Skocz do zawartości

Prawdziwych wysokich juz nie ma.... albo sa ale im sie nie chce


mycek

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chodzi mi tutaj o srodkowych, bardziej o pozycje 4.

Era garnetta, duncana, nowika, chyba też gasola- dobiega końca.

Jesli sa jacys dobrzy silni skrzydlowi to zwykle, ba prawie zawsze sa oni 'dobzi' tylko po jeden stronie parkietu.

Czesto jest takze tak ze taki delikwent bierze kase od drużyny w ktorej jest po prostu balastem: zawodnik x gra swietne sezony po czym przychodzi FA, dostaje te 80-100 mln od innej druzyny i przechodzi w tryb w ktorym liczy sie tylko by sie nie nameczyc, bo przecież kasa jest gwarantowana.

 

Ciezko obecnie znaleźć typowego PF'a który nie tylko daje te 20/10, ale i a) nie jest dziurą w obronie B) formę utrzymuje w PO (czynnik najważniejszy).

Tak myślałem nad tym trochę no i pytam się kto? naliczyłem dwóch zawodników:

Chris Bosh i Lamarcus aldridge. A i tu są pewne 'ale' bo przecież Bosh mimo świetnych cyferek nie może być traktowany jako gość który trzyma obronę pod koszem, a i lamarcus nie jest orłem w obronie, po prostu wydaje się że dobrze broni pnr man.

 

Dalej mamy tego słynnego super-blake'a i jego też słynną obronę oraz to że tak strasznie bazuje na atletyźmie że za kilka lat może zejść z niego powietrze jak z np amare, chociaż trzeba powiedzieć że blake ma ruchy pod koszem, ale żeby przybliżyć się do towarzystwa wymienionego w 2 linijce MUSI poprawić D. Podobna sprawa z Lovem.

 

Następnie fatalne umowy Boozera, Amare. Wielki znak zapytania w postaci Zacha. Lee wydaje się być naprawdę ok, ale tylko po jednej stronie parkietu, a Bargniani to spot-up shooter, ale też jego cyferki w obronie zaskakują, powołuje się na nie bo przecież mało kto ogląda raps.

 

Są jeszcze ludzie w stylu: al horford, josh smith, milsap, nene.

Ale czy wrzucisz smithowi piłkę pod kosz w crunch time w środku serii PO? Nie wiem. Ci wszyscy panowie to dobrzy/bardzo dobrzy obrońcy, ale ciężko trakotować ich jako zagrożenie po atakowanej stronie, tacy gracze potrzebują nasha, gościa który ich uruchomi.

 

I tu kolejna sprawa, taki boozer np. z tego co widziałem dotychczas to on poprostu grał dobrą piłe w utah'a, bo kończył akcje derona, przyszło granie z rosem który jest first shot second shot third pass playerem i skończyło się życie gwiazdy.

 

Amare: przecież na początku sezonu 2010/11 grał zajebisty basket, gdzie wygrywał mecze NY, przyszedł melo, zabrał piłkę, koniec gry, amare już będzie trakowany jako 'hujowy kontrakt'.

 

Wydaje mi się że wyśmiewany tu bardzo al jefferson z tej ekipy wysokich skrzydłowych za 15 baniek na rok jest najlepszym rozwiązaniem, bo w PO utrzymał grę z RS, nie jest w obronie garnettem ale grozi blokiem co już jest jakimś plusem, bo można by go było ukryć w team D, jak ukryjesz Boozera który z trudem wsadza piłkę, nie mówiąc o bronieniu obręczy. Ma mid range, ma ruchy podkoszowe, i mimo tego że jest w CY nie wydaje mi się że weźmie kasę na poziomie boozera/lee. Jednym słowem gratsy dla drużyny która zgranie big ala.

 

I patrząc na to że taki love czy aldridge prześpią swoje prime walcząc o PO sytuacja robi się bardzo nie fajna.

 

No i pytanie: co zrobić by wyjść lepiej:

a) czyścić salary na wybrany FA market i ostro przepłacić gościa który wychodzi ze swojego prime i prawdopodobnie będzie efektywny tylko przez niewielka czesc swojego kontraktu+ będzie wielką dziurą po jednej ze stron boiska (zwykle obrona) - (boozer, amare)

czy

B) brać w drafcie gościa który ma renomę fightera i dobrego obrońcy (taj gibson/ faried) zainwestowanie w niego, niech się uczy jakiś ruchow pod koszem, niech opanuje rzut i daje te 12-15 ppg w PO bez fajerwerków w O ale za to z bardzo dobrą jakością w D.

???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy wysocy zaczęli zwiększać zasięg i trafiać z głębokiego mid-range albo zza łuku zaczęło się imo minimalizowanie ich roli w ataku, bo pozornie PF powinien kończyć większość akcji z pomalowanego lub okolic. Dlatego łatwiej znaleźć tweenera (szczególnie w erze smallballu) w stylu Beasleya niż kogoś kto nadaje się na obie podkoszowe pozycje. Tylko czekać aż centrzy będą mieć 6'6 czy coś około tego. Z wymienionych potencjał All-stara (przepłaconej pseudogwiazdy?) ma Faried, który też chyba jest po prostu za niski na C. Generalnie jednak w drużynach jest tyle opcji, że PF to raczej tylko obrońca, a na kolejnych Garnettów trzeba będzie poczekać do następnej przemiany pokoleniowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną braku dominujących wysokich jest zmiana filozofii gry, co funduje nam również Stern z przepisami dotyczącymi techników, obrony etc.

Nie ma już walczących bark w bark centrów, próbujących zdobyć sobie pozycje pod koszem. Na dodatek mile widziane jest przez władze NBA granie na "hurra" bez obrony, z milionem alley-oopów, putbacków. Widzimy to właśnie w smallballu granym chociażby przez Miami. Ponadto na przykładzie Bynuma można zobaczyć, że gdy center dostaje piłkę na low-poscie, to de facto jest to izolacja, która porywającej skuteczności nie ma, a przy tym gubi rytm i tempo zespołu.

Jeśli chodzi o wzrost to z 6-6 bym nie przesadzał, ale 6-9 to już jest możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewątpliwie nadmiar scorer pg też powoduje że coraz częściej w zespole lepiej mieć bargnianiego niż np. bynuma.

Przykład Bulls.

Bulls w 2010 szukali gościa który da jakiś tam scoring pod koszem. Wzieli teoretycznie najlepszego gościa od tej roboty, a dziś Boozer to głównie spot up shooter tylko że z mid range i zdecydowanie bardziej szuka sobie pozycji na wprost kosza, co 'przeszkadza' rose'owi. Wydaje mi się że dla takich Bulls najlepsze by było posiadanie takiego właśnie bargnianiego (mirotic za 2 lata) który poprawi spacing i przede wszytskim zwolni miejsce w pomalowanym.

 

Mając zaś first pass pg sytuacja jest odwrotna: lepiej mieć wysokiego punktującego z pod kosza, no ale tych prawdziwych playmakerów jest coraz mniej, a tych scorerów coraz więcej, wiec moze byc tak ze jesli trafi do ligi jakis taki garnett potential i trafi do takiej druzyny ze scorerem na 1 to zmarnuje swoj potencjal gdyz system w którym bedzie funkcjonowal zepchnie go dalej od kosza.

 

Wiec moze dobrze jesli Hornets podpisaliby earla watsona....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale o Nowiku czy Gasolu nawet w ich prime też nie można powiedzieć, że byli orłami w obronie i trzymali w ryzach defensywę pod koszem. Dirkowi to w ogóle chyba bliżej do określenia "słaby" w defensywie aniżeli "dobry".

KG czy TD to fenomeny. A fenomeny nie trafiają się co rok, ani nawet co 5 czy 10 lat i szczerze mówiąc to dobrze, bo jeszcze bardziej doceniamy ich klasę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dirkowi w D bliżej do "średni", aniżeli "słaby". Jeżeli byłby totalną dziurą w obronie, to osiągnąłby zapewne tyle co dajmy Melo, czyli w przybliżeniu nic.

 

Zresztą w ogóle miałem napisać, że umieszczenie Dirka jako "typowego" wysokiego też jest trochę nietrafione, bo wiadomo, że Dirk jak na wysokiego ma niesamowity range i jeszcze bardziej niesamowite consistency, co czyni go topowym shooterem, co z kolei przysłania jego niezbyt wybitny wachlarz post moves, no bo przecież, skoro obrońca cały czas musi uważać na deadly rzut z odchylenia czy z obrotu, a to otwiera to atakującemu drogę do ewentualnego zmylenia obrońcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przepisy, przepisy, przepisy.

do lat 90tych Amerykanie oraz NBA narzucyały trendy światowej koszykówce. ale od sydney 2000 coś pękło. przełomowym momentem był mecz USA - Litwa gdzie słabsi zdecydowanie litwini stawiając strefę omal nie doprawadzili do sensacji. zmieniono przepisy, obrona w NBA stała się bardziej zespołowa. już Jackson zdobywał mistrzostwa z bykami przez wprowadzanie wtedy nielegalnej obrony matchup. w europie zawsze gracze z pozycji 4 grozili rzutem ,ponieważ na strefie to jest niezbędne czy w obronie zespołowej. czołowi wysocy jak Einikis, Sabonis, Divac także grozili rzutem. i dziwnym to sposobem europa narzuciła NBA styl. w obronie zespołowej na lowpost nie ma czasu aby zawodnik przez kilka sekund grał sobie tyłem do kosza, a jeśli gra to nie zbędny jest spejcing i to poprawia czwórka grożąca trójką.

w NBA w przeciwieństwie do Europy są jeszcze 3 sekundy w obronie. co powoduje, że center musi być ruchliwy i dośc szybki.w Europie jeszcze na centrze zdarzają się klocki a w NBA już to umiera.

 

 

jeśli chodzi o top pf to proszę nie zapominać o Barkleyu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malone nie może być przed KG. Nie w tym świecie.

 

 

I +1 Koelner również ode mnie. Śmieszne jest płakanie na brak wysokich podczas gdy przepisy tak się zmieniły, że obecnie wysoki jest najbardziej efektywny jako świetny obrońca i rebounder i gośc, który nie psuje ataku(i gra zagrywki typu pnr, pnp a nie iso).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malone nie może być przed KG. Nie w tym świecie.

 

 

I +1 Koelner również ode mnie. Śmieszne jest płakanie na brak wysokich podczas gdy przepisy tak się zmieniły, że obecnie wysoki jest najbardziej efektywny jako świetny obrońca i rebounder i gośc, który nie psuje ataku(i gra zagrywki typu pnr, pnp a nie iso).

no to już bardziej subiektywna ocena Malone vs KG

ja podbijam Mailmana bo mam tą swiadomość że parę genialnych wcześniejszych sezonów na poziomie ( w ataku) nieosiagalnym regularnością dla i KG i TD (podkreslę w ataku) nam po prostu umknęło z racji naszego wieku i braku NBA w polskiej TV czy netu.

 

 

reasumując mam swiadomość że o ile wpływ KG i jego sukcesy kazdy z nas zna doskonale to nie wszystko mielismy okazję zobaczyć u Mailmana w tym genialny sezon:

89/90

 

zagrał we wszystkich meczach

: 31/11,1/2,8/1,5 na 56,2%

 

tego po prostu nie znamy

 

i ta jego powtarzalność 81...82...82...80...81..82..81.......................49 (sezon *) ........82...82... czy coś wym rodzaju

 

ja go stawiam wyżej z uwagi na własnie to ze moge sobie wyobrazić cos czego nie widziałem dobrze...

mizerna moze podstawa ale jednak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malone'a efektywność w playoffs wyraźnie spadała(zjawisko podobne jak u Admirała). Fajnie, że w RS wykręcał nieziemskie numerki i był niezniszczalny, ale jeśli przez tak długi okres gry nie miał problemu z kontuzjami, grał w niezłym klubie, z niezłą pomocą i niezłym trenerem to jednak choć jedno mistrzostwo powinien wygrać.

 

Nie wiem czy Dirka przed nim bym też nie postawił...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chytruz, czy nie sądzisz, że Dirk w latach 90-tych zostałby boleśnie zjedzony przez Malone'a i Barkleya?

Jeśli chodzi o fit w obecnych czasach, gdzie Dirk robi za stretching four, to właściwie jest on idealnym zawodnikiem, ale w czasach brutalnej siły fizycznej, jaką widzieliśmy w latach 90-tych Dirk za wiele by sobie nie pograł. Jednak ciężko porównywać, ze względu na zmiany przepisów gry.

Według mnie

Top 5

KG

TD

Mailman

Barkley Dirk ex eaquo

 

KG over Duncan ze względu na to jaki impact KG daje w obronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.