit się obsrali w ECF a na samym zachodzie było 5 lepszych drużyn niż cavs, w ogóle bym tego nie brał pod uwagę w kontekście jego legacy. Za to wpierdol otrzymany w 2011 i 2014 mając w drużynie dwóch innych HoFerów jak najbardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast ja mam ochotę puścić pawia jak widzę gloryfikację tchórza, który niczym mały chłopiec uciekł pod spódnicę mamusi, bo miał zbyt ciężkie warunki do osiągnięcia sukcesu i tego kogoś porównuje się do wirtuoza koszykówki, prawdziwego fightera.  Jordan przegrał co miał przegrać, swoje bęcki zebrał ale spokojnie czekał na swój czas, który wykorzystał w 100%. Miał okazję zagrać w 6 finałach i wszystkie wygrał będąc centralną postacią. Gdy zespół potrzebował 30/40 punktów to Jordan był w stanie to zrobić. Ktoś słusznie wspomniał o Houston i kto wie czy seria MJ-a nie byłaby przerwana, a być może teraz na tablicy widniałby bilans 7-0. Lebron? wielki gracz, ale mimo supportu jakim był otoczony gościu wygrał tylko 3/6 - pierwszy finał odpuszczam. I tak czytając jego obrońców zawsze można trafić na morze usprawiedliwień i narzekań, ale prawdę powiedziawszy nic to nie da, Lebron może tylko i aż zostać II w historii, choć jest spore grono ludzi, którzy i w tej kwestii mieliby spore wątpliwości. 

 

Czasem trzeba dosadniej pisać o pewnych sprawach i jak trzeba to pier...ć w stół głośno krzycząc ku..a!  

A naprawdę tak ciężko zrozumieć, że to porównanie jest chore, bo Jordan nie musiał szukać szczęście gdzie indziej, a tymczasem Lebron odszedł bo przez lata ściągali mu tylko zawodników którzy byli past-prime i k**** Mo Williamsa ? Gdyby w 2010 roku Lebron miał obok siebie kogoś pokroju Pippena (nawet tego z 1991 r.) prawdopodobnie nie odszedłby z Cleveland bo ile znaczyło dla niego Cleveland wiemy z jego późniejszych decyzji. Gdyby nie poszedł do Miami nie miałby szans spróbować swoich sił na najwyższym poziomie, bo za każdym razem wyglądałby jak w finale z GSW dwa lata temu - grał bosko, ale sam nie uciągnął. Bo samemu wygrać się nie da, a i Jordan nie wygrał sam. To skoro ze Spurs przegrali grając z Wadem i Boshem to chyba świadczy nie tylko o słabości Miami ale sile Spurs też ? Skoro od 2003 do 2010 najlepsze co mu sprowadzili do grania to ledwie żywy Antawn Jamison to co, miał się modlić że nagle coś się zmieni czy podjąć jedyną rozsądną decyzję - poszukać lepszych okoliczności do wygrania ?

 

Nawet Kobe, fighter taki sam lub większy od Jordana, był o krok od odejścia z Lakers bo kazali mu grac z Odomem i Vujaciciem. Gdyby mu nie dali Gasola, to by odszedł. Gdyby Jordan nie miał Pippena to też mógłby się rozejrzeć za innymi możliwościami, zwłaszcza że jedyne co go interesowało to wygrywanie.

 

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Russell Westbrook PO 2017

37.4/11.6/10,8/2,4

Miazga

Russel Westbrook > Michael Jordan

 

Tak powazniej to gdyby mi w czasach MJ-a ktoś powiedział ze jakis koleś będzie kręcił takie cyfry to bym nie uwierzył a jak uwierzył to z góry założył ze od MJ-a będzie lepszy. Dobry przykład na to jak staty moga być mylące.

Zreszta ilosc tytułów jest mylaca jeszcze bardziej bo tutaj rządzi Steve Kerr czy Rober Horry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jordan niby taki dobry a nie umiał zdobyć tytułu z nikim innym jak tylko z Bulls.

 

 

no teraz to jebłem z krzesła :) to jest tzw. odwracanie kota ogonem czy jak to się nazywa?

 

Bill Russel też c***owy bo zdobył 11 tylko z celtics, a nie poszedł do Westa i Wilta tworzyć superfriends w LA...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no teraz to jebłem z krzesła :smile: to jest tzw. odwracanie kota ogonem czy jak to się nazywa?

 

Niby jest no ale powiedz, gdyby MJ po pierwszym tytule zostawił Bulls i poszedł do Cleveland i z nimi zdobył tytuł to czy nie byłby przez to większy?

Byłby, a dziś każdy fan MJ-a mówiłby że by mu dorównac trzeba zdobyć tytuł najpierw z jednym zespołem a później pójśc do słabszego i to powtórzyć.

Skoro MJ tego nie zrobił to takiego argumentu nie ma, ale gdyby to zrobił to taki argumenty byłby kluczowy bo to o wiele trudniejsze niz klepanie tytułów z tym samym zgranym zespołem.

No więc to trudniejsze coś to coś czego dokonał LBJ :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jordan grał ręką, która była mu rozdana. Jasne, że straszył odejściem do Knicks bo chciał hajs. Jasne, że nie cierpiał grubasa Krausego i brał udział w we wszystkich ważniejszych decyzjach personalnych. Ale nigdy nie uciekł robić superduper team

 

Grał jaką miał bo miał wystarczająco dobrą. 7 lat w Cleveland to było bardzo dużo czasu, żeby stworzyć mu warunki do wygrania ligi i nie zrobili tego.

 

Niewygodny ten argument z Pippenem, co ? Bo jakoś nikt się nie odnosi ale pewnie zaraz przeczytam, że Mo, Antawn Jamison i stary Shaq to lepszy zestaw niż Pippen i ktokolwiek inny z Bulls.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grał jaką miał bo miał wystarczająco dobrą. 7 lat w Cleveland to było bardzo dużo czasu, żeby stworzyć mu warunki do wygrania ligi i nie zrobili tego.

 

Niewygodny ten argument z Pippenem, co ? Bo jakoś nikt się nie odnosi ale pewnie zaraz przeczytam, że Mo, Antawn Jamison i stary Shaq to lepszy zestaw niż Pippen i ktokolwiek inny z Bulls.

 

Niewątpliwie pippen był lepszy niż ktokolwiek z tamtych cavs, ale nie o to chodzi. MJ też czekał 7 lat na swoją kolej i nikt nie wypomina LBJ lat 2003-2010 w których faktycznie nie miał wsparcia. Ja mu zarzucam głównie to że mając superteam w heat zaliczył dwa razy choke w 2011 i 2014. A jeśli chodzi o lata w których zdobywał tytuł to:

 

- w 2012 był królem pierwszych 3q, a w czwartej oddawał piłkę Wade'owi

- w 2013 tyłek uratował mu RayRay po jego cegle w game 6

- w 2016 the shot należał do Irvinga, choć tutaj się nie będę kłócił, bo te finały w wykonaniu LBJ były epickie i był bez dwóch zdań dominatorem

 

Ale to jego resume w finałach nadal nijak ma się do resume Jordana imo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.