Skocz do zawartości

Warhammer - "Zaginiona karczmarzówna"


Dnc

Rekomendowane odpowiedzi

Alexander zwrócił się do Geralda i Rola aby Ci podeszli sprawdzić czy bliżej nie ma jakiś konkretnych śladów.

 

~ Chce mnie wypchnąć pierwszego, żeby mieć na mnie oko ? Czy po prostu woli nie podchodzić do tego miejsca? Hmn...~

 

Rozmyślania Rola przerwał świst lecącej strzały a następnie dźwięki uciekającego goblina.

 

~ No to się k**** zaczęło, jeszcze dobrze nie oddaliliśmy się od karczmy a już jeden nasz jest ranny ( Magnus ). Dobrze, że to nie byłem ja - uff chociaż trochę szczęścia. Goblin musiał stać tu od bardzo dawna i być świetnie ukrytym inaczej powinienem go zauważyć, no nic ważne że mi nic nie jest.

 

W tym momencie Alexander zaczął mierzyć z broni w stronę Goblina oraz zaznaczył aby go nie gonić.

 

- STOP! Skoro potrzeba rozwagi to również nie strzelaj w jego kierunku! Jeśli nie trafisz to jedynie wydasz niepotrzebny dźwięk, który może tu sprowadzić kolejne niepotrzebne kłopoty. Albo masz pewność, że go zabijesz albo nie strzelaj!

 

Ostatnim czego Rolo pragnął była walka w środku lasu ze stworami znającymi wszystkie zakamarki tego miejsca.

 

~ Miała być szybka i spokojna misja poszukiwawcza a już od początku przeradza się w niebezpieczną próbę sił. Trzeba uspokoić to towarzystwo napalone na krew, żeby przypadkiem jeszcze mnie nie zaciągnęli do walki ~

 

- I tak go już nie dogonimy a możemy tylko sprowadzić na siebie więcej kłopotów. Nie jesteśmy tu dla walki, tylko dla znalezienia córki karczmarza. Jak najmniej bijatyk jak najwięcej działań. Sprawdźmy okolicę, zabierzmy ten kawałek sukienki czy co to k**** jest i róbmy dalej swoje. Jeśli ślady w tym miejscu ukażą nam, że Gobliny mają coś z tym wspólnego to dopiero wtedy się zaangażujemy, nie ma sensu ich denerwować - to nie nasz teren...

 

Mówiąc to Rolo cały czas był skupiony i przygotowany do reakcji na kolejne wydarzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald rozglądał się szukając śladów, zauważył potarganą i brudną pelerynę

 

~ oho, kłopoty, tak ładnej peleryny nie zostawia się na zniszczenie, coś ja musiało nieźle wystraszyć.~ pomysłał Garald

 

Wtem usłyszał świst, i zanim się obejrzał Magnus już siedział na ziemi dysząc gęsto, a z gęstwiny krzaków wyleciało jakieś stworzenie i zaczęło uciekać śmiejąc się szyderczo.

 

- Cyka Blyat, co do ch**a?!?! - powiedział sam do siebie zaskoczony Garald

 

Wnet wyciągnął miecz i począł wypatrywać kolejnego zagrożenia.

 

-Gobliny...k****... panowie nie gonmy go. Tu potrzeba rozwagi. To może być zasadzka tych małych sk****synów.- usłyszał słowa Alexandra

 

- JOB TWOJU MAĆ... suka!!! - krzyknął w stronę uciekającego goblina.

 

Gdy sytuacja odrobinę się uspokoiła, Garald zwrócił uwagę na dyszącego towarzysza...

 

- Nie wygląda to najlepiej, ale żyć będziesz - mruknął do niego Garald

 

Na słowa Rolo o nie włączaniu się z nimi do walki i nie denerwowaniu ich Garald uśmiechnął się na wpół pogardliwie

 

- A dawać mnie tu tych pokurczy, niech wyjdą z krzaków i walczą jak mężczyźni, a nie chowają się i atakują znikąd jak panienki... No nic, uciekł, co to k**** było? Idziemy jego śladem, czy kontynuujemy podróż do naszego celu... sprawdźmy okolicę peleryny, może będą ślady dziewki.... 

Edytowane przez kungfubestia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Aaaaa...k****! - krzyknął Magnus chwytając się za ramię.
Automatycznie padł na ziemię nie tyle z bólu ale by uratować się przed kolejnymi strzałami.

Po chwili leżenia na ziemi widząc że na tym koniec ostrzału pomału się podniósł.

Nie zajmował się sprawdzaniem ziemi w poszukiwaniu śladów ani badania płaszczu tylko od razu rzucił się do zabandazowania swojej rany.
Z podręcznej sakwy wyjął Stare szmaty i nimi obwiazal swoje ramię.
Strzałę wyciągnął i gdy się jej przyjrzal rzekł:
- Widziałem takie w Middenlandzie, to goblinie albo orcze...

Edytowane przez spinaker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gobliny. Szkodniki lasów, utrapienie gajowych. Przed pojedynczym goblinem córka karczmarza nie umykałaby - każdy mieszkaniec imperium wiedział, że są słabe, głupie i tchórzliwe, nie groźniejsze niż dwunastolatek z nożem. Ale gobliny zawsze były w grupie, Gdy zebrały się bandę - ze szkodników stawały się zagrożeniem, odpowiedzialne za niejedną spaloną farmę lub zaginiony patrol. I co gorsza, często stanowiły forpocztę (i przekąskę) dużo groźniejszych braci w zieleni - orków.

 

Goblin umknął skrzecząc, a las wokół na wasze oczekiwanie odpowiedział leśną ciszą - delikatnym szumem drzew i powoli znów odzywającym się ćwierkaniem ptaków.

 

Poszedł na mokradła, uświadomił sobie woźnica, przypominając sobie o niebezpiecznym skrócie do "Leśnych Ludzi". Ale niekoniecznie niebezpiecznym dla zielonego pętaka ważącego trzecią część człowieka. Alexander znał tą drogę z opowieści gdyż nigdy tamtędy nie szedł. Jednak to była jedyna droga by dojść do celu przed zmierzchem...

 

Podróżnicy bacznie obserwowali las i wypatrywali kolejnych przeciwników. Jednak żadne niebezpieczeństwo nie nadchodziło. Magnus sprawnie się opatrzył i cała drużyna mogła się pochylić nad śladami, które znajdowały się w okół drzewa. 

Liczne odciski w ziemi - jakby bosych dzieci z przerośniętymi paznokciami. Rolo spojrzał ale nic mu te tropy nie mówiły gdyż na farmie nigdy nie miał do czynienia z zielonymi. Alexander, Magnus od razu poznali. Gobliny i jeszcze jedno stworzenie trochę większe. Gdy oni zastanawiali się co to mogło być, Garalt weteran nie jednej walki od razu wiedział - gobliny i ork.

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo przyglądał się uważnie całej sytuacji, jego podstawowym założeniem było wrócić całym z tej wyprawy. Gdy sytuacja się uspokoiła i grupa mogła podejść do miejsca gdzie dziewka zostawiła pelerynę zobaczyli tam dziwne ślady stóp.

 

~ Co to może być? Nie spotkałem się do tej pory z czymś takim, pewnie jakieś kreatury leśne to zostawiły. Wypadało by się dowiedzieć co lub kto zostawił te ślady ale sam nie zapytam bo wyjdę na nieobeznanego, poczekam - może ktoś sam powie co to za ślady ~

 

Rolo niby pewnym wzrokiem spoglądał przez chwilę na ślady tak aby nie ujawniać swojego braku wiedzy. W pewnym momencie oderwał wzrok od miejsca pozostawienia peleryny i powiedział.

 

Trochę ta przygoda z tym małym stworzeniem zajęła nam czasu, zbliża się noc i należy pomyśleć o rozbiciu jakiegoś obozu oraz znalezieniu czegoś do jedzenia. Wychowywałem się na farmie ojca i umiem gotować potrawy z prawie wszystkiego co jest jadalne. Jednak nie mam zamiaru sam iść głębiej w las w celu zebrania produktów. Może ktoś pójdzie ze mną?

 

Rolo rzucił to pytania i popatrzył się ze szczególną uwagą na Geralda, on jako doświadczony wojownik byłby najlepszym kompanem do szukania pokarmu.

 

[ W między czasie Rolo cały czas obserwuje okolice próbując zobaczyć gdzie można znaleźć najwięcej jadalnych roślin oraz upolować jakieś małe zwierzę ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magnus spojrzał na chłopa po czym jeszcze raz na niebo i rzekł:

- No tak późno jeszcze nie jest by się martwić noclegiem. A jedzenie mamy jeszcze od Bruno jak przyoszczędzimy to powinno nam wystarczyć. Oczywiscie jak chcesz na coś zapolować to droga wolna.

- Jak wszyscy widzimy są tutaj ślady goblinów. Myślę, że możliwe że te małe paskudy porwały Lenke dlatego proponuję udać się za tym jednym co uciekł. Może uda się po jego śladach wytropić ich kryjówkę?

 

Młody Kemper zastanowił się co on tutaj tak naprawdę robił? Widocznie Wielki Biały Wilk miał w stosunku do niego jakieś konkretne plany. Może miał wspomóc tutejszych poszukiwaczy? Obronić małą Leonorę? A może coś jeszcze większego i waznego? Stanąć po stronie dobra i Imperium przeciwko orkom i zwierzoludom?

Magnusa aż przeszedł dreszcz na myśl o takiej podróży i przygodzie. Czuł, że to wszystko co się dzieje ma większy powód niż by się wydawało. Czuł, że Ulryk ma wobec niego plany. W związku z tym czuł dodatkową siłę i motywację do poszukiwań!

Edytowane przez spinaker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald oglądając ślady od razu wiedział do kogo należały

 

~ Ork... jeszcze tego tu brakuje ~ pomyślał 

 

Słysząc rozmowę kompanów Garald wtrącił się popierając Magnusa - Magnus ma racje, jeszcze za wcześnie żeby martwić się noclegiem, obóz możemy rozbić prawie wszędzie, nie martwmy się tym na zapas... za to te ślady, panowie, mamy tu orka, jeb**e paskudztwo jest ciężkie do ubicia - powiedział Garald ~ a jeśli będzie ich dużo więcej niż nas, to możemy w ogóle nie martwić się już jakimkolwiek noclegiem.. - dodał w myślach.

 

Garald zwrócił się w stronę Aleksandra - znasz drogę, prowadź... im szybciej znajdziemy dziewkę, tym szybciej będziemy mogli wracać - powiedział 

 

Po chwili namysłu dodał jeszcze - i na bogów, jeśli przyjdzie do walki, nie uciekajcie! ustawmy się wszyscy plecami do siebie, niech każdy osłania plecy innego, jeśli ktoś się odwróci i zacznie uciekać, te małe gnomie karakany wszyją nam w plecy pół kołczanu strzał i będziemy leżeć martwi wyglądając jak jeże. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo słysząc odpowiedzi kompanów w temacie rozbicia obozu, popatrzył w niebo przez chwilę i chcąc nie chcąc musiał zgodzić się z nimi.

 

- W sumie macie rację, pewnie sytuacja z goblinem mnie rozproszyła i myślałem, że jest późniejsza pora.

 

Tak na prawdę Rolo po cichu liczył, że podróż zostanie spowolniona.

 

~ Ehh, straszliwie napaleni na poszukiwania są. Jak by się dało to szli by cały czas bez wytchnienia. Ja poszedłem z nimi zarobić pieniądze a nie dać się zabić się. Co prawda mają rację i dzień jeszcze młody ale spokojnie można by zwolnić tempo pochodu. Jeszcze ten Gerald napalony do walki, dobrze że chociaż dobrą radę dał, jedynie w kupie mamy jakiś szansę z tymi stworami.

 

Rolo ponownie sprawdził czy sztylet i proca są na swoim miejscu - były. To uspokoiło go.

 

- Skoro nie ma potrzeby polować w chwili obecnej, to sam nie zapuszczam się dalej w głąb lasu. Nie ma sensu się rozdzielać bez potrzeby. Panowie - mam szczere pytanie. Czy uważacie, że dziewka jeszcze żyje ? Musimy w tym miejscu założyć jedną z dwóch wersji i się jej trzymać. Jeśli żyje to nasze poszukiwania muszą odbywać się inaczej niż w przypadku gdybyśmy szukali trupa. To dość brutalne ale jednak musimy również myśleć o nas samych nie tylko o niej.

 

Rolo chciał być pewnym jak do sprawy poszukiwań podchodzą jego kompani. Czy jest to dla nich ambicjonalna podróż i podporządkują wszystko oraz zaryzykują życie w celu poszukiwań czy też poszli tu podobnie jak on dla pieniędzy i nie będą się narażać na niepotrzebne ryzyko.

 

~ Mam nadzieję, że nie będą chcieli zgrywać bohaterów i trzeźwo oceniają sytuację. Temu gladiatorowi cały czas brakuje widać wyzwań, oby jego chęć walki nie zagnała nas w złą stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander,

 

wysłuchał poprzedników po czym powiedział.

 

-Sprawdźmy jeszcze czy poza śladami zielonego plugawska nie ma śladów Lenki. Przecież biegnąc powinno wyrazy ślad zostawić.

Trup czy zywa. W tym momencie to nie ma znaczenia w poszukiwaniach. Uznamy że jest martwa jak będziemy mieć ku temu przesłanki.

Tak czy inaczej zielone smierdziele w okolicy zle wróża okolicznym podróżnym. Myślę że powinniśmy udać się za nimi ostrożnie i cicho i wybadać jak dużo ich jest. Możliwe że będziemy musieli wrócić się po pomoc. Chciałbym żebyśmy nie nocowali przy samych "lesnych ludziach". Rozbijmy obóz poza traktem w lesie 200-300m od nich w lesie i nie rozpalajmy ognisko. Spróbujemy podejść cicho zobaczyć o u nich słychać po zmroku. Trudniej będzie nas wypatrzyć i wciągnąć w zasadzkę.

 

Alexander mowiąc to zblizył sie bardzo ostrożnie do płaszcza i probuje ocenic, na podstawie tego jak wisi i z której strony jest przebity , kierunku z którego córka karczmarza biegła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald podszedł do płaszcza za Alexandrem zastanawiając się nad szansami przeżycia dziewki. ~skoro w okolicy są orki, to jej szansę nie wyglądają zbyt kolorowo ~ myślał.

 

Oglądał ślady, zarzucił kaptur na głowę i czekał na decyzję pozostałych, było mu wszystko jedno, jeśli chcieli czekać do zmroku, niech tak będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander gdy zbliżył się do płaszcza zauważył że wisi on z boku drzewa mniej więcej na wysokości 1.5 metra. Zwisajacy kawałek materiału zdawał się należeć do kogoś kto albo szedł ze skrótu prowadzącego na bagna w kierunku traktu albo zmierzał w dokładnie przeciwną stronę

Garald skupiając się na śladach spostezegl jeszcze jeden trop należący do kogoś małego ale w przeciwieństwie do goblinich śladów był to ślad buta. Znajdował się w pewnym oddaleniu od drzewa

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc słowa Garalda Alexander zamyslił sie.

 

~skoro sa ślady widać zyła i szła o własnych nogach. Pomysł o krasnoludach wydałby mi sie smieszny gdyby nie cała sytuacja. Ale czy ma to znaczenie...nie. Nie ma znaczenia czy uciekała od lesnych ludzi czy też została zagoniona w tamtym kierunku. Najlepszą pomocą dla niej bedzie zajęcie sie o ile to możliwe Goblinami. Jeżeli uciekła to zwiększymy jej szanse odwracając uwagę Goblinów od niej. Jeśli Gobiny ją pochwyciły to albo już nie zyje albo stanie sie to wkrótce. wtedy każda chwila sie liczy. Tak musimy.. zdecydowanie... k****...szkoda że jest nas tak mało ale czas jest najważniejszy. Musi sprawdzić jak duża banda może znajdować sie przy leśnch ludziach.

 

Po któtkiej chwili na zebranie mysli odwrocił sie do pozostałych i rzekł.

 

-Panowie nie mamy czasu do stracenia. W nocy możemy pokonać ostatnie metry i podkraść sie do leśnych ludzi ale po zmroku nie damy rady podróżować bez pochodni. A ostatnią rzeczą którą bym chciał jest rozpalanie ognia. Podróż nie będzie łatwa bo musimy poruszać sie ostrożnie zeby nie wciągnąć się w zasadzkę. wyruszmy jak najszybciej. Posilmy się jak dotrzemy na miejsce.

 

 

[Jak wszyscy zgodzą się wyruszyć do lesnych ludzi Alexander ich poprawadzi. Jednak porusza się ostrożnie wypatrując zagrożenia. Pare(parenascie) minut przed polana Alexander zamierza zejść ze szlaku w głab lasu i tam odpocząć czekając az sie sciemni. ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo stał cały czas skupiony przy obserwowanym miejscu. W jego głowie tliło się wiele myśli jak ta przygoda dalej się potoczy i czy warto było ryzykować. Jego rozmyślania przerwał głos Geralda.

 

- Był tu ktoś jeszcze, ślady butów, bardzo małe...dziewczęce? Krasnolud? powinnyśmy to sprawdzić

 

~ No to się zaczyna robić na prawdę ciekawie, kolejne trop. Wcześniej gobliny potem jakiś niby ork tu był a teraz jeszcze krasnolud albo mała dziewczynka? To chyba nie było przypadkowe porwanie o ile to było porwanie a nie zwykłe polowanie tych stworów. Ehh co raz ciekawiej...

 

Za chwilę Alexander dorzucił od siebie

 

-Panowie nie mamy czasu do stracenia. W nocy możemy pokonać ostatnie metry i podkraść sie do leśnych ludzi ale po zmroku nie damy rady podróżować bez pochodni. A ostatnią rzeczą którą bym chciał jest rozpalanie ognia. Podróż nie będzie łatwa bo musimy poruszać sie ostrożnie zeby nie wciągnąć się w zasadzkę. wyruszmy jak najszybciej. Posilmy się jak dotrzemy na miejsce.

 

~ Tak jak sądziłem od samego początku - napalony na poszukiwania. Dochodzą nam cały czas nowe tropy a on uparty chce iść w stronę goblinów. Jak by nas tu było chociaż z 10 wojowników to bym to zrozumiał - wchodzimy, czyścimy teren i wracamy, ale nas jest CZTERECH - k**** CZTERECH i to ledwie dwóch, którzy potrafią używać broni z sensem. Ale patrząc na ich dotychczasowe poczynania nie dam rady ich zatrzymać a sam nie mam zamiaru tu zostać...

 

- No Panowie, mamy wiele tropów, wiele możliwości co stało się z dziewką. Zgodnie ze słowami Geralda była tu jeszcze jedna osoba, być może ktoś przed nami już ruszył jej na pomoc? Albo ją nawet uratował ? Nie wiem czemu zakładacie, że to na pewno gobliny i chcecie iść w ich kierunku choć nasza grupa nie wygląda jak płatni zabójcy. Powiedzmy sobie szczerze, w walce nie mamy szans - musimy pokonać te stwory sprytem. Jeśli chcecie ruszyć to po drodze musimy szczegółowo omówić nasze działania, nie mam zamiaru rzucać się do niepotrzebnej walki...

 

Rolo wypowiedział te słowa z poważną miną licząc na pozytywną odpowiedź i przemyślenie całej sytuacji.

 

[ Rolo jest gotów wyruszyć razem z kompanami jeśli Alexander wskaże im drogę. Podczas całej podróży jest on bardzo skoncentrowany i uważny aby ktoś nie zaskoczył ich po raz drugi ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald zamyślił się nad słowami Alexandra.

Doszedł jednak do wniosku że małe odciski butów, mogą być śladami młódki, więc warto by było za nimi podążać.

 

- słuchajcie. Jeśli karczmarzówna wpadła w sidła goblinów i orków, to i tak już prawdopodobnie nie żyję. Powinniśmy podążać za śladami małych butów, bo jeśli należą one do młódki, to jest szansa, że jeszcze gdzieś się przed nimi skrywa. Gobliny z Orkiem o ile nie ma ich więcej i tak prawdopodobnie podążą naszymi śladami... zwłaszcza śladami Rolo - uśmiechnął się pod nosem Garald - lubią takich - dodał żartobliwie

 

Garald zaciągnął kaptur na głowę, oparł się o drzewo, wyciągnął swój miecz i starał się go wypolerować. Bezcelowo, był już zniszczony czasem i wyszczerbiony.

 

Robił to bardziej dla uspokojenia ducha, nie chciał tego pokazać, ale martwił się losem dziewczyny, nie zasługiwala na śmierć z rąk orków, a ślady biegnące z dala od nich były jedyna nadzieją, że jeszcze żyje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo słysząc lekko prześmiewczą wypowiedź skierowaną w jego kierunku od Geralda szczerze uśmiechnął się. Była mu potrzebna taka chwila rozluźnienia, odkąd porzucił dom wszystkie jego działania skierowane były na realizację celu. Nie miał czasu na rozrywkę. Ten zwrot od Geralda potraktował jako żart.

 

- Dla was najlepiej, żebym ja był pierwszy na liście goblinów. Jestem największy to po złapaniu mnie dostaniecie sporo czasu zanim znowu zaatakują - dodał uśmiechając się i dalej kontynuował.

 

- Podoba mi się twój plan Gerald, lepiej iść za śladami wyglądającymi jak ludzkie niż orkowe. Dodatkowo nie jest naszym celem walka z tymi stworzeniami tylko odnalezienie dziewki i róbmy tylko to co jest nam potrzebne do zrealizowania zadania.

 

~ No w końcu jakieś rozsądne podejście, może jednak ten Gerald ma trochę oleju w głowie i nie będzie próbował walczyć przy każdej możliwej okazji? Albo to tylko odwracanie uwagi ? Nie wiem, będę cały czas uważny to się dowiem.

 

Rolo poprawił włosy, podrapał się po brodzie i popatrzył na kompanów ze spokojem w oczach i w oczekiwaniu na dalsze decyzje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander usłyszawszy zdanie poprzedników zdał sobie sprawę że reszta nie jest przekonana do jego pomysłu. W zwiazku z tym postanowił przedstawić wszystkie opcje raz jeszcze. Mówiąc podszedł jeszcze raz do sladów i jeszcze raz zaczał je bardzo dokładnie badać. Nie był tropicielem jednak widział nie raz krasnoludy wiedział ze ich grube stopy i waga zapewne dwa razy większa od dziewczyny powinny dawać zupełnie inne ślady niż jej.

 

- widzę że nie bardzo się zgadzamy. Każdy z nas ma zapewne trochę racji ale ja też nie zakładam na razie walki z Goblinami. Choc jeśli je zaskoczymy możemy mieć jakieś szanse. opcje moim zdaniem mamy trzy. Wrócić do karczmy i powiedzieć co zobaczyliśmy. Tylko co tak naprawdę wiemy. Płaszcz i jakiś ślad i jeden goblin który uciekł przed nami. Wyjdziemy na tchórzy a co gorsza jeżeli dziewczyna potrzebuje pilnie pomocy to zostawimy ją na śmierć. Jeżeli, czego nie wykluczam, uciekła i sama zdołała wrócić do domu, zna przecież tutejsze lasy dużo lepiej niż my. Ale wtedy nasze działa nic nie zmienia.

 

Dwie kolejne opcje zależą od tego w jakim kierunku uciekała dziewczyna. Uciekała gdyż w innym przypadku płaszcz nie zostawiła by na drzewie. Zakładam że goblin uciekł albo do swojego obozu albo tam gdzie podążyła reszta Gobosów za dziewka. Jeśli uciekała od nich w druga stronę to czy możemy jej jakoś pomoc? Umie któryś z was tropic ja niestety musze przyznać się że nie. Do tego szukając śladów będziemy poruszać się wolno wiec przed zmierzchem mamy minimalne szanse na jej dogonienie. Co gorsza ryzykujemy ze sami się zgubimy po ciemku.  

 

Ostatnią opcja jest podążenie za goblinem. Jeżeli ją dopadły może być jeszcze żywa w ich obozie. Zresztą nie wiemy czy slady nie prowadzą w tamtą stronę. Nie chce walczyć szczególnie że nie jest nas dużo. Ale uważam że tam mamy największe szansę jej pomóc. Inny wybór spowoduję tylko stratę czasu.  najważniejsze dla nas to dotarcie tam niepostrzeżenie i wybadanie po zmroku sytuacji. Jeżeli gobliny tam obozują i nie będzie ich bardzo dużo  to możemy sprowadzić pomoc lub zastanowić na nie pułapkę i walczyc na  naszych warunkach. 

 

Rolo , wspominałeś że znasz sie na zastawianiu pułapek. Możemy zastawić pułapki w jakiejś odległosci od obozu i wywabić je do nas. Ja jeżeli będą biegli całą grupą jednym strzałem z Garłacza mogę poważnie poranić wszystkie gobliny w pasie o szerokości jak Rolo jest wysoki. Magnus wspomógłby mnie strzelając z łuku , a następnie wciągnęlibyśmy je w pułapki Rola. Garald albo mogłby nas wspomóc albo zaatakować obóz od tył. 

 

Głosujmy. Ja jestem za podążeniem za Goblinem.

Edytowane przez Gregorius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magnus oderwał wzrok o zieleni lasu i na chwile zadumał się na słowammi towarzyszów.

- Ja jestem za szukanie dziewczyny. Po co nam ścigać goblinów? Te głupki może nie znalazły jej tropów i dalej gdzieś się tam ukrywa? Niestety też nie znam się na tropieniu więc z podążania za jej śladami może nie wiele wyniknąć...

Niezależnie od decyzji ruszajmy już bo co prawda jeszcze zostało trochę czasu do zmierzchu ale coś mi mówi że trochę posiedziemy w tym lesie.

 

Kemper schował buzdygan za pas a wyciągnął strzałę i ponownie trzymająć łuk w ręce ruszył za towarzyszami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo słuchając wypowiedzi Alexandra wydawał się zadowolony i słuchał jej uważnie do samego końca.

 

~ No, w końcu zaczynają logicznie myśleć i kierują się zdrowym rozsądkiem a nie emocjami. Dobrze przedstawił sytuację ten cały Alexander, tylko teraz co wybrać? Hmn...do karczmy nie ma sensu wracać, nic nie dostaniemy, czas stracony i zła opinia rozniesie się po okolicy. Za goblinami tym bardziej nie mam zamiaru ruszać, czyli trzeba iść za śladami zostawionymi na podłożu. Chyba nie ma żadnego tropiciela z nami, ale może ślady będą na tyle wyraźne, że nie będzie potrzebny.

 

- Alexandrze bardzo chłodna ocena sytuacji. Sam mam podobne wnioski do twoich. Osobiście głosuję na drugą opcję. 

 

~ Pytał jeszcze o moje pułapki, umiem je robić ale to są pułapki na zwierzynę. Nie wiem czy gobliny wpadną w coś takiego ale warto spróbować.

 

- Jeśli chodzi o robienie pułapek. To tak - potwierdzam, potrafią je wykonać. Jednak są one przeznaczone głównie dla dzikiej zwierzyny, nie wiem czy gobliny wpadną w ów pułapki. Jednakże jeśli będzie taka potrzeba i wola grupy, mogą je wykonać.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 Czasu zbiorów, dziesiąty rok panowania cesarza Luitpolda, wczesne popołudnie.
Ruiny Leśnych Ludzi, Obóz "Obgryzaczy Rutgiera".

 

 

Sceneria: Ruiny na leśnej polanie. Bogata, pachnąca trawa podeptana nogami, gałęzie oparte o kamienne ściany tworzą improwizowane szałasy. Jeden połatany namiot, najpewniej ukradziony jakiemuś rycerzowi stoi w środku. Na środku obozu stoi ognisko, nad którym opieka się sztuka mięsa. Dwa doły z trudem wykopane w ziemi, przykryte kratą. Wszechobecny zapach kału i uryny.

 

Osoby: Półork Rutgier, Jego gobliny: Stefan, Pablo, Hans, Milos i Teofil, głosy z więziennych jam.

 

 

 

Rutgier wyszedł z namiotu i wciągnął w nozdrza zapach pieczystego. No i kto powiedział, że jak się jest półkrwi zielonym, to nie może sobie życia ułożyć? Ha! Rutgier teraz już wiedział, że ucieczka za gówniarza z rodzinnej wsi, gdzie był wyszydzany, bity i pewnie nie dożyłby wieku dojrzałego. A to że porwały go gobliny? Szybko dostrzegły że on swój, mową ojca-gwałciciela mówił od urodzenia, wrodzoną miał. Dogadali się raz-dwa.
Sprytny po ludzkiej matce Rutgier zaraz skaptował sobie pomocników. Trzymając się z dala od brutalnych i nieobliczalnych orków, Szef Rutgier i banda jego zielonych gobasów, którym nadał ludzkie imiona łupiły mądrze i chodzili syci. Ba - goblinom nawet urosły brzuchy! Nic dziwnego że czciły szefa jak Boga.

A teraz było ku jeszcze lepszemu. Jamy z jeńcami dawały możliwości o jakich się nie śniło!

 

Rutgier przerwał rozmyślania i zobaczył jak Milos wpada do obozu, wrzeszcząc
- Człowieki! Człowieki iść tu!
Z szałasów wyszli pozostali Obdzieracze. Rutgier zaś spytał zielonego, który pospiesznie wkładał spodnie i kamizelkę, wcześniej zrobioną pewnie dla jakiegoś dzieciaka.
- Ilu?
- Wieladużo! - goblin Milos wyciągnął rękę i odgiął sześć palców - tyla!
Rutgier lubił cywilizowane otoczenie, a to oznaczało ubrania, tak też wytresował swoje gobliny. Nie raz i nie dwa to się przydało, bo przekonał przypadkowo napotkanych strażników dróg, że to cyrkowe... tym razem chyba to nie przejdzie.
- No nic, to chyba ich przywitamy.
- Ja nie dzielić mięsa! I nie chcieć człowiek w szałas! Miejsce człowiek - w nora! - oburzył się goblin Stefan.
- Zabijemy ich, idioto!
- Aaaa chyba że tak - odparował zielony kłótnik, a pozostali mądrze pokiwali głowami.

 

EgtNpBB.png

 

 

Milę dalej, droga naookoło bagien

 

 

Sceneria: Las bukowy, poszycie gęstsze niż w poprzedniej scenie - zwykle paprocie i inne zarośla po kolana, czasem i po pierś. Odległy szum wody, czasami czuć zapach pobliskiego trzęsawiska. Potem - dość rwący leśny potok ze śliską kłodą przerzuconą przez niego i polana z drugiej strony potoku. 

 

Osoby: Bohaterowie, odległe głosy łosia, echo, potem niebezpieczeństwo wiszące w powietrzu i odległy krzyk.

 

 

 

 

Drużyna szła gęsiego, gdyż tu ścieżka była wąska i mocno zakrzaczona. opatrzone prowizorycznie ramię Magnusa powoli przestawało krwawić, a ból zmienił się z ostrego w tępy. Prowadzący Alexander ostrożnie stawiał stopy, mimo że latem ścieżka nie była podmokła. Za nim szedł Garald z bronią w ręku, potem Rolo, rozglądający się po krzakach, pochód zamykał Magnus z łukiem gotowym do strzalu. Las gęstniał z każdym krokiem, robił się coraz ciemniejszy i bardziej groźny.

Trop, który najprawdopodobniej należał do zaginionej Leonory zaginął w leśnych odstępach. Wpierwej głosowanie wygrała chęć poszukania dziewczyny a nie podążanie za goblinem. Jednak teraz gdy stanęli powtórnie przed wyborem wybrali drogę na skróty aby jak najszybciej stawić czoła temu co wydawało się nieuniknione. Tak więc wyruszyli na spotkanie z Leśnymi Ludzmi.

 

7IfbHg2.jpg

 

Alexander nie do końca znał ten skrót więc wyszli na polane z której w oddali było już widać Leśnych Ludzi a nie tak jak planowali zatrzymać się chwile przed. Dróżka skończyła się, a właściwie zaraz miała się skończyć - trzeba było jeszcze przejść powalonym pniem nad strumieniem i wyjść na polanę Leśnych ludzi.

Z drugiej strony polany za strumieniem na zboczu pagórka stały posągi, dziesiątki posągów. Były nieruchome, nie zwiastowały niebezpieczeństwa.

Leśni ludzie...

 

2b8u1mb.jpg

 

Rzeczywiście dziwne były te posągi, ale z drugiej strony... to tylko posągi. 
Stanęli wszyscy, przycupnęli, a powiew wiatru z daleka przywiał zapach pieczystego i ..... gówna.
Nagle z daleka usłyszeliście krzyk! Ludzki krzyk!

 

 

 

EgtNpBB.png

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.