Skocz do zawartości

Golden State Warriors 2015/2016 - back to back ?


Tasma

Rekomendowane odpowiedzi

Kerr jest tak zarozumiały razem ze swoją ekipą, że nie ma mowy o odpuszczeniu. Wiadomka 10 pkt straty mogą w minutę odrobić i takie tam. Nie mielismy zaangażowania przez cały mecz w zasadzie dlatego Boston jest blisko wyniku. 

Ale ta zuchwałość popłaca. 

 

Wydaje mi się, że trochę demonizujesz HC Warriors. Jak Walton prowadził zespół to próbował posadzić Currego (jak skontuzjował się, ale nic z tego nie wyszło). W połowie sezonu Green miał siąść na 2 spotkania bez niego przegrali i nie dostał już wolnego. Warriors mają ciśnienie na ten rekord (te ciśnienie idzie raczej od zawodników być może zarządu niż od sztabu trenerskiego), ale wcześniej to tylko o nim przebąkiwali, a teraz już trochę za późno by odpuścić. Idą na rekord, ale raczej nie przyśpieszają kontuzjowanych zawodników (np Barnes choć w jego przypadku to może chodzić o kasę, żeby trochę zbić jego wartość).

 

Co do tego bij mistrza to nie powiedziałbym, żeby tak było. Cześć spotkań przeciwnicy Warriors przegrywali w głowach i po 1Q. Zresztą w tym sezonie ilość średniaków się gwałtownie zwiększyła i sporo zespołów miało większe problemy niż bij mistrza. A Warriors gdy grają prowadząc mają spory luz, a przy remisie, zawsze Curry może odpalić 2 trójki i remisu nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy inaczej widzi to "bij mistrza" :)

Moim zdaniem widać coś takiego, przecież Boston grał równiez dzień wcześniej z portland gdzie przegrał (2 porażka z rzędu)  wydawac by się mogło że do Oakland przyjadą odfajkowąc mecz a skupić się na następnych, bo po co się szarpać z drużyną która u siebie nie przegrywa, a tu nic z tego.

 

Jak sobie przypomnę byki te ich zacięte twarze, jordan, pipen, czy rodman to były jednak trochę takie twarde, doświadczone, zakapiory. O wiele starsze zakapiory co też ma znaczenie. Rózne plotki o nich można było usłyszeć i nie zawsze pozytywne. Ich się można było bać i nawet odpuścić mecz w głowie zanim się zaczął.

A spójrzcie na buźki, Klaya, Barnesa, czy może trochę mniej Greena, przeciez to w porównaniu z bykami wytresowanymi za młodu przez "bad boys" grzeczne, uśmiechnięte chłopaki, a już Curry to wygląda jak dzieciak. To normalne że w innym zespołach zamiast strachu przed starciem z nimi rośnie chęć pokazania się i utarcia im nosa. Włącza się myślenie typu "może mistrza w tym sezonie nie zdobędziemy ale pokażemy tym dzieciakom że nie są tak dobrzy jak im się wydaje".

No i próbują pokazywać, bo nie ma się czego bać, nic stracić nie można, a można zdobyć krótkotrwałą sławę że pokonało się GSW.

Gdyby GSW składało się z takich ludzi jak Rodman czy Laimbeer to może by sobie to pokazywanie się większość odpuszczała bo dobrze jest do domu w pełni zdrowia wrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kerr jest tak zarozumiały razem ze swoją ekipą, że nie ma mowy o odpuszczeniu. Wiadomka 10 pkt straty mogą w minutę odrobić i takie tam. Nie mielismy zaangażowania przez cały mecz w zasadzie dlatego Boston jest blisko wyniku.

Ale ta zuchwałość popłaca.

a na czym polega ta zarozumialosc Kerra,?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie przypomnę byki te ich zacięte twarze, jordan, pipen, czy rodman to były jednak trochę takie twarde, doświadczone, zakapiory. O wiele starsze zakapiory co też ma znaczenie. Rózne plotki o nich można było usłyszeć i nie zawsze pozytywne. Ich się można było bać i nawet odpuścić mecz w głowie zanim się zaczął.
A spójrzcie na buźki, Klaya, Barnesa, czy może trochę mniej Greena, przeciez to w porównaniu z bykami wytresowanymi za młodu przez "bad boys" grzeczne, uśmiechnięte chłopaki, a już Curry to wygląda jak dzieciak. To normalne że w innym zespołach zamiast strachu przed starciem z nimi rośnie chęć pokazania się i utarcia im nosa.

 

Do dziś pamiętam jak Pippen w jednym z finałowych meczów z Jazz (który był rozgrywany w niedzielę) podszedł do Malone'a przed jego rzutami wolnymi i z zaciętą twarzą szepnął mu do ucha, że listonosz nie dostarcza w niedzielę. Mailman wtedy się zesrał i spudłował  oba wolne.

 

Wyobrażacie sobie jak taki Klay podczas jednego z meczów w WCF podchodzi ze swoim uśmiechniętym ryjem do Duranta i mówi mu, że ,,Durex pęka w majowe wieczory" a ten zmiażdżony psychicznie pudłuje oba wolne? 

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do dziś pamiętam jak Pippen w jednym z finałowych meczów z Jazz (który był rozgrywany w niedzielę) podszedł do Malone'a przed jego rzutami wolnymi i z zaciętą twarzą szepnął mu do ucha, że listonosz nie dostarcza w niedzielę. Mailman wtedy się zesrał i spudłował  oba wolne.

 

Wyobrażacie sobie jak taki Klay podczas jednego z meczów w WCF podchodzi ze swoim uśmiechniętym ryjem do Duranta i mówi mu, że ,,Durex pęka w majowe wieczory" a ten zmiażdżony psychicznie pudłuje oba wolne? 

 

Takiego dogryzania jest masa w tej lidze. I robią to i wielcy, i mniejsi. I robią to zakapiory i robią to 'dzieciaki'. Z tej akcji Pippena się robi coś niewiarygodnego, bo się Malone obsrał, ale Malone wystraszył się nie tyle samych słów, co sytuacji w jakiej się znalazł. Prowokowano go na pewno nie raz w lidze, ale pierwszy raz rzucał w walce o mistrzostwo. Nie wytrzymał i tyle. Jednak gdyby trafił oba wolne i dalej pamiętał o słowach Pippena to widzielibyśmy jak Malone biegałby wokół Byka i udawał, że mu dostarcza przesyłkę i czeka na podpis. I takich akcji jest wokół pełno w tej lidze. I równie dobrze to może robić mały białas, jak i wielki czarny, który wygląda na zabijakę. Jest to tak częsty element gry, że takie uproszczenie go jest niewskazane wręcz. Ile razy jak ktoś grał z kolegami na boisku i jak ktoś mu rzucił kosza to powiedział 'spróbuj następny raz, a ci nie wyjdzie!'. Albo jak ktoś trafił to lekko kpił, że może to powtórzyć i niech się obrońca napatrzy i nauczy jak się to robi? Skoro taki trash talking jest już na podwórkach to w lidze tego nie ma? Mikrofonów wycelowanych w graczy nie ma, ale ile razy coś przy FT widać jak gadają z uśmiechami. I na kawę się umawiają? Czy z uśmiechem mówią rywalowi, że nie trafi, a ten rzuca i szuka wzroku rywala i się do niego uśmiecha perfidnie? Taka gra, a z tego zachowania Pippena robi się jakąś ikonę jak wyprowadzać kogoś z równowagi, co wg mnie jest dalekie od prawdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cikawe jaki bylby ich bilans gdyby chociaz polowe tych jego ruchomych zaslon w koncowkach gwizdali, oczywiscie nie mowiac o oczwysitych faulach

Green to nawet jak kogos zamorduje w koncowe to i tak nie odgwizdza faulu heh, no ale sa rowni i rowniejsi :smile:

Edytowane przez jadowitazmija
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.