Skocz do zawartości

Golden State Warriors 2016/2017


Bloniek

Rekomendowane odpowiedzi

Jakoś tak tu cicho się zrobiło :smile:

Sezonowcy skutecznie przegonieni w zeszłym sezonie, [...]

Raczej jazda na autopilocie skoro jedyne co wazne to zeby nikt sie nie polamal...

 

Ale przy tej okazji zapytam, ktos wie z czego sie wziela obsuwa Currego w skutecznosci pullupowych trojek?

Zwykle fluke czy to jakos wynika z dolaczenia Duranta?

W tym sezonie ma 71/216=32,8%, a w poprzednich odpowiednio 43%, 42,5% i 39,4% [przy setkach rzutow].

Godne uwagi, ze w styczniu znow jest powyzej 40%, ale tym dziwniej wyglada listopad i grudzien...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej w żaden sposób Durant na to wpłynąć nie mógł, nie bezpośrednio. Jedyne wytłumaczenie jakie tutaj widzę (GSW oglądam relatywnie dużo) to brak koncentracji i jazda na luzie, o której sam wspomniałeś. W poprzednim sezonie była walka na maksa, bo rekord. Wcześniej musieli po prostu grać najlepiej jak potrafią, bo dopiero pukali do topu. Teraz są by far najmocniejszą ekipą ligi + nauczeni, że all-in w RS może się później odbić też raczej nie motywuje do wybitnego skupienia. Ogólnie od początku sezonu, tak do meczu z Cavs w świętą, Curry grał jakby mu nie zależało. Znaczy nie tak, żeby mu nie zależało w ogóle na grze i wyje wyjebane, ale dopóki Durant czy Klay nabijali punkty i drużyna prowadziła to Stephen stał w cieniu i robił co wypadało. Nawet trochę to rozumiem. Nie pochwalam, ale rozumiem. To jak z, nie wiem, biciem rekordów? W pewnym momencie każdy kolejny rzut/powtórzenie/odbicie -cokolwiek- nakłada większą i większą presję. I później przychodzi to uczucie ulgi. Myślę, że to jest coś, co teraz towarzyszy Curremu. Nie znam gościa, ale wydaje mi się, że nie jest to typ Jordanowski, czy Cristiano - all eyes on me please! Sądzę, że po tych dwóch latach jednak pewną satysfakcję dała mu możliwość zrobienia kroku w tył, choćby na te dwa miesiące.

 

Poza tym 2xMVP w tym jednogłośne. Co więcej może zrobić? Do tej pory po bdb/rewelacyjnym RS przychodziły gorsze PO, zwłaszcza finały i pęknięcie balonika. Może czas odwrócić proporcje? 

 

e// a zapomniałbym :D W niektórych meczach sporo rzutów za 3 GSW wydawało się wcześniej wymuszonych. Gdzie można było kończyć na czysto layupem czy mieli open looki z mid-range, ale odrzucali za łuk jakby specjalnie chcieli pokazać, że te 3 będą drenować jak poyebani. Nie wiem, na ile to mogło mieć wpływ. Tu by trzeba było zajrzeć w shotchart tych pullupów żeby porównać, czy nie zaczął oddawać większej ilości rzutów z mniej komfortowych dla niego stref. Ale wątpię, stawiam na powody, które są w pierwszej części posta.

Edytowane przez Tomek9248
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje, że w listopadzie/grudniu Curry próbował być Nashem i baaardzo pod kolegów, mniej rzucał, troszkę brakowało mu tej swobody. Ale od pewnego czasu znów zaczyna odpalać trójki z 9 metra i powoli zaczyna wyglądać na TEGO MVP Stepha.

 

Btw, wszyscy mówili, że Klay będzie uciekał, straci rzuty itd, a on rzuca dokładnie tyle, ile w poprzednim sezonie i w ogóle wydaje się, że drużyna gra bardziej pod niego, aniżeli rok temu. xd

 

A z tą osobowością Stepha to rzeczywiście, coś w tym jest, on nigdy nie był "cool kid" pragnący błysku fleszy.

Edytowane przez microlab
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że Warriors w tym sezonie będą mieć lepszy bilans z 3 lat niż Bulls od sezonu 95/96 do 97/98

Bulls wygrali 72, 69 i 62 mecze, czyli 82,5% spotkań, Warriors jak dotąd 67, 73 i do połowy sezonu 35, co daje na ten moment 87,5% wygranych i chyba nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak oni są dobrzy.

 

Nie wiem, czy ktoś podziela moje zdanie, ale sądzę, że Warriors z ostatnich 3 lat są lepsi od tamtych 3 lat Bulls, co dowodzi, że LeBron James jest lepszy niż Michael Jordan był, nawet jeżeli już nigdy nie wygra finału z Warriors. :nevreness:

 

Ten lepszy bilans wynika głównie z lepszego zdrowia kluczowych graczy GSW w porównaniu do ich odpowiedników z Bulls (przyjąłem sobie, że kluczowi gracze to starterzy + 6th man), no i trochę po części z porywczego charakteru Rodmana, który dostał chyba ze dwa kilku meczowe zawieszenia.

 

W czasach drugiego 3peatu Pippen opuścił 43 mecze, Rodman 47, Longley 67, Harper 8, Kukoc 34, Jordan żadnego. Wychodzi łącznie 199.

 

W ostatnich trzech sezonach GSW (wliczając obecny) Curry opuścił 5 spotkań, Thompson 8, Green 6, Barnes 16, Bogut 27, Zaza 4, Iggy 24, Durant żadnego. Wychodzi łącznie 90.

 

Czyli aż 109 meczów różnicy, przy czym można przyjąć, że do końca sezonu kluczowi gracze z GSW parę meczów jeszcze opuszczą, więc ta różnica nieco się zmniejszy (ale raczej nie więcej niż do 85-90 spotkań).

 

Co najważniejsze - najbardziej wartościowi gracze GSW czyli Curry, Klay, Green i Durant opuścili znikomą liczbę spotkań, za to w Bulls aż dwóch członków big three (czyli Rodman i Pippen) nie grało w ponad 40 meczach.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten lepszy bilans wynika głównie z lepszego zdrowia kluczowych graczy GSW w porównaniu do ich odpowiedników z Bulls (przyjąłem sobie, że kluczowi gracze to starterzy + 6th man), no i trochę po części z porywczego charakteru Rodmana, który dostał chyba ze dwa kilku meczowe zawieszenia.

 

W czasach drugiego 3peatu Pippen opuścił 43 mecze, Rodman 47, Longley 67, Harper 8, Kukoc 34, Jordan żadnego. Wychodzi łącznie 199.

 

W ostatnich trzech sezonach GSW (wliczając obecny) Curry opuścił 5 spotkań, Thompson 8, Green 6, Barnes 16, Bogut 27, Zaza 4, Iggy 24, Durant żadnego. Wychodzi łącznie 90.

 

Czyli aż 109 meczów różnicy, przy czym można przyjąć, że do końca sezonu kluczowi gracze z GSW parę meczów jeszcze opuszczą, więc ta różnica nieco się zmniejszy (ale raczej nie więcej niż do 85-90 spotkań).

 

Co najważniejsze - najbardziej wartościowi gracze GSW czyli Curry, Klay, Green i Durant opuścili znikomą liczbę spotkań, za to w Bulls aż dwóch członków big three (czyli Rodman i Pippen) nie grało w ponad 40 meczach.

+pamiętajmy, że Bulls wygrali jednak te trzy tytuły z rzędu, a Warriors zjebali prowadzenie 3-1 w finałach.

 

Ja tam po prostu uważam Bulls za najlepszą drużynę w swoim czasie a Warriors ( jak narazie, bo najbliższe finały mogą to zmienić) w swoim. Po drodze byli jeszcze Lakers, Spurs czy Heat.

Podobnie z LBJem. On zzdominował indywidualnie swoją erę a Jordan swoją. Marketingowo Lebron pewnie nigdy Jordana nie przeskoczy (komukolwiek będzie ciężko) ale tu ma wpływ nie tylko gra ale też ogólna rozpoznawalność i tu do Jordana nikt nawet się jednak nie zbliża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, ze clipps graja bez cp3 a griffin wrocil dopiero niedawno ale taki wpierdziel jaki dostali dzis w nocy od warriors,to jakas masakra...

 

pop powiedzial ostatnio, ze jest nimi zafascynowany, graja pieknie i sa w innej lidze i tak to wyglada...

clipps walczyli, bili sie, nawet jakies tam trojki trafiali...

nagle 3 minuty magii i z +kilka robi sie +20

trojka, blok, kontra, trojka, kolejna kontra, dunk costam jeszcze, trojka... i mamy 20 do przerwy i po meczu, bo atmosfera na drybunach jak w playoffs. nie wiem co oni maja do clipps ale na boisku wyzywaja sie na nich strasznie...

 

do maja/czerwca jeszcze dluga droga ale jesli big4 bedzie zdrowe nie widze nikogo, kto moze im zagrozic w 7meczowej serii.

rok temu zlozylo sie sporo czynnikow w finalach o czym niewielu pamieta. kontuzja boguta, zawieszenie greena, uraz curry'ego no i chyba psychicznie nie brakowalo im glodu.

 

teraz maja ten glod, chca sie odegrac, udowodnic cos a do tego maja duranta, ktory chce zdobyc tytul.

btw. naprawde graja pieknie dla oka. laik siada, oglada mecz i wie, ze widzial cos pieknego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

+pamiętajmy, że Bulls wygrali jednak te trzy tytuły z rzędu, a Warriors zjebali prowadzenie 3-1 w finałach.

 

Ja tam po prostu uważam Bulls za najlepszą drużynę w swoim czasie a Warriors ( jak narazie, bo najbliższe finały mogą to zmienić) w swoim. Po drodze byli jeszcze Lakers, Spurs czy Heat.

Podobnie z LBJem. On zzdominował indywidualnie swoją erę a Jordan swoją. Marketingowo Lebron pewnie nigdy Jordana nie przeskoczy (komukolwiek będzie ciężko) ale tu ma wpływ nie tylko gra ale też ogólna rozpoznawalność i tu do Jordana nikt nawet się jednak nie zbliża.

Najmocniejsi w historii moim zdaniem to Celtics Russella lat 60', Celtics Birda zwłaszcza 1984-1987,

Lakers Magica i Jabbara lat 80' szczególnie 1982-1988, Bulls lat 90' Jordana i Pieppena,

Lakers 2000-2002 z Shaqiem i Bryantem.

Miami Heat 2011-2014 mnie szczególnie nie zachwyciło i analitycy się nad nimi też nie rozpływają.

Póki co GSW 2015-2016 też w playoff nie błyszczeli\, by ich umieszczać obok drużyn najlepszych na tle historii.

GSW 2015 łatwa droga i słabsze finały z bardzo osłabionymi Cavs.

GSW 2016 męczarnie. aż 9 porażek w playoff i frajerski brak tytułu. Z Oklahomą 1-3 w plecy, ale wyciągnęli.

W finale odwrotna sytuacja.

 

Mam nadzieję, że ktoś na wschodzie w tym sezonie utrze nosa Jamesowi i nie wejdzie do finałów tym razem.

Wchodzenie na bardzo słabym wschodzie i granie w finale z wykrwawionym zespołem cięższą walką na zachodzie.

Pisanie co niektórych, że James jeśli wygra finały z Warriors 2017 będzie najlepszy w historii jest do bólu śmieszne.

Chamberlain raz ograł mega mocne Celtics Russella z lat 60', a nikt go nie stawia na tronie.

Olajuwon ograł na zachodzie mega mocnych Lakers w 1986, a nikt go nie stawia na najlepszego w historii.

Według myślenia co niektórych powinien być najlepszy. Lakers przecież było poza zasięgiem -

w finale stawiali się w 1982,1983, 1984,1985,1987,1988,1989 (w tym mistrz 1982, 1985, 1987, 1988),

a tylko Olajuwon ich przełamał w 1986. Bird pokonał w finale tych mega mocnych Lakers w 1984 to

też powinien być uważany za najlepszego w historii :smile:

Magic czy Jabbar pokonali bardzo mocnych Celtics w 1985 i 1987 też powinni więc

być uznani za najlepszych w historii skoro wielu analityków uznaje Celticis 1984-1987 za najlepsza drużynę w historii.

Inni znów za najlepszą drużynę w historii uważają mocarnych Lakers 1982-1988.

Jeszcze inni Bulls lat 90' Jordana i Pippena. Jeszcze inni Celtics Russella.

Czy Warriors można zaliczać do takich potęg na tle historii czy uznać nawet za najlepszych ? Nie sadzę.

Wszystko weryfikują playoffy. W 2015 i 2016 playoffy wiele nam powiedziały o realnej sile GSW i grze jej liderów.

Mistrz Warriors 2015 pod znakiem zapytania, bo mieli mega łatwą drogę, a w finale kontuzjowanych Cavs bez Irvinga i Love,

a i tak mieli problemy z początku w finale. Z Irvingiem i Lovem te finały mogłyby inaczej wyglądać.

W 2016 Warriors robią niby świetny run na początku rozgrywek i ostatecznie rekord bilansu w zasadniczym,

ale co z tego skoro w playoff przy twardszej grze notują aż 9 PORAŻEK !!!!

Męczarnie z Oklahomą, gdzie byli 1-3 w plecy i tylko dlatego, że Durant nie potrafił zamknąć serii odrobili serie na 4-3.

W finale odwrotna sytuacja i frajersko oraz pechowo przegrane finały. Za dużo pajacowania, a za mało wyrachowania.

Nie przekonali mnie w ogóle GSW w playoff 2015 i 2016 by stawiać ich obok tych najmocniejszych drużyn w historii -

Celtics Russella, Celtics z Birdem, Lakers z Magiciem i Jabbarem, Bulls z Jordanem i Pippenem czy

Lakers 2000-2002 z Shaqiem i Bryantem.

Jordan podczas swoich ostatnich pełnych 6 sezonów w Bulls 1991-1993 oraz 1996-1998 miał 24 serie,

a tylko raz miał kłopoty duże z początku 0-2 z NYK, by musiał gonić - w finale konferencji 1993.

To 1-3 w plecy podczas finału konferencji 2016 Oklahoma City vs GSW oraz frajersko przegrane finały pokazały,

że Curry i Thompson to nie Jordan I Pippen, bo tylko potrafią wygrać, gdy przeciwnik silny jest kontuzjowany (Cavs 2015)

i idzie im dobrze, gdy są na fali wznoszącej  jak w pierwszych 4 meczach finałów 2016,

a gdy są mecze na styku lub w plecy, pojawia się co raz większa presja to pękają jak James przez pierwszą połowę kariery.

Nie potrafią wygrywać charakterem czy obroną. Z Durantem to się trochę może zmienić i być może będą mocniejsi w playoff.

Zobaczymy. Póki co Durant nic nie wygrał. Ale jeśli Durant czy Curry ogra mistrza z Cavs z Jamesem i Irvingiem to

podnieść się powinno legacy Currego czy Duranta. Ale wygranie Jamesa z GSW 2017 ma zmienić legacy króla na

tyle, by uznawać go za najlepszego w historii, lepszego od MJ ? Nie ma mowy.

Bo w takim razie co z Chamberlainem, który ograł Celticis 60', co z Olajuwonem, który ograł Lakers w 1986,

co z Birdem który ograł Lakers 1984, co z Magiciem czy Jabbarem, którzy ograł Celtics 1985 czy 1987.

Też powinni być z miejsca nr 1 w historii. 1 ogranie silnej drużyny nie zmienia, aż o tyle całokształt legacy.

MJ też ograł swoich nemezis Detroit Pistons w 1991 do zera, po przegranych w finałach konferencji z nimi w 1989 2-4 i w 1990 3-4.

Detroit Pistons to byli mistrzowie z 1989 i 1990 więc zapora była duża.

Ograł też kilka innych solidnych drużyn:

-Lakers Magica w 1991. Choć wiadomo, że to nie była aż tak silna drużyna jak Lakers w latach 80' z Jabbarem.

-NYK w 1992

-Pistons w 1992

-NYK w 1993

-Phoenix Suns 1993

-Orlando Magica 1996

-Seattle 1996

-Utah Jazz 1997

-Indiana pacers 1998

-Utah Jazz 1998

 

James za to ograł w 2013 silnych Spurs, w 2012 młodzików z Oklahomy, którzy zapłacili frycowe oraz ograł GSW 2016, bo wykluczony Green przez swoją głupotę i mielenie jęzorem Jamesa, przez kontuzje Boguta i kłopoty zdrowotne Currego oraz małe jaja liderów GSW przy presji. Wielkie dokonania :smile: A tak przegrywał finały 2007, 2011 mega frajersko, 2014, 2015. W tym, że 2007 i 2015 nie miał wielkich szans. Ale w 2014 też nie potrafił zmotywować drużyny, bo przegrali największą różnicą punktową w historii przegrywając blowoutami nawet mecze u siebie. Zamiast zostać i udowodnić, że nie 1, nie 2, nie 6....to nie było puste gadanie to uciekł 2 raz jak szczur.

Porażki w playoff 2009 i 2010 też wiele mówią o Jamesie. Orlando przeciętna drużyna z kołkiem pod koszem Howardem i problemy. A przecież Cavs mieli najlepszy bi;lans w lidzie i byli mega faworytami. Zdrowi Boston z Garnettem w 2009 by zjedli to Orlando jak Lakers w finale. w 2010 James znów najlepszy bilans, a podczas blowoutu w zasadniczym szydził z Celtics, a w playoff dostał od nich baty.

 

 

rozumiem, ze clipps graja bez cp3 a griffin wrocil dopiero niedawno ale taki wpierdziel jaki dostali dzis w nocy od warriors,to jakas masakra...

 

pop powiedzial ostatnio, ze jest nimi zafascynowany, graja pieknie i sa w innej lidze i tak to wyglada...

clipps walczyli, bili sie, nawet jakies tam trojki trafiali...

nagle 3 minuty magii i z +kilka robi sie +20

trojka, blok, kontra, trojka, kolejna kontra, dunk costam jeszcze, trojka... i mamy 20 do przerwy i po meczu, bo atmosfera na drybunach jak w playoffs. nie wiem co oni maja do clipps ale na boisku wyzywaja sie na nich strasznie...

 

do maja/czerwca jeszcze dluga droga ale jesli big4 bedzie zdrowe nie widze nikogo, kto moze im zagrozic w 7meczowej serii.

rok temu zlozylo sie sporo czynnikow w finalach o czym niewielu pamieta. kontuzja boguta, zawieszenie greena, uraz curry'ego no i chyba psychicznie nie brakowalo im glodu.

 

teraz maja ten glod, chca sie odegrac, udowodnic cos a do tego maja duranta, ktory chce zdobyc tytul.

btw. naprawde graja pieknie dla oka. laik siada, oglada mecz i wie, ze widzial cos pieknego...

Rok temu się coś złożyło tylko w finałach na grę GSW ?

 

A co z tym, że zanotowali, aż 9 porażek w całych playoff !?

 

A co z tym, że Oklahoma city prawie ich wyeliminowała i byli 1-3 w plecy.

Pewnie tylko dlatego weszli GSw do finałów, bo Durant nie potrafił zamknąć serii.

Zwłaszcza zawiódł w 6 meczu !

 

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

+pamiętajmy, że Bulls wygrali jednak te trzy tytuły z rzędu, a Warriors zjebali prowadzenie 3-1 w finałach.

 

Wtedy cała NBA wyglądała tak jak dziś wygląda konferencja wschodnia

Po prostu byki nie miały przeciwnika i stąd ich dominacja

Dziś cavsi mają świetnego przeciwnika i jest nim GSW

GSW ma świetnego przeciwnika i sa nimi cavsi, a w rezerwie czekają na potkniecia SA czy thunder albo clippersi

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niech bedzie że harden, a jak się komus dobór ekip nie odpowiada to niech tylko SA zostawi, albo nawet ich wywali i zostawi tylko Cavs i GSW.

Dwie walczące o prymat ekipy wystarczają by nie dopuścić do dominacji jednej z nich, albo przynajmniej bardzo ją utrudnić.

Byki tego problemu nie miały, bo za nimi była przepaść.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy cała NBA wyglądała tak jak dziś wygląda konferencja wschodnia

Po prostu byki nie miały przeciwnika i stąd ich dominacja

Dziś cavsi mają świetnego przeciwnika i jest nim GSW

GSW ma świetnego przeciwnika i sa nimi cavsi, a w rezerwie czekają na potkniecia SA czy thunder albo clippersi

Pat Riley mówił, że ma świetny zespół Miami Heat w 1997, ale byki są kosmiczni,

gdy w finale konferencji Bulls ich zjedli obroną 4-1.

Podobnie było rok wcześniej, gdzie rozbili w finale konferencji Orlando 4-0 z Shaqiem i P.Hardawayem.

 

Bulls grali bardzo zespołową koszykówkę i

do tego byli świetni w obronie.

Czy to ich wina, że reszta zespołów nie nadążała - w sezonach 1995/1996 i 1996/1997.

Dominacja była zarówno w zasadniczym jak i playoff.

Poza tym parę zespołów postawiło się bykom mocno w przekroju 91-93 i 96-98 np:

NYK w 1992 roku przegrywając 3-4,

NYK w 1993 przegrywając 2-4, ale prowadzili 2-0. Ta seria była bardzo zacięta.

Phoenix Suns 1993 zacięte finały 2-4. Było blisko 7 meczu

 

Po powrocie Jordana:

Utah Jazz 1997 zacięte finały 2-4, ale też było blisko 7 meczu

Indiana Pacers 1998 3-4, ale Bulls w 7 meczu wygrali zaledwie 5 punktami i do końca był kocioł.

Poza tym w tym 7 meczu byki musiały ostro gonić rywala.

 

Można powiedzieć, że Bulls w 1995/1996 i 1996/1997 zniszczyli wszelkich rywali,

postawiła się jedynie im Utah Jazz. Bardzo zacięte mecze nr 1,3,4,5,6.

W 1998 mistrzostwo było pod większym znakiem zapytania.

 

 

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orientacyjnie ile meczy z tych 10 sezonów widziałeś?

A ty widziałeś ?

A musiałem widzieć  jak wnioski się same nasuwają. 11 mistrzostw to nie przypadek.

To tak jakby ktoś napisał, że Boston lat 80', Lakers lat 80' czy Bulls lat 90' wcale nie byli mocni.

Nie ważne, że pewne analizy i liczby nie kłamią. Nba lat 80 dość dobrze łyknąłem.

Wszystkie mecze finałowe od 1980 roku.

Nba z lat 60' nie znam z meczy. Ale znamy przecież dominację drużyny Russella nad resztą ligi.

 

 

Charles Barkley narzekał na LeBrona Jamesa. Król Cleveland miał dosyć słów rzucanych w swoim kierunku.

Po tym jak Barkley nazwał go “marudnym”, James postanowił odpłacić się Barkley’owi.

 

LeBron odpowiedział– "Jak myślicie co sprawia, że ​​to, co mówi staje wiarygodne? Bo mówi to telewizji.

Nie mam zamiaru pozwolić mu na brak szacunku wobec moich dokonań . To nie ja wyrzuciłem kogoś przez okno.

Nigdy nie plułem na dziecko. Nigdy nie miałem nieuregulowanych długów w Las Vegas.

Spóźnił się nawet na jakiś mecz allstar.

Nigdy nie powiedziałem jak on: “Nie jestem wzorem do naśladowania”   – skomentował ostro James.

 

O co dokładnie chodziło zawodnikowi Cleveland w zarzutach pod kątem Barkleya.

 

W 1997 roku, mężczyzna rzucił lodem w stronę Barkleya, zdenerwowany zawodnik chciał

wyrzucić mężczyznę przez okno baru, w którym się znajdowali.

 

Podczas gry w 1991 roku, splunął w stronę młodej dziewczyny siedzącej w pierwszym rzędzie.

 

 

W 2008 roku miał kłopoty finansowe, ponieważ był uzależniony od hazardu, łączna suma zobowiązań opiewała na

kwotę niemalże 400.000$.

 

Kiedy Nike złożył mu propozycję zostania twarzą marki, wprost powiedział “Nie jestem wzorem do naśladowania”.

 

 

Słowa Jamesa  nie zrobiły wrażenia na samym Bakleyu.

 

""Nie mam problemu z tym, co powiedział LeBron. Tylko część z nich była prawdą. Spłaciłem swoje długi.

Nigdy nie spóźniłem się do na mecz All-Star, więc to nie jest prawdą.

Ale nie przesadzajmy,  ja nie powiedziałem nic osobistego. Będę się tego trzymać,

bo bo wszystko co powiedziałem w ubiegłym tygodniu  było prawdą.

Według mnie  James jest marudnym koszykarzem"" – skomentował Barkley.

 

 

 

Barkley dużo gada i często głupoty. Ale tym razem powiedział prawdę, jakże gorzką skoro to jest ikona nba.

Ikona która mówi o sobie Króli. Lebrona obowiązkiem jest zamknąć wszystkie usta swoją grą, nie swoim gadaniem.

Delikatny James przeszedł samego siebie. Już nawet jego postawy, jakże idiotycznej nie można krytykować.

Barkley jest kontrowersyjny, ale jak Lebron tylko marudzi, żeby wykluczyli Greena lub,

że potrzebuje pieprzonego Pg, a teraz jak panienka wypiera się i wyrzuca na światło dzienne brudy Barkleya

straciłem do niego szacunek, nawet jako do koszykarza. Słaby mentalnie typ. Na dodatek buc.

Co o się wam dziwić miłośnicy Lbj, jaki wzór taka widownia.

Wielu narzeka na Greena. Ale on nie płakał jak Lbj w mediach. Płakał po finale, a nie łkał jak go liga zawiesiła.

Nie żalił się w mediach jak go cały świat obwinił za przegraną Gsw. Przyjął to na klate, jak mężczyzna.

 

Jakby wyglądał Bronek w latach 80 i 90 tych kiedy się grało mega fizycznie przede wszystkim w pomalowanym,

Już widzę jakby sobie Bron wjeżdżał pod kosz przy agresywnym Olajuwonie, Lambierze, Barkleyu, Rodmanie czy Malone’ie.

Przecież chłopak by się zapłakał na śmierć u sędziów przy każdym kontakcie.

Panie sędzio, mam czerwone ręce tak mocno biją, czy możemy zmienić przepisy :smile:

James, który żali się jak pokrzywdzone dziecko i naciska, żeby wykluczyli Greena.

Czy w latach 90 liderzy drużyn i ikony nba w taki sposób postępowali ? Nie przypominam sobie.

Rodman z czasów Bad Boys wbił by gosścia w parkiet.

Gdyby Rodman bronił Jamesa na przepisach z lat 80/90 to Lebron z początku by się załamał,

ale w końcu by się musiał dostosować do piekła. Pamiętacie jak Rodman rzucał się na

każdą piłkę lecąc na parkiet czy w trybuny, by zebrać czy uratować dla drużyny ?

Gdzie teraz tacy twardzi gracze ? MJ, Malone czy Barkley to generacja starych twardzieli.

James to inne pokolenie, delikatniejsze.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.