Skocz do zawartości

Czy wierzysz w Boga?


Przem

Rekomendowane odpowiedzi

Serio?

 

Problem z akceptacja rzeczywistosci jest fundamentem gownianego swiata ktory nas otacza. Zycie jest jakie jest. Jutro nie bedzie lepiej. Ani za rok. Zamiast to zaakceptowac i zaczac kierowac swoim zyciem na podstawie realizmu ludzie caly czas sie pocieszaja i tkwia w marazmie. Stad wszystkie religie i inne ograniczenia. Ale to temat na dluzsza dyskusje

Serio? Masz w dupie czy bedą narkomanami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzysz jak wiekszosc z perspektywy jednostki. Otworz troche oczy i popatrz przez pryzmat spoleczenstwa. Wsrod dzieci zawsze beda przestepcy nie wazne jak bysmy sie starali i ile nadziei nie mieli. Rozpatrywanie jakiegokolwiek pogladu z punktu widzenia pojedynczego czlowieka jest po prostu zle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzysz jak wiekszosc z perspektywy jednostki. Otworz troche oczy i popatrz przez pryzmat spoleczenstwa. Wsrod dzieci zawsze beda przestepcy nie wazne jak bysmy sie starali i ile nadziei nie mieli. Rozpatrywanie jakiegokolwiek pogladu z punktu widzenia pojedynczego czlowieka jest po prostu zle

 

Dziwne bo ja patrzę przez pryzmat historii ludzkości poprzez przykład jednostek.

/kazdej jednej jaką napotkam/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem. Jesli podejmujac decyzje opierasz sie na czym czego nie ma (nadzieja) to znaczy ze w bledny sposob ukierunkowujesz swoje dzialania.

 

Luki. Na pewno wiemy ze to czego ucza cie na religii nie jest prawda

 

Nom cała rzecz w tym i całe piękno świata i życia w tym, że nie wiemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadzieja, "opium dla mas", to wszystko już było. Naprawdę kwestia religii nie jest taka banalna, że idzie się co niedziela odsiedzieć swoje, żeby życie było milsze (albo z przyzwyczajenia). Nie mówię, że taki pogląd jest absurdalny, bo był moim jeszcze niedawno. Tylko on się kruszy gdy zaczyna się dochodzić do przekonania, że człowiek jednak jest istotą nie tylko fizyczną, ale także duchową. To jest naprawdę fascynujące i zupełnie inaczej można patrzeć na wszelkie religie.

 

Oczywiście sam aspekt nadziei i pewnego porządku, które płyną z religii też są ważne (aczkolwiek tu różnie bywa, IMHO chrześcijaństwo jest tu daleko przed konkurencją). Płynie z tego dużo dobrego, chęć poświęcania się, podejmowania codziennej walki, czasami nawet cierpieniu można próbować nadać jakiś sens. Nie lekceważę tego, żeby nie było.

 

Tak mówicie z przekonaniem, że prawdą jest to czy tamto. A jednak wielu wybitnych naukowców nie jest wcale przekonana, że religia to bzdura. Popularny jest co prawda pogląd, że naukowiec = ateista, ale to bzdura. Zresztą co się dziwić, skoro nauka doszła do miejsca, w którym (mówiąc trochę żartem) podstawowe cząsteczki świata zachowują się inaczej, gdy są podglądane, a inaczej gdy mają pełną intymność. Albo do tego, że świadomość wpływa na procesy losowe. Nauka już dawno ma za sobą materializm, tylko niektórzy naukowcy jeszcze tego nie zauważyli (ale to inny problem, bo sam "siedzę" w nauce i widzę jak to wygląda).

Edytowane przez andy13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koncze bo widze ze nie ma zrozumienia. Uwazasz ze nadzieja niezaleznie od pochodzenia ma pozytywny wplyw na ludzi. Ja uwazam ze wlasnie etymologia ma kluczowe znaczenie. Stad roznice w pryzmatach postrzegania

Wcale tak nie uwazam :)

Ty zaprzeczasz istnieniu jednej z podstaw egzystencji, którą widać na kazdym kroku i od początków istnienia człowieka rozumnego.

A co jak ktoś nazwie to co mnie interesi?

ja nie mówię tez tylko o nadziei jakotakiej religijnej, tylko coś co było w człowieku przed religiami i bedzie zawsze pod przeróznymi postaciami.

Bo ja sie nie dziwię że powstały religie jakie znamy obecnie bo stawka jest wysoka plus cała reszta jaka już wczesniej wspomniałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauka to ma przede wszystkim stulecia przed soba zanim dojdzie do punktu zeby podstawy wytlumaczyc do konca. Co nie zmienia faktu ze nie nalezy od niedoskonalosci wiedzy uciekac do abstrakcji

 

The ignorance is strong in this one.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luki ja Ci nie bronie wierzyc w co Ci sie zywnie podoba. Natomiast uwazam ze religie jako calosc sa zle. Nie wazne w jakiej odmianie.

 

Przem. Tak zrozumialem Twojego posta o ukrainskim misjonarzu. Jesli zle to wybacz mea culpa

Można mieć nadzieję zeby sasiadowi sie rozpierdolił samochód, ale jesli chodzi o osobistą nadzieję, a wtym przypadku naszego istnienia to daje to moc. 

Jak mozna być obojętnym w stosunku do tego czy dziecko będzie narkomanem czy nie? Nauka nie ma tu nic do rzeczy bo nie przewiduje jeszcze przyszłości. //'O Twoje dziecko bedzie narkomanem"// To postanawiasz jeszcze je ukatrupić jak jest płodem. 

A to tylko taki przykład bo poszukaj sobie w swoim życiu sytuacji gdzie miałeś nadzieję na lepsze oceny, lepszą laskę  czy lepsza pogodę. Zawiodłeś się? I tak zła ocena i tak zła pogoda i tak zła kobieta to była i jest. 

A co po smierci? Nic? Zakopują zwłoki i koniec?

Nadzieja umiera ostatnia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luki ja Ci nie bronie wierzyc w co Ci sie zywnie podoba. Natomiast uwazam ze religie jako calosc sa zle. Nie wazne w jakiej odmianie.

 

Przem. Tak zrozumialem Twojego posta o ukrainskim misjonarzu. Jesli zle to wybacz mea culpa

 

Cieszę się że mi nie bronisz. Uf. :smile:

 

Ja też Ci nie bronię uważać religii za zło. Tylko ignorancją  jest Twoje podejście do ewentualnej transcendencji. Przecież właśnie nie masz i nie jesteś w stanie przedstawić dowodów na jej nieistnienie a mimo to przyjmujesz to za pewnik. Więc albo a) jesteś idiotą albo B) nie jesteś w stanie myśleć abstrakcyjnie. Ten post nie ma zamiaru Cię obrazić. Ale opcji c) nie dostrzegam.

 

Żaden szanujący się naukowiec, który szanuje siebie i ludzi którzy go słuchają nie jest w stanie powiedzieć, że nie ma szeroko rozumianego Boga. Mogą w niego wierzyć, nie wierzyć, łotewa. Ale właśnie dlatego, że są wybitni w abstrakcyjnym myśleniu dopuszczają każdą ewentualność.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego wlasnie nie rozmawiam z ludzmi bo zawsze sie robi shitstorm.

 

Przem. Osobista nadzieja czy osobista moralnosc nie ma nic wspolnego z tozsamymi pojeciami o genezie religijnej. That's my point. Inna sprawa ze trzeba samemu cos zmienic a nie miec nadzieje ze bedzie lepiej.

 

Luki. No to zarzucajac mi brak abstrakcyjnego myslenia sam stawiasz sie w pozycji takiej osoby ograniczajac wybor do 2 mozliwosci.

Uwielbiam rozmowy pt. Udowodnij mi ze czegos nie ma. Przyjmuje za pewnik ze skoro nie istnieja dowody na istnienie sily wyzszej to jej nie ma. Moze to za malo abstrakcyjne jak na twe gusta ale taki mam poglad. Zreszta czytajac kiedy koran i biblie to sposob i kanwa przedstawionych tam opowiesci jest taki ze zaden szanujacy sie czlowiek nie powinien wierzyc w ich realnosc i doslownosc. A skoro nie sa doslowne to znaczy ze sa przejaskrowione. A stad juz nie daleko do pola pt. Czy w ogole mialy miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego wlasnie nie rozmawiam z ludzmi bo zawsze sie robi shitstorm.

 

Przem. Osobista nadzieja czy osobista moralnosc nie ma nic wspolnego z tozsamymi pojeciami o genezie religijnej. That's my point. Inna sprawa ze trzeba samemu cos zmienic a nie miec nadzieje ze bedzie lepiej.

 

 

A ze zwięrzętami gadasz?

 

 

 

A co Ty wsadzasz religię i próbujesz za wszelka cene udowodnić że jest nieprawdziwa i zła?

Nadzieja dała podstawy do wiary i religii. Mnie nie interesuje sam fakt czy coś istnieje czy nie ale samo zjawisko naturalne jakim sie my ludzie posługujemy. 

Morał czy wartości dobro czy zło - to zupełni coś innego dla mnie jeśli mówię o samej nadzei.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem. You're better than that. Nie gadam na tematy religii i polityki.

 

My ludzie poslugujemy sie przede wszystkim wartosciami pierwotnymi. Uwazam ze nadzieja jak i kregoslup moralny sa efektem czlowieczenstwa i niezwiazanymi z religia.

 

I nic dziwnego ze ludzie maja nadzieje bo pomaga to wiekszosci funkcjonowac. Tylko pytanie czy to dobrze czy zle. Ja uwazam ze mogloby byc lepiej gdyby zastapic te nadzieje innym bodzcem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakie to korzyści z przejścia na chrześcijaństwo były w pierwszych wiekach poza śmiercią na arenie? w czym w pierwszych latach ta wiara była atrakcyjniejsza od konkurencji, która nie dość, że była silniejsza, to też obiecywała życie wieczne, raj, a często również wino oraz kobiety?

Ludzie nie zawsze zachowują się racjonalnie. W XXI wieku są islamscy fanatycy przekonani, że za dokonanie samobójczego zamachu trafią do nieba, gdzie dostaną  kilkadziesiąt dziewic i niewolników. Podobnie pierwsi chrześcijanie mogli sobie ubzdurać, że za umieranie na arenie dostaną życie wieczne. Jednocześnie łatwiej było im uwierzyć, że te życie zapewni im jakiś typek z kółka rybackiego o którym krążyły legendy, że uzdrawia ludzi, niż jakiś bóg z konkurencji, który miał gorszy marketing szeptany. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem. You're better than that. Nie gadam na tematy religii i polityki.

 

My ludzie poslugujemy sie przede wszystkim wartosciami pierwotnymi. Uwazam ze nadzieja jak i kregoslup moralny sa efektem czlowieczenstwa i niezwiazanymi z religia.

 

I nic dziwnego ze ludzie maja nadzieje bo pomaga to wiekszosci funkcjonowac. Tylko pytanie czy to dobrze czy zle. Ja uwazam ze mogloby byc lepiej gdyby zastapic te nadzieje innym bodzcem

 

Chryste Panie!!!!!!!!!!

 

Nadzieja nie musi być związana z religią czy też wiarą w Boga.

Na choooj sie siliłem na przykłady totalnie nie związane z religią ?... Ot tak pewnie bo mam widzimisie. Hmm

 

Moralność zapewne była przed nadzeją gdyż nadzieja powstała za człowieka rozumnego a morlaność to mają koty i małpy nawet.

 

 

A nadzei nie zastąpisz bo cały czas to próbujemy robić poprzez naukę i doświadczenia i poznanie nienanego.

ja tylko twierdze ze może przybrac rożne formy.

 

A Forma z której korzysta religia jest nader silna plus cała masa innych aspektów o których tu mówiłem pare stron wcześniej /przynaleznosci do grup itp./.

 

Skoro jenak masz zarys zastepowania nadzei to słucham. Czym zastapić nadzieję?   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego homo sapies wierzy, to arcyciekawy wątek, ale pozwolę sobie nieco odejść od Waszej rozmowy. W sumie to byłem (jestem?) dalej ignorantem w kwestii religii i wiary, ale jak wspominałem, kiedyś uważałem ją za pocieszną iluzję, a przez chwilę za coś szkodliwego. Mimo wszystko zacząłem się trochę dowiadywać na zasadzie "o co tu kurde chodzi?!" i podejście zmieniłem dzięki kilku wydarzeniom. Obecnie na 100% jestem wierzący w sensie, wierzę w życie "po" i w myśl, która jest ponad naszym poznaniem. Inna sprawa to czy wierzę, że Bóg w cielesnej postaci był na ziemi i umarł męczeńską śmiercią po to, aby odkupić winy ludzi. Chociaż przyznam, że wizja ta nie jest dla mnie tak absurdalna jak jeszcze z 10 lat temu, kiedy byłem gotowy położyć ją gdzieś między Tolkienem i Diuną.

 

Właściwie to u progu zmiany mojego myślenia o religii jest zjawisko nazywane opętaniem. Niby temat przebrzmiały, bajki-straszaki dla łatwowiernych, bo to przecież chora psychika i temat dla naukowców z wariatkowa. Tak kiedyś myślałem. Namawiano mnie jednak żebym poszedł do kościoła nieparafialnego (w ogóle te parafialne to często kompletna porażka, radzę unikać jeżeli poszukujecie) na modlitwy o uwolnienie. Odbywają się gdzieniegdzie 23 dnia każdego miesiąca - pamiątka po Ojcu Pio. Wykręcałem się, bo co będę szedł do świrów? W końcu poszedłem. No i niby nic. Modlitwy prowadził egzorcysta. Spodziewałem się standardowego "klepania" i w sumie tak to wyglądało. Do czasu jak egzorcysta podniósł hostię. Kolo siedzący niedaleko mnie dostał jakiś drgawek w pozycji klęczącej i w pierwszym odruchu chciałem do niego podejść. A on się wydarł... i możecie się śmiać, ale głos człowieka to to nie był. Darł się najpierw jak jakiś ranny pies, a potem zaczął powarkiwać, w końcu płakał jak dziecko przez następne 20 minut. Wiem, musi się to śmiesznie czytać. Aktor powiecie, podstawili gościa. Spoko. Ale to nie tłumaczy jego głosu! Nie, nie był z głośników.

 

Byłem jeszcze dwa razy, łącznie trzy. Kolejnym razem nie działo się nic. Na ostatnim jakaś dziewczyna, na oko gdzieś ok 18stki zaczęła wygrażać bardzo niskim męskim głosem, że "zabiję cię ku*** zabiję cię". Potem też ryczała. Akurat siedziała trochę za mną i widok jej twarzy do teraz mnie prześladuje. Żałuję, że się odwróciłem.

 

Więcej już tam nie byłem, bo nawet jeżeli to był teatr, bo zbyt dobry jak na moje nerwy. Jakieś dobre horrory, które lubię pooglądać to przy tym nic. Tym bardziej, że atmosfera jest niesamowicie dobra i pokojowa. Tak jakby człowiek był spokojny, że wszystko jest przecież dobrze, jest bezpieczny itd. Schiza na całego.

 

Rozmawiałem z kilkoma osobami na temat tych spotkań, bo wrażenie jest spore. Tylko, że właściwie to nikt nie chce o tym gadać. Chciałem się nawet wbić do tego egzorcysty na dwa słowa, ale jest dość zajęty, ogólnie to ma mało czasu. Może powiecie: pewnie jeździ do ciepłych krajów albo siedzi u panienek. No nie, to jest zakonnik. Żyje z paroma innymi w kamienicy obok kościoła, podobno biednie i skromnie, bo taki mają prikaz. Na egzorcyzmy trzeba się umawiać jak do kardiologa na NFZ, parę miesięcy do przodu, bo ma takie obłożenie. Rozmawiałem z nim kiedyś tylko chwilę. Nawet nie próbował mnie przekonywać, że to prawdziwe opętania. Powiedział, że nie wie, on zawsze wysyła ludzi do psychiatry, a dopiero jak psychiatra nic nie da, to niech wrócą. Hmm. Skoro to tylko ściema to po co to? Po co się chłopak męczy? Do tacy i tak mu wrzucą. Chociaż nie, w tym kościele nie ma tacy. Na te modlitwy przychodzi garstka ludzi.

 

A czemu kościoły parafialne to lipa? Bo ludzie tam tak naprawdę nie wierzą - to opinia egzorcysty, na którego wykładzie byłem. Księża tam często też nie. Ksiądz to zawód. Robi trochę show i już. Zdaniem tego egzorcysty "myśl zła" jest już wszechobecna także w kościele i ludzie (w tym księża) nawet nie wierzą, że osobowe zło istnieje.

 

Nie opisuję tego, żeby kogoś straszyć czy wysyłać do kościoła, bo sam tak nie robię :smile: Po prostu mnie to nie daje spokoju, a nie mam takiej wiary, żeby zamiast to pisać to mówić różaniec i lecieć do kościoła. Staram się poszukiwać informacji na temat religii i tej mitycznej (?) walki dobra i zła i to się zaskakująco trzyma kupy. Nawet na nieśmiertelne, infantylne "dlaczego na świecie jest tyle zła, skoro jest Bóg?" można znaleźć odpowiedź. Są jeszcze inne rzeczy. Uzdrowienia. Poznałem kolesia, ma pełną dokumentację medyczną. Rak był i zniknął w najgorszym momencie, przez jedną noc (on twierdzi) wypełnioną gorliwymi modlitwami, gdy gościu już się żegnał z tym światem. Pomyślałbym, że ściemnia, a dokumentacja jest fałszywa, ale mamy wspólnych znajomych i oni dobrze pamiętają całą długą chorobę. Są jeszcze np. tzw. zaśnięcia w Duchu Świętym. Wszyscy udają? Serio? (ja nie odważyłem się podejść).

 

Jeszcze osobista rzecz, najbardziej śmiechawa z tego wszystkiego ;) Dużo pracuję głosem, że tak powiem, bo prowadzę wykłady na jednej z uczelni. Niestety gardło mam delikatnie mówiąc słabe, częsty ból i angina to u mnie standard i dlatego poważnie rozważam zajęcie się tym samym co robię naukowo - praktycznie, wdrożenia itd. Rok temu namówili mnie znajomi (totalnie przypadkiem rozmowa zeszła na ten temat), żeby poszedł na mszę w dzień patrona (zapomniałem imię :grin: :grin: ) od chorób gardła. Podczas mszy przykłada się do gardła świecę każdemu kto chce i mówi modlitwę. Tak naprawdę wczoraj sobie przypomniałem, że byłem rok temu na takiej mszy. Od tego czasu żadnego L4, a 180h godzin wykładów w semestrze jesiennym zaliczone. Teraz lecą kolejne. Cieszyłem się, że mi minęła chorowitość, ale nie wiązałem tego z tamtą mszą. Tak właściwie to ten temat mi o tym przypomniał xD Przypadek powiecie. No możliwe, przecież nie mówię, że to na 100% te świece. Mam jeszcze inhalacje regularnie itd. Ale jednak poprzednie lata też się leczyłem, też były inhalacje, a zwolnienia szły często.

 

SORRY za rozpisanie się, miało być krótko xD W każdym razie zmierzam do tego, że nie można chyba powiedzieć tak jednoznacznie: to bzdura, przypadek, aktorstwo i teatr. Jak trochę głębiej sięgnąć, to można się czasami nieźle zdziwić. Może to wszystko tylko iluzja, ale z pewnością nie można na to patrzeć tak materialistycznie. Ten świat jest trochę bardziej złożony niż postrzegane przez nas parę wymiarów.

Edytowane przez andy13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.