Qooniu 515 Napisano 12 Września 2016 Na typowego Janusza czeka dużo pułapek np. jeśli wcześniej piłeś powiedzmy 1 litr coli i zamieniasz ten litr coli na 1 l soku pomarańczowego to kalorycznie wychodzi na mniej więcej to samo. Ziemniaki to jest ciekawy temat - 100 gram ugotowanych ziemniaków dostarczają ~70 kcal, 100 gram ugotowanego ryżu to ~350kcal 1 torebka ryżu = 0,5 kg ziemniaków pod względem kaloryczności. Pudło, 100 gram ryżu przed obróbką ma 350 kcal, po ugotowaniu mamy tego około 200g. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Mirwir 2086 Napisano 12 Września 2016 Pudło, 100 gram ryżu przed obróbką ma 350 kcal, po ugotowaniu mamy tego około 200g. Ale, że niby co chcesz mi przekazać, że tych kalorii jest 700 czy 175? 1 torebka ryżu = 0,5 kg ziemniaków pod względem kaloryczności - jest poprawne. 100 gram ugotowanego ryżu to ~350kcal, a to nieprecyzyjne, 1 torebka ryżu = 100 gram przed ugotowaniem 200g po to 350 kcal. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Qooniu 515 Napisano 12 Września 2016 (edytowane) W 100 gramach UGOTOWANEGO jest około 175. W torebce 100g przed UGOTOWANIEM jest 350, nie wiem czego nie rozumisz. Edytowane 12 Września 2016 przez Qooniu Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Cardi 2204 Napisano 13 Września 2016 Rada od samego mistrza Furiata ;] Zimna patelnia za dychę z Ikei. Mały ogień. Omlet w całości. Wiem, że nikogo to nie obchodzi, ale jestem Mateusz i pojutrze będą 2 dni jak nie piję. Pozdrawiam. Furiat you're the real MVP ;( Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Mentor 1055 Napisano 14 Września 2016 Nie jestem na 100% pewien czy pasuje to akurat do tego tematu, ale zaryzykuję. http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/cukier-choroby-serca-przemysl-cukrowniczy,25,0,2153497.html Naukowcy lekkich obyczajów i prestiżowe czasopisma Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Xamel 481 Napisano 14 Września 2016 Czemu on nie używa żółtek do tego omleta? Zółtko to najlepsza czesc jajka zdaje sie. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Findek 1223 Napisano 14 Września 2016 Czemu on nie używa żółtek do tego omleta? Zółtko to najlepsza czesc jajka zdaje sie. Powiem Ci, że ja to już zwariowałem. Jedni mówią, że białko to największe ścierwo, a ja to pi****le i jem w całości po lubię. Furiatowi chodzi chyba o to, że w żółtku jest sporo tłuszczu, którego rano nie chce aplikować. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Luki 766 Napisano 14 Września 2016 (edytowane) Powiem Ci, że ja to już zwariowałem. Jedni mówią, że białko to największe ścierwo, a ja to pi****le i jem w całości po lubię. Furiatowi chodzi chyba o to, że w żółtku jest sporo tłuszczu, którego rano nie chce aplikować. Białko ogólnie ścierwem nie jest, ale jest na pewno dużo mniej wartościowe niż żółtko. No i białko dużo bardziej i dużo częściej uczula. Ale ogólnie najlepiej nie kombinować i nie pitolić głupot o tłuszczach tylko jeść jajka w całości. Te tłuszcze z żółtka to jedne z najważniejszych dla człowieka substancji. Edytowane 14 Września 2016 przez Luki Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Findek 1223 Napisano 14 Września 2016 Białko ogólnie ścierwem nie jest, ale jest na pewno dużo mniej wartościowe niż żółtko. No i białko dużo bardziej i dużo częściej uczula. Ale ogólnie najlepiej nie kombinować i nie pitolić głupot o tłuszczach tylko jeść jajka w całości. Te tłuszcze z żółtka to jedne z najważniejszych dla człowieka substancji. "I ja tak sadzę Poraziński... i ja tak sądzę." Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
TuPalnik 1759 Napisano 8 Października 2016 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Maciek9020 648 Napisano 8 Października 2016 (edytowane) Dziś w kąciku dietetycznym to co na diecie najlepsze czyli Cheat Meal. Mówię wam nie ma to jak po 2 tygodniach ścisłej diety ( buduję masę obecnie a jak coś robić to na 100%) wpierdzielić sobie kawałek tarty bananowej z bitą śmietaną . Jak zobaczyłem ją w restauracji to uznałem, że to musi być ten Cheat. Od razu lepiej wchodzą dietetyczne wynalazki mojej laski. Dobrze, że jej się chce te wszystkie kalorie i inne gówna liczyć.To faktycznie na 100% jedziesz, jak dziewczyna wszystko za Ciebie liczy Tak w ogóle to zazdroszczę osobom, które są w stanie budować masę jedząc 100% czysto. Moje TDEE jest na takim poziomie, że nie ma na to szans, ja nawet na redukcji przez spory czas dobijałem kalorie cukrami prostymi i pieczywem. Edytowane 8 Października 2016 przez Maciek9020 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
TuPalnik 1759 Napisano 8 Października 2016 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
TuPalnik 1759 Napisano 23 Października 2016 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Julius 1573 Napisano 1 Listopada 2016 Mam 180cm, po zimie łapałem juz ok 92-3kg i powiedziałem sobie, że coś trzeba z tym zrobić. Co prawda mam raczej 'mięsistą' budowę , więc dla ludzi z zewnątrz wyglądałem raczej normalnie, ale oponka zaczynała się juz zddecydowanie za duża, no i trochę też na cycki weszło - jak zdejmowłem koszulkę to nie miałem ochoty chwalić sie tym co było widać Moją standardową wagą było zazwyczaj 83-85kg i nigdy nie miałem problemów z utrzymaniem jej - raz jadło się mniej, innym razem więcej i jakoś się wyrównywało. Teraz mam 28 lat, kilka lat temu zacząłem regularnie jeździć samochodem i pracę typowo siedzącą, wyprowadziłem się z domu rodzinnego , gdzie miałem psa, nie bylo juz czasu na jakiegos kosza za bardzo , bo po pracy mam jeszcze jedną - też siedzącą - 2h w domu. Zainstalowałem krokomierz w tel i wyszło mi, ze dziennie zamiast 8-10tys robie 2-3tys kroków. Do tego zadyszki przy najmniejszym ruchu fizycznym, schodach, kołatanie pikawy, etc. Przez 3 miesiące trzymałem taką powiedzmy względną dietę (rezygnacja ze słodkich napojów, chipsów, orzeszków ziemnych, więcej węgli złożonych, mniej chleba białego, albo prawie wyłącznie żytni.) no i zacząłem jeść ŚNIADANIA! - nauczyłem się tego po 27 latach życia. Do tej pory żarcie z rana zawsze rosło mi w ustach. Poza dietą 3x w tygodniu chodziłem na siłownię (raczej bez odstępstw). Początkowo na bieżni problem sprawiało 200-300m 9km/h (!) przy marszobiegu + 500m wioseł, co było tylko rozgrzewką przed treningiem siłowym. Progres niesamowity bo po 2 miesiącach całkeim spokojnie bylem w stanie przebiec 3km 11km/h ciągiem, albo interwałem (9km/h 100m + 14km/h 200m). Na wiosłach 2000m robię w ok 8min (rekordowo 7:52) Wydawało mi się, że nie mam czasu na ćwiczenia, w dniu treningu moj dzien wyglada tak: 7:40 pobudka, 8:00 śniadanie, 8:35 wychodzę do pracy, 17:30 jestem na swoim osiedlu - robię zakupy, 18:00 jestem w domu -> robię obiad - 18:30 jem obiad. 20-20:30 jadę na siłownię, a czas pomiędzy 18:30-20:30 wykorzystuję na zrobienie swojej drugiej pracy. Na siłowni spędzam średnio 1,5h więc w domu jestem ok 22. Kończę drugą pracę. I wiecie co jest najlepsze? Że normalnie drugą pracę też kończyłem o 22. A pomiędzy 17:30 a 22 c*** wie co się działo 'odpoczywałem'. Dzień z siłownią mam duzo bardziej zorganizowany, dopięty, a dzieki temu, że sie poruszam mam dużo więcej mocy i dużo lepszą psychę + dużo mniej piję alkoholu, bo zamiast średniej 5-6x w tygodniu (choćby glupie piwko po pracy, czy szklanka whisky) teraz piję 2-3x w tygodniu, a czasami wcale. Aha, w marcu rzuciłem też fajki. W ciągu 3 miesięcy zrzuciłem wagę do 85kg, przy jak to u początkującego zyskałem również masę mięśniową - większy bicek, lepszy zarys klatki, czy rąk - wprawdzie nadal daleko do tego, czym moznaby sie pochwalić, ale o niebo lepiej niż bylo. Potem przyszły 2 wyjazdy na wakacje all inclusive, więc pojadłem i popiłem, nastepnie kontuzja, więc starałem się codziennie śmigać przynajmniej na rowerze (rower kupiłem pierwszy raz po chyba 12 latach, odkąd zajebali mój komunijny ) Miałem przerwę lipiec, sierpień, wrzesień. Przytyłem znowu jakies 3-4kg, ale nadal wygladam dużo lepiej niż wyglądałem, sporo dobrych rzeczy pojadłem. Od początku października wróciłem 3x w tygodniu na siłkę i powoli wracam do formy, chociaz waga na raie prawie, że stoi w miejscu - jem zdrowo, ale poki co nie pilnuję za bardzo bilansu kalorycznego. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Cardi 2204 Napisano 1 Listopada 2016 Właśnie mam to samo odkąd skręciłem kostkę, miesiąc L4, żarcie na telefon, teraz 2 tygodnie temu wróciłem do pracy, ale jestem ociężały, wyjeżdżam o 7:40, wracam o 18:00~ i obrócę się 2x wokół swojej osi i chce mi się spać. Jak śmigałem na siłkę to po pracy jechałem na trening, miękkimi nogami wciskałem pedały w samochodzie, żeby dojechać do domu, najpierw gotowałem, potem prysznic, była 22:30~ i dopiero wtedy mnie łamało spanie... Kto startuje ze mną od 10go? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
falcao 709 Napisano 1 Listopada 2016 Mam 180cm, po zimie łapałem juz ok 92-3kg i powiedziałem sobie, że coś trzeba z tym zrobić. Co prawda mam raczej 'mięsistą' budowę , więc dla ludzi z zewnątrz wyglądałem raczej normalnie, ale oponka zaczynała się juz zddecydowanie za duża, no i trochę też na cycki weszło - jak zdejmowłem koszulkę to nie miałem ochoty chwalić sie tym co było widać Moją standardową wagą było zazwyczaj 83-85kg i nigdy nie miałem problemów z utrzymaniem jej - raz jadło się mniej, innym razem więcej i jakoś się wyrównywało. Teraz mam 28 lat, kilka lat temu zacząłem regularnie jeździć samochodem i pracę typowo siedzącą, wyprowadziłem się z domu rodzinnego , gdzie miałem psa, nie bylo juz czasu na jakiegos kosza za bardzo , bo po pracy mam jeszcze jedną - też siedzącą - 2h w domu. Zainstalowałem krokomierz w tel i wyszło mi, ze dziennie zamiast 8-10tys robie 2-3tys kroków. Do tego zadyszki przy najmniejszym ruchu fizycznym, schodach, kołatanie pikawy, etc. Przez 3 miesiące trzymałem taką powiedzmy względną dietę (rezygnacja ze słodkich napojów, chipsów, orzeszków ziemnych, więcej węgli złożonych, mniej chleba białego, albo prawie wyłącznie żytni.) no i zacząłem jeść ŚNIADANIA! - nauczyłem się tego po 27 latach życia. Do tej pory żarcie z rana zawsze rosło mi w ustach. Poza dietą 3x w tygodniu chodziłem na siłownię (raczej bez odstępstw). Początkowo na bieżni problem sprawiało 200-300m 9km/h (!) przy marszobiegu + 500m wioseł, co było tylko rozgrzewką przed treningiem siłowym. Progres niesamowity bo po 2 miesiącach całkeim spokojnie bylem w stanie przebiec 3km 11km/h ciągiem, albo interwałem (9km/h 100m + 14km/h 200m). Na wiosłach 2000m robię w ok 8min (rekordowo 7:52) Wydawało mi się, że nie mam czasu na ćwiczenia, w dniu treningu moj dzien wyglada tak: 7:40 pobudka, 8:00 śniadanie, 8:35 wychodzę do pracy, 17:30 jestem na swoim osiedlu - robię zakupy, 18:00 jestem w domu -> robię obiad - 18:30 jem obiad. 20-20:30 jadę na siłownię, a czas pomiędzy 18:30-20:30 wykorzystuję na zrobienie swojej drugiej pracy. Na siłowni spędzam średnio 1,5h więc w domu jestem ok 22. Kończę drugą pracę. I wiecie co jest najlepsze? Że normalnie drugą pracę też kończyłem o 22. A pomiędzy 17:30 a 22 c*** wie co się działo 'odpoczywałem'. Dzień z siłownią mam duzo bardziej zorganizowany, dopięty, a dzieki temu, że sie poruszam mam dużo więcej mocy i dużo lepszą psychę + dużo mniej piję alkoholu, bo zamiast średniej 5-6x w tygodniu (choćby glupie piwko po pracy, czy szklanka whisky) teraz piję 2-3x w tygodniu, a czasami wcale. Aha, w marcu rzuciłem też fajki. W ciągu 3 miesięcy zrzuciłem wagę do 85kg, przy jak to u początkującego zyskałem również masę mięśniową - większy bicek, lepszy zarys klatki, czy rąk - wprawdzie nadal daleko do tego, czym moznaby sie pochwalić, ale o niebo lepiej niż bylo. Potem przyszły 2 wyjazdy na wakacje all inclusive, więc pojadłem i popiłem, nastepnie kontuzja, więc starałem się codziennie śmigać przynajmniej na rowerze (rower kupiłem pierwszy raz po chyba 12 latach, odkąd zajebali mój komunijny ) Miałem przerwę lipiec, sierpień, wrzesień. Przytyłem znowu jakies 3-4kg, ale nadal wygladam dużo lepiej niż wyglądałem, sporo dobrych rzeczy pojadłem. Od początku października wróciłem 3x w tygodniu na siłkę i powoli wracam do formy, chociaz waga na raie prawie, że stoi w miejscu - jem zdrowo, ale poki co nie pilnuję za bardzo bilansu kalorycznego. kiedy Ty znajdujesz czas na nba i forum ? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Julius 1573 Napisano 1 Listopada 2016 Mam tego czasu dużo mniej niż kiedyś, ale przynajmniej kasy dużo więcej, a to dobra strona tego całego zamieszania. Siłownię mam 3x w tygodniu, zostaje więc 4 dni, gdzie tego czasu jest więcej. Są ludzie którzy mają np. 2kę dzieci - Ci to mają dopiero przejebane Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Cardi 2204 Napisano 1 Listopada 2016 (edytowane) Mam tego czasu dużo mniej niż kiedyś, ale przynajmniej kasy dużo więcej, a to dobra strona tego całego zamieszania. Siłownię mam 3x w tygodniu, zostaje więc 4 dni, gdzie tego czasu jest więcej. Są ludzie którzy mają np. 2kę dzieci - Ci to mają dopiero przejebane Czyli nie tylko ja mam taką różnicę, że śmieciowe żarcie wychodzi drożej niż zakupy do diety? Robiłeś jakieś rachunki? Edytowane 1 Listopada 2016 przez Cardi Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Mirwir 2086 Napisano 1 Listopada 2016 Czyli nie tylko ja mam taką różnicę, że śmieciowe żarcie wychodzi drożej niż zakupy do diety? Robiłeś jakieś rachunki? To nawet nie tyle chodzi o śmieciowe żarcie. Jeśli zwracasz uwagę na to co jesz to lepiej kontrolujesz wydatki na żarcie, bo bardziej świadomie wydajesz kasę. Do tego zwykle przejście na dietę wiążę się z ograniczeniem żarcia na mieście. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Cardi 2204 Napisano 1 Listopada 2016 To nawet nie tyle chodzi o śmieciowe żarcie. Jeśli zwracasz uwagę na to co jesz to lepiej kontrolujesz wydatki na żarcie, bo bardziej świadomie wydajesz kasę. Do tego zwykle przejście na dietę wiążę się z ograniczeniem żarcia na mieście. Zgadzam się, co miesiąc jak trzymałem bilans zaczynałem zbierać paragony i co miesiąc po 3-4 dniach zapominałem ich brać Więc jestem ciekaw jak to dokładnie wygląda. Żarcie na mieście jest dużo droższe wg mnie, bo po kupieniu wszystkich drogich rzeczy, co w mojej diecie stanowi słój miodu, oliwa, migdały później dokupuję tylko kurę/inne mięso, warzywa i ryż/makaron, więc nie jest aż tak źle, ale myślałem że Julius ma jakieś rachunki Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach