Skocz do zawartości

Rozważania o wierze o Bogu i KK


fluber

Rekomendowane odpowiedzi

Sam serwujesz masę błędów logicznych i po raz kolejny atakujesz ad personam co tylko potwierdza, że brakuje Ci argumentów co bardzo mnie cieszy. 

Robię to bez przerwy, sam się do tego przyznałem przecież:)

 

 

Zadałem Ci konkretne pytanie o bogactwa biskupów (te złota, rezydencje i samochody) to wypisujesz jakieś brednie, że każdy jest człowiekiem i każdy błądzi. 

 

To nie są żadne brednie, tylko logika w czystej postaci. To co piszesz to jest błąd logiczny, typu hasty generalization. Na podstawie kilku biskupów generalizujesz te bogactwa do wszystkich biskupów, a potem popełniasz błąd logiczny typu fallacy of composition, uważając, że to bogactwo biskupów, w jakikolwiek sposób neguje wiarę katolicką, choć nie ma ku temu żadnych logicznych przesłanek.

 

 

 

Dodatkowo jacyś święci, których być nie powinno, bo tylko Bóg może decydować o świętości, ale to się lepiej sprzedaje ciemnocie, że ktoś był święty i można więcej kasy wyciągnąć.

 

 

Wytłumaczyłem Ci już pewną różnicę. Jeżeli ktoś stworzył jakąś spójną koncepcję teologiczną, w ramach której wyjaśnił co się kryje pod znaczeniem tylko Tyś jest Święty ( z dużej ) i o świętych KK ( z małej, już to pokazuje, że to są dwie różne rzeczy), to nie możesz wyciągać zbieżności nazw i naśmiewać się z tej sprzeczności. Po prostu Twoje wyśmiewanie się wynika z nieświadomości dotyczącej różnic pojęciowych. Nie mówiąc o tym, że skoro jakaś grupa sformułowała i zinterpretowała jakieś myśli teologiczne, to nie możesz wykazywać im sprzeczności, uważając, że Twoja interpretacja tego co stworzyli jest prawidłowa, a ich interpretacja jest nieprawidłowa. Wykazujesz, myślenie typu "wiem, co miałeś na myśli". I wiesz to lepiej niż osoba, która to pomyślała. Tutaj nie ma żadnej sprzeczności, w teologii nie ma w ogóle sprzeczności, są natomiast bardzo skomplikowane problemy teologiczne, które na pierwszy rzut oka mogą się sprzeczne wydawać. 

 

 

 

No i na deser obrazeczki i posążki, przed którymi klękamy mimo, że sam Bóg powiedział, że tak robić nie wolno.

 

 

Nie klękamy przed obrazeczkami i posążkami, klękamy przed Bogiem. 

 

 

 

Ot cały Kościół katolicki w paru słowach. Wyciągnąć jak najwięcej hajsu od naiwniaków i wybudować świątynie opatrzności z kopułą z miedzi za 10 mln zł.   

Co jest złego w wybudowaniu Świątyni na Chwałę Bożą? Biskupi zrobią sobie w tej świątyni ekskluzywny klub? Nie wiem, w czym widzisz problem, że wyznawcy jakiejś religii wspólnie złożyli się na coś, co świadczy o ich wierze w Boga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie klękamy przed obrazeczkami i posążkami, klękamy przed Bogiem. 

 

 

Co jest złego w wybudowaniu Świątyni na Chwałę Bożą? Biskupi zrobią sobie w tej świątyni ekskluzywny klub? Nie wiem, w czym widzisz problem, że wyznawcy jakiejś religii wspólnie złożyli się na coś, co świadczy o ich wierze w Boga.

 

1. To po co Wam posążeczki i obrazeczki? Chodzi o to, żeby ciemnota mogła sobie zwizualizować czy co?

 

2. Hajs przeznaczany na te wyjebane świątynie mógłby iść na pomoc dla Afryki albo chore dzieci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Podajesz dowody które są odrzucane. tylko ludzie religijni nie zapoznający się z tematem je uznają.  mam je wypisane w szczegółach, a nie mam tysiaca godzin aby to opisać.

 

Więc kolejny brak dowodu. 

 

 

Przez kogo dowody, które podaję są odrzucane skoro w podręcznikach od historii dzieci uczą się o istnieniu Jezusa, założyciela chrześcijaństwa? Świat naukowy uznał dowody, które wymieniłem ( i te, których nie wymieniłem za wystarczające). Co więcej uznał o wiele mniej przekonujące dowody za wystarczające w przypadku istnienia wielu innych osób ze świata starożytności. Twoje całe zaprzeczanie historyczności Jezusa opiera się na czterech, znanych od 19 wieku filarach, a mianowicie:

1. Postać Jezusa i opis Jego życia jest w wielu źródłach zabarwiony mitologią i legendami

2. Jezus nie pozostawił po sobie żadnego dzieła pisanego

3. W źródłach chrześcijańskich (np. apokryfach ) pojawiają się sprzeczności, dotyczące jego życiorysu

4. Poza jedną wzmianką Flawiusza ( Dawne dzieje Izraela XX 9.1) ( plus drugą, Testimonium Flavonium, co do której autentyczności niektórzy badacze mają wątpliwości) nie ma żadnego pozachrześcijańskiego źródła informacji o Jezusie z czasów jemu współczesnych. Jest sporo wzmianek, ale pojawiają się one dopiero kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa w II wieku naszej ery.

 

W XIX wieku środowisko historyków wspólnie uznało, zresztą całkowicie racjonalnie, że nie ma żadnych powodów, aby na podstawie tych powodów, które wymieniłem, wyżej i o których piszesz także ty, zmienić prawdę historyczną na temat Jezusa.

 

Są uznawane nie tylko przez osoby religijne, ale też przez naukowców - ateistów, jedną z takich osób jest chociażby znakomity polski profesor ateista Józef Keller.

 

Podręczniki historii wprost mówią o historyczności Jezusa i opierają się na przytoczonym przeze mnie materiale dowodowym. Masz prawo się z tym nie zgadzać, ale nie masz prawa pisać, że jest inaczej niż określa konsensus naukowy. Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki, by podważyć cały materiał dowodowy, który wymieniłem wcześniej, a na podstawie którego uznano historyczność Jezusa.

 

A pisanie w odpowiedzi: "błąd", "brak dowodu" itd. nie jest żadnym uzasadnieniem. Jezus nie przestanie istnieć, tylko dlatego, że napiszesz, że nie istnieje, no sorry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podręczniki historii wprost mówią o historyczności Jezusa i opierają się na przytoczonym przeze mnie materiale dowodowym. Masz prawo się z tym nie zgadzać, ale nie masz prawa pisać, że jest inaczej niż określa konsensus naukowy. Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki, by podważyć cały materiał dowodowy, który wymieniłem wcześniej, a na podstawie którego uznano historyczność Jezusa.

Czym się różni niezgadzanie się od pisania, że jest inaczej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robię to bez przerwy, sam się do tego przyznałem przecież :smile:

 

 

 

To nie są żadne brednie, tylko logika w czystej postaci. To co piszesz to jest błąd logiczny, typu hasty generalization. Na podstawie kilku biskupów generalizujesz te bogactwa do wszystkich biskupów, a potem popełniasz błąd logiczny typu fallacy of composition, uważając, że to bogactwo biskupów, w jakikolwiek sposób neguje wiarę katolicką, choć nie ma ku temu żadnych logicznych przesłanek.

 

 

 

Wytłumaczyłem Ci już pewną różnicę. Jeżeli ktoś stworzył jakąś spójną koncepcję teologiczną, w ramach której wyjaśnił co się kryje pod znaczeniem tylko Tyś jest Święty ( z dużej ) i o świętych KK ( z małej, już to pokazuje, że to są dwie różne rzeczy), to nie możesz wyciągać zbieżności nazw i naśmiewać się z tej sprzeczności. Po prostu Twoje wyśmiewanie się wynika z nieświadomości dotyczącej różnic pojęciowych. Nie mówiąc o tym, że skoro jakaś grupa sformułowała i zinterpretowała jakieś myśli teologiczne, to nie możesz wykazywać im sprzeczności, uważając, że Twoja interpretacja tego co stworzyli jest prawidłowa, a ich interpretacja jest nieprawidłowa. Wykazujesz, myślenie typu "wiem, co miałeś na myśli". I wiesz to lepiej niż osoba, która to pomyślała. Tutaj nie ma żadnej sprzeczności, w teologii nie ma w ogóle sprzeczności, są natomiast bardzo skomplikowane problemy teologiczne, które na pierwszy rzut oka mogą się sprzeczne wydawać. 

 

 

 

Nie klękamy przed obrazeczkami i posążkami, klękamy przed Bogiem. 

 

 

Co jest złego w wybudowaniu Świątyni na Chwałę Bożą? Biskupi zrobią sobie w tej świątyni ekskluzywny klub? Nie wiem, w czym widzisz problem, że wyznawcy jakiejś religii wspólnie złożyli się na coś, co świadczy o ich wierze w Boga.

1.To ja mówię jeśli jest zwykłym człowiekiem to niech idzie kopać rowy i po problemie, ale on żyje w luksusie za wmawianie naiwniakom, że jest  podobno namiestnikiem Boga.

2. No bo przecież wiadomo, że każdy człowiek w słowie mówionym potrafi rozróżnić małą i wielką literę prawda. I mamy zrównywanie z Bogiem jakichś grzeszników, mimo, że nie wiadomo czy czasem nie smażą się piekle. Jakim prawem człowiek decyduje sobie kto idzie do nieba, a kto do piekła?

3. To po co są te obrazeczki, posążki? Kolejne robienie ludzi w balona jak ze świętym obrazem z Jasnej Góry. W mojej parafii też był ostatnio jakiś obraz i było jakieś nabożeństwo, żeby ten obraz powitać tylko nie wiem po co, skoro to tylko kawałek płótna.

4. A to jest złego, że po co wywalano 10 mln. złotych na niepotrzebną rzecz? Koniecznie musiała być miedziana? Nie można było zbudować zwykłej i reszty przeznaczyć na jakieś inne cele np. zakup jakiejś aparatury specjalistycznej do szpitala, spełnienie marzeń jakichś chorych dzieci. Ale trzeba się oczywiście pochwalić przed światem jaką to my mamy świątynie i nie widzieć pod swoim wielgachnym brzuchem żebrzącego człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. To po co Wam posążeczki i obrazeczki? Chodzi o to, żeby ciemnota mogła sobie zwizualizować czy co?

 

2. Hajs przeznaczany na te wyjebane świątynie mógłby iść na pomoc dla Afryki albo chore dzieci. 

 

1. Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, ale maksymalnie ją upraszczając można powiedzieć, że tak. 

2. Mógłby. Jak już wspomniałem w Kościele jest sporo wolności. Możesz jako wierny przeznaczyć pieniądze na budowę świątyni na cześć i chwałę Boga i jest to dobre, a możesz też przeznaczyć pieniądze na pomoc dla Afryki, albo na chore dzieci i to też będzie dobre. Ja na przykład wybrałem wpłacanie pieniędzy dla Afryki i na świątynię nie wpłaciłem ani złotówki, ale jeżeli ktoś wybrał inaczej to też zrobił dobry uczynek. 

Czym się różni niezgadzanie się od pisania, że jest inaczej?

Źle się wyraziłem,rzeczywiście głupio to brzmi,  miałem na myśli to, że można się nie zgadzać, że 2x2=4, ale pisanie, że 2x2=5 nie sprawi, że 2x2 przestanie być równe 4.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.To ja mówię jeśli jest zwykłym człowiekiem to niech idzie kopać rowy i po problemie, ale on żyje w luksusie za wmawianie naiwniakom, że jest  podobno namiestnikiem Boga.

2. No bo przecież wiadomo, że każdy człowiek w słowie mówionym potrafi rozróżnić małą i wielką literę prawda. I mamy zrównywanie z Bogiem jakichś grzeszników, mimo, że nie wiadomo czy czasem nie smażą się piekle. Jakim prawem człowiek decyduje sobie kto idzie do nieba, a kto do piekła?

3. To po co są te obrazeczki, posążki? Kolejne robienie ludzi w balona jak ze świętym obrazem z Jasnej Góry. W mojej parafii też był ostatnio jakiś obraz i było jakieś nabożeństwo, żeby ten obraz powitać tylko nie wiem po co, skoro to tylko kawałek płótna.

4. A to jest złego, że po co wywalano 10 mln. złotych na niepotrzebną rzecz? Koniecznie musiała być miedziana? Nie można było zbudować zwykłej i reszty przeznaczyć na jakieś inne cele np. zakup jakiejś aparatury specjalistycznej do szpitala, spełnienie marzeń jakichś chorych dzieci. Ale trzeba się oczywiście pochwalić przed światem jaką to my mamy świątynie i nie widzieć pod swoim wielgachnym brzuchem żebrzącego człowieka.

 

1. Nie nazwałbym tego życiem w luksusie, ma mnóstwo obowiązków do wykonania. Sam uważam, że kilku biskupów przesadza ze swoim standardem życia. Druga część Twojej wypowiedzi to Twoja opinia wynikająca z tego, że nie wierzysz w Boga, więc trudno mi się jest do tego ustosunkować.

2. Nikogo nie zrównujemy z Bogiem. Decyzja o uznaniu kogoś świętym wynika z procesu kanonizacyjnego, do którego potrzebne jest między innymi pojawienie się cudu za wstawiennictwem osoby, którą podejrzewamy o świętość. Jeżeli taki cud jest, to oznacza, że ta osoba posiada moc wstawienniczą, czyli jest z Bogiem w niebie. Poza tym, Twoje zarzuty są nielogiczne, bo sam katolicyzm dogmatycznie uznaje nieomylność następcy świętego Piotra.

3. Napisałem wyżej BTPH. Poza tym równie dobrze można zadać pytanie po co Bogu były dwa wykute posągi cherubów a Arce Przymierza. Znowu szukasz sprzeczności tam, gdzie jej nie ma, dlatego że wszystko upraszczasz.

4. Jesteś niewierzący, więc uznajesz tę rzecz za niepotrzebną, ale robienie czegoś na chwałę Bożą jest uznawane przez wierzących za potrzebne. Znowu Twój problem wynika z tego, że nie wierzysz. Spróbuję Ci to wyjaśnić poprzez analogię: czy to, że kupujesz żonie kwiaty na urodziny zamiast kupić, nie wiem, jeden kwiat a resztę pieniędzy przeznaczyć  na głodujące dzieci w Afryce jest złe? Bo taką analogię proponujesz w przypadku Świątyni Opatrzności Bożej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Podręczniki historii wprost mówią o historyczności Jezusa i opierają się na przytoczonym przeze mnie materiale dowodowym. Masz prawo się z tym nie zgadzać, ale nie masz prawa pisać, że jest inaczej niż określa konsensus naukowy. Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki, by podważyć cały materiał dowodowy, który wymieniłem wcześniej, a na podstawie którego uznano historyczność Jezusa.

 

 

To jest założenie a nie prawda bo jest tak w podręczniku historii. :D

 

Materiału dowodowego nie ma. Jest tylko przesłanka bo o jezusie ziemskim dopiero pisało się ponad ponad 70rne. Nie ma świadków ani żadnej rodziny. 

Wiec najbliżym dowodem jest napisany mit mówiący ze Jezus chodził po Ziemi przez anonimowego człowieka.  

 

wiec ogólnie nie ma konsensusu. Bo są historycy uważający jezusa za mit i tylko mit. /niektórzy za to mieli konsekwencje np. banów ze środowiska/

 

A sory, że jestes na etapie uznajacym owe 'dowody'. Bo zwolennicy historycznego jezusa już w zasadzie o tym nie dyskutują bo to są za słabe 'dowody'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest założenie a nie prawda bo jest tak w podręczniku historii. :grin:

 

To jest efekt konsensusu naukowego. A to oznacza, że taka jest prawda do momentu, w którym ktoś nie przedstawi wystarczających dowodów na to, że ten konsensus naukowy jest błędny. Do dzisiaj takich dowodów nie przedstawiono i tego konsensusu nie zmieniono. 

 

 

 

Materiału dowodowego nie ma. 

 

Jest, przedstawiłem go, a Ty po raz kolejny myślisz, że jak napiszesz iż materiału dowodowego nie ma, to znaczy, że go nie ma... To zaczyna się robić nudne.

 

 

Jest tylko przesłanka bo o jezusie ziemskim dopiero pisało się ponad ponad 70rne. Nie ma świadków ani żadnej rodziny. 

Wiec najbliżym dowodem jest napisany mit mówiący ze Jezus chodził po Ziemi przez anonimowego człowieka.  

 

 

To, że nie ma świadków, ciała i żadnej rodziny, to, po raz kolejny powtarzam, nie ma wpływu na konsensus naukowy. To o wiele zbyt mało, byt o się zmieniło.

 

 

 

wiec ogólnie nie ma konsensusu. Bo są historycy uważający jezusa za mit i tylko mit. /niektórzy za to mieli konsekwencje np. banów ze środowiska/

 

 

Ależ jest, w wyniku tego konsensusu Jezus jest w podręcznikach od historii. I nie pisz więc, skoro Twój wniosek nie wynika z żadnego rozumowania przyczynowo-skutkowego i jest wyłącznie Twoją prywatną opinią.

 

Wyobraź sobie, że tak to właśnie jest w środowisku naukowym, że jak ktoś podważa konsensus naukowy bez dowodów, a tylko dlatego że miesza swój ateizm do nauki, to tak się to właśnie kończy. Trzeba umieć oddzielić swoje poglądy na istnienie Jezusa - Boga od poglądów na istnienie Jezusa - człowieka. Mam wrażenie, że nie potrafisz tego zrobić.

 

Nie wolno w świecie nauki podważyć konsensusu naukowego bez poważnych dowodów. Zapewniam Cię, że teoria spiskowa o wykluczaniu ze środowiska ludzi dowodzących nieistnienia Jezusa, bo Jezus tak naprawdę nie istniał, a historycy nie chcą się przyznać do błędu jest tylko teorią spiskową, pozbawioną żadnych dowodów.

 

 

 

A sory, że jestes na etapie uznajacym owe 'dowody'. Bo zwolennicy historycznego jezusa już w zasadzie o tym nie dyskutują bo to są za słabe 'dowody'.

 

Nie tylko ja, sam nie dalej jak przedwczoraj stwierdziłeś, że profesor Wiprzycka także. 

 

No i oczywiście poza materiałami dowodowymi w formie pisanej są inne materiały dowodowe, a główną przesłanką logiczną jest fakt, że przez 1800 lat nikt nie wpadł na pomysł, by podważyć istnienie Jezusa historycznego. Dlaczego? Pewnie z tych samych powodów, dla których dziś nikt nie podważa istnienia Taduesz Kościuszki, czy Jana III Sobieskiego. Materiał dowodowy kilka/kilkadziesiąt/sto/dwieście lat po śmierci Chrystusa był na tyle wiarygodny i mocny, że nikt nie miał powodu wątpić w Jego historyczność, a po kilkuset latach uznano to po prostu za fakt. 

 

To właśnie fakt, że pierwsi historycy zaczęli podważać historyczność Jezusa w XIX więku i to z uwagi na brak źródeł ( jakby to źródła z 1 wieku były przechowywane w jakichś specjalnych bunkrach i na nich czekały) zaczęli powątpiewać w istnienie Jezusa, jest dla tego środowiska najbardziej kompromitujący i dlatego nie jest ono w świecie nauki brane na poważnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ja na przykład wybrałem wpłacanie pieniędzy dla Afryki i na świątynię nie wpłaciłem ani złotówki, ale jeżeli ktoś wybrał inaczej to też zrobił dobry uczynek

 

 

No pewnie, bo przecież obrzydliwe, futurystyczne, kosmate budynki albo statua w Rio Świebodzineiro są ważniejsze niż wsparcie dla chorych i głodujących dzieci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest efekt konsensusu naukowego. A to oznacza, że taka jest prawda do momentu, w którym ktoś nie przedstawi wystarczających dowodów na to, że ten konsensus naukowy jest błędny. Do dzisiaj takich dowodów nie przedstawiono i tego konsensusu nie zmieniono. 

 

 

 

Jest, przedstawiłem go, a Ty po raz kolejny myślisz, że jak napiszesz iż materiału dowodowego nie ma, to znaczy, że go nie ma... To zaczyna się robić nudne.

 

 

 

To, że nie ma świadków, ciała i żadnej rodziny, to, po raz kolejny powtarzam, nie ma wpływu na konsensus naukowy. To o wiele zbyt mało, byt o się zmieniło.

 

 

 

Ależ jest, w wyniku tego konsensusu Jezus jest w podręcznikach od historii. I nie pisz więc, skoro Twój wniosek nie wynika z żadnego rozumowania przyczynowo-skutkowego i jest wyłącznie Twoją prywatną opinią.

 

Wyobraź sobie, że tak to właśnie jest w środowisku naukowym, że jak ktoś podważa konsensus naukowy bez dowodów, a tylko dlatego że miesza swój ateizm do nauki, to tak się to właśnie kończy. Trzeba umieć oddzielić swoje poglądy na istnienie Jezusa - Boga od poglądów na istnienie Jezusa - człowieka. Mam wrażenie, że nie potrafisz tego zrobić.

 

Nie wolno w świecie nauki podważyć konsensusu naukowego bez poważnych dowodów. Zapewniam Cię, że teoria spiskowa o wykluczaniu ze środowiska ludzi dowodzących nieistnienia Jezusa, bo Jezus tak naprawdę nie istniał, a historycy nie chcą się przyznać do błędu jest tylko teorią spiskową, pozbawioną żadnych dowodów.

 

 

 

Nie tylko ja, sam nie dalej jak przedwczoraj stwierdziłeś, że profesor Wiprzycka także. 

 

No i oczywiście poza materiałami dowodowymi w formie pisanej są inne materiały dowodowe, a główną przesłanką logiczną jest fakt, że przez 1800 lat nikt nie wpadł na pomysł, by podważyć istnienie Jezusa historycznego. Dlaczego? Pewnie z tych samych powodów, dla których dziś nikt nie podważa istnienia Taduesz Kościuszki, czy Jana III Sobieskiego. Materiał dowodowy kilka/kilkadziesiąt/sto/dwieście lat po śmierci Chrystusa był na tyle wiarygodny i mocny, że nikt nie miał powodu wątpić w Jego historyczność, a po kilkuset latach uznano to po prostu za fakt. 

 

To właśnie fakt, że pierwsi historycy zaczęli podważać historyczność Jezusa w XIX więku i to z uwagi na brak źródeł ( jakby to źródła z 1 wieku były przechowywane w jakichś specjalnych bunkrach i na nich czekały) zaczęli powątpiewać w istnienie Jezusa, jest dla tego środowiska najbardziej kompromitujący i dlatego nie jest ono w świecie nauki brane na poważnie.

 

1. gdzie przedstawiłeś dowód fizyczny na istnienie Jezusa?

2. Dlaczego piszesz o teori spiskowej? ja nic o niej nie pisałem

3. Nie przedstawiam swoim pogladów tylko wspieram się na dowodach i historykach zajmujacych sie tym tematem

4. A co ma Kościuszko do jezusa? mają te same materiały dowodowe?

5. Wipszycka opiera sie na tych samych argumentach które albo są sfabrykowane albo mówią o chrześcijanach a nie o historycznym jezusie. 

6. Podważanie historycznego jezusa było w pierwszym wieku. Istniała sekta chrzescijanska która sie sprzeciwiała jezusowi na ziemi. /nie mowiac o innych ktore umiejscowialy jezusa w innych czasach, ale o tym pisalem/

 

 

Konsensusy należy podwazać i rozważać. Nie można wychodzić z załozenia że Jezus istniał i dopasowywac pod to historię/ co i tak sie naukowcom nie udało 'projekt jezus'/. Trzeba wyjść z założenia czy istniał i jakie na to mamy dowody.

 

 

ja mówię i pytam o dowody, a Ty gadasz o tym ze jezus jest uznany za postac historyczna przez mainstream. Tak sobie możesz gadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, bo przecież obrzydliwe, futurystyczne, kosmate budynki albo statua w Rio Świebodzineiro są ważniejsze niż wsparcie dla chorych i głodujących dzieci. 

Nie oceniamy tego w kategoriach lepszy/gorszy. Nie stopniujemy dobra. Uważasz za zły remont siedziby ZUS, albo komisariatu zamiast wpłacenie pieniędzy na głodne dzieci w Afryce? Nie. Stosujesz wyjątkowe kryteria do oceny chrześcijaństwa, jednocześnie nie stosując tych samych kryteriów do jakiejkolwiek innej organizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. gdzie przedstawiłeś dowód fizyczny na istnienie Jezusa?

2. Dlaczego piszesz o teori spiskowej? ja nic o niej nie pisałem

3. Nie przedstawiam swoim pogladów tylko wspieram się na dowodach i historykach zajmujacych sie tym tematem

4. A co ma Kościuszko do jezusa? mają te same materiały dowodowe?

5. Wipszycka opiera sie na tych samych argumentach które albo są sfabrykowane albo mówią o chrześcijanach a nie o historycznym jezusie. 

6. Podważanie historycznego jezusa było w pierwszym wieku. Istniała sekta chrzescijanska która sie sprzeciwiała jezusowi na ziemi. /nie mowiac o innych ktore umiejscowialy jezusa w innych czasach, ale o tym pisalem/

 

1. Przedstawiłem dokumenty, na podstawie których uznano istnienie historycznego Jezusa. Przykro mi, że nie posiadam ich fizycznie.

2. Zasugerowałeś.

3. Tych, którzy zostali wyrzuceni z uczelni za to, co udało im się wykazać?

4. Sugeruję, że mogli mieć podobne w tym samym czasie od swoich śmierci.

5. Znowu - to Twoja opinia, a nie fakt naukowy

6. Rozmawiamy o historykach, naukowcach. Przyjmujesz jako fakt wierzenia jakiejś sekty? 

 

 

 

Konsensusy należy podwazać i rozważać. Nie można wychodzić z załozenia że Jezus istniał i dopasowywac pod to historię/ co i tak sie naukowcom nie udało 'projekt jezus'/. Trzeba wyjść z założenia czy istniał i jakie na to mamy dowody.

 

 

ja mówię i pytam o dowody, a Ty gadasz o tym ze jezus jest uznany za postac historyczna przez mainstream. Tak sobie możesz gadać.

 

Nie uważasz za nieracjonalne rozpoczęcie nurtu podważania konsensusu istnienia Jezusa 1800 lat po Jego domniemanej śmierci z powodu "nikłego materiału dowodowego"? Dlaczego taki nurt wśród uczonych nie pojawił się 200 lat po Jego śmierci, 300, 500? Uznaje się, że dlatego iż wtedy ten materiał dowodowy był znacznie pokaźniejszy.

 

W świecie racjonalnym, w świecie, w którym pierwszy lepszy internauta nie ma mocy sprawczej podważyć osiągnięcia nauki dokładnie tak mogę sobie gadać. Ponieważ zgodnie z regułami tego racjonalnego świata mam rację. Jest tak, jak piszesz, Jezus jest postacią historyczną uznaną przez naukowy mainstream. Natomiast istnieje oczywiście naukowe podziemie, które, jak Ty to piszesz "podważa konsensusy". W tym racjonalnym świecie naukowe podziemie nie jest jednak brane na poważnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oceniamy tego w kategoriach lepszy/gorszy. Nie stopniujemy dobra. Uważasz za zły remont siedziby ZUS, albo komisariatu zamiast wpłacenie pieniędzy na głodne dzieci w Afryce? Nie. Stosujesz wyjątkowe kryteria do oceny chrześcijaństwa, jednocześnie nie stosując tych samych kryteriów do jakiejkolwiek innej organizacji.

 

teraz już gadasz od rzeczy - stopniowanie dobra jest podstawą każdego porządku prawnego, np. instytucja stanu wyzszej  konieczności, która pozwala uratować psa umierającego w ogrzanym latem samochodzie i zniszczyć przy tym mienie właściciela

 

stary, gadanie, że jedno dobro = drugie dobro to już czysta demagogia

 

poza tym większość kościołów jest chyba projektowana przez jakichś idiotów, którzy naoglądali się s/f z lat 60tych i 70tych, oczy bolą od patrzenia na to obrzydliwstwo

 

 

W świecie racjonalnym, w świecie, w którym pierwszy lepszy internauta nie ma mocy sprawczej podważyć osiągnięcia nauki dokładnie tak mogę sobie gadać. Ponieważ zgodnie z regułami tego racjonalnego świata mam rację. Jest tak, jak piszesz, Jezus jest postacią historyczną uznaną przez naukowy mainstream. Natomiast istnieje oczywiście naukowe podziemie, które, jak Ty to piszesz "podważa konsensusy". W tym racjonalnym świecie naukowe podziemie nie jest jednak brane na poważnie. 

 

Mogę to dać do łapu-capu jako przydługie haiku katolika-racjonalisty ? :smile:

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

teraz już gadasz od rzeczy - stopniowanie dobra jest podstawą każdego porządku prawnego, np. instytucja stanu wyzszej  konieczności, która pozwala uratować psa umierającego w ogrzanym latem samochodzie i zniszczyć przy tym mienie właściciela

 

stary, gadanie, że jedno dobro = drugie dobro to już czysta demagogia

 

poza tym większość kościołów jest chyba projektowana przez jakichś idiotów, którzy naoglądali się s/f z lat 60tych i 70tych, oczy bolą od patrzenia na to obrzydliwstwo

 

Mogę to dać do łapu-capu jako przydługie haiku katolika-racjonalisty ? :smile:

 

Nie rozumiem Twojego przykładu z psem. Na czym polega stopniowanie dobra w tym przykładzie? Twój przykład odnosi się do tego, że można zrobić coś złego ( zniszczyć mienie właściciela ), żeby w konsekwencji wydarzyło się coś dobrego ( został uratowany pies). Gdzie tu jest analogia do tego co napisałem?

 

Ja po prostu stwierdzam, że jedno jest dobre i drugie jest dobre. I jedno i drugie to dobro. nie dorabiaj do tego, co powiedziałem równań matematycznych:)

 

Nie wiem, nie znam się na architekturze, Świątynia Opatrzności Bożej mi się nie podoba, ale może architekci mają na ten temat inne zdanie. To raczej jest drugorzędna sprawa.

 

Każdy może wrzucić do łapu capu wszystko, co uważa, że pasuje do łapu capu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem Twojego przykładu z psem. Na czym polega stopniowanie dobra w tym przykładzie? Twój przykład odnosi się do tego, że można zrobić coś złego ( zniszczyć mienie właściciela ), żeby w konsekwencji wydarzyło się coś dobrego ( został uratowany pies). Gdzie tu jest analogia do tego co napisałem?

 

 

 

Dobra, zacznę od tego, że jako zwolennik relatywizmu nie uznaje istnienia dobra i zła. Ale trzymając się kanonów tzw. moralności społecznej istnieje szereg dóbr prawnie chronionych, które są stopniowalne. Stąd wywodzę, że "dobro" jest przeliczalne. Teoretycznie zgodnie z kodeksem karnym wolno Ci zabić jedną osobę żeby uratować 10. To samo z przykładem z psem. Życie, zdrowie i wolność to najważniejsze wartości. Dobra materialne czyli mienie są najmniej ważne. Dlatego jeśli katolik woli sponsorować budowanie cudów architektury komunistycznej od pomagania potrzebującym to coś jest nie halo.

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Przedstawiłem dokumenty, na podstawie których uznano istnienie historycznego Jezusa. Przykro mi, że nie posiadam ich fizycznie.

2. Zasugerowałeś.

3. Tych, którzy zostali wyrzuceni z uczelni za to, co udało im się wykazać?

4. Sugeruję, że mogli mieć podobne w tym samym czasie od swoich śmierci.

5. Znowu - to Twoja opinia, a nie fakt naukowy

6. Rozmawiamy o historykach, naukowcach. Przyjmujesz jako fakt wierzenia jakiejś sekty? 

 

 

1. Nie ma takowych więc nic nie przedstawiłeś. Mowisz o dowadach wg których ktos uznał a nie o dowodach. Fizycznie mowiłem archeologicznie.

2. Nie zasugerowałem- Ty zasugerowałeś czyli zmyslasz nie wiem po co

3. Nie, Tych którzy oficjalnie piszą. De facto tylko jeden tej sprawie się przyjrzał w detalach.

4. Nie. A jesli tak jest to poproszę o analizę.

5. Nie opinia, ale przedmiot sprawy. mam wszystkie te 'dowody' przed sobą. Wipszycka pewnie wcale sie tym nie zajmowała pod tym kątem. Ale sie nie dowiedziałem od Niej. fabrfykacje interpolacje i wrzucanie w kontekst i brak Ziemskiego jezusa. Np. dowodem uznano mowę o chrześcijanach że w Niego wierzą. To tak jak ja bym napisał "Poszedł flluber kleczeć przed figurą jezusa Chrystusa" - całość cytatu w moim 10000 słownym opowiadaniu o Polsce. - no dowód jak cholera. Nie dośc że nie wyjaśniłem kto to fluber i dlaczego kleczy to jeszcze nie wyjasniłem kto to Jezus i jakie ma dla flubera znaczenie.

6. Sekty która była równoważna z sektą którą teraz wyznajesz. A że jedna sie rozrosła a inna nie. To chyba normalne. Gdyby nie konstantyn to byś teraz pewnie modlił sie do bogów lasu i rzek bo myślę że by to przetrwało. /No, ale moge sie tylko domyślać :D /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, zacznę od tego, że jako zwolennik relatywizmu nie uznaje istnienia dobra i zła.

Czyli stopniowania dobra też nie uznajesz?

 

 

Stąd wywodzę, że "dobro" jest przeliczalne.

Pogubiłem się w tym momencie. To Twoim zdaniem istnieje dobro i jest ono przeliczalne, czy dobro nie istnieje ( co oznacza, że przeliczalne nie jest)

 

 

Dobra materialne czyli mienie są najmniej ważne. Dlatego jeśli katolik woli sponsorować budowanie cudów architektury komunistycznej od pomagania potrzebującym to coś jest nie halo.

 

Świątynia Opatrzności Bożej jest budowana na chwałę Bożą i ma inny cel niż dobra materialne. 

 

Stosujesz wyjątkowe kryteria moralne, powtórzę po raz kolejny. To jest demagogia. Katolik nie robi bilansu plusów i minusów i nie robi średniej ważonej dobra dla każdej rzeczy, przynajmniej większość. Bo prawie nikt tak nie robi, przynajmniej większość. Jak wpłacasz 1 procent podatku PIT, to w jaki sposób wybierasz, gdzie trafią Twoje pieniądze? Jakie są kryteria? Która fundacja dostała najwyższą punktację w Twoim rankingu? Przecież to niedorzeczne, nikt tak nie patrzy na wydawanie pieniędzy na dobre cele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli stopniowania dobra też nie uznajesz?

 

 

 

 

Z filozoficznego punktu widzenia osobiście nie wierzę w  obiektywne "dobro" i "zło", wszystko  w przyrodzie jest względne i nie ma żadnego wiążącego punktu odniesienia

 

Ale jednocześnie żyjąć w społeczeństwie zdaję sobie sprawę, że większość ludzi ma odmienne zdanie i dzieli uczynki na dobre i złe, bo tak jest łatwiej żyć. Porządek prawny też to inkorporuje, dlatego stopniuje dobro jak i zło.

 

Czy to wyjaśnienie jest wystarczające?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.