Skocz do zawartości

Podróże, te niecodzienne


triplejohnson

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry koledzy, nie chcę witać nawet w swoim temacie,

 

Podróżami jara się każdy, ale ciekawi mnie czy wśród fanów wsadzania piłki do obręczy ktoś uskutecznia coś więcej, aniżeli turystyka hotelowa? Sam zjeździłem prawie całą Europę na kciuka, w tym momencie została mi tylko Skandynawia do zwiedzenia w ten sposób. także już jakiś procent przyszłego roku mam zaplanowany.

 

Aktualnie robię prawko na dwa kółka, bo dwudziestoparoletni starzec we mnie czuje, że to ten moment, jednak dalej kuszą mnie wariactwa w postaci przejechania rowerem po granicach kraju, bo dalej znajdą się u nas wielkie miasta, których nie odwiedziłem. Jedyne ograniczenie jest takie, że mój rekord to zaledwie 160 km w ciągu dnia i sporo odpoczynku następnego, także muszę to przemyśleć i się przygotować. Zajawka na takie rzeczy tylko się wzmocniła podczas błąkania po Europie, spotykając ludzie z różnych zakątków świata  którzy na swoich łydkach pokonali 3/4 globu, niezwykle inspirujące opowieści, które chce usłyszeć maks 300 subskrybentów na jutubie. A szkoda. 

 

Niemniej, wracając do wspomnianych dwóch kółek - porwał się ktoś kiedyś na jakąś dłuższa, kilku(nasto) tygodniową podróż samemu, lub z jakimś randomowym motocyklistą? Wiem, że na znajomych raczej nie mam co liczyć, a od dziewczyny usłyszałem to, co zawsze, niezłym pojebem jestem. Strasznie kręci mnie kierunek Azja, ale od strony technicznej, czy formalnej jestem na ten moment w ciemnej dupie, ale może ktoś tutaj coś takiego zrobił, albo chociaż miał w planach i chętnie poratowałby jakimś info dostępnym nieco głębiej niż w pierwszych linkach na google? 

 

No i o nieco bardziej popularne wyprawy chciałem zapytać, na zasadzie rezerwowania biletu na promocji na dzień, dwa wcześniej i wylot gdziekolwiek na weekend, uskuteczniacie? Polskibus też spoko, nie wybrzydzam, a kilka razy udało się ogarnąć bilet z powrotem do Berlina czy Pragi, za grosze, a nawet za darmo, także polecam. Jakieś linki, źródła poza fly4free i podobnymi? Bo teraz to ciężko cokolwiek tam ustrzelić. A może macie się czymś pochwalić

 

Ciekawią mnie Wasze doświadczenia, opowieści, polecajki miejsc, a wolę napisać tutaj niż w na jakimś forum hobbystycznym, bo wiadomo jak to z nimi jest (są wulgaryzmy):

 

 

Witam, zły dział! Ten temat był już poruszany na forum! Jako, że jesteś nowy to tym razem skończy się tylko na warnie ale w przyszłości UŻYJ OPCJI SZUKAJ. Pozdrawiam, moderator forum wypieki.net
Chcesz zacząć chodzić po bułki? Super! Tylko pewnie masz nogi te same od urodzenia, które niestety po 2-3 pójściach do biedry ci się rozpierdolą więc musisz upi*****ić nogi i zamontować tytanowe protezy za 9000 dolarów, do tego buty z aerożelem za 5000zł (dostępne w naszym sklepie internetowym), no i urządzenie mierzące pokonany dystans, tętno oraz poziom ch**a starego w twojej dupie, bo inaczej jest ryzyko zawału. Przeczytaj też koniecznie poradnik Sebastiana Gałeckiego (niestety niedostępny w PDF ale możesz kupić w naszym sklepie internetowym za 99,99zł) o przechodzeniu przez ulicę, bo z samochodami nie ma żartów i głównym błędem większości początkujących jest wpi****lenie się pod TIRa. Jeżeli chcesz kupować do 6-8 bułek to wystarczy taka torba sportowa za 500zł ale jeżeli 10 bułek i więcej to potrzebujesz już torby COMBAT z uranu i pajęczej sieci, czasami się pojawiają na allegro. Amerykański żołnierz w Iraku nosi w takiej granaty jak szczela więc to solidny sprzęt, będzie służył latami. Mam nadzieję, że pomogłem, pozdrawiam!
EH PANOWIE CORAZ WIĘCEJ AMATORÓW SIĘ PCHA DO ZABAWY HEHE MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZEJDZIE TA NOWELIZACJA USTAWY I PO BUŁKI BĘDZIE MOŻNA CHODZIĆ TYLKO Z LICENCJĄ BO SERIO NIEKTÓRZY NIE MAJĄ ANI DOŚWIADCZENIA ANI WYOBRAŹNI I NA PRZYKŁAD UPUSZCZĄ BUŁKĘ NA PODŁOGĘ
hehe pamiętacie obwarzan75 rogalking jak byliśmy w '99 na zlocie pieczywa tostowego w Siedlcach? XD Co tam się działo to głowa mała!!! Całe życie z wariatami XDDD KTO MA WIEDZIEĆ TEN WIE XD

 

 
A raczej mam też inne zainteresowania i nie widzi mi się rzucać pracy, wziąć milion na kredyt i jeździć do 2040. Jako soundtrack do tematu:
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dzień dobry koledzy, nie chcę witać nawet w swoim temacie,

 

Podróżami jara się każdy, ale ciekawi mnie czy wśród fanów wsadzania piłki do obręczy ktoś uskutecznia coś więcej, aniżeli turystyka hotelowa? Sam zjeździłem prawie całą Europę na kciuka, w tym momencie została mi tylko Skandynawia do zwiedzenia w ten sposób. także już jakiś procent przyszłego roku mam zaplanowany.

 

Aktualnie robię prawko na dwa kółka, bo dwudziestoparoletni starzec we mnie czuje, że to ten moment, jednak dalej kuszą mnie wariactwa w postaci przejechania rowerem po granicach kraju, bo dalej znajdą się u nas wielkie miasta, których nie odwiedziłem. Jedyne ograniczenie jest takie, że mój rekord to zaledwie 160 km w ciągu dnia i sporo odpoczynku następnego, także muszę to przemyśleć i się przygotować. Zajawka na takie rzeczy tylko się wzmocniła podczas błąkania po Europie, spotykając ludzie z różnych zakątków świata  którzy na swoich łydkach pokonali 3/4 globu, niezwykle inspirujące opowieści, które chce usłyszeć maks 300 subskrybentów na jutubie. A szkoda. 

 

Niemniej, wracając do wspomnianych dwóch kółek - porwał się ktoś kiedyś na jakąś dłuższa, kilku(nasto) tygodniową podróż samemu, lub z jakimś randomowym motocyklistą? Wiem, że na znajomych raczej nie mam co liczyć, a od dziewczyny usłyszałem to, co zawsze, niezłym pojebem jestem. Strasznie kręci mnie kierunek Azja, ale od strony technicznej, czy formalnej jestem na ten moment w ciemnej dupie, ale może ktoś tutaj coś takiego zrobił, albo chociaż miał w planach i chętnie poratowałby jakimś info dostępnym nieco głębiej niż w pierwszych linkach na google? 

 

No i o nieco bardziej popularne wyprawy chciałem zapytać, na zasadzie rezerwowania biletu na promocji na dzień, dwa wcześniej i wylot gdziekolwiek na weekend, uskuteczniacie? Polskibus też spoko, nie wybrzydzam, a kilka razy udało się ogarnąć bilet z powrotem do Berlina czy Pragi, za grosze, a nawet za darmo, także polecam. Jakieś linki, źródła poza fly4free i podobnymi? Bo teraz to ciężko cokolwiek tam ustrzelić. A może macie się czymś pochwalić

 

Ciekawią mnie Wasze doświadczenia, opowieści, polecajki miejsc, a wolę napisać tutaj niż w na jakimś forum hobbystycznym, bo wiadomo jak to z nimi jest (są wulgaryzmy):

 

 

Witam, zły dział! Ten temat był już poruszany na forum! Jako, że jesteś nowy to tym razem skończy się tylko na warnie ale w przyszłości UŻYJ OPCJI SZUKAJ. Pozdrawiam, moderator forum wypieki.net

Chcesz zacząć chodzić po bułki? Super! Tylko pewnie masz nogi te same od urodzenia, które niestety po 2-3 pójściach do biedry ci się rozpierdolą więc musisz upi*****ić nogi i zamontować tytanowe protezy za 9000 dolarów, do tego buty z aerożelem za 5000zł (dostępne w naszym sklepie internetowym), no i urządzenie mierzące pokonany dystans, tętno oraz poziom ch**a starego w twojej dupie, bo inaczej jest ryzyko zawału. Przeczytaj też koniecznie poradnik Sebastiana Gałeckiego (niestety niedostępny w PDF ale możesz kupić w naszym sklepie internetowym za 99,99zł) o przechodzeniu przez ulicę, bo z samochodami nie ma żartów i głównym błędem większości początkujących jest wpi****lenie się pod TIRa. Jeżeli chcesz kupować do 6-8 bułek to wystarczy taka torba sportowa za 500zł ale jeżeli 10 bułek i więcej to potrzebujesz już torby COMBAT z uranu i pajęczej sieci, czasami się pojawiają na allegro. Amerykański żołnierz w Iraku nosi w takiej granaty jak szczela więc to solidny sprzęt, będzie służył latami. Mam nadzieję, że pomogłem, pozdrawiam!

EH PANOWIE CORAZ WIĘCEJ AMATORÓW SIĘ PCHA DO ZABAWY HEHE MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZEJDZIE TA NOWELIZACJA USTAWY I PO BUŁKI BĘDZIE MOŻNA CHODZIĆ TYLKO Z LICENCJĄ BO SERIO NIEKTÓRZY NIE MAJĄ ANI DOŚWIADCZENIA ANI WYOBRAŹNI I NA PRZYKŁAD UPUSZCZĄ BUŁKĘ NA PODŁOGĘ

hehe pamiętacie obwarzan75 rogalking jak byliśmy w '99 na zlocie pieczywa tostowego w Siedlcach? XD Co tam się działo to głowa mała!!! Całe życie z wariatami XDDD KTO MA WIEDZIEĆ TEN WIE XD

 

 
A raczej mam też inne zainteresowania i nie widzi mi się rzucać pracy, wziąć milion na kredyt i jeździć do 2040. Jako soundtrack do tematu:
 

 

 

Ja nie bardzo. ;]

 

W ogóle może to jest dobry temat żeby o to ludzi zapytać - co jest kuźwa z tą modą na podróżowanie? Absolutnie każdy jest teraz podróżnikiem, kocha podróżować, przy okazji jest też fotografem, w cv jako zainteresowanie ma oczywiście wpisane podróżowanie, no i oczywiście facebook jest jego jednym wielkim dziennikiem przygody podróżniczej. Celem ludzi stało się to żeby gdzieś k**** pojechać na tydzień albo dwa w roku i to jest główny motór ich zapierdalania w korporacji. Przepraszam, że upraszczam, ale gdzie tu sens i logika?

 

Ja podróżuję jak już totalnie muszę albo w celach towarzyskich. Nigdy nie jaram się że zobaczę "coś" bo jakoś zobaczenie tego na żywca mnie nie kręci, a wszystko mogę zobaczyć siedząc przy komputerze. Wszelkie zwiedzania i srania są dla mnie strasznym bólem dupy, nie wspominając już o samej podróży samolotem/autem/innym gratem. Jeszcze jak się jedzie swoim sprzętem to jest ten luz że można sie odprężyć; jadąc z innymi ludźmi nawet bąka nie można puścić. Tak wspominam wszelkie moje podróże - mam czas wolny ale mimo wszystko nie mogę się w 100% wyluzować bo muszę mieć ciągle społeczny on-guard i robić coś na co nie mam ochoty. Nie wspominam już o traumie związanej z niespaniem w swoim łóżku.

 

Brzydzę się wszelkich krajów trzeciego świata, nie mam ochoty zachorować po wakacjach, które miały być fajne na malarię albo inne pasożyty bo cywilizacja w innych krajach nie dotarła jeszcze do poziomu podstawowych zasad ochrony zdrowia. Nie mam ochoty bić sie z jakimis lowlifami z fawel albo innych slumsów dlatego że jestem biały a im nie do końca odpowiada własne życie.

 

I rest my case.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jak się jedzie swoim sprzętem to jest ten luz że można sie odprężyć; jadąc z innymi ludźmi nawet bąka nie można puścić. Tak wspominam wszelkie moje podróże - mam czas wolny ale mimo wszystko nie mogę się w 100% wyluzować bo muszę mieć ciągle społeczny on-guard i robić coś na co nie mam ochoty. Nie wspominam już o traumie związanej z niespaniem w swoim łóżku.

 

Brzydzę się wszelkich krajów trzeciego świata, nie mam ochoty zachorować po wakacjach, które miały być fajne na malarię albo inne pasożyty bo cywilizacja w innych krajach nie dotarła jeszcze do poziomu podstawowych zasad ochrony zdrowia. Nie mam ochoty bić sie z jakimis lowlifami z fawel albo innych slumsów dlatego że jestem biały a im nie do końca odpowiada własne życie.

Kwintesencja kwintesencji. Nienawidzę być w podróży i iść na kompromis z nie będącymi moją dziewczyną osobami trzecimi, gdzie pójdziemy zjeść albo co będziemy zwiedzać, kiedy pojedziemy na narty, a kiedy biesiadować. A im więcej ludzi, tym gorzej.

 

Jeśli chodzi o podróżowanie z plecakiem, to dla mnie ekstremalna forma wypoczynku. Kilka dni to spoko ale za granicę jechać na dłuższy czas, tydzień czy dwa - niewyobrażalne. Mogę spać w warunkach na dzisiejsze czasy uznawanych jako podłe, pod warunkiem że nie ma pluskiew i nie kapie mi na łeb - ale to jest absolutne minimum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie bardzo. ;]

 

W ogóle może to jest dobry temat żeby o to ludzi zapytać - co jest kuźwa z tą modą na podróżowanie? Absolutnie każdy jest teraz podróżnikiem, kocha podróżować, przy okazji jest też fotografem, w cv jako zainteresowanie ma oczywiście wpisane podróżowanie, no i oczywiście facebook jest jego jednym wielkim dziennikiem przygody podróżniczej. Celem ludzi stało się to żeby gdzieś k**** pojechać na tydzień albo dwa w roku i to jest główny motór ich zapierdalania w korporacji. Przepraszam, że upraszczam, ale gdzie tu sens i logika?

 

Ja podróżuję jak już totalnie muszę albo w celach towarzyskich. Nigdy nie jaram się że zobaczę "coś" bo jakoś zobaczenie tego na żywca mnie nie kręci, a wszystko mogę zobaczyć siedząc przy komputerze. Wszelkie zwiedzania i srania są dla mnie strasznym bólem dupy, nie wspominając już o samej podróży samolotem/autem/innym gratem. Jeszcze jak się jedzie swoim sprzętem to jest ten luz że można sie odprężyć; jadąc z innymi ludźmi nawet bąka nie można puścić. Tak wspominam wszelkie moje podróże - mam czas wolny ale mimo wszystko nie mogę się w 100% wyluzować bo muszę mieć ciągle społeczny on-guard i robić coś na co nie mam ochoty. Nie wspominam już o traumie związanej z niespaniem w swoim łóżku.

 

Brzydzę się wszelkich krajów trzeciego świata, nie mam ochoty zachorować po wakacjach, które miały być fajne na malarię albo inne pasożyty bo cywilizacja w innych krajach nie dotarła jeszcze do poziomu podstawowych zasad ochrony zdrowia. Nie mam ochoty bić sie z jakimis lowlifami z fawel albo innych slumsów dlatego że jestem biały a im nie do końca odpowiada własne życie.

 

I rest my case.

 

W sumie to chciałem wspomnieć o boomie na podróże, bo mnie to też irytuje, chociaż może nie tyle to, że tyle osób nagle zaczęło gdzieś jeździć a to, że trzeba poinformować na tablicy na fejsie, że ruszyło się dupę do miasta obok. Sam fotografem jestem żadnym, ale jako, że trochę siedzę w tym podróżniczym towarzystwie to zawsze wiem, kiedy ktoś jedzie - prośby o kamerę (oczywiście nie jakieś gówno, profesjonalni kamerzyści jadący do Francji na kciuka potrzebują sprzętu najwyższej klasy - i mówię to serio, niejednokrotnie widziałem odpowiedzi w stylu 'a ma ktoś coś lepszego?' kiedy jakaś tam osoba proponowała sprzęt ze średniej półki cenowej) przed wyjazdem to klasyk. Instagram jest trochę morderstwem całej idei jeżdżenia w ten sposób, bo ludziom zaczęło bardziej zależeć na posiadaniu powerbanka i wrzuceniu selfie z kija, aniżeli oderwania się od tego, co się miało w Polsce, chęci poznania nowych osób i zobaczenia czegoś - bo przecież jeśli nie ma fotki widoku czy z gospodarzem, to nic takiego się nie wydarzyło. W ostatnich latach jestem jedyną osobą, którą spotkałem bez powerbanka i pakietu neta zagraniczego, także ten. 

 

No i kolejny minus tego wszystkiego - kiedy zaczynałem takie podróże było to powiedzmy niszowe, mało info w necie, może ze dwa blogi podróżnicze w języku polskim. Jednak kiedy ktoś się decydował, to się decydował, a w tym roku dopiero czwarta ekipa się nie posypała. Jednak, nie obyło się bez smaczków, każdy pierwszy raz stopem i oczywiście zdziwienie, że jest to jednak cięższa podróż i na jutubie z relaksującą muzyczką cały ten biznes wydawał się łatwiejszy. Poza tym zderzenie z rzeczywistością, że może 10% planu się spełni w rzeczywistości i albo narzekanie (w sumie, rzadziej) albo trochę śmieszki. 

Edytowane przez triplejohnson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwiedzać kraj, poznawać historię. Oglądać zabytki, poznawać ludzi mających inny pomysł na życie. Żadne ekstrema, ot pszczelarz albo człowiek, co po okolicznych wsiach nalewkami handluje. Polskibus, modlinbus i wszystkie busy są bardzo spoko. Piątka i jedziesz pod Lublin. Bydgoszcz. Zamki, ruiny ogarniasz. Z rana masz zajarkę to bierzesz lornetę, ciepłę ciuchy i idziesz oglądać jak przyroda się do życia budzi. Żadna duża kasa, żadne marakasy. Przed kompem to zobaczę? Powącham, usłyszę cokolwiek? Inny nastrój, inne synapsy się odpalają. Koncert live to dużo większa petarda emocjonalna niż odtworzenie.

 

Toruń, Szczecin, Wejherowo. Węgierska Górka, Łask, Miedzianka. Miejsca z lokacjami, z lokalnymi browarami. Tam, gdzie się do Ciebie w spożywczaku człowiek uśmiechnie, doradzi, przez chwilę o Ciebie zatroszczy. Przyroda, zabytki.

 

W nową/starą 9-3 już mam wpakowane to, co trza. Karimaty, latarka. Krzesiwo, 2 kiziory. Łopata, koc, suchy prowiant. Zapasowe 5 litrów wody i litr wódki. Skarpy i obuwie na zmianę. C1 i ładowarka samochodowa, ładowanie zapewnia baterię na tydzień.

 

Odpala człowiekowi, by rzucić to w pizdu i wyjechać w Bieszczady. Albo gdziekolwiek indziej, gdzie szczury się po kostkach nie gryzą. A to, że korpo ucieka od korpo? Zdziwienie, że ludzie chcą odetchnąć? Zrobić coś konkretnie odwrotnego? Że nie jadą nad c***owe polskie morze by wśród baldachimów januszowo piwnych rozjebać swoje własne 2 metry kwadratowe, tylko łażą, zwiedzają, szukają? Że książki czytają? k****, bracia, z czym do ludzi.

 

Moja kobieta ma siostrę w Locie. Stewardessa, jak jest promo to ogarnia miejsce przy załodze i moja kobieta śmiga. Tajlandia, Chiny, Indie, Armenia. Zazdroszczę jej cholernie.

 

Bać się choroby? To się zaszczep. Na pasach na Ursynowie pojeb Cię może potrącić. Żyj jakbyś miał umrzeć zaraz. A cudzesy, czyli lokalne typy z miejsc innych - ich kultura, ich cyrk. Wchodzę do ich mentalnego domu i to szanuję. Nie idę tam, gdzie zwyczajem jest ruchanie policjanta na rogu ulicy. Jestem selektywny, acz otwarty.Paradoks.

 

Spierdalam do domu przyklejać gałkę zmiany biegów. Tyle radości dała na autobanie przy 170km/h jak radośnie wystrzeliła w podsufitkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spierdalam do domu przyklejać gałkę zmiany biegów. Tyle radości dała na autobanie przy 170km/h jak radośnie wystrzeliła w podsufitkę.

 

To i tak lepiej jak w moim starym aucie gdzie przy podobnej prędkości na autobanie auto poczuło się tak zajebiście, że zajebało wytrysk. Oleju z silnika. 

 

Ja ostatnio dużo podróżuję z moim owczarkiem niemieckim. Wsiadamy do auta i sru na 1/2 dni gdzieś w pisdu. A to na jeziorak gdzie bliski znajomy ma żaglówkę. Płynąć na noc na jakąś wysepkę, napić się whisky z tubylcami innymi pływającymi przy ognisku. Pojechać gdziekolwiek. Byle nie słyszeć pierdzielenia szefa i rodzinki przez 2 dni. Pod namiot w jakimś randomowym wypizdowie. Raz zrobiliśmy sobie dłuższego tripa w poszukiwaniu rodziny ze strony mojego dziadka po Litwie i Białorusi ( dziadek pochodzi z tamtych stron i część rodziny tam została) . Gdyby nie to, że bałem się o zawieszenie ( szczególnie na Białorusi)to byłoby idealnie. Fajnie jest tak pojechać gdzieś się odmóżdżyć i przez chwilę nie myśleć o przyziemnych sprawach. Szczególnie, że to takie tanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elwood, to ja tak troszkę z innej beczki. Jeśli praca w korpo Cię wykańcza i musisz jechać odetchnąć raz na jakiś czas, żeby nie zwariować to polecam bardzo mocno zastanowić się nad tym co mógłbyś innego w życiu robić i zacząć to robić. Koniecznie. Życie jest za krótkie, a tlenu za dużo, żeby się dusić 8-12h dziennie, w zależności od tego czy zaczynasz się dusić już w drodze do korpobiura, czy dopiero po piknięciu kartą przy drzwiach wejściowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jesteś handlowcem to jesteś "korposzczurem" z automatu. Nie musisz być w korporacji, by podgryzać innym kostki. A jak jestem handlowcem od ponad 10 lat to mimo innych umiejętności pracodawca postrzega mnie jako handlokurwę. I mimo, że uskładałem ładny list motywacyjny i nastawiłem się antyhandlowo, to na początku roku 3 firmy brały mnie na rozmowy rekrutacyjne, gdzie aspirowałem do innych stanowisk niźli handlowe. Związane z badaniami rynku, łańcuchami dostaw. I na rozmowach mi te lale mówiły, "Że tyle o mnie dobre słyszały jak ja dobrze handluję że one mnie widzą na nowym rejonie sprzedażowym żebym to rozkręcił". A jak nie chciałem, to dostałem propo finansowe na "właściwe" stanowisko na poziomie niższym o 30-40% od "progu bólu". Czyli momentu finansowego, gdzie zaczynam dokładać do życia. 

 

Od każdej roboty trzeba co jakiś czas odetchnąć. Bo mózg się zlasuje. Dlatego podróże małe i duże. Inne ryje, inne nastroje. Inne powietrze i rejestracje na samochodach.

 

Z innej beki

TJ`owi zazdroszczę Skandynawii. Tej "nieoryginalnej" również. Islandia, Finlandia, Norwegia. Pizga, acz w stylu innym, niż kielecki. To + Szkocja, Irlandia, środkowe stany USA + Azja to mój cel do końca życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elwood, to ja tak troszkę z innej beczki. Jeśli praca w korpo Cię wykańcza i musisz jechać odetchnąć raz na jakiś czas, żeby nie zwariować to polecam bardzo mocno zastanowić się nad tym co mógłbyś innego w życiu robić i zacząć to robić. Koniecznie. Życie jest za krótkie, a tlenu za dużo, żeby się dusić 8-12h dziennie, w zależności od tego czy zaczynasz się dusić już w drodze do korpobiura, czy dopiero po piknięciu kartą przy drzwiach wejściowych.

 

Życie jest za krótkie, a tlenu za dużo, by nie spróbować go z wielu różnych miejsc nie zaczynających się od www. Dobrze jest lubić swoją pracę, sam nie narzekam, bo serio mam fajną, ale robota to dalej tylko robota, jest częścią mojego życia bo z czegoś trzeba żyć, ale to tyle. Nie chodzi o to, że wyję z udręki męcząc się przed biurkiem, ale potrzeba wyjechania gdzieś, zrobienia czegoś, cały czas gdzieś tam jest i kiedy tylko mogę to zrobić, to korzystam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Pozdrawiam z Oslo! A tak serio to lubie podrozowac, jebie mnie czy jest na to moda czy nie. Uwielbiam nasz kraj obczajac, to juz nie te klimaty co w Podrozy za jeden usmiech gdzie wyprawa z Kraka na Hel to jakas kosmiczna misja, ale PKP nadal moze taka podroz uczynic kosmiczna. Mam farta do wygrzanych ludzi niczym Forrest Gump i chyba ludzie w podrozy bardziej mnie ciekawia i rajcuja niz same miejsca ale one też. Wspomnienia, te jebane wspomnienia ktorych nie wygoogluje w necie. Pamietam wyjscie w Lublinie z dworca kiedy pomyslalem "ile tu jest zajebistych dup, to najpiekniejsze miasto" po czym podbilem do dwoch maniurek z plecakiem na garbie i sie pytam czy moglyby mnie zapiąć czym sie spalilem na starcie. Pamietam patoli z LKS Lodz i pity z nimi browar odciagajac przy tym ich uwage od pary z Meksyku z ktora chwile wczesniej rozmawialem i mowilem co ciekawego jest w naszym kraju. Mistrza flamenco z Sevilli, ktory przygotowal mi z kumplami urodziny niespodzianke rozlewajac cydr i odpwalajac inne motywiki. Dwie Niemki w tym jedna niewiarygodna bo ladna, ktore spaly pode mna na pietrowym lozku w starym zamku klasztorze gdzies na styku Andaluzji i Galicji a ja na cala sale zajebalem>"przebacz mi Brunhildoo" w dormitorium bylo jakies 100 osob. Teraz w regionie Telemark, bardzo ladnym widokowo z malym fjordem, pracowalem z Czeczenem ok 50 lat ktory nawiazal ze mna i dwoma kumplami kontakt przez bajere o czterech tankistach i sabace, a potem przy naszych szefach odpalal pornole na tablecie. Wiadomo jedni ludzie to bekowe gify inni maja Ci cos do powiedzenia, przekazania, albo sprawia, ze ich zapamietasz. Kazdy lubi co lubi, jedni zapierdalac tysiac km, zeby bezzebny ciapak powiedzial do niego "huju" a inni posiedziec na urlopie z ksiazka gdzies na tarasie.

Z wiekszych podrozy takich bardziej trampowych to w sumie mam tylko jedna miesieczna z buta przez Hiszpanie na Camino de Santiago to taka stara trasa, kumpel mnie naciagnal i jeszcze jednego zioma, wszyscy znajomi stukali sie w leb, a rodzina mowila, ze nie dojdziemy co podwojnie mnie zmobilizowalo, wybralismy trudniejsza droge polnocna, po gorach z widokiem na zatoke biskajska, a potem w glab kraju i dzida na Portugalie. Swietni ludzie i klimat, wino dobre tanie i widoki i miejscowki. 2010 wiec chwile przed wejsciem smarftonow, polegalismy tylko na muszlach na szlaku (nie nie klozetowych). A tak to troche wschodniego wybrzeza usa, park Shennandoah z jaskiniami i miejscowkami gdzie jankesi sie napieprzali z redneckami, jakas Niagara i NYC (mega mi sie podoba to zasyfiale miasto) teraz smigam po tej Norwegii za robota, ale z nia ciezko i moze wroce z niczym...wroc, z wspomnieniami;) wiem wiem banalne to jak cycki o poranku ale jakie fajne;D

Pozdro mordy, sorry za orty i powodzenia w voyagach!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podróże... Nieważne jakie, ale nakręcają moje życie. Nie rozumiem ludzi, którzy lubią siedzieć w domu i dupy nie ruszą gdzieś dalej. Owszem, po 3-4 tygodniach w drodze też zaczynam tęsknić za swoim kiblem i swoim ciepłym kątem, ale gdy tylko wrócę do domu to już tęsknie za miejscami, w których byłem. W dzisiejszych czasach po raz pierwszy w historii każdy ma swobodę wyjazdu gdzie tylko chce i wielką stratą byłoby z tego nie korzystać.

 

A odpowiadając na pytanie Luki'ego czy Findka... W podróżach kręci mnie to, że mogę stanąć przed cudami natury, podziwiać wspaniałe miejsca zupełnie odmienne od tych znanych na codzień. Poznawać nowe kultury, zupełnie inne style życia, próbowac zupełnie innej kuchni i poznawać ciekawych ludzi. Po kilku takich konkretniejszych wyprawach zaczynasz zupełnie inaczej patrzeć na życie, zaczynasz zupełnie inaczej postrzegać różne rzeczy, rozumieć świat i to, co cię otacza. Podróże strasznie nas zmnieniają i poszerzają horyzonty. Żadne filmy, zdjęcia czy Google StreetView tego nie zastąpią. Poza tym wspomnienia i to, co z takich wypraw wyciągnę zostanie ze mna do końca życia i nikt mi tego nie odbierze poza demencją. Wylogowując się z tego świata nie chcę żałować, że czegoś nie zrobiłem, nie widziałem, nie poznałem. Że widziałem świat tylko przez szklany ekran, zamiast po prostu ŻYĆ.

 

Odkąd przeszliśmy na fotografie cyfrową, to stało się tak powszechne i łatwo dostępne, że dziwne byłoby gdzieś jechać i nie uwieczniać tego. A jak juz ma sie te tysiące zdjęć, to dziwnie trzymac je zamknięte tylko dla siebie, skoro można wywołać, zrobić fotoksiążki, wrzucić na facebooka, instagrama czy na swój blog. Naturalna kolej rzeczy.

 

Nie lubię za to wypoczynków w tych wszystkich plastikowych hotelach, leżenia przy basenie (po dniu padłbym z nudów), tego snobistycznego podejścia do podróży (kto jest lepszym turystą, albo prawdziwym turystą, więcej zobaczył, bzdurne wywyższanie jednego sposobu podróżowania nad innym itp.) oraz kretynów, którzy gdzieś jadą i nie wyłączają aparatu, tak naprawdę przegapiając miejsca przed którymi stoją, bo ważniejsze jest dla nich zrobienie zdjęcia i wrzucenie go gdzie popadnie.

Edytowane przez Monty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podróże... Nieważne jakie, ale nakręcają moje życie. Nie rozumiem ludzi, którzy lubią siedzieć w domu i dupy nie ruszą gdzieś dalej. Owszem, po 3-4 tygodniach w drodze też zaczynam tęsknić za swoim kiblem i swoim ciepłym kątem, ale gdy tylko wrócę do domu to już tęsknie za miejscami, w których byłem. W dzisiejszych czasach po raz pierwszy w historii każdy ma swobodę wyjazdu gdzie tylko chce i wielką stratą byłoby z tego nie korzystać.

 

A odpowiadając na pytanie Luki'ego czy Findka... W podróżach kręci mnie to, że mogę stanąć przed cudami natury, podziwiać wspaniałe miejsca zupełnie odmienne od tych znanych na codzień. Poznawać nowe kultury, zupełnie inne style życia, próbowac zupełnie innej kuchni i poznawać ciekawych ludzi. Po kilku takich konkretniejszych wyprawach zaczynasz zupełnie inaczej patrzeć na życie, zaczynasz zupełnie inaczej postrzegać różne rzeczy, rozumieć świat i to, co cię otacza. Podróże strasznie nas zmnieniają i poszerzają horyzonty. Żadne filmy, zdjęcia czy Google StreetView tego nie zastąpią. Poza tym wspomnienia i to, co z takich wypraw wyciągnę zostanie ze mna do końca życia i nikt mi tego nie odbierze poza demencją. Wylogowując się z tego świata nie chcę żałować, że czegoś nie zrobiłem, nie widziałem, nie poznałem. Że widziałem świat tylko przez szklany ekran, zamiast po prostu ŻYĆ.

 

Odkąd przeszliśmy na fotografie cyfrową, to stało się tak powszechne i łatwo dostępne, że dziwne byłoby gdzieś jechać i nie uwieczniać tego. A jak juz ma sie te tysiące zdjęć, to dziwnie trzymac je zamknięte tylko dla siebie, skoro można wywołać, zrobić fotoksiążki, wrzucić na facebooka, instagrama czy na swój blog. Naturalna kolej rzeczy.

 

Nie lubię za to wypoczynków w tych wszystkich plastikowych hotelach, leżenia przy basenie (po dniu padłbym z nudów), tego snobistycznego podejścia do podróży (kto jest lepszym turystą, albo prawdziwym turystą, więcej zobaczył, bzdurne wywyższanie jednego sposobu podróżowania nad innym itp.) oraz kretynów, którzy gdzieś jadą i nie wyłączają aparatu, tak naprawdę przegapiając miejsca przed którymi stoją, bo ważniejsze jest dla nich zrobienie zdjęcia i wrzucenie go gdzie popadnie.

 

Moim celem nie było ani nie jest wyrzucać komuś że lubi podróżować- to co poniżej napiszę też nie ma takiego celu, ale chciałbym wam przedstawić case przeciw traceniu czasu na podróże żebyście mogli zrozumieć dlaczego podróżować nie bardzo lubię i dlaczego wolę inne formy odpoczynku:

 

 

 

W dzisiejszych czasach po raz pierwszy w historii każdy ma swobodę wyjazdu gdzie tylko chce i wielką stratą byłoby z tego nie korzystać

Nie do końca prawda. Zupełną swobodę podróży mamy praktycznie tylko do państw bardzo zbliżonych do nas kulturowo. Im dalej od nas kulturowo tym więcej problemów (i więcej problemów na miejscu) a przecież poznawanie nowych kultur jest jednym z głównych argumentów za podróżowaniem. 

 

 

mogę stanąć przed cudami natury, podziwiać wspaniałe miejsca zupełnie odmienne od tych znanych na codzień. Poznawać nowe kultury, zupełnie inne style życia, próbowac zupełnie innej kuchni i poznawać ciekawych ludzi. Po kilku takich konkretniejszych wyprawach zaczynasz zupełnie inaczej patrzeć na życie, zaczynasz zupełnie inaczej postrzegać różne rzeczy, rozumieć świat i to, co cię otacza.

 

Czy na pewno? Ludzka pamięć jest bardzo krucha, na koniec dnia i tak zostają Ci zdjęcia które zrobisz. 

Co do poznawania nowych kultur - zgoda, choć według mnie to jest mega pobieżne i poznawanie innych kultur. Łącznie przez całe życie byłem w UK przez jakieś 8 miesięcy, widziałem tam właściwie wszystko, gadałem z ludźmi z różnych regonów etc... Mimo wszystko i tak nie czuję jakbym był specjalistą w ich kulturze i zupełnie rozumiał wszystko co robią/lubią/jak rozmawiają w różnych miejscach. Jak dla mnie żeby poznać jakąś kulturę i tak musiałbym najpierw zrobić w tym zakresie kilkumiesięczny reasearch, przeczytać większośc wartościowych rzeczy na ten temat, i wtedy ewentualnie na bardzo długo gdzieś pojechać, posługując się językiem tamtych ludzi żeby rzeczywiście osobiście zanurzyć się w dane życie. A tak? 2 tygodnie pomieszkać w hotelu/pensjonacie, pooglądać jak żyją ludki tysiące kilometrów stąd, pogadać z nimi po angielsku (przy czym tacy ludzie zwykle i tak słabo go znają) - ja tu nie widzę wartości dodanej. To coś jak mówić, że poznało się dzikie zwierzęta po jednodniowej wizycie w zoo. 

 

Jak już mówiłem - nie jestem fanem podróży, ale z racji musu/obowiązków/ciekawości cośtam podróżowałem. I absolutnie żadna z moich podróży nie była game changerem w moim życiu. Wręcz odwrotnie się czułem - jakbym stracił czas i jeszcze się zmęczył. Za to istnieje masa książek, a nawet filmów czy muzyki, które zmieniły moje życie i po których nigdy nie było takie same. 

 

 

 

Wylogowując się z tego świata nie chcę żałować, że czegoś nie zrobiłem, nie widziałem, nie poznałem

 

Nie chcę Cię dołować, ale nawet gdybyś spędził całe życie na podróży to nie zobaczysz 1% NASZEJ planety, nie mówiąc już o tym ile "poznania" innych rzeczy stracisz przez to że byłeś w podróży. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@luki

 

To że nie lubisz podróży od razu przekłada się na Twoją postawę. Włąściwie nie szukasz wartości dodanych

Właśnie wróciłem z wyprawy na Sycyllię. Pojechałem tam z 13 osobami i nie znałem nikogo poza jedną dziewczyną która mnie zaczepiła na fb

Ja akurat nie jestem fanem zdjęć bo i po co skoro potem i tak do nich nie wracam albo wracam rzadko. Liczą się przeżycia jak jazda autem po górskich drogach i nagle okazuje się że Włosi rozebrali most i potem GPS ci pokazał taki skrót że chyba tylko kozice tamtędy chodzą

Albo wpakowanie się do studencko imigranckiej dzielnicy w PAlermo po zmroku i siedzenie w pubie rozmowa z Włochami. Anarchistami itp. MAm wrażenie że Palermo i nawet tifosi PAlermo są mocno lewicowi. Ja zawsze lubię się czuć jak miejscowy lubię być tam gdzie jedzą miejscowi a nie gdzie turyści..

 

Z całym szacunkiem dla Polski ale u nas nie ma romańskich katedr. W ogóle gdyby nie Krzyżacy to nawet i gotyku byśmy za dużo nie mieli .Tu nei ma luzu . Polacy mają wrodzoną niczym nieuzasdnioną agresję na dzień dobry.. Ot taka burkliwość ... Choć na szczęscie coraz częściej jest z tym lepiej

 

Pdróżowanie to szansa poznania czegoś

 

Dla jednych zobaczenie na żywo meczu NBA, dla drugich łażenie po Harlemie pijąc burbon z kieszeni a dla innych oglądanie Van Gogha... Możesz to oglądać w TV możesz to na żywo. Ty wolisz TV ja wolę na żywo i nie czuje by to był stracony czas( choć miałem i zjebane wycieczki - dzięki chłopaki żeśmy na mecz do Bostonu nie pojechali hehe)

 

Ważne byś miał plan i wiedział czego chcesz od wycieczki.. Ja już planuje rajd po Portugalii a potem Burgundia i Prowansja. Od winnicy do winnicy . OD miasteczka do miasteczka. Zero muzeów , trochę kościołów dużo lokalnej kuchnii i żarcia.. I nigdy nie miał poczucia że tracę czas za to zawsze miałem poczucie że jest odświeżające bo nie siedzę non stop w tych samych polskich ścianach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W ogóle może to jest dobry temat żeby o to ludzi zapytać - co jest kuźwa z tą modą na podróżowanie?

 

Mało jest takich ludzi jak my, choć tu na forum i tak zastanawiajaco dużo sądząc po lajkach.

 

Sprawa pewnie rozbija się o .... geny.

Siedzieli sobie nasi przodkowie w afryce gdzie było ciepełko i ogólni nie najgorzej aż znalazły się takie dziwaki (wtedy to oni byli dziwakami) co chciały wyruszyć gdzieś dalej.

No i jedna z grup wyruszyła na tyle skutecznie że ch potomkowie zasiedlili i podbili cały świat.

Wszyscy jesteśmy potomkami tamtej grupy, mamy więc ich awanturnicze geny na których widnieje podpis "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma".

Oczywiście zdarzają się takie dziwaki jak Ty czy ja (dzis to my jesteśmy dziwakami) ale większość jest taka jak dalecy przodkowie - chce eksplorować.

 

Z racji mojego zajęcia w zasadzie mógłbym podrózowac cały rok i być równocześnie w pracy jeśli tylko mam dostęp do neta. Ta możliwość niestety się marnuje, bo zdecydowanie wolę siedzieć w rodzinnych stronach, spotykać bliskich znajomych z którymi się rozumiem w pół słowa, a na wakacje to wyjechac ze dwa razy w roku w miejsca w które mogę dotrzeć szybko i komfortowo, w miejsca które już dobrze znam i wiem czego się w nich spodziewać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a na wakacje to wyjechac ze dwa razy w roku w miejsca w które mogę dotrzeć szybko i komfortowo, w miejsca które już dobrze znam i wiem czego się w nich spodziewać.

A po co jedziesz na wakacje i to w dodatku w jakieś inne rejony? Zwłaszcza czemu opuszczasz miejsce, w którym tak Ci dobrze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak oszacowałeś to, że najlepiej jeść jeździć tam dwa razy w roku na określony czas?

 

Urlop żony mnie ogranicza.

No i tez mam doświadczenia z lat poprzednich. Tyle mniej więcej zaspokaja moje potrzeby. Raz byłoby mi mało trochę, ale więcej niż 3 razy na pewno byłoby za dużo.

Tylko żeby ktoś nie pomyślał że ja komuś narzucam taki styl. W żadnym wypadku. Uważam że nie lubiąc podróżowania w nowe miejsca jestem dziwakiem razem z lukim. Nie wielu takich ludzi spotkałem.

Moi bliscy znajomi bardzo lubią podróże. Żona tez by chciała częściej na szczeście nie może :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to ok, dla jasności mam podobnie. Ogólnie uważam, że dużo ważniejsze, z kim, od tego co i gdzie się robi.

To "z kim" sugeruje że dobrze jest byc w rodzinnych stronach i widywać znajomych choćby na piwie i śmiać sie przy tym do łez.

Oczywiscie dla niektórych, dla wielu lepsze chodzenie po górach, nawet w samotności.

 

Jeszcze co do wakacji.

Moim zdaniem dużo dzieje się głowie.

Jak przyjdzie lato, można spróbować się tak ubierać (w miarę możliwości) jakbyśmy wyjechali np. nad morze, czyli klapki, krótkie spodenki, lekka koszulka. Gdzieś podmarznąć nawet (latem!) zmoknąc na ciepłym deszczu.

To może spowodowac wrażenie podobnego luzu jakbyśmy gdzieś wyjechali. Przynajmniej tak twierdza niektórzy z tych co tą technikę "odpoczynku" zastosowali.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.