Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2016/17


january

Rekomendowane odpowiedzi

Po tych sześciu spotkaniach można już wyciągnąć jakieś tam wnioski. Przede wszystkim zalecałbym trochę lodu na wszystkie rozgrzane głowy. To dopiero start sezonu, nie ma co się za bardzo podniecać. Rozumiem, że po tych sezonach pod Scottem i tragicznej grze, taki start jak teraz i miła dla oka gra cieszy, ale nie popadajmy w hurraoptymizm. Dalej uważam, że 30win sezon to będzie sukces tej ekipy, ale w przyszłym roku... kto wie. :smile:

 

Największym zaskoczeniem dla mnie jest Walton.. Nie spodziewałem się, że wszystko zacznie tak szybko funkcjonować, a Luke od razu dotrze nawet do takich gości jak Young czy Williams, którzy grają w 100% dla zespołu. Jak widać nie są oni totalnymi imbecylami tylko potrzebują coacha, który do nich trafi. W ataku już teraz jest bardzo fajnie, ale w obronie jest jeszcze dużo do poprawy. Tym bardziej, że pod względem obrony mamy najlepszy skład od.. nie pamiętam kiedy. Los to jednak niezły figlarz, pamiętam jak jeszcze wcale nie tak dawno modliłem się, żeby ktoś przygarnął kontrakt Luke i byłem wniebowzięty gdy udało się wcisnąć ten kontrakt Cavs, a teraz mam nadzieję, że Walton będzie w Lakers jak najdłużej.

 

Teraz po kolei zawodnicy:

 

Russell - U niego wszystko przebiega tak jak powinno, widać że jest lepszym graczem niż w tamtym sezonie. Nie boi się brać gały w trudnych momentach, bardzo podobało mi się gdy z Warriors był kryty przez Klaya czyli świetnego defensora, a nie miał żadnych problemów z wykreowaniem sobie pozycji do rzutu. Ma jeszcze spore wachania formy i w jednym meczu potrafi zagrać kozacko, a w następnym mieć problem z trafieniem do kosza. Czasami koledzy mają problemy ze złapaniem jego podań, tylko nie wiem czy to wina Russella czy jego partnerów. W obronie też pokazuje spory potencjał i myślę, że po tej stronie parkietu też nie będzie miał problemów. Podoba mi się jego swagger i ta bezczelność. All-star in da making.

 

Clarkson - Bardzo fajnie, że nie miał problemów z grą z ławki, nie obraził się tylko wchodzi i robi to co do niego należy. W ataku gra to do czego nas przyzwyczaił, mógłby trochę częściej grać picki bo naprawdę mu to wychodzi. Jego problemem w tym momencie jest głownie obrona bo w ataku już chyba zbliża się do swojego sufitu i pewnego poziomu nie przeskoczy. Widać, że pracował nad obroną ale jeszcze wiele musi po tej stronie poprawić. Jeśli mu się to uda powinien być naprawdę dobrym 6thmanem.

 

Randle - Szkoda, że nie widać zupełnie poprawy w jego rzucie. Nie wiem czy nad nim pracował czy nie, ale póki co żadnych efektów nie ma. Mimo tego gra lepiej niż w tamtym sezonie. Przede wszystkim gra zdecydowanie mądrzej i wbrew temu co pisało tu kilka osób nie spuszcza głowy w dół i nie ładuje się na chama pod kosz tak jak miał to w zwyczaju w poprzednim sezonie. Zdecydowanie częściej podnosi głowę i odgrywa na obwód często kreując open 3. Zazwyczaj atakuje kosz w odpowiednich momentach co przynosi punkty. Gdyby nauczył się rzucać to już w tym momencie byłby bardzo dobry po atakowanej stronie. Mam też wrażenie, że radzi sobie lepiej w D niż w poprzednim sezonie, dalej czasami jest zagubiony ale ma mniej takich momentów. No i przede wszystkim dobrze radzi sobie 1vs1 na switchach. Miał już kilka takich bloków, na Hillu vs Jazz, z Hawks kluczowy blok, a dzisiaj miał spoko starcie z Draymondem, który kilka razy zatrzymał Randle, ale ten później odpowiedział mu świetnym blokiem.

 

Ingram - Wszystko to co większość pisała przed sezonem się sprawdza. Jest póki co kompletnie nie przygotowany do NBA. W ataku gra naprawdę słabo, miał kilka razy szczęście do gwizdków vs GS. Ze zdobywaniem punktów ma problem, ale za to kilka razy fajnie się pokazał jako kreator i widać, że pod tym względem też ma spory potencjał. Wierzy w to też Luke, który często daje mu kozłować. Trochę dziwnie składa się do rzutu, za nisko opuszcza piłkę i kilka razy już przy próbie rzutu wybijali mu ją. W obronie za to już od pierwszego meczu pokazuje spory potencjał. Ma całkiem niezłe instynkty, ale wiadomo że teamD musi się jeszcze nauczyć, ale dzięki swoim łapskom będzie robił robotę. Już vs GSW miał dwa świetne steale dzięki swojemu zasięgowi. 1vs1 już teraz sprawia problemy (w pierwszym meczu fajnie bronił Hardena momentami) nawet gdy jest trochę spóźniony to dzięki tym łapom jest wstanie contestować rzut. 

 

Nance - tutaj to chyba nie za bardzo jest co pisać. Gość już teraz jest bardzo dobrym rolesem, a będzie jeszcze lepszy. Takiego gościa każdy chce mieć w swoim teamie. Bardzo dobry w obronie, niesamowity atletyzm, high bbiq. Widać też, że sporo pracuje nad swoim rzutem, trafił już jakąś trójkę. I jeśli gra z Randlem to on musi grać na C tak jak w dwóch ostatnich meczach, wygląda to wtedy dużo lepiej niż gdy Randle grał na centrze.

 

Deng i Mozgov póki co wykonują swoją robotę, są solidni po obu stronach i myślę, że Deng wykonuje kawał dobrej roboty w szatni. W pierwszym meczu po stracie Russella w ostatniej minucie bardzo długo mu coś tłumaczył. Było widać, że Russell go słucha i szanuje. O Youngu i Williamsie już wspominałem. Nie spodziewałem się, że mogą oni tak fajnie grać. Young oprócz tego, że zawsze dorzuci jakieś punkty to dobrze wygląda w obronie. W tym sezonie może być naszym najlepszych obrońcą na obwodzie. Williams w obronie się stara, ale nie ma warunków. Za to w ataku niesamowicie się poprawił, oddaje dużo mniej głupich rzutów, fajnie kreuje partnerów i przede wszystkim jest closerem w czwartych kwartach. Black jest fajnym energizerem, gość w tym typie jest potrzebny w każdej drużynie, zdecydowanie najlepiej z naszych wysoki rolluje do kosza. Widać też, że sporo pracuje nad sobą. Poprawił się w rzucie i próbuje nawet grać coś tyłem do kosza, chyba z Hawks mu nawet fajnie wyszło. :smile:

 

Mogło przy odrobinie szczęścia być teraz 5-1, ale tak jak napisał Cardi, może dobrze że się tak nie stało, bo niektórzy uznali by LAL za contendera. :smile:

 

PS.

 

Edytowane przez SlaKB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja po prostu delektuje się grą Lakers, nie mam żadnych oczekiwań w stosunku do finalnego wyniku w tym sezonie. Po prostu "Carpe Diem" każdy mecz to dla mnie oddzielna historia i nie wyciągam daleko idących wniosków, jednak to jest tak młoda i niedoświadczona drużyna, że nad tego typu rodzynkami jak dzisiejsze spotkanie nie sposób się nie zachwycić.

 

Czy będziemy zaskoczeniem sezonu? Cholera wie, ale przynajmniej z ochotą wstaje w nocy, żeby oglądać mecze, co w poprzednich sezonach zbytnio się nie zdarzało, bo pod Byronem wszystko wyglądało jak wyglądało.

Mieliśmy kilka lat posuchy i chyba wszyscy fani jednogłośnie oświadczają, że playoffy to póki co tylko kwestia marzeń, ale bycie zespołem 30W to już dla nas duży progres i w to teraz wierzymy, że w końcu odbiliśmy się od ligowego dna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo klucz: Walton

Od początku miałem dobre przeczucia co do niego. Mam chłodną głowe i od chłopaków w tym sezonie nie oczekuje niczego prócz rozwoju i zgrania czy beda w PO czy nie, Carpe diem jak to ktos napisal. Cieszy ich postawa, a wygrana z najbardziej skoksowanym teamem NBA na bank wzmocni charakter drużyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz zobaczymy, jak sobie młodzi poradzą, kiedy przyjdą teoretycznie słabsi rywale i skończy się rola underdoga, a zaczną oczekiwania. Jak najbliższa seria meczów z drużynami z dołu tabeli nie zakończy się klapą, to może być ciekawie, biorąc pod uwagę, że Lakers już teraz mają 10. atak, mimo, że w HCO są nadal na bardzo podstawowym poziomie, a pod względem trafiania open shotów są gdzieś na szarym końcu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy zwycięstwo bez Nance'a w 2nd unicie.

Oby po meczu z Mavericks, doszedł już do siebie i mógł grać na 100%, bo już dzisiaj go brakowało.

 

Fakt, faktem, że Lakers mieli problemy dzisiaj z wypracowaniem sobie pozycji rzutowych i mieli sporo szczęścia. Suns prawie nas doszli, ale ostatecznie Lakers wyszli z tego obronną ręką.

 

Jak to powiedział Clarkson  w pomeczowym wywiadzie "I love basketball" cytując nowe motto by Metta :)

4-3.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jest przezabawne, ze tej ligi czasami nie da sie przewidziec.

lata przegrywania ucza (przede wszystkim kibicow) pokory, inaczej patrzy sie na pewne sprawy:D

 

choc hejterzy mieli czas na odreagowanie przeszlosci:) jakis czas temu pisalismy, ze w tym momencie, po olaniu przez kolejnych FAs, lakers pozostaje jedynie liczyc na rozwoj wlasnego talentu i modlic sie by bylo go tyle, ze przy odpowiednim otoczeniu go weteranami, pojdziemy droga warriors na sam szczyt. przyklad warriors, czy wczesniej thunder pokazaly, ze jednak sie da.

 

ciezko bylo w to uwierzyc, hejterzy jechali, ze kolejne 10 lat bedziemy w dupie a tu sie okazuje, ze ten talent rozkwita i byc moze nie potrzebujemy mesjasha w postaci lebrona czy duranta, ze byc moze mamy tych gosci w skladzie, tylko potrzebuja czasu.

 

oby tak bylo, niech ten sen trwa. czuje sie troche jak w polowie lat 90, kiedy jeszcze przed shaqiem, lakers potrafili zrobic niespodzianke w playoffs (sonics!) i mlodziez grala na miare showtime2. nikt nie oczekiwal wtedy mistrzostw od tamtej druzyny ale byli fun2watch i mogli wygrac z kazdym. tak to mniej wiecej teraz wyglada. nikt nie oczekuje, ze bedziemy walczyc o finaly nba, nawet nie wiadomo czy utrzymamy sie w stawce grajacej o playoffs ale te male wielkie zwyciestwa tak cholernie ciesza po tych latach posuchy, ze nawet ciezko to opisac wlasnymi slowami.

 

sa mlodzi, glodni. russell i randle wciaz maja sporo do nauczenia, a jeszcze moze wystrzelic ingram.

przestalem nawet tesknic i przeklinac eda davisa, bo black swietnie wywiazuje sie ze swoich zadan a jest duzo bardziej glodny bo walczy o kontrakt.

 

co do predykszyns. to jest zawsze wrozenie z fusow, szczegolnie przy takich  mlodych ekipach, jak lakers, niemniej cholernie cieszy, ze praktycznie wszyscy sie pomylili. nawet fani lakers, ktorzy nie starali sie pokazac jakieokolwiek optymizmu, bo hejterzy od razu sie odzywali, ze niby jakim prawem:)

 

ale hej, to dopiero 7 spotkan.

 

aaaa

luke walton!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oby tak bylo, niech ten sen trwa. czuje sie troche jak w polowie lat 90, kiedy jeszcze przed shaqiem, lakers potrafili zrobic niespodzianke w playoffs (sonics!) i mlodziez grala na miare showtime2. nikt nie oczekiwal wtedy mistrzostw od tamtej druzyny ale byli fun2watch i mogli wygrac z kazdym. tak to mniej wiecej teraz wyglada. nikt nie oczekuje, ze bedziemy walczyc o finaly nba, nawet nie wiadomo czy utrzymamy sie w stawce grajacej o playoffs ale te male wielkie zwyciestwa tak cholernie ciesza po tych latach posuchy, ze nawet ciezko to opisac wlasnymi slowami.

 

 

Podpisuję się obiema rękami :smile:

 

 

Najbardziej cieszą nawet nie tyle wyniki, co atmosfera którą widać w drużynie. Dobrze, że udaje się wygrywać, bo z każdym kolejnym zwycięstwem będą zyskiwali pewność siebie, co takiemu Ingramowi jest niezbędne do pokazania pełni swojego talentu. Idą jeden za drugiego, nie odpuszczają w walce z bardziej doświadczonymi zawodnikami i widać, że dają z siebie wszystko.

 

To co dzisiaj zrobił Randle, to mistrzostwo świata. Nie dać się ponieść emocjom w takim momencie i przy takim wsparciu hali jakie miał Julius - chapeu bas.

 

Patrząc na nich widać, że im się chce. A skoro im chce się grać, to mi chce się ich oglądać - dawać Mavs :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.