Skocz do zawartości
mac

Cleveland Cavaliers 2014/15

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedzcie mi, bo nie pamiętam - czy Heat wyglądali na początku tak bardzo żałośnie, jak Cavs? Ich koszykówka jest śmieszna, same izolacje, zero obrony, nie przypominam sobie, żeby Heat grali takie gówno, pomimo tego, ze mieli bilans chyba 9-8 na samym początku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co za shitstorm zebrał się nad Cavs, jestem zaskoczony

 

ktoś z was uważał, że będzie wyglądało to lepiej po 11 meczach? przyjdzie Blatt i z tym rosterem zrobi średnią defensywę? big three będzie robiło od ręki najlepszą ofensywę w lidze?

 

wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że Cavaliers niedługo zaczną wygrywać, bo mają zwyczajnie za dużo starpower na 20 drużyn w lidze i kumatego trenera na ławce, który dopracuje rotacje

 

ale chyba też wszyscy z nas (?) zdają sobie sprawę, że bez kogoś kto kiedykolwiek słyszał coś o obronie i do tego gra pod koszem Cavs nie są kandydatami do wygrania ligi. z ludźmi, których Blatt ma w zespole będzie niezmiernie ciężko zrobić jakąś defensywę.

 

wymiana po Love głupia, LeBron za bardzo zakochał się w deep runach, gdzie na wschodzie wejście do finału dla jego zespołu nie jest bardzo trudne. należało rok pograć tym co było, złapać doświadczenie (zarówno dla Blatta jak i dla młodych którzy PO oglądali tylko w TV), odpaść w 2 rundzie/ECF, szukać ew. wymian z Wigginsem/Kyrie/Waitersem po coś sensownego i dopiero bić się o misia. zamiast tego mają drużynę, która musi być w gronie faworytów rozgrywek bo ma LeBrona i dwóch all-starów, a nie jest w ogóle poukładana pod względem fitu i nie ma wypracowanego systemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trochę za bardzo krytykujecie LeBrona za defensywę. go po prostu dopadł syndrom starej gwiazdy, tzn. przez większość spotkania obija się w D, ale w tej czwartej kwarcie zwykle się spina - nawet w tym sezonie, czego najlepszym przykładem jest mecz z celtics, gdy zgasił Olejnika i wyłączył z gry Rondo. myślę że naiwne jest oczekiwanie, iż przez 48 minut będzie na 100 procent zasuwał po obu stronach parkietu, szczególnie że od lat gra za dużo minut (w ogóle to czy ktoś w historii rozegrał więcej minut - PO+RS - przed trzydziestką?). nawet Jordan na tym etapie kariery nie był w stanie tego robić. tak więc o ile Jamesowi nie należało się all D w poprzednim sezonie, czy też należy wytykać mu lenistwo w pewnych fragmentach spotkań, tak też ciągle grywa na wysokim poziomie w obronie i przede wszystkim problem cleveland po tej stronie parkietu nie leży w nim... ani nawet nie w Kevinie jako takim, bo on to się przynajmniej cały czas stara, lecz zwyczajnie nie ma warunków. po prostu cavs brakuje centymetrów w pomalowanym.

Edytowane przez lorak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi, bo nie pamiętam - czy Heat wyglądali na początku tak bardzo żałośnie, jak Cavs? Ich koszykówka jest śmieszna, same izolacje.

 

Cavs to parodia basketu. Wcale się nie zdziwię jak nie zrobią nawet 50 winów. Poza iso i pojedynczymi pickami nie grają w zasadzie nic!

 

Edytowane przez Jendras

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzalem ostatnich pare stron watku i... nieustannie mnie zadziwia jak prawie wszystkie forumowe dyskusje w listopadzie rozbijaja sie o koncepcje malej probki. Tzn kwestionowanie talentow/trejdow czy krytykowanie calych organizacji do zamiataczy parkietow wlacznie to niby standard takich debat, ale to brzmi szczegolnie komicznie gdy dotyczy okresu, w ktorym Tony Parker trafil 68% trojek. Z jednej strony dla wszystkich jest oczywiste, ze Parker kontynuujac gre nie ustanowi rekordu all-time w skutecznosci za 3, ale z drugiej ta sama idea jakos nie przeklada sie na poziom druzynowy...

chociaz sa takie same outliery i Cavs sa jednym z nich.

 

I tak odnosnie calej krytyki ofensywy Cavs... na ocene czy jest zbyt drewniana, schematyczna, ma za duzo tego czy za malo tamtego przyjdzie czas blizej playoffow [niech chociaz skoncza sie eksperymenty z rotacja!!], ale fakty sa takie: na dzisiaj Cavs sa 6 atakiem w lidze gdy sa przedostatni w skutecznosci z mid-range ORAZ w trumnie poza polkolem. Czyli wg mnie moral jest taki, ze o ile gwiazdy beda zdrowe to beda miec atak w Top3 ligi chocby grali najbardziej szmaciane podworkowe zagrywki. Oczywiscie dla oka i skutecznosci miloby bylo gdyby byli lepsi niz to, ale tego sie nie wyrabia w miesiac z paroma treningami na krzyz... co przeciez juz przerobilismy w Heat, czyz nie?

 

Odnosnie calej krytyki defensywy Cavs to jest jedna fajna liczba - 46,1%. To skutecznosc z mid-range ich przeciwnikow. Czyli albo Cavs grali kazdy mecz przeciwko samym Dirkom, Currym i Durantom albo, uwaga odwazna koncepcja, nie zmasakruja rekordu w tym wzgledzie i sie to wyrowna mocno w dol "zaskakujaco" poprawiajac ich obrone.

 

To powiedziewaszy Cavs powinni codziennie dzwonic po lidze w poszukiwaniu wysokiego, ktory moze sensownie bronic obreczy tak zeby Love nie rozegral na centrze ani minuty wiecej [X]. Dopoki Cavs tego nie zrobia IMO beda jak Suns za czasow Nasha, tzn wymiatacze ofensywnie, ktorym zabraknie obrony/szczescia w playoffach by zdobyc misia...

 

[X] BTW, gdyby druzyna probowala budowac obrone z np Dirkiem na C byloby dla wszystkich oczywiste, ze to nie moze zadzialac, wiec dlaczego probuje sie z Kevinem???? Jest PFem, a nie centrem i kompletnie nie kapuje krytyki za probe zrobienia z niego kims kim nie jest.

Edytowane przez wiLQ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzalem ostatnich pare stron watku i... nieustannie mnie zadziwia jak prawie wszystkie forumowe dyskusje w listopadzie rozbijaja sie o koncepcje malej probki. Tzn kwestionowanie talentow/trejdow czy krytykowanie calych organizacji do zamiataczy parkietow wlacznie to niby standard takich debat, ale to brzmi szczegolnie komicznie gdy dotyczy okresu, w ktorym Tony Parker trafil 68% trojek. Z jednej strony dla wszystkich jest oczywiste, ze Parker kontynuujac gre nie ustanowi rekordu all-time w skutecznosci za 3, ale z drugiej ta sama idea jakos nie przeklada sie na poziom druzynowy...

chociaz sa takie same outliery i Cavs sa jednym z nich.

 

I tak odnosnie calej krytyki ofensywy Cavs... na ocene czy jest zbyt drewniana, schematyczna, ma za duzo tego czy za malo tamtego przyjdzie czas blizej playoffow [niech chociaz skoncza sie eksperymenty z rotacja!!], ale fakty sa takie: na dzisiaj Cavs sa 6 atakiem w lidze gdy sa przedostatni w skutecznosci z mid-range ORAZ w trumnie poza polkolem. Czyli wg mnie moral jest taki, ze o ile gwiazdy beda zdrowe to beda miec atak w Top3 ligi chocby grali najbardziej szmaciane podworkowe zagrywki. Oczywiscie dla oka i skutecznosci miloby bylo gdyby byli lepsi niz to, ale tego sie nie wyrabia w miesiac z paroma treningami na krzyz... co przeciez juz przerobilismy w Heat, czyz nie?

 

Odnosnie calej krytyki defensywy Cavs to jest jedna fajna liczba - 46,1%. To skutecznosc z mid-range ich przeciwnikow. Czyli albo Cavs grali kazdy mecz przeciwko samym Dirkom, Currym i Durantom albo, uwaga odwazna koncepcja, nie zmasakruja rekordu w tym wzgledzie i sie to wyrowna mocno w dol "zaskakujaco" poprawiajac ich obrone.

 

To powiedziewaszy Cavs powinni codziennie dzwonic po lidze w poszukiwaniu wysokiego, ktory moze sensownie bronic obreczy tak zeby Love nie rozegral na centrze ani minuty wiecej [X]. Dopoki Cavs tego nie zrobia IMO beda jak Suns za czasow Nasha, tzn wymiatacze ofensywnie, ktorym zabraknie obrony/szczescia w playoffach by zdobyc misia...

 

[X] BTW, gdyby druzyna probowala budowac obrone z np Dirkiem na C byloby dla wszystkich oczywiste, ze to nie moze zadzialac, wiec dlaczego probuje sie z Kevinem???? Jest PFem, a nie centrem i kompletnie nie kapuje krytyki za probe zrobienia z niego kims kim nie jest.

 

Wilqu pełne poparcie. Jeżeli ktoś uważa, że Cavaliers zbudują w pełni rozumiejący się ofensywnie zespół w trakcie w ciągu 1/7 sezonu to albo nie ogląda NBA, albo jest zaślepionym loverem. Haterzy nie mogą być, aż tak głupi, żeby jechać LBJa na ten moment. Lebron nie daje przez cały mecz takiego effortu do jakiego przyzwyczaił 2-3 sezony temu. Z drugiej strony ma już trochę w baku. Jakby teraz zasuwał i zadowolił wszystkich od loverów przez sympatyków koszykówki, aż po hejterów (chociaż tu nie mam pewności), aż do końca RS, a potem wypalił się w 2nd round to każdy darłby łacha. Elbow James i te sprawy to nic przy tym. 

 

Lebron gospodaruje swoimi siłami, nie pęka, ale LBJ nie zrobi już takiej atletycznej różnicy na korzyść swojej drużyny przez 40min x 82 games w RS. LeBron to fenomen atletyczny 1 (na nie wiem ile, ale dużo) milionów. Każdy kto chce podziwiać jego na elitarnym poziomie przez więcej niż 2-3 lata musi pogodzić się ze złagodzeniem intensywności LBJa w RS.

 

Inna sprawa, to fakt, że Cavs nie potrafią bronić. No ale cholera kim mają bronić? Varejao chce, stara się i daje z siebie tyle ile może. Marion wciąż bywa rzucany na najlepszego rywala i miewa to sens. Thompson nie jest leszczem, a Lebron mimo odpuszczania wciąż jest dobry w D. Co z tego? Jeżeli większy defence impact daje Ci prime Tyson Chandler? 

 

Blatt ma nieźle pod górkę. Z jednej strony dostał grube nazwiska: LBJ (Największy w grze); Kevin Love(top PF); Kyrie Irving(top PGs prospect); Shawn Marion (ultimate defender); Dion Waiters (ultra energizer); do tego inni świetni rolesi Varejao; Thompson i Dellavedova. Dodając benchwarmerów Haywooda i Jonesa. Ten zespół powinien być contenderem przez co najmniej 4 lata na Wschodzie. 

 

To czy będzie to inna historia. Ale w przypadku Cavaliers tak samo jak przy ocenie rookies jest za wcześnie na generalną ocenę. Triumwirat też nie zachwycał przez pierwsze pół roku egzystencji. Trzeba dodać, że big3 Heat znało się lepiej niż nowe Cavs, więc powinni wcześniej zacząć "kllkać".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie z Jamesem nie ma problemu. Przy jego intensywności gry, stażu i atletyzmie ma prawo sobie lekko odpuszczać w RS. Taki Durant poprzez swoją i Westbrooka kontuzję oraz słaby start OKC 'zapewnił' sobie, że każdy mecz po jego powrocie to pogoń za PO. I on musi wejść natychmiast na 100% zaangażowanie, intensywność i swój wyborny poziom. Ale James nie musi. Po to wybrał Cavs, aby móc sobie nieraz poluzować. Istotniejsze jest coś innego. Są mecze, w których nie wypada mu odpuszczać. To nie Pop, który na dowolny mecz z dowolną drużyną jest w stanie wysłać każdego gracza po cywilnemu na ławkę. James zawsze sprężał się na te 'wyjątkowe' mecze. Celtowie, Lakers, OKC czy Spurs. No i jeżeli jakaś ekipa wchodziła na wysoki poziom w danym RS to też podchodził prestiżowo do tego. I tutaj wypada to dwojako. Z Celtami było bardzo dobrze. Z Chicago też. Za to ze Spurs wyraźnie coś nie poszło po jego myśli. A raczej nie 'coś', a 'ktoś' czyli Leonard i reszta Spursów znowu go pokonali w brutalny sposób. Także z Wizards tak różowo wszystko nie poszło. A teraz dochodzi kolejna porażka.. Jak tak dalej pójdzie to jednak zafunduje sobie powtórkę z Kobe'go i forsowanie się w końcówce RS. Może dojść do tego, że i Durant i LeBron w drugiej części RS będą już musieli odpalać 5.bieg. Durant żeby wejść do PO, a LBJ żeby zająć jak najlepsze miejsce, a nie 7-8 seed. Wątpię, by Cavs poza PO wypadli. Aż takiej tragedii tam nie ma. Ale niektórzy już odjeżdżają coraz szybciej im.

 

Coś co mnie zaciekawiło - LBJ w każdym meczu RS póki co trafia co najmniej raz za 3 punkty! Fanfary dla LeBrona. Ponadto w każdym meczu notuje co najmniej 3 straty! Teraz buczenie dla LeBrona.. James musi rozgrywać (a raczej chce sam tego), często ma najwięcej piłki w koźle i na nim się skupia obrona rywala. Ale nie da się nie zauważyć, że stał się trochę 'niechlujny' póki co. Jednocześnie coraz bardziej skupia się na rzucaniu. Pytanie, czy rzuca, bo chce się przygotować, że już wkrótce atletyzm zniknie, czy rzuca, bo już atletyzm znika? Wg mnie to pierwsze. Od kilku lat systematycznie zmniejsza się liczba dunków czy FT. W tym roku także chyba mniej jest wejść pod kosz. Nadchodzą czasy, że LBJ będzie coraz bardziej odchodził od kosza. Ale to tylko oznacza, że powstaje cholernie groźna hybryda. James wie, że lepiej poprawiać i poprawiać rzucanie i to robi. Dodatkowo atletyzm nie zniknął, a on się dodatkowo wycieniował. Zawsze groził i wejściem, i rzutem, ale mimo wszystko chce to wszystko poprawić. I to robi. Nie starzeje się jak Wade. Przez te lata kariery nauczył się sporo żeby na starość nie być kompletnie bezużytecznym wrakiem samego siebie sprzed lat.

 

I jeżeli to jest James obijający się w obronie, oddający pole innym, testujący nowe rozwiązania to boję sie pomyśleć, co będzie jak kiedyś wejdzie w 'beast mode'. W zasadzie raz to zrobił - z Celtami. I to jak mijał Greena i zdobywał decydujące punkty z dziecinną łatwością robiło olbrzymie wrażenie. Wystarczy, że po Nowym Roku, ewentualnie około ASG podkręci tempo i znowu będzie nie do zatrzymania. Aż do meczu przeciwko Leonardowi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda mi Blata. Przyszedł do ligi jako debeściak z europy i zapowiadało się, że dostanie młodych i ciągle jeszcze nie ogarniętych graczy, i powoli zacznie wprowadzać swoją wizję koszykówki.

 

Zamiast tego dostał powracającego w glorii i chwale syna marnotrawnego, któremu trzeba się kłaniać. Młodych zamienili mu na Lova, a na ławkę posadzili weteranów. 

 

I nagle z wizji "za 2-3 lata będziemy potęgą" dostał niespodziankę "teraz-zaraz"

 

Szkoda, bo przed przyjściem Królewny, Cavs fajnie się zapowiadali...  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, bo przed przyjściem Królewny, Cavs fajnie się zapowiadali...  

Bez Jamesa mieliby teraz bilans 10-6 po 12 meczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wymagam od LBJa grania na 100% w każdym meczu, ale do cholery kiedy gra się z dwiema najlepszymi ekipami wschodu to trzeba się choć odrobinę spiąć, szczególnie z Toronto u siebie. Cavs wyglądali jakby mieli w pompie ten mecz. Jeśli trzech allstarów nie jest w stanie wymusić choćby faulu kiedy przeciwnik robi run 20-0 na początku trzeciej kwarty to jest przegięcie. 

Nie chce tutaj wieszczyć końca Lebrona czy zabierać Cavs szanse na ECF czy nawet finał bo jak pisali przedmówcy to jest wschód gdzie każdy średni team wchodzi do PO, ale to co grają teraz przy ich potencjale to przesada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cavs są w ciemnej dupie jeśli chodzi o organizację, tą na boisku, jak też poza nim.

W meczu z Toronto, kiedy przyjezdni krzyczeli Lets go Raptors, na hali puścili muzykę, żeby ich zagłuszyć.
Wszystko było by spoko, gdyby nie fakt, że ktoś puścił piosenkę Drake'a...

a Drake jest jakimś tam pajacem i klaunem Raps, nazywanym ''ambasadorem''.

Co może iść źle, idzie źle!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłem pewny że po świetnym początku Cavs,Raptors ich dojdą na luzie,ale to co się stało w 3 Q to jakaś parodia,najlepszym podsumowaniem tego meczu był moment gdy Lebron podając bodajże do Mariona trafił w łeb Varejao :) Love zaczął grać blisko kosza to znowu nie ma kto trafiać za 3,wszystko w tej drużynie stoi na głowie,Waiters do wyjebania,tylko wtedy na ławce zostaną same martwe dusze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według komentatorów Cavs Dwane Casey pytany przez dziennikarzy o obecną formę swojej drużyny powiedział przed meczem:

"someday you're a statue, someday you're pigeon". Wczoraj ten gołąb miał chyba nawet biegunkę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory szanowałem LBJ, ale po tym co zrobił wczoraj vs Raptors .... Coś jak "nie będę się starał, bo inni się nie starają"... Nie należą mu się żadne tłumaczenia fanów. Doskonale podsumowuje to ta akcja.

 

https://vine.co/v/O1zlnEZ2pve

 

No ale sezon jest długi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie parę stron tego wątku to niezła gównoburza. Porównywanie Cavs do Lakers 12/13 po 12 meczach jest jak mina Doca Riversa (jak już używamy taki pięknych porównań). 

 

FailingFixedBarnacle.gif

 

Z Lakers można było śmiać się na początku potem to już było ich tylko żal. Prawie 40 letni Nash, który rozegrał 50 spotkań (?), był cieniem swojego cienia i odcinał kupon, zresztą całkiem skutecznie, DH też miał problem z plecami po za tym to mentalny nastolatek szczególnie gdy spotkał się z charakterem Koby'ego.

Cavs mają potencjał tylko potrzebują czasu żeby się zgrać szczególnie w ataku bo chyba nikt nie wierzy w to że ten team będzie bronił. Wyrokowanie po 12 meczach jest tak śmieszne jak wypowiedzi Niesiołowskiego o mowie nieniawiści.  A i najważniejsze miasto zaorać, organizacje rozwalić i rozsypać sól żeby nic nie wyrosło. Po 12 meczach. Brawo

Edytowane przez House

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wade był wtedy bardzo dobrym defensorem

a Bosh miał atletyzm, żeby go "przerobić".

 

Lebron ma w nogach 4 tripy do Finałów więcej, Irving do tej pory nie pokazał 30 minut dobrej obrony w NBA, a Kevinowi nie wydłużysz rąk, nie przyspieszysz ruchów ani nie poprawisz dosiężnego.

Edytowane przez BiałaCzekolada

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5:7 na wschodzie, to na zachodzie mieliby bilans w okolicach Oklahomy tylko do nich nie przyszedłby w grudniu Durant.

 

A i na wschodzie bez wymian i kogoś do obrony to co najwyżej skończą na drugiej rundzie jak nie na pierwszej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, mieli 9-8, ale związane to było z urazem nadgarstka Wadea, który opuścił mecz z Memphis, a w jedynym blowoucie jaki wtedy zaliczyli przeciwko Pacers (z Grangerem i McRobertsem) miał tylko 3pkt i 1/13 z gry. Heat byli wtedy też m.in. po dwóch przegranych z Celtics (takiego przeciwnika teraz Cavs nie mają), przegrali też z New Orelans po szczęśliwej trójce Rasuela Butlera i z Jazz po pamiętnej życiówce Milsapa, który trafiał wtedy za trzy nawet z tunelu prowadzącego do szatni. 

 

Tylko, że Heat wtedy nie bardzo mieli kim grać z ławki, że nie wspomnę już o uzupełnieniu pierwszej piątki. Miller nie grał od początku z powodu kontuzji kciuka ręki rzucającej, tracąc połowe sezonu i właściwie nie odnajdując wtedy formy w całym sezonie. Haslem (śr. 26,5min., 8pkt., 8,2zb., 0,5bl.) wypadł w 13 meczu granym z Memphis na cały sezon regularny i właściwie już nigdy nie wrócił do wcześniejszej formy.  Chalmers - pewnie nie wszyscy pamiętają, ale sezon rozpoczynał z urazem kostki, grał wchodząc gdzieś z końca ławki i do bilansu 9-8 zaliczał w 11 meczach  1,6pkt, grając średnio po 8,5min.

 

Heat rozpoczęli z Joelem Anthonym (śr. 17min., 2pkt., 3zb., 1,1bl.) i Carlosem Arroyo (śr. 20,5min., 7,5pkt., 1,8as.) w pierwszej piątce, ale już po 9 meczach  za Joela do pierwszego składu wskoczył Ilgauskas (śr. 18,5min. 6,3pkt., 5,1zb., 0,8bl.). Arroyo i Anthony dawali praktycznie zerowy spaceing, Arroyo nie rzucał za trzy, a Anthony w ogóle nie łapał piłek.

Czwarta ofensywna opcja w ataku był niespodziewanie James Jones (śr. 23,8min., 7,5pkt., 34trójki na 40,5%), którego Heat uczyli się ukrywać w obronie oraz na początku sezonu niezłe wsparcie dawał Eddie House (śr. 20,6min., 6,9pkt., 24trójki na tragicznej 22,6%), może pamiętacie jego słynne cojones po jednym z jego game winnerów? Stackhousea zwolnili, podpisując Dampiera, 37letni Juwan Howard zaczął regularnie grać dopiero po kontuzji Haslema, w składzie figurowali jeszcze - korpus Jamaala Magloirea i Dexter Pittman bedacy podczas kuracji odchudzającej.

W prosty sposób wychodzi, że nie licząc trzech liderów, aktualni Cavs mają więcej talentu, niż mieli go wtedy Heat.

 

Heat byli wtedy najbardziej znienawidzoną drużyną w nowożytnych dziejach sportu drużynowego.  Trenerem ich był oczywiście Spo, o którym wielu hejterów (zresztą tendencja ta utrzymuje się do dziś) pisało jak Heat przegrywali, że nie umie trenować, a jak wygrywali, ze sa tak dobrzy, ze grają bez trenera. Grunt, żeby pasowało do teorii, ze Spo jest beznadziejny.

Jednego Spo nie można odmówić- od samego początku mieli defensywę w przeciwieństwie do tegorocznych Cavs. 

 

Można próbować na siłę porównywać Varejao do Haslema, Waitersa do Chalmersa (na obydwu LeBron krzyczy), czy Pittmana do Kirka, ale nie wiem, czy to ma sens.

Porównanie Trójek Gwiazd obydwu drużyn, ma jednak sens. Na zielono statsy z Cavs.

w Heat podaje wszystkie statsy z pierwszych 17 meczy, a Cavs aktualne 12.

 

LeBron James - 37,6min (38,6min), 23,3pkt (24,7pkt), FG 7,5 (8,8), FGA 17 (18,8), FG% 43,8 (46,7); 16trójek na 26% (22trójki na 39,3%), 5,6zb. (5,9zb.), 7,3as. (6,8as.), 1,7prz. (1,1prz.), 0,5bl (0,8bl.), 4str. (4str.). Czyli tragedii, jaką sporo osób wieści nie ma.

 

Wade/Irving - 35,3min. (38,4min), 21,4pkt (21,8pkt) FG 7,0 (7,1), FGA 16,0 (15,5), FG% 44,1(45,7); 12trójek na 25,5% (27trójek na 41.5%), 5,9zb. (3,4zb), 4as. (4,8as), 1,2prz. (1,5prz), 1bl. (0,3bl), 3,4str.(2str). Obydwaj kontuzjogenni.

 

Bosh/Love - 34,1min. (36,1min.), 16,7pkt (16,5pkt), FG 6,6 (5,2), FGA 12,9 (12,9), FG% 50,9 (40,0); 2trójki na 40% (22trójki na 36,1%), 7,4zb (9,9zb), 1,8as (2,4as), 0,8prz (0,8prz), 0,8bl (0,3bl), 1str (1,4str). Czyli Bosh miał rację. Ich sytuacja jest bardzo podobna.

 

W Heat byl jeszcze niejaki Pat Riley, który szybko LeBronowi wyperswadował z głowy  słynne cieszynki  i szereg innych rzeczy nie koniecznie związanych z koszykówką. Cavs maja Gilberta i Griffina (nie wiem, który jest tam ważniejszy, pewnie Gilbert). Spo ma raptem dwa mistrzostwa jako główny coach, a Blatt ponoć 16.

 

Heat po meczu nr17, czyli po porażce z Mavs odbyli we własnym gronie spotkanie, po którym ponoć Spo miał im dawać więcej swobody w ataku po udanej akcji defensywnej. Wygrali wtedy 12 kolejnych meczy (znów przegrywając z Dallas), później wygrali 9 kolejnych meczy, czyli w sumie 21 z 22; w polowie stycznie mieli mały kryzys (1-5), w okolicach ASG mieli 11-1, później drugi mały kryzys na przełomie lutego i marca (1-6) i sezon kończyli 15-3.

Obaczymy jak będą sobie dalej radzić Cavs, ale nie ma sensu juz dramatyzować. Cavs maja więcej talentu, bardziej doświadczonego LeBrona, mniej doświadczonych (niż w Heat) jego dwóch głównych pomagierów, ale aż czterech rolsów (Varejao, Thompson, Waiters i Marion) wydaje sie lepszych od czwartego gracza tamtych Heat - JJa. Do tego LBJ ma ze sobą w Cavs Millera i Jonesa, którzy dobrze pamiętają tamten klimat Heat.

 

a powyższyPOST poproszę Modów o wklejenie do regulaminu jak powinno się argumentować swoje zdanie ;-)

5:7 na wschodzie, to na zachodzie mieliby bilans w okolicach Oklahomy tylko do nich nie przyszedłby w grudniu Durant.

 

 

 

chyba że LBJby o to poprosił ;-) 

https://www.youtube.com/watch?v=LDizBIX2p1A

 

Łatwo to ten Blatt nie ma.

 

Lebron mógł by się ogarnąć i zamiast uczyć partnerów, sam zabrać się do roboty.

patrzyłem kiedyś na tospod oka ale uwierzcie mi że od czasu obejrzenia tego na żywo DOCENIAM LBJ i akurat robi dobrą robotę 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.