Skocz do zawartości

Dieta, siłownia, zdrowie


Borys

Rekomendowane odpowiedzi

Jak już tworzymy takie mini kompendium to 

AD3. Owoce najlepiej nałożyć sobie na miskę tyle, ile mamy ochotę i zjeść od razu. Żeby nie podjadać co chwila przez cały dzień, bo wtedy co chwila pobudzamy insulinę i utrzymujemy ją na wysokim poziomie. W żaden sposób nie jest to zdrowe.

 

Do listy dorzuciłbym zdecydowanie 4. kiszonki 2-3 razy w tygodniu do obiadu. Kapusta, ogórki i co jeszcze tam komu fantazja do słoika upchnie. Są świetną pożywką dla bakterii rozkładających pokarm, a więc usprawniają trawienie. Tylko, jak ktoś kupuje, to zwracać uwagę czy nie KWASZONA zamiast KISZONA, bo taka kwaszona to jest pic na wodę i nic nie da. Więc raczej markety odpadają. Mi sie nigdy nie udało w takim dorwać prawdziwej kiszonej kapuchy. Idźcie na ryneczek lub do piwnicy. 

 

5. Orzechy, bo zauważyłem wśród znajomych, że mało kto je. Tylko nie arachidy, bo to bliżej ma do fasoli niż orzechów. Nerkowce, włoskie, macadamia, brazylijskie, migdały też. Mają pozytywny wpływ na układ krążenia, a macadamia i włoskie(? tych nie jestem pewien) dodatkowo pozwalają utrzymać insulinę w normie. 

Kiszonki fakt, zapomniałem. W naszych warunkach to też w sumie superfood. Właściwie całą zimę jem kiszoną kapustę.

 

 

Orzechy i nasiona rzeczywiście są super, ale masa ludzi jest na to uczulona. Więc jak ktoś zaczyna to powoli i według mnie najlepiej te z polski, sezonowo. Prócz alergii w brazyliskich uważałbym też na selen bo nie wiedząc ile bezpiecznie można jeść (1-2 dziennie) można się podtruć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Btw, lekko off topic, ale naprawdę polecam obejrzeć. Psychiatra z wykształceniem z ivy league o przemyśle farmaceutycznym, stylu zycia, psychotropach, zdrowym odzywianiu itd... 3h, ale warto posuchać, nawet na raty.

 

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też dodam od siebie kilka zasad:

 

Jedz przynajmniej 4-5 razy dziennie w równych odstępach, by organizm regularnie otrzymywał kalorie.

 

Pij sporo wody również w regularnych odstępach., przynajmniej 1,5 litra dziennie

 

Jedz głównie warzywa i owoce, a przede wszystkim warzywa, w dalszej kolejności produkty zbożowe zwłaszcza pełnoziarniste.

 

No i to, co napisał Przem, spożywaj głównie zdrowe węglowodany, a białka i tłuszcze w mniejszej ilości w proporcji 65% węgli-25% białka-15% tłuszczu ( węgli nie powinno być mniej niż 50%). 

 

No i dbaj o to, żeby dostarczać organizmowi wszystkie potrzebne witaminy i minerały, unikaj dużych ilości cukru i soli, im mniej przetworzonego jedzenia tym lepiej, no i jakiś ruch 3 razy w tygodniu. 

 

No a ze zdrowych produktów to te, które koledzy wymienili wyżej, jak najbardziej są bardzo zdrowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedz przynajmniej 4-5 razy dziennie w równych odstępach, by organizm regularnie otrzymywał kalorie.

 

To akurat mit, w najlepszym przypadku półprawda :). Pracowałem kiedyś z dietetykiem i nazywaliśmy to "dietą Ibisza", bo właściwie jedyne co powoduje, to dezorganizację dnia. Organizm nie jest taki mądry jak się nam wydaje: jeśli się zgadzają kalorie i makroskładniki, to mogą być nawet i 2 posiłki dziennie. Ja np. często nie miałem ochoty na jedzenie i nie wyobrażałem sobie się do niego zmuszać, więc jadłem wtedy, kiedy czułem się głodny. Oczywiście nie hot-dogi na stacji, tylko pełnowartościowe produkty. Efekt zadowalający - po bębnie, którego się dorobiłem jako student-hulaka, nie ma już śladu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat mit, w najlepszym przypadku półprawda :smile:. Pracowałem kiedyś z dietetykiem i nazywaliśmy to "dietą Ibisza", bo właściwie jedyne co powoduje, to dezorganizację dnia. Organizm nie jest taki mądry jak się nam wydaje: jeśli się zgadzają kalorie i makroskładniki, to mogą być nawet i 2 posiłki dziennie. Ja np. często nie miałem ochoty na jedzenie i nie wyobrażałem sobie się do niego zmuszać, więc jadłem wtedy, kiedy czułem się głodny. Oczywiście nie hot-dogi na stacji, tylko pełnowartościowe produkty. Efekt zadowalający - po bębnie, którego się dorobiłem jako student-hulaka, nie ma już śladu.

 

Być może i 3 razy by starczyło, nie wiem dokładnie jak działa ten mechanizm spowalniania metabolizmu spowodowany długą przerwą między posiłkami. możliwe, że jak nie przeszarżujesz z kaloriami to się nie będzie odkładać.

 

Natomiast to działa też w druga stronę, jak przez dwa tygodnie będziesz jadł co 3-4 godziny, to nie będziesz miał problemu braku ochoty na jedzenie :nevreness:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może i 3 razy by starczyło, nie wiem dokładnie jak działa ten mechanizm spowalniania metabolizmu spowodowany długą przerwą między posiłkami

 

Nijak nie działa. To jeden z mitów przekazywanych z ust do ust przez samozwańczych "trenerów personalnych" i fanki Chodakowskiej, które wierzą, że ona te muskuły zrobiła podskakując na steperze, a nie przewalając ciężary :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nijak nie działa. To jeden z mitów przekazywanych z ust do ust przez samozwańczych "trenerów personalnych" i fanki Chodakowskiej, które wierzą, że ona te muskuły zrobiła podskakując na steperze, a nie przewalając ciężary :smile:

 

Być może tak jest. Natomiast w moim przypadku, kiedy jadłem rzadko ( choć mogło to wynikać z niedostatecznej liczby kalorii) odbijało się to wieczorem i miałem po prostu wilczy apetyt i jadłem za dużo, a kiedy jem częściej ( zabieram pojemniki do roboty, nie powiem, jest to uciążliwe) to takich napadów głodu już nie mam. Ale mój przypadek to oczywiście nie dowód, że tak jest w każdym przypadku :nevreness:

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej kwestii jestem z Jamalem. Nie widziałem żadnego badania, które by potwierdzało ten mit jakoby można było przyśpieszyć metabolizm jedząc często. Idąc tym tropem najlepiej byłoby jeść 10 razy dziennie, wtedy metabolizm by zapier...

 

To jaki mamy metabolizm zależy od pracy tarczycy. Ilość posiłków raczej nie ma znaczenia.

 

Fluber, takie napady wilczego apetytu to jest moim zdaniem efekt Twojego nadmiaru węgli. Po prostu powodujesz u siebie "hajki" i "krasze" glukozowe, a to że jesz często po prostu powoduje, że nie dochodzisz do momentu crashu. Spróbuj nawet kilka dni pojeść posiłki pełne tłuszczu (np. na śniadanie jajecznica z 4, 5 jajek na maśle klarowanym /sporej jego ilosci/ albo bekonie z warzywami i jedną kromką chleba, po pracy jakiś stek/wątróbka na cebulce z warzywkami i ziemniakami). Jak będziesz miał tak odżywcze posiłki z dużą ilością tłuszczu to zapomnisz u napadach wilczego głodu i zobaczysz że metabolizm przy 2 posiłkach jest dokładnie taki sam jak przy 5 a nawet 6.

 

Btw, taki eksperyment zrobiłem z wątróbką. Mniej więcej 250g wątróbki daje taki sam efekt nasycenia i długośc stanu najedzenia co mniej więcej 400g polędwicy wołowej (grass-fed) z takimi samymi dodatkami (surowe warzywa, tłuszcz, ziemniaki). Mniej więcej 8h trzyma na wysokim poziomie energii (praca umysłowa).

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Spróbuj nawet kilka dni pojeść posiłki pełne tłuszczu (np. na śniadanie jajecznica z 4, 5 jajek na maśle klarowanym /sporej jego ilosci/ albo bekonie z warzywami i jedną kromką chleba, po pracy jakiś stek/wątróbka na cebulce z warzywkami i ziemniakami). 

 

Już nikt nigdy mnie nie namówi na żadne eksperymenty żywieniowe. Kiedyś jak chciałem zrzucić parę kilogramów przerzuciłem się na South Beach. Dziesiątego dnia diety o 4 nad ranem rzuciłem się w końcu na jabłko. Nigdy nic mi tak dobrze nie smakowało, jak wtedy to jabłko :nevreness:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luki, bo wołowina powoduje wśród mięsa najwyższy wyrzut insuliny chyba ;) Tak samo te 6 posiłków wyszło od pro kulturystów, którzy raz, że dużo kcal upychają, a dwa biją insulinę do tego. Więc muszą zjeść.

 

Ogólnie nazwy diet jak jakieś South Beach czy kapuściana z samej nazwy są niezachęcające :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już nikt nigdy mnie nie namówi na żadne eksperymenty żywieniowe. Kiedyś jak chciałem zrzucić parę kilogramów przerzuciłem się na South Beach. Dziesiątego dnia diety o 4 nad ranem rzuciłem się w końcu na jabłko. Nigdy nic mi tak dobrze nie smakowało, jak wtedy to jabłko :nevreness:

 

Ale to o czym ja mówię to nie jest "dieta" w znaczeniu w jakim Ty to rozumiesz. Nie ma ograniczeń kalorycznych, jesz do syta i dostarczasz organizmowi to czego potrzebuje dla prawidłowego funkcjonowania.

 

Btw jeden ze skutków ubocznych braku odpowiedniej ilości nasyconych tłuszczy zwierzęcych w diecie to problemy z testosteronem. Więc jak żona się będzie skarżyć za kilka lat to nie mów że nie ostrzegałem. :onthego:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to o czym ja mówię to nie jest "dieta" w znaczeniu w jakim Ty to rozumiesz. Nie ma ograniczeń kalorycznych, jesz do syta i dostarczasz organizmowi to czego potrzebuje dla prawidłowego funkcjonowania.

 

Btw jeden ze skutków ubocznych braku odpowiedniej ilości nasyconych tłuszczy zwierzęcych w diecie to problemy z testosteronem. Więc jak żona się będzie skarżyć za kilka lat to nie mów że nie ostrzegałem. :onthego:

Akurat w diecie jem dość regularnie mięsa, choć głównie chude (pierś z kurczaka, mielone z indyka, szynka ), do kanapek zawsze masło, mam nadzieję, że wystarczy. Chociaż wciąż nie zacząłem łysieć, co może w kontekście testosteronu trochę niepokoić :nevreness:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej kwestii jestem z Jamalem. Nie widziałem żadnego badania, które by potwierdzało ten mit jakoby można było przyśpieszyć metabolizm jedząc często. Idąc tym tropem najlepiej byłoby jeść 10 razy dziennie, wtedy metabolizm by zapier...

 

To jaki mamy metabolizm zależy od pracy tarczycy. Ilość posiłków raczej nie ma znaczenia.

 

Fluber, takie napady wilczego apetytu to jest moim zdaniem efekt Twojego nadmiaru węgli. Po prostu powodujesz u siebie "hajki" i "krasze" glukozowe, a to że jesz często po prostu powoduje, że nie dochodzisz do momentu crashu. Spróbuj nawet kilka dni pojeść posiłki pełne tłuszczu (np. na śniadanie jajecznica z 4, 5 jajek na maśle klarowanym /sporej jego ilosci/ albo bekonie z warzywami i jedną kromką chleba, po pracy jakiś stek/wątróbka na cebulce z warzywkami i ziemniakami). Jak będziesz miał tak odżywcze posiłki z dużą ilością tłuszczu to zapomnisz u napadach wilczego głodu i zobaczysz że metabolizm przy 2 posiłkach jest dokładnie taki sam jak przy 5 a nawet 6.

 

Btw, taki eksperyment zrobiłem z wątróbką. Mniej więcej 250g wątróbki daje taki sam efekt nasycenia i długośc stanu najedzenia co mniej więcej 400g polędwicy wołowej (grass-fed) z takimi samymi dodatkami (surowe warzywa, tłuszcz, ziemniaki). Mniej więcej 8h trzyma na wysokim poziomie energii (praca umysłowa).

 

 

Nadmiar węgli powoduje wilczy apetyt? :D

 

Ciekawe szczególnie gdy jak wpierdzielam pełno węgli to własnie jest odwrotnie :)

Organizm napełniony węglami nie domaga się ich i psycha nie chce wpierdzielać dodatkowych /lekkie uproszczenie, ale jednak/

 

Więc np. jesli ktoś jest uzależniony od cukru to warto przestawic organizm nie odrzucając go całkowicie tylko wymienić na inne paliwo. Z powodzeniem cukrzyków też się leczy owocami. / Ale co tam ja wiem - tylko 30 lat zbieram wiedzę na te tematy/// /

 

 

Fajny temat z teoriami tutaj każdy wyskakuje

 

5 posiłków dziennie czy wody mineralizowane itd itp. i to bedzie non stop sie zmieniać. 

 

tak jak np w badaniach wychodzi nawet przy jednej próbie, że jakis składnik obnizył cholesterol to maszyna marketingowa działa i do każdego produktu to wrzucają i reklamują że obniża cholesterol.

Moda na bezgluten jest też zajebistym przykładem marketingu.

 

ja się trzymam tego co skuteczne bo pod swoje teorie zawsze mozna znalezc badania, jak np jedno makrowe. Bo od kiedy stworzył sie podział na makra to szaleństwo sie zaczęło że tak należy dzielić jedzenie.

 

 

Tak przypadek Okinawy i innych nacji jak np chińczycy którzy na ryżu jadą, aztekowie, majowie itd itp. 

 

Przytoczyłbym wiecej przypadków, ale pożyczyłem ksiązkę. Myślę ze jakby badania PWN przeczytali Ci co żyją najdłuzej to musieliby paść trupem bo za długo chodzą po świecie. OD małego dzicka z tak małą ilością tłuszczu?

Węglowodany tuczą? :D

 

Warto sie zastanowić i sprawdzić na sobie oraz poogladać ludzi na DIETACH i jak to wygląda po roku. Albo są zakładnikami czasu i makrów i cierpią że ciasta zjeść nie mogą i innych makaronów, albo sobie zarzucają że nie maja silnej woli. 

A jak mają mieć skoro organizm nie dostaje to z czego najlepiej korzysta?

 

btw. jak atkins przestał zarabiać wymyślili paleo które ma NIC wspolnego z żywieniem naszych przodków.

btw2. mięso jest zawsze produktem przetworzonym - gwoli jasnosci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w diecie jem dość regularnie mięsa, choć głównie chude (pierś z kurczaka, mielone z indyka, szynka ), do kanapek zawsze masło, mam nadzieję, że wystarczy. Chociaż wciąż nie zacząłem łysieć, co może w kontekście testosteronu trochę niepokoić :nevreness:

 

W mięsie najważniejsza jest jego jakość. Nie wiem czy masz dostęp do dobrych kurczaków i , jeśli tak to spoko. Ale ogólnie cenowo lepiej i tak wychodzi kupować dobrej jakości wołowinę i wieprzowinę. No ale tutaj też różne są smaki itd.

Nadmiar węgli powoduje wilczy apetyt? :grin:

 

Ciekawe szczególnie gdy jak wpierdzielam pełno węgli to własnie jest odwrotnie :smile:

Organizm napełniony węglami nie domaga się ich i psycha nie chce wpierdzielać dodatkowych /lekkie uproszczenie, ale jednak/

 

Więc np. jesli ktoś jest uzależniony od cukru to warto przestawic organizm nie odrzucając go całkowicie tylko wymienić na inne paliwo. Z powodzeniem cukrzyków też się leczy owocami. / Ale co tam ja wiem - tylko 30 lat zbieram wiedzę na te tematy/// /

 

 

Fajny temat z teoriami tutaj każdy wyskakuje

 

5 posiłków dziennie czy wody mineralizowane itd itp. i to bedzie non stop sie zmieniać. 

 

tak jak np w badaniach wychodzi nawet przy jednej próbie, że jakis składnik obnizył cholesterol to maszyna marketingowa działa i do każdego produktu to wrzucają i reklamują że obniża cholesterol.

Moda na bezgluten jest też zajebistym przykładem marketingu.

 

ja się trzymam tego co skuteczne bo pod swoje teorie zawsze mozna znalezc badania, jak np jedno makrowe. Bo od kiedy stworzył sie podział na makra to szaleństwo sie zaczęło że tak należy dzielić jedzenie.

 

 

Tak przypadek Okinawy i innych nacji jak np chińczycy którzy na ryżu jadą, aztekowie, majowie itd itp. 

 

Przytoczyłbym wiecej przypadków, ale pożyczyłem ksiązkę. Myślę ze jakby badania PWN przeczytali Ci co żyją najdłuzej to musieliby paść trupem bo za długo chodzą po świecie. OD małego dzicka z tak małą ilością tłuszczu?

Węglowodany tuczą? :grin:

 

Warto sie zastanowić i sprawdzić na sobie oraz poogladać ludzi na DIETACH i jak to wygląda po roku. Albo są zakładnikami czasu i makrów i cierpią że ciasta zjeść nie mogą i innych makaronów, albo sobie zarzucają że nie maja silnej woli. 

A jak mają mieć skoro organizm nie dostaje to z czego najlepiej korzysta?

 

btw. jak atkins przestał zarabiać wymyślili paleo które ma NIC wspolnego z żywieniem naszych przodków.

btw2. mięso jest zawsze produktem przetworzonym - gwoli jasnosci

 

Przem, jak 30 lat akumulujesz wiedzę na temat jedzenia i doszedłeś do wniosku, że dieta powinna opierać się na węglach to muszę powiedzieć, że straciłeś maaaasę czasu. :) Nie wiem, nie zakładam że masz jakąś złą wolę albo że kłamiesz, więc może w Twoim jednostkowym przypadku to działa. Ale ogólnie dla większości społeczeństwa węglowodany w żadnym razie nie powinny stanowić podstawy diety. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mięsie najważniejsza jest jego jakość. Nie wiem czy masz dostęp do dobrych kurczaków i , jeśli tak to spoko. Ale ogólnie cenowo lepiej i tak wychodzi kupować dobrej jakości wołowinę i wieprzowinę. No ale tutaj też różne są smaki itd.

 

Przem, jak 30 lat akumulujesz wiedzę na temat jedzenia i doszedłeś do wniosku, że dieta powinna opierać się na węglach to muszę powiedzieć, że straciłeś maaaasę czasu. :smile: Nie wiem, nie zakładam że masz jakąś złą wolę albo że kłamiesz, więc może w Twoim jednostkowym przypadku to działa. Ale ogólnie dla większości społeczeństwa węglowodany w żadnym razie nie powinny stanowić podstawy diety. 

 

Dla najdrowszych i najsilniejszych narodów stanowiły. 

 

Ja byłem mega miesożercą. Niemal w każdym posiłku 4-6 dziennie jadłem spore porcje miesa. Ludzie sie za głowy chwytali ile potrafię tego wpierdzielać. No wpierdzielałem bo tak ludzie od diet mówili. 

Całe szczecie teraz jem mieso okazjonalnie co skutkuje najlepszą formą życia. 

Edytowane przez Przem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadmiar węgli powoduje wilczy apetyt? :grin:

 

Ciekawe szczególnie gdy jak wpierdzielam pełno węgli to własnie jest odwrotnie :smile:

Organizm napełniony węglami nie domaga się ich i psycha nie chce wpierdzielać dodatkowych /lekkie uproszczenie, ale jednak/

 

Więc np. jesli ktoś jest uzależniony od cukru to warto przestawic organizm nie odrzucając go całkowicie tylko wymienić na inne paliwo. Z powodzeniem cukrzyków też się leczy owocami. / Ale co tam ja wiem - tylko 30 lat zbieram wiedzę na te tematy/// /

 

 

Tutaj akurat przyznam Przemowi rację i nawet znam cukrzyka, który leczył się owocami i objawy cukrzycy mu w tym czasie przeszły ( ale za to w trakcie tej diety wypadły prawie wszystkie zęby), natomiast po powrocie do normalnego jedzenia objawy nie wróciły. Tez mi się wydaje, że nadmiar węglowodanów nie powoduje wilczego apetytu. ja u siebie tego nie zaobserwowałem. natomiast często miałem napady apetytu przy nasilonych objawach alergii, nie wiem czym to było spowodowane, ani jaka jest korelacja.

 

 

 

5 posiłków dziennie czy wody mineralizowane itd itp. i to bedzie non stop sie zmieniać. 

 

tak jak np w badaniach wychodzi nawet przy jednej próbie, że jakis składnik obnizył cholesterol to maszyna marketingowa działa i do każdego produktu to wrzucają i reklamują że obniża cholesterol.

Moda na bezgluten jest też zajebistym przykładem marketingu.

 

ja się trzymam tego co skuteczne bo pod swoje teorie zawsze mozna znalezc badania, jak np jedno makrowe. Bo od kiedy stworzył sie podział na makra to szaleństwo sie zaczęło że tak należy dzielić jedzenie.

 

 

Tutaj zapewne masz rację, ta akcja z cholesterolem, czy glutenem jest często aż śmieszna. Co do wód mineralnych też są różne zalecenia ( chociaż akurat woda i tak należy do najzdrowszych napojów niezależnie od zaleceń ) i liczba posiłków też. Mi się to sprawdza, ale to prawda, że artykułów naukowych na ten temat nie ma.

 

 

 

Tak przypadek Okinawy i innych nacji jak np chińczycy którzy na ryżu jadą, aztekowie, majowie itd itp. 

 

Przytoczyłbym wiecej przypadków, ale pożyczyłem ksiązkę. Myślę ze jakby badania PWN przeczytali Ci co żyją najdłuzej to musieliby paść trupem bo za długo chodzą po świecie. OD małego dzicka z tak małą ilością tłuszczu?

Węglowodany tuczą? :grin:

Opieranie się na przypadku Okinawy jest bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza, że na tej wyspie jest jedna z najniższych, o ile nie najniższa średnia wzrostu populacji na świecie - 149 centymetrów wzrostu średnio ma mieszkaniec tej wyspy i ich długowieczność może wynikać z zupełnie czego innego.

 

Żeby przeżyć ponad 100 lat to chyba nie ma wyboru i trzeba się głodzić, ale czy takie życie ponad 100 lat z częstymi dolegliwościami, o których wspomniałem, a które w Okinawie są nagminne jest zdrowsze, tu bym polemizował.

 

Z ciekawości, o jakiej książce piszesz?

 

 

 

Warto sie zastanowić i sprawdzić na sobie oraz poogladać ludzi na DIETACH i jak to wygląda po roku. Albo są zakładnikami czasu i makrów i cierpią że ciasta zjeść nie mogą i innych makaronów, albo sobie zarzucają że nie maja silnej woli. 

A jak mają mieć skoro organizm nie dostaje to z czego najlepiej korzysta?

 

btw. jak atkins przestał zarabiać wymyślili paleo które ma NIC wspolnego z żywieniem naszych przodków.

btw2. mięso jest zawsze produktem przetworzonym - gwoli jasnosci

 

Przy każdym sposobie odżywiania jesteś zakładnikiem czegoś. Również Ty jesteś zakładnikiem swojego sposobu odżywiania.

 

Każda dieta typu Atkinsa, czy paleo jest bez sensu. 

 

Przem, jak 30 lat akumulujesz wiedzę na temat jedzenia i doszedłeś do wniosku, że dieta powinna opierać się na węglach to muszę powiedzieć, że straciłeś maaaasę czasu. :smile: Nie wiem, nie zakładam że masz jakąś złą wolę albo że kłamiesz, więc może w Twoim jednostkowym przypadku to działa. Ale ogólnie dla większości społeczeństwa węglowodany w żadnym razie nie powinny stanowić podstawy diety. 

Ale jak to nie podstawą? To co powinno być podstawą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj akurat przyznam Przemowi rację i nawet znam cukrzyka, który leczył się owocami i objawy cukrzycy mu w tym czasie przeszły ( ale za to w trakcie tej diety wypadły prawie wszystkie zęby), natomiast po powrocie do normalnego jedzenia objawy nie wróciły. Tez mi się wydaje, że nadmiar węglowodanów nie powoduje wilczego apetytu. ja u siebie tego nie zaobserwowałem. natomiast często miałem napady apetytu przy nasilonych objawach alergii, nie wiem czym to było spowodowane, ani jaka jest korelacja.

 

 

 

Tutaj zapewne masz rację, ta akcja z cholesterolem, czy glutenem jest często aż śmieszna. Co do wód mineralnych też są różne zalecenia ( chociaż akurat woda i tak należy do najzdrowszych napojów niezależnie od zaleceń ) i liczba posiłków też. Mi się to sprawdza, ale to prawda, że artykułów naukowych na ten temat nie ma.

 

 

Opieranie się na przypadku Okinawy jest bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza, że na tej wyspie jest jedna z najniższych, o ile nie najniższa średnia wzrostu populacji na świecie - 149 centymetrów wzrostu średnio ma mieszkaniec tej wyspy i ich długowieczność może wynikać z zupełnie czego innego.

 

Żeby przeżyć ponad 100 lat to chyba nie ma wyboru i trzeba się głodzić, ale czy takie życie ponad 100 lat z częstymi dolegliwościami, o których wspomniałem, a które w Okinawie są nagminne jest zdrowsze, tu bym polemizował.

 

Z ciekawości, o jakiej książce piszesz?

 

 

 

Przy każdym sposobie odżywiania jesteś zakładnikiem czegoś. Również Ty jesteś zakładnikiem swojego sposobu odżywiania.

 

Każda dieta typu Atkinsa, czy paleo jest bez sensu. 

 

Jem co uwielbiam i kiedy chce. Skończyłem z takimi rygorami mimo, iż nie miałem poza ustalonymi godzinami i ustalonymi posiłkami większych restrykcji. Zawsze jednak musiało być ful białka i mięcho. A że jestem dobry w kuchni to na rózne sposoby robiłem. Więc i tu całą dekonstrukcje musiałem uczynic. 

Ale grila jutro robie Ha!

 

 

Tu nie chodzi o samą okinawę - przykładów jest więcej. Z pamieci nie powiem a w googlach szukac nie bede. 

 

Afrykanczycy biegacze - co jadają? Mają wyniki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jem co uwielbiam i kiedy chce. Skończyłem z takimi rygorami mimo, iż nie miałem poza ustalonymi godzinami i ustalonymi posiłkami większych restrykcji. Zawsze jednak musiało być ful białka i mięcho. A że jestem dobry w kuchni to na rózne sposoby robiłem. Więc i tu całą dekonstrukcje musiałem uczynic. 

Ale grila jutro robie Ha!

 

 

30 lat doświadczenia i doszedłeś do wniosku, żeby jeść co chcesz i kiedy chcesz i jesteś w najlepszej energetycznej formie? :nevreness:  Zazdroszczę, ja też kiedyś jadłem co chcę i kiedy chcę i jedyne co miałem w najwyższej formie to energia potencjalna :nevreness:

 

 

 

Afrykanczycy biegacze - co jadają? Mają wyniki?

 

W czym? W długości życia mają raczej beznadziejne.

 

A jeśli chodzi o wyniki afrykańskich biegaczy długodystansowych, czy jamajskich sprinterów to niestety przewagę nad resztą daje im genetyka, a nie dieta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To normalne że "afrykańscy biegacze", kolarze, pływacy itd jedzą ogromne ilości węgli, bo po prostu ich potrzebują i są w stanie je spożytkować. Używanie ich jako argument w tej dyskusji jest nie na miejscu. Poza tym oni podaż kaloryczną mają też zdecydowanie większą od kogoś kto ćwiczy rekreacyjnie 3,4x w tyg. 

Już pomijam, że na ich wyniki maja wpływ inne czynniki niż dieta.

Nie sądzę też, że jedzą mało białka, bialko to aminokwasy, aminokwasy to regeneracja.

Tłuszcze pewnie na minimalnym poziomie pozwalającym zachować gospodarkę hormonalną w dobrej kondycji.

Edytowane przez Maciek9020
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.