Skocz do zawartości

Polska scena polityczna w Internecie


Findek

Rekomendowane odpowiedzi

Portal natemat.pl odlatuje

 

"Angielski, korepetycje, kolacja, nauka na następny dzień. Nie mają czasu na życie towarzyskie. To jest tak, jakbyśmy my dorośli wracali z pracy… i pracowali. To jest nienormalne. W tym miejscu chciałbym nawiązać do tego, co powiedziałem na początku o "szarym roczniku" – uważam, że podwójny rocznik doprowadzi do tego, że stracimy wybitnych sportowców, artystów, reżyserów, aktorów."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Portal natemat.pl odlatuje

 

"Angielski, korepetycje, kolacja, nauka na następny dzień. Nie mają czasu na życie towarzyskie. To jest tak, jakbyśmy my dorośli wracali z pracy… i pracowali. To jest nienormalne. W tym miejscu chciałbym nawiązać do tego, co powiedziałem na początku o "szarym roczniku" – uważam, że podwójny rocznik doprowadzi do tego, że stracimy wybitnych sportowców, artystów, reżyserów, aktorów."

Jedno trzeba przyznac. Dzieciaki sa strasznie zajechane w tych czasach.

 

Powinno sie skrocic wakacje

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój brat w tym roku podejdzie (?) do matury. Klasa biol-chem, ambicji na medycynę nie ma. LO w mieście 40tys. mieszkańców, także też nie jakieś ogromne miasto. Do rozszerzonej biologii i chemii na początku drugiej klasy z widzimisię dyrektorki doszła jeszcze rozszerzona matematyka. W klasie biologiczno-chemicznej. Po co? Nikt nie wie, już z biologii trzeba wkuć na pamięć kilka książek, a chemia też prosta nie jest, no ale z nią sobie akurat radzi.

 

Rodzice kasy nie mają, korki 1h na tydzień guzik by dały, bo nauczycielka zapierdala z tematami jak wściekła, więc prośba poszła do mnie o pomoc, żeby młody skończył w ogóle 3. klasę i podszedł do matury, z matmy oczywiście do postawowej. Zaczęły się zatem dwa lata 3-4x w tygodniu po 2-3h katowania zadań zarówno z podstawy jak i kilku z rozszerzenia, żeby wyciągnąć dopuszczający na świadectwie. Niejednokrotnie sam musiałem w domu przeczytać dany temat, bo ogólniak skończyłem 9 lat temu, potem zastanowić się jak to przełożyć tak, żeby brat - antytalent matematyczny ogarnął do tego stopnia, żeby sam na tę dwóję napisał sprawdzian. Dużo łez, leki przeciwdepresyjne dla 18-19latka (!) bo jakoś trzeba pogodzić zakuwanie rozszerzonej matmy, która nigdy mu się nie przyda, zamiast ogarnąć podstawę, która będzie na maturze i poświęcić czas na biologię i chemię.

 

Udało się, matma zdana na 2, średnia na świadectwie 4.78 więc będzie pasek na koniec LO, ale 2 lata z życia wyjęte, młody wracał do domu, jadł obiad, o 16 przyjeżdżałem z pracy do rodziców żeby mu pomóc, kończyliśmy o 18~ czasem później i co? I młody brał się za angielski, polski, biologię czy chemię. Kończył około północy, ze stresu nie mógł spać w nocy, bo widmo bani z matmy wisiało gdy zwyczajnie brakło czasu na powtórzenie któregoś tematu i trafiła się kartkówka. W tygodniu miał jeden dzień wolny - sobotę kiedy stwierdził że nie robi nic związanego ze szkołą. Do czasu, bo od miesiąca musiał zerwać z tym zwyczajem, po prostu było tyle do zrobienia.

 

Także niech nauczyciele sami sobie odpowiedzą kto po przyjściu z pracy (szkoły) wciąż pracuje. Oni chociaż za to dostają jakiś hajs - jak się okazuje niemały, młody 2 lata żył tylko szkołą, książkami, za darmo.

 

Pluję na takich nauczycieli, którzy tak umiejętnie rozłożyli proces nauki, że młody musiał nakurwiać w domu 150% tego co w szkole.

Edytowane przez Cardi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Portal natemat.pl odlatuje

 

"Angielski, korepetycje, kolacja, nauka na następny dzień. Nie mają czasu na życie towarzyskie. To jest tak, jakbyśmy my dorośli wracali z pracy… i pracowali. To jest nienormalne. W tym miejscu chciałbym nawiązać do tego, co powiedziałem na początku o "szarym roczniku" – uważam, że podwójny rocznik doprowadzi do tego, że stracimy wybitnych sportowców, artystów, reżyserów, aktorów."

 

 

To żaden odlot, tak dziś wygląda życie dzieciaków. Mamy taki pęd, że w zasadzie wszystkie dzieci mają jakieś zajęcie dodatkowe - co nie jest niczym złym. 

 

Problemem jest, jeśli są to masowe korepetycje połączone z robieniem lekcji przez trzy godziny. A tak to niestety wygląda - pisałem już tu o tym - mój syn wcześniej i teraz moja córka często mają przerobioną na lekcji jedną stronę zadań i tyle samo albo więcej zadane do domu. 

To świadczy o braku wyobraźni nauczycieli. 

 

Inną sprawą jest kompletny brak dyscypliny wśród uczniów. Ale tutaj też szkoła swoje dokłada. Skoro na pierwszym apelu mówi się dzieciom, że nikt nie ma prawa wywierać na nich presji, krzyczeć na nie, czy dać klapsa  - i każdemu daje się karteczkę ze specjalnym numerem telefonu - to dzieciaki są przeświadczone, że tak właśnie świat wygląda. Późniejsze próby wprowadzenia dyscypliny niespecjalnie się udają.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno trzeba przyznac. Dzieciaki sa strasznie zajechane w tych czasach.

 

Powinno sie skrocic wakacje

Tak się właśnie zastanawiam od dawna czy te mrożące krew w żyłach historie to prawda? Córa moja po powrocie z zagranicy, trafiła z jednego systemu do drugiego po początkowym szoku jakoś sobie radzi. Chodzi do technikum, gdzie ma jeszcze egzaminy zawodowe. Na weekendach nie ma żadnych zadań. Bez korepetycji, z dobrą organizacją pracy wiele nie musi włożyć wysiłku, żeby mieć oceny w zakresie 3-4. Jak się ja podgoni to i piąteczki dostanie.

Jak jej książki przeglądam to w porównaniu do mojego rocznika ma o wiele lżej. Już nie wspomnę o tym, że na forach, na youtubie zadania z matmy wytłumaczą w prosty sposób.

Pierwsza klasa, podręcznik do biologii, także dla liceum - zadania z genetyki, czy referacik w domu "za i przeciw GMO". Ja w pierwszej klasie miałem pierwotniaki, pantofelki setki stron samego tekstu bez obrazków. I walka o dopa czy dst.

 

Mam też rozumieć, że dzieciaki w dzisiejszych czasach tak są zajechane, że czasu na facebooki i przesiadywanie w galeriach handlowych brak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na temat prac domowych.

Niedaleko ode mnie jest szkoła podstawowa, gdzie dyrektorka wprowadziła program nauczania bez prac domowych.  Dokładnie wyglądało to tak, ze prace domowe były z niektórych przedmiotów, jeżeli nauczyciel o tym zdecydował, ale dzieci nie były karane za ich brak. Oczywiście były jakieś prace miesięczne czy coś takiego, oczywiście były sprawdziany i kartkówki.

Głośno było o tej szkole, głównie dlatego, że część rodziców strasznie się to nie podobało i robili raban po mediach. Czyli można coś jednak zmieniać szkoły w ramach programu, tylko trzeba chcieć. Byliśmy na spotkaniu, bo syn idzie do podstawówki, ale nie mamy większych szans się dostać, bo to nie nasz rejon.

Nam się podobała ta idea, choć pewnie rzeczywistość nie była tak różowa a część odpowiedzialności za systematyczność nauki spadałaby na rodziców i mniej systematyczne dzieci, mogłyby sobie nie poradzić.

Szkoła oczywiście strajkuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inną sprawą jest kompletny brak dyscypliny wśród uczniów. Ale tutaj też szkoła swoje dokłada. Skoro na pierwszym apelu mówi się dzieciom, że nikt nie ma prawa wywierać na nich presji, krzyczeć na nie, czy dać klapsa - i każdemu daje się karteczkę ze specjalnym numerem telefonu - to dzieciaki są przeświadczone, że tak właśnie świat wygląda. Późniejsze próby wprowadzenia dyscypliny niespecjalnie się udają.

 

Absolutnie nie tedy droga.

 

https://www.blogojciec.pl/dzieci/dajesz-klapsa-bo-jestes-nieudacznikiem/

 

https://www.blogojciec.pl/dzieci/nie-trzeba-bic-zeby-dyscyplinowac/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To żaden odlot, tak dziś wygląda życie dzieciaków.)(...) teraz moja córka często mają przerobioną na lekcji jedną stronę zadań i tyle samo albo więcej zadane do domu.

To ja czegoś nie rozumiem. Przecież w XX wieku na profilu ogólnym w LO babka z matmy robiła z nami to samo. Nikt nie narzekał. Korepetycje brali, tylko, Ci co do matury z matmy podchodzili i to w czwartej klasie dopiero.

 

Nie ogarniam czasem niektorych rodziców co od małego wychowują dzieci w przeświadczeniu, że wszystko ma w życiu łatwo przyjść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się właśnie zastanawiam od dawna czy te mrożące krew w żyłach historie to prawda? Córa moja po powrocie z zagranicy, trafiła z jednego systemu do drugiego po początkowym szoku jakoś sobie radzi. Chodzi do technikum, gdzie ma jeszcze egzaminy zawodowe. Na weekendach nie ma żadnych zadań. Bez korepetycji, z dobrą organizacją pracy wiele nie musi włożyć wysiłku, żeby mieć oceny w zakresie 3-4. Jak się ja podgoni to i piąteczki dostanie.

Jak jej książki przeglądam to w porównaniu do mojego rocznika ma o wiele lżej. Już nie wspomnę o tym, że na forach, na youtubie zadania z matmy wytłumaczą w prosty sposób.

Pierwsza klasa, podręcznik do biologii, także dla liceum - zadania z genetyki, czy referacik w domu "za i przeciw GMO". Ja w pierwszej klasie miałem pierwotniaki, pantofelki setki stron samego tekstu bez obrazków. I walka o dopa czy dst.

 

Mam też rozumieć, że dzieciaki w dzisiejszych czasach tak są zajechane, że czasu na facebooki i przesiadywanie w galeriach handlowych brak.

Statystycznie tak, lekcji jest dosyć sporo ( i zdecydowanie za dużo), ale to nie jest kwestia nowych czasów, na pewno rodzice chcą, żeby dziecko chodziło na mnóstwo zajęć dodatkowych, kiedyś rodzice raczej się tym nie przejmowali, no i przede wszystkim rynek korepetycji bardzo urósł w siłę i dużo więcej dzieciaków chodzi na korki i to również je wykańcza. Ponadto ilość zadań domowych, mam wrażenie, urosła do niebotycznych rozmiarów i nie za bardzo wiem dlaczego. I to wcale nie chodzi o poziom trudności tych zadań, tylko o ich ilość.

 

Dzieciaki 20 lat temu ganiały za piłką i bawiły się na podwórku, tutaj facebook i galeria handlowa nie robią różnicy, po prostu czas wolny spędzany jest inaczej. 

Nie ogarniam czasem niektorych rodziców co od małego wychowują dzieci w przeświadczeniu, że wszystko ma w życiu łatwo przyjść.

Chodzi raczej o to, żeby nie utrudniać sobie życia bez potrzeby. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja naprawdę nie rozumiem czemu ludzie tak pierdolą czasem bez sensu. Ja rozumiem, że czasem można w ten sposób oszukać kogoś kto kompletnie nie ma pojęcia o temacie, ale tutaj raczej każdy do LO chodził.

Nie wiem czy coś się zmieniło przez ostatnie parę lat, wątpię, bo tak samo starsi wówczas pierdolili na moje czasy.

Byłem raczej w dobrym liceum na raczej trudnym profilu. Oceny miałem raczej (bardzo) dobre.

Matury ludzie zdali raczej dobrze i raczej poszli i pokonczyli studia.

Moja pierwsza klasa to okres uzależnienia od WOWa, grałem po 9-10 godzin dziennie. Nie licząc weekendów rzecz jasna, wtedy więcej. Zadania się robiło od razu po szkole na odwal, by na rajd być gotowy. To okres mojego kujoństwa.

Potem już dołączyłem do reszty klasy, która zadania domowe robiła na przerwie albo wcale(nie licząc może z 5 osóB). Jak się kończyło 18, to można było samemu pisać sobie usprawiedliwiania. Większość klasy od tego momentu pilnowała by nie mieć poniżej 50% frekwencji i tyle. Na blałkach spotykało się ludzi z innych szkół, więc to nie tylko my tak mieliśmy, zresztą moja klasa miała całkiem wysoki próg przy rekrutacji.

Jakoś ciężko mi uwierzyć, że przez ostatnie kilka lat tak bardzo się zmieniło wszystko, wyniki matur nie pokazują nagle drastycznej zwyżki poziomu.

Rozumiem, że to forum nie ma przedziału wieku z gimnazjum, ale chyba to jeszcze nie ten wiek, byście opowiadali bajki jak to na wycieczce klasowej z kolegami musieliście bronić Warszawy przed Niemcami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja naprawdę nie rozumiem czemu ludzie tak pierdolą czasem bez sensu. Ja rozumiem, że czasem można w ten sposób oszukać kogoś kto kompletnie nie ma pojęcia o temacie, ale tutaj raczej każdy do LO chodził.

Nie wiem czy coś się zmieniło przez ostatnie parę lat, wątpię, bo tak samo starsi wówczas pierdolili na moje czasy.

Byłem raczej w dobrym liceum na raczej trudnym profilu. Oceny miałem raczej (bardzo) dobre.

Matury ludzie zdali raczej dobrze i raczej poszli i pokonczyli studia.

Moja pierwsza klasa to okres uzależnienia od WOWa, grałem po 9-10 godzin dziennie. Nie licząc weekendów rzecz jasna, wtedy więcej. Zadania się robiło od razu po szkole na odwal, by na rajd być gotowy. To okres mojego kujoństwa.

Potem już dołączyłem do reszty klasy, która zadania domowe robiła na przerwie albo wcale(nie licząc może z 5 osó B). Jak się kończyło 18, to można było samemu pisać sobie usprawiedliwiania. Większość klasy od tego momentu pilnowała by nie mieć poniżej 50% frekwencji i tyle. Na blałkach spotykało się ludzi z innych szkół, więc to nie tylko my tak mieliśmy, zresztą moja klasa miała całkiem wysoki próg przy rekrutacji.

Jakoś ciężko mi uwierzyć, że przez ostatnie kilka lat tak bardzo się zmieniło wszystko, wyniki matur nie pokazują nagle drastycznej zwyżki poziomu.

Rozumiem, że to forum nie ma przedziału wieku z gimnazjum, ale chyba to jeszcze nie ten wiek, byście opowiadali bajki jak to na wycieczce klasowej z kolegami musieliście bronić Warszawy przed Niemcami.

 

Nie wszystkim nauka przychodzi tak łatwo.

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystkim nauka przychodzi tak łatwo.

Tak, tylko że to wychodzi na studiach. Jak napisałem - nie mówię o pojedynczych przypadkach. Materiał z liceum do przerobienia to był śmiech na sali i jak gadam z kimkolwiek kto nie poszedł na jakieś kulturoznawstwo albo gotowanie stojąc na bicyklu, to to absolutnie nie ma porównania między LO, a studiami.

Naprawdę materiału w LO do nauki może być co najwyżej za mało i jest za łatwy, nie w drugą stronę.

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko że to wychodzi na studiach. Jak napisałem - nie mówię o pojedynczych przypadkach. Materiał z liceum do przerobienia to był śmiech na sali i jak gadam z kimkolwiek kto nie poszedł na jakieś kulturoznawstwo albo gotowanie stojąc na bicyklu, to to absolutnie nie ma porównania między LO, a studiami.

Naprawdę materiału w LO do nauki może być co najwyżej za mało i jest za łatwy, nie w drugą stronę.

Rappar, Ty jestes bardzo inteligentny, przecietny uczen ma sporo problemow. Poza tym, powtorze, nauczyciele zadaja jakies chore ilosci zadan domowych. Jak chodzilem do szkoly to nie pamietam zebym specjalnie dlugo siedzial nad lekcjami w domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rappar, Ty jestes bardzo inteligentny, przecietny uczen ma sporo problemow. Poza tym, powtorze, nauczyciele zadaja jakies chore ilosci zadan domowych. Jak chodzilem do szkoly to nie pamietam zebym specjalnie dlugo siedzial nad lekcjami w domu.

I przeciętny uczeń w mojej klasie może poświęcał ze dwie godziny w tygodniu na robienie zadań domowych.

Nie byłem jedyną osobą która odpisywała lekcje na przerwie albo przynosiła hurtem usprawiedliwienia za kilkadziesiąt godzin nieobecności. Albo dostawała opieprz za robienie na lekcji czegokolwiek poza nauką, raczej wydaje mi się, że pasowałem do profilu przeciętnego ucznia ze swoim zapałem do nauki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I przeciętny uczeń w mojej klasie może poświęcał ze dwie godziny w tygodniu na robienie zadań domowych.

Nie byłem jedyną osobą która odpisywała lekcje na przerwie albo przynosiła hurtem usprawiedliwienia za kilkadziesiąt godzin nieobecności. Albo dostawała opieprz za robienie na lekcji czegokolwiek poza nauką, raczej wydaje mi się, że pasowałem do profilu przeciętnego ucznia ze swoim zapałem do nauki.

Lans na "ja to olewam, nic sie nie uczylem" jest dosc powszechny wsrod mlodziezy licealnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja naprawdę nie rozumiem czemu ludzie tak pierdolą czasem bez sensu. Ja rozumiem, że czasem można w ten sposób oszukać kogoś kto kompletnie nie ma pojęcia o temacie, ale tutaj raczej każdy do LO chodził.

Nie wiem czy coś się zmieniło przez ostatnie parę lat, wątpię, bo tak samo starsi wówczas pierdolili na moje czasy.

Byłem raczej w dobrym liceum na raczej trudnym profilu. Oceny miałem raczej (bardzo) dobre.

Matury ludzie zdali raczej dobrze i raczej poszli i pokonczyli studia.

Moja pierwsza klasa to okres uzależnienia od WOWa, grałem po 9-10 godzin dziennie. Nie licząc weekendów rzecz jasna, wtedy więcej. Zadania się robiło od razu po szkole na odwal, by na rajd być gotowy. To okres mojego kujoństwa.

Potem już dołączyłem do reszty klasy, która zadania domowe robiła na przerwie albo wcale(nie licząc może z 5 osó B). Jak się kończyło 18, to można było samemu pisać sobie usprawiedliwiania. Większość klasy od tego momentu pilnowała by nie mieć poniżej 50% frekwencji i tyle. Na blałkach spotykało się ludzi z innych szkół, więc to nie tylko my tak mieliśmy, zresztą moja klasa miała całkiem wysoki próg przy rekrutacji.

Jakoś ciężko mi uwierzyć, że przez ostatnie kilka lat tak bardzo się zmieniło wszystko, wyniki matur nie pokazują nagle drastycznej zwyżki poziomu.

Rozumiem, że to forum nie ma przedziału wieku z gimnazjum, ale chyba to jeszcze nie ten wiek, byście opowiadali bajki jak to na wycieczce klasowej z kolegami musieliście bronić Warszawy przed Niemcami.

 

Fantastycznie, ja też do czasu studiów raczej nie musiałem się uczyć w domu ale co z tego ? Ja mówię o szkole podstawowej, absolutnym początku - klasach 1-5. Nie muszę Ci chyba tłumaczyć jaką ma koncentrację i jak długo potrafi ją utrzymać, dziecko w tym wieku. Jaki jest sens zadawać mu 5 zadań z matmy ? Z czego prawie każde ma kilka podpunktów. To jest głupota i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie np. przeraża fakt doboru ilości i jakości lektur szkolnych. Ile właściwie było tak realnie fajnych/ważnych na przyszłość/coś wnoszących lektur w trakcie nauczania? Z 5 tak łącznie? A czas jaki trzebaby poświecić na ich przeczytanie jest straszny nieraz. I nie zachecaja one do tego w wiekszosci by do książki częściej zaglądać.

 

A tu z przymrużeniem oka - reakcja ZZ górników, lekarzy, pielęgniarek itp na strajk nauczycieli i padające propozycje.

 

https://youtu.be/JdoiEfB-W2w

Edytowane przez TuPalnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w końcu to przeciążenie nauką i zadaniami domowymi to dotyczy licealistów czy dzieciaczków z 1-5 klasy podstawówki.

No chyba,  że tak jak pisał fluber, dzieciaki oprócz szkoły mają setki zajęć dodatkowych, które wybierają im rodzice, a które w 90% są stratą czasu dla dziecka i pieniędzy rodziców  ;)

Przede mną wpis dotyczący listy lektur. 

 

http://www.listalektur.pl/

Z tej listy lektur dla klas 4-6 cięzsze to jedynie: "W Pustyni i w puszczy" oraz "Chłopcy z placu broni". Reszta to hobbit, wybrane mity, wybrane wiersze, Opowieści z Narnii ... i komiks (sic) Kajko i Kokosz.

W porównaniu do lat 80-tych czy 90-tych nie widzę jakiegoś przeciążenia, a wręcz jest lżej..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No nieźle im tam piorą mózgi:

How can I — as a white man, part of this systemic problem

 

 

As white people, are we guilty for the sins of our forefathers? No, I don’t think so.
 
But are we responsible for them? Yes, I believe we are.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • ely3 zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.