Skocz do zawartości

GOAT small talk - Jordan, LeBron...


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

No ale co chodzi, rozmyślając nad MJ-em i LBJ nad róznymi aspektami jak ich oceniać wyprowadziłem sobie ogólny wniosek dotyczący całej NBA, według którego jeśli jestes za dobry to przeszkadzasz GM-owi w pracy. To jest coś na ogólną dyskusję a nie na temat MJ kontra LBJ.

Każdy wie co to tankowanie i co w nim chodzi, ale chyba mało kto rozmyśla jak ewentualny brak tankowania drastycznie moze wpływac na ocenę gwiazd

LBJ i MJ obaj byli na tyle dobrze że przeszkadzali w tankowaniu i wielu innych tez było na tyle dobrych.

 

 

Tyle zabawne ze z rozpędu wiedząc że LBJ ponosił wygrane bardziej napisałem że on utrudniał bardziej, bo chyba chwilowo zapomniało mi się ze loteria nie dotyczy wszystkich, z tego się można pośmiać :smile:

ale to z czego próbujesz się śmiać to tylko zwykłe gryzienie po kostkach :grin:

 

p.s. Właśnie sprawdziłem ze Atlanta Hakws to w zasadzie nie zauważyła przyjscia Wilikinsa - widać on nie był na tyle dobry by przeszkadzać GM-om :smile:

 

już prowadziłem dyskusje, że tankowanie ssie i to jest loteria. dla Heat lepiej było ściągnąć LeBrona i Bosha niż pi*****ić się w tankowania po odejściu Shaqa.

 

a dyskusje typu LBJ vs jordan spalam na starcie ponieważ odkąd siedzę na forach a to może być już dość sporo nikt nikogo nie przekonał w niczym w dyskusjach "workowych" tym bardziej bez ustalania kryteriów

dyskusja już jest spalona ponieważ Jordan już nie gra , LeBron nadal gra, inne pozycje , w inne kluby, w inne lata, w inne przepisy i w ogóle ;]

dlatego na koniec wszystko się spłaszcza w najprostszy sposób , Jordan nie miał swojego Leonarda odkąd zaczął wygrywać a LeBron już miał ;]

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps 2 ale wiesz że Jordan z Chicago w pierwszym roku był w PO a Le Bron nie? Bo mam wrażenie że jednak tego nie wiesz

I że od jego przyjścia rok w rok byli w PO więc o czym Ty właściwie piszesz że jego słaba początkowa gra zwiększała ich szanse na wysokie nr draftowe?

 

Sezony 1984-1987 i zakwalifikowanie się do PO to była jakaś chora anomalia.

1985: 38-44

1986: 30-52 (to był chyba rekord NBA najgorszego bilansu z zakwalifikowanie się do PO)

1987: 40-42 (sezon w którym Jordan wykręca najwyższe w karierze 37 pkt na mecz)

 

LeBron

2004: 35-47

2005: 42-40

2006: 50-32 (pierwsze PO)

 

Sam Jordan mówił że w 86 po złamaniu stopy i opuszczeniu 60 meczy chciał jak najszybciej wrócić do gry i zakwalifikować się do PO.

Pod względem taktycznym dla zespołu to największa głupota.

Wyobrazcie sobie Davida Robinsona 96-97 - sezon stracony a ten pod koniec chce na siłę wrócić do gry, coś tam wygrywają pod koniec i tracą szanse na pierwszy pick (Tim Duncan)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kim Ci goście byli bez Lebrona to zapomniałeś wspomnieć ?

Wiadomo kim ci goście byli bez Lebrona, zresztą określenie „mało imponujące nazwiska” ma swój wydźwięk, więc nie wiem po co się dopytujesz o takie podstawowe kwestie. Jednak chyba przyznasz, że ich postawa w wygranych meczach PO mogła budzić szacunek, a czasem wprawić nawet w osłupienie. Hughes rzucający 27 punktów, Gibson grający mecz życia i 31 punktów, Gooden i jego kapitalne zawody 24 punkty z 14 zbiórkami, szalony Litwin "prawie D-D" Zydrunas i jego imponujące 20 punktów i 19 zbiórek, Marshall z 6 trójkami czy wystrzał Pavlovicia, to były znaczące składowe w drodze Cavs do finału.  

 

 

Naprawdę dostałem bana na jeden dzień pisania za nazwanie tego typa Januszem NBA ?

 

Aha, ely, jako że nie jesteś moim tatą to mocno perwersyjnie brzmi treść ostrzeżenia "Za nieposłuszeństwo".

Tak się zastanawiam kto daje prawo dla ciebie i tobie podobnym by określać innych "januszami nba"? W którym momencie uzyskałeś "doktorat nba" i kto ci go certyfikował? Nie da się w tym momencie nie napisać "narodowi selekcjonerzy nba". Prostota klucza aż bije po oczach, jeśli chcesz uczestniczyć w forumowej „dyskusji” i nie zostać zaklaskanym koniecznie trzeba być statystycznym alergikiem, każde cyferki są względne, a tylko nieliczni posiedli zgłębioną wiedzę by móc je przekładać innym, w każdym zdaniu lub w choć drugim staraj się wrzucić 2 lub 3 słowa w hamburgerowym dialekcie co momentalnie zwiększy poziom znajomość koszykówki, krytykuj wszystko co da się skrytykować choć w najmniejszym stopniu, a być może loża doceni twój wysiłek falą polubień, pokuś się o długie, praktycznie pozbawione treści wywody oparte o własne "wyczucie", okraszone wybiórczym traktowaniem faktów. Coś pominąłem?  :peaceful: 

 

 

 

I na deser BigManFaN. 

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dyskusja już jest spalona ponieważ Jordan już nie gra , LeBron nadal gra, inne pozycje , w inne kluby, w inne lata, w inne przepisy i w ogóle ;]

dlatego na koniec wszystko się spłaszcza w najprostszy sposób , Jordan nie miał swojego Leonarda odkąd zaczął wygrywać a LeBron już miał ;]

A ja dalej chętnie dowiedziałbym się w jaki sposób Lebron przegrał matchup z Leonardem, bo nikt nie potrafi tego mi wyjaśnić dziwnym trafem. 

Oczywiście gratuluję wiedzy, ale cóż to ma wspólnego z drogą Cavs do finałów 2007? 

Mniej więcej tyle wspólnego co z ty konstruktywną dyskusją. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam kto daje prawo dla ciebie i tobie podobnym by określać innych "januszami nba"? W którym momencie uzyskałeś "doktorat nba" i kto ci go certyfikował? Nie da się w tym momencie nie napisać "narodowi selekcjonerzy nba". Prostota klucza aż bije po oczach, jeśli chcesz uczestniczyć w forumowej „dyskusji” i nie zostać zaklaskanym koniecznie trzeba być statystycznym alergikiem, każde cyferki są względne, a tylko nieliczni posiedli zgłębioną wiedzę by móc je przekładać innym, w każdym zdaniu lub w choć drugim staraj się wrzucić 2 lub 3 słowa w hamburgerowym dialekcie co momentalnie zwiększy poziom znajomość koszykówki, krytykuj wszystko co da się skrytykować choć w najmniejszym stopniu, a być może loża doceni twój wysiłek falą polubień, pokuś się o długie, praktycznie pozbawione treści wywody oparte o własne "wyczucie", okraszone wybiórczym traktowaniem faktów. Coś pominąłem?  :peaceful:

 

ktoś zrozumiał o co tu chodzi? :)

 

Wiadomo kim ci goście byli bez Lebrona, zresztą określenie „mało imponujące nazwiska” ma swój wydźwięk, więc nie wiem po co się dopytujesz o takie podstawowe kwestie. Jednak chyba przyznasz, że ich postawa w wygranych meczach PO mogła budzić szacunek, a czasem wprawić nawet w osłupienie. Hughes rzucający 27 punktów, Gibson grający mecz życia i 31 punktów, Gooden i jego kapitalne zawody 24 punkty z 14 zbiórkami, szalony Litwin "prawie D-D" Zydrunas i jego imponujące 20 punktów i 19 zbiórek, Marshall z 6 trójkami czy wystrzał Pavlovicia, to były znaczące składowe w drodze Cavs do finału.  

 

1985 - świetna seria Woolridge'a, rezerwowy Green prawie podwaja średnią punktową z RS, niestety przez fatalną postawę Jordana (zjazd prawie o 10% fg w stosunku do RS) Bulls odpadają w pierwszej rundzie.

1986 - Jordan oddaje ponad 30 rzutów na mecz przez co 'mrozi' swoich kolegów niczym Westbrook ostatnio :(, gładkie 0-3

1987 - Jordan NIC się nie nauczył, praktycznie powtórka sprzed roku, zero progresu

1988 - Świetna seria Granta, który wchodzi na poziom o wiele wyższy niż RS, Jordan nie wykorzystuje tej przewagi

1989 - Craig Hodges gra historyczną serię w ECF, Jordan znów nie potrafi skorzystać z tak wielkiego bonusu

1990 - Charles Davis ma 100% skuteczność rzutową - nawet tego Jordan nie potrafi wykorzystać

1991 i dalej - Pippen wchodzi w prime i wszyscy wiemy jak to się kończy

 

ejj BullsFan to pisanie historii na nowo to faktycznie fajna zabawa!  :panda:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ktoś zrozumiał o co tu chodzi? :smile:

 

 

1985 - świetna seria Woolridge'a, rezerwowy Green prawie podwaja średnią punktową z RS, niestety przez fatalną postawę Jordana (zjazd prawie o 10% fg w stosunku do RS) Bulls odpadają w pierwszej rundzie.

1986 - Jordan oddaje ponad 30 rzutów na mecz przez co 'mrozi' swoich kolegów niczym Westbrook ostatnio :(, gładkie 0-3

1987 - Jordan NIC się nie nauczył, praktycznie powtórka sprzed roku, zero progresu

1988 - Świetna seria Granta, który wchodzi na poziom o wiele wyższy niż RS, Jordan nie wykorzystuje tej przewagi

1989 - Craig Hodges gra historyczną serię w ECF, Jordan znów nie potrafi skorzystać z tak wielkiego bonusu

1990 - Charles Davis ma 100% skuteczność rzutową - nawet tego Jordan nie potrafi wykorzystać

1991 i dalej - Pippen wchodzi w prime i wszyscy wiemy jak to się kończy

 

ejj BullsFan to pisanie historii na nowo to faktycznie fajna zabawa!  :panda:

 A dało się tego nie zrozumieć? Widzę dłuższe podsumowania aktywności forumowej sprawiają problem, nie jestem w stanie pomóc. 

 

Wszystko ładnie, wszytko pięknie, tylko JAKI TO MA ZWIĄZEK Z CAVS 2007? Wyszczególnienie istotnych okoliczności w drodze zespołu do finału to pisanie historii od nowa tak? Uzasadnij proszę. 

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 A dało się tego nie zrozumieć? 

 

Wszystko ładnie, wszytko pięknie, tylko JAKI TO MA ZWIĄZEK Z CAVS 2007? Wyszczególnienie istotnych okoliczności w drodze zespołu do finału to pisanie historii od nowa tak? Uzasadnij proszę. 

Ale zdajesz sobie sprawę, że nie ma serii w historii PO gdzie nie było gracza, który nie zrobił w 2 meczach z rzędu łącznie 32 punktów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo kim ci goście byli bez Lebrona, zresztą określenie „mało imponujące nazwiska” ma swój wydźwięk, więc nie wiem po co się dopytujesz o takie podstawowe kwestie. Jednak chyba przyznasz, że ich postawa w wygranych meczach PO mogła budzić szacunek, a czasem wprawić nawet w osłupienie. Hughes rzucający 27 punktów, Gibson grający mecz życia i 31 punktów, Gooden i jego kapitalne zawody 24 punkty z 14 zbiórkami, szalony Litwin "prawie D-D" Zydrunas i jego imponujące 20 punktów i 19 zbiórek, Marshall z 6 trójkami czy wystrzał Pavlovicia, to były znaczące składowe w drodze Cavs do finału.

Dopytuję dlatego, że piszesz o ich życiówkach jak o czymś co pozwoliło Lebronowi osiagnąć tak wysoki wynik, a tymczasem w większym stopniu niż oni pociągnęli jego, to on pociągnął ich. To, że rozgrywali takie mecze grając z nim w PO, a potem świat o nich zapomniał jest na to dowodem - pamietając oczywiście, że Donyell i Z w zasadzie kończyli powoli swoje kariery. Nie twierdzę, że to był najgorszy support w historii ale najgorszy support w historii finałów już chyba tak. Nie wiem jak przed 80's ale biorąc pod uwagę ilość zespołów w lidze w tamtym czasie wątpię, żeby znalazł się taki, który ich przebije. A podsumowując, chodzi mi tylko o to, że używanie tych nazwisk aby podkreślić, że Lebron wcale nie miał tak źle jest najbardziej z dupy argumentem jaki można sobie wyobrazić i jedyny kontekst w jakim można o nich wspomnieć, to że Cleveland ugrali co ugrali pomimo poziomu większości rosteru.

 

Tak się zastanawiam kto daje prawo dla ciebie i tobie podobnym by określać innych "januszami nba"? W którym momencie uzyskałeś "doktorat nba" i kto ci go certyfikował? Nie da się w tym momencie nie napisać "narodowi selekcjonerzy nba". Prostota klucza aż bije po oczach, jeśli chcesz uczestniczyć w forumowej „dyskusji” i nie zostać zaklaskanym koniecznie trzeba być statystycznym alergikiem, każde cyferki są względne, a tylko nieliczni posiedli zgłębioną wiedzę by móc je przekładać innym, w każdym zdaniu lub w choć drugim staraj się wrzucić 2 lub 3 słowa w hamburgerowym dialekcie co momentalnie zwiększy poziom znajomość koszykówki, krytykuj wszystko co da się skrytykować choć w najmniejszym stopniu, a być może loża doceni twój wysiłek falą polubień, pokuś się o długie, praktycznie pozbawione treści wywody oparte o własne "wyczucie", okraszone wybiórczym traktowaniem faktów. Coś pominąłem?

Trochę się zagalopowałeś koleżko, bo nie spodziewam się żadnego poklasku, nie należę do żadnej loży, a już z pewnością nie jestem statystycznym alergikiem (raczej jestem gdzieś pośrodku). Uczysz mnie i mnie podobnych życia, oskarżasz o niewłaściwą formę wypowiedzi i brak rzeczowości, ale zanim przyjąłeś moralizatorski ton to Twój udział w tej dyskusji był następujący:

 

Tu nie ma o czym dyskutować, GOAT był, jest i będzie jeden.

Jak GOAT-em może być koleś, który niczym Gołota spierd....ł z ringu i ze łzami w oczach poleciał do Miami, gdzie obudowano go all-starami, z którymi i tak nie potrafił zdominować ligi.  Lebron jeszcze nie skończył? To niech gra jeszcze te 5/6 sezonów może zgarnie magiczne 6 tytułów, pytanie tylko kogo jeszcze będzie potrzebował w tym swoim karykaturalnym legacy.

Nie potrzebuję od nikogo prawa nazywania Januszem NBA kogoś, kto wjeżdża emocjonalnym, pozbawionym merytoryki tekstem, twierdząc, że w ogóle nie ma dyskusji bo on już zna prawdę, która jest tylko jedna. Także tyle hipokryzji jest w Twoich postach, że aż szkoda ryzykować na Ciebie kolejnego bana.

 

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cavs 2007 to doskonały przykład akurat wielkości lbj.

 

Spurs to była maszynka defensywna która wykorzystała do maksimum słabość partnerów i skupiła się na kryciu lbj.

 

Trapowano go niesamowicie a dodatkowo pamietajmy ze był tam Bowen a po drugiej stronie bezkarnie biegał sobie szybki prime Oarker.

 

Lbj zrobił i tak maksa.

 

Jedyne co mi nie pasi to pójście do miami gdzie zapoczątkował nowa modę w NBA.

 

Skrzyknijmy się razem

 

Support Duncana w 2003 tez był dosyć słaby bo córe był za młody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopytuję dlatego, że piszesz o ich życiówkach jak o czymś co pozwoliło Lebronowi osiagnąć tak wysoki wynik, a tymczasem w większym stopniu niż oni pociągnęli jego, to on pociągnął ich. To, że rozgrywali takie mecze grając z nim w PO, a potem świat o nich zapomniał jest na to dowodem - pamietając oczywiście, że Donyell i Z w zasadzie kończyli powoli swoje kariery. Nie twierdzę, że to był najgorszy support w historii ale najgorszy support w historii finałów już chyba tak. Nie wiem jak przed 80's ale biorąc pod uwagę ilość zespołów w lidze w tamtym czasie wątpię, żeby znalazł się taki, który ich przebije. A podsumowując, chodzi mi tylko o to, że używanie tych nazwisk aby podkreślić, że Lebron wcale nie miał tak źle jest najbardziej z dupy argumentem jaki można sobie wyobrazić i jedyny kontekst w jakim można o nich wspomnieć, to że Cleveland ugrali co ugrali pomimo poziomu większości rosteru.

 Piszę o ich postawie w PO, by przypomnieć, że Lebron nie był taki osamotniony wbrew niektórym opiniom. Tak James był niekwestionowanym liderem ekipy, ale bez wspomnianych życiówek nie byłoby sukcesu w postaci finału. Używanie nazwisk miało na celu wyróżnienie kilku graczy ze względu na ich postawę w zwycięskich meczach, więc nie widzę tego jako "argument z dupy".  Jeśli taki Gibson rzuca 31 punktów w jednym z kluczowych spotkań to mało mnie obchodzi jego nazwisko, a bardziej interesuje mnie w jaki sposób pomógł zespołowi.  Oczywiście Cavs miało niskich lotów roster pod względem nazwisk, ale to właśnie ci zawodnicy wraz LBJ wykręcili taki wynik w RS, i to ta sama grupa wywalczyła finał NBA, więc nie widzę powodu by tego nie wspominać w takim a nie innym świetle. 

 

 

 

Trochę się zagalopowałeś koleżko, bo nie spodziewam się żadnego poklasku, nie należę do żadnej loży, a już z pewnością nie jestem statystycznym alergikiem (raczej jestem gdzieś pośrodku). Uczysz mnie i mnie podobnych życia, oskarżasz o niewłaściwą formę wypowiedzi i brak rzeczowości, ale zanim przyjąłeś moralizatorski ton to Twój udział w tej dyskusji był następujący:

 

Nie potrzebuję od nikogo prawa nazywania Januszem NBA kogoś, kto wjeżdża emocjonalnym, pozbawionym merytoryki tekstem, twierdząc, że w ogóle nie ma dyskusji bo on już zna prawdę, która jest tylko jedna. Także tyle hipokryzji jest w Twoich postach, że aż szkoda ryzykować na Ciebie kolejnego bana.

 

 Widzę, że nie uchwyciłeś momentu przejścia z pytań do ciebie do ogólnego podsumowania pewnych forumowych zachowań. Zacytowałeś moje wypowiedzi pomijając pewien wątek, a dosadne skwitowanie kroku LBJ, do którego miałem prawo nie wiedzieć dlaczego nazywasz "emocjonalnym, pozbawionym merytoryki tekstem", zamiast zrozumieć, że o kur..e nie ma co pisać epopei. Na koniec zarzucasz mi hipokryzję chociaż w żadnym momencie jej nie wykazałeś. Ja w odróżnieniu do ciebie nikogo nie obrażam! No krzesło połamane, nie sposób cię zrozumieć. 

 

 

I najważniejsze: posty to nie wyrok i nikt nikomu nie każe na nie odpowiadać.

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kark w 19 tym

 

oj Rappcio Cię potrollował ;)

 

było dwóch Malone'ów i obaj na pewnym etapie odchodzili do mocniejszych ekip ;)

Dopiero teraz zobaczyłem minuty lbj.

2/3 sezon ponad 42,5.

 

nieeeeee plllllssss nie pisz takich rzeczy!

jak to rodman91 (ew bullsfan) zobaczy to zaraz będzie pisać, że jakby MJ grał tyle minut co LBJ to by miał z 60 ppg

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj Rappcio Cię potrollował ;)

 

było dwóch Malone'ów i obaj na pewnym etapie odchodzili do mocniejszych ekip ;)

 

nieeeeee plllllssss nie pisz takich rzeczy!

jak to rodman91 (ew bullsfan) zobaczy to zaraz będzie pisać, że jakby MJ grał tyle minut co LBJ to by miał z 60 ppg

Zluzuj portki z takim podjazdami lub kieruj je w stronę swoich forumowych kompanów! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.