Skocz do zawartości

E-NBA'ejowy wątek filmowy: Złote Globy, Oscary, itp


Julius

Rekomendowane odpowiedzi

Absolutnie uwielbiam Incepcje, miałem wielką ochotę iść drugi raz do kina, dla samej muzyki nawet byłoby warto, ale film ten jednak ma coś więcej niż samą muzykę, mógłbym wymienić trochę tych rzeczy które mnie zachwyciły. Strasznie podobał mi się ten wątek z żoną, ludzie raczej niewiele o nim mówią, ale mógłby powstać z tego drugi film i to w dodatku bardzo dobry, niesamowite że to zaledwie jeden z wielu wątków w Incepcji. Mam nadzieję, że parę oskarów zgarnie ten obraz.

 

Co do innego filmu Nolana, Dark Knighta, obejrzałem sobie go całkiem niedawno po raz trzeci od premiery i za każdym razem coraz bardziej mi się podobał, do tego stopnia, że zadałem sobie pytanie czy kiedykolwiek powstał lepszy film akcji w historii kina, absolutnie genialny w wielu aspektach, ale tak to jest z niektórymi filmami że doceniamy je dopiero po czasie, przynajmniej tak było u mnie.

 

Co do wyspy tajemnic to napiszę tyle, że zdenerwował mnie kierunek w jakim poprowadzony był film, to znaczy żadna z wersji nie jest aż tak oczywista aby wykluczyć drugą, w książce podobno było wszystko tak przedstawione, że nie było z tym większych problemów. Może za kilka lat jak znowu obejrzę wyspę to dostrzegę parę rzeczy których nie zauważyłem wcześniej i tym samym film bardziej docenię z faktu, że klarowniej ujrzę prawdziwą wersję zdarzeń i znikną moje wątpliwości co do tego, czy da się w ogóle poprawnie zinterpretować ten film.

 

Nie oglądałem wszystkich filmów, które dostały nominację do oskarów (jeszcze) ale z pewnością nadrobię. Przy okazji przypomniał mi się film Siedem Dusz i jak bardzo liczyłem na to żeby dostał jakiegoś oskara a w konsekwencji nie dostał chyba nawet nominacji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największą zaletą wyspy tajemnic jest scenariusz, który może i jest przewidywalny ale nie psuje pełnego obrazu. Natomiast czytając książkę nie wiedziałem, że tak to się skończy. Dennis Lehane jest geniuszem, w serii która zaczyna się od "Wypijmy nim zacznie się wojna" opisuje Boston tak rewelacyjnie, że niemal widziałem to miasto. Ale pomijając to, gość ma fajne pomysły i potrafi je opowiedzieć dlatego filmy na podstawie jego książek są rewelacyjne (Rzeka Tajemnic, Sean Penn wymiata), oprócz tej nieszczęsnej "Amandy..." gdzie gra ten mniej znany, słabiutki Affleck i jakoś tak nie czuć klimatu. Czekam na ekranizację "Miasta Niepokoju", oby ktoś się na to porwał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wypijmy nim zacznie się wojna" opisuje Boston tak rewelacyjnie, że niemal widziałem to miasto

cos jak Orzeszkowa w "Nad Niemnem" ? :mrgreen:

Ale pomijając to, gość ma fajne pomysły i potrafi je opowiedzieć dlatego filmy na podstawie jego książek są rewelacyjne (Rzeka Tajemnic, Sean Penn wymiata), oprócz tej nieszczęsnej "Amandy..." gdzie gra ten mniej znany, słabiutki Affleck i jakoś tak nie czuć klimatu.

Amanda wcale nie byla slaba... moze kwestia scenariusza faktycznie, ale Ben Affleck jako reżyser/scenarzysta jest 3 poziomy wyzej niz jako aktor, a Casey... hmm no rewelacyjnym aktorem nie jest, ale i tak znacznie lepszym niz ben.. rola w jesse jamesie calkiem niezła, w Amandzie z tego co pamietam też dał w jako tako radę.

 

Oczywiscie porównanie ksiazki do filmu prawie zawsze wypada na niekorzysc tego drugiego, ale ksiazki w 2h nie przeczytasz..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do innego filmu Nolana, Dark Knighta, obejrzałem sobie go całkiem niedawno po raz trzeci od premiery i za każdym razem coraz bardziej mi się podobał, do tego stopnia, że zadałem sobie pytanie czy kiedykolwiek powstał lepszy film akcji w historii kina, absolutnie genialny w wielu aspektach, ale tak to jest z niektórymi filmami że doceniamy je dopiero po czasie, przynajmniej tak było u mnie.

To ja akurat co do DK mam zupełnie inne uczucia. Prócz Heatha Ledgera nie mogę tam dostrzec wielu fajnych spraw no i ogólnie film nie wydaje mi się czymś co mogłoby byc zapamiętane jakoś szczególnie w historii kina.

 

Ale tak tu już jest z filmami - kazdy widzi co innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kukulska? Chyba w jakichś wydarzeniach towarzyszących.

 

Shore był na festiwalu w tym roku, z tego co wiem on jako kompozytor tylko firmuje koncerty LOTRa, przybija piątki, a dyryguje je ktoś inny, zazwyczaj Ludwig Wicki, który własnie dyrygował ostatnio na FMF.

 

Wykonawców nie ma raczej wielu, w tych głównych eventach jest Sinfonietta Cracovia i jakieś gościnne orkiestry plus "gwiazdy" wśród rozmaitych skrzypków, spiewaków czy dyrygentów.

 

To co roku jest?

 

- Wyspa Tajemnic podobała mi się za scenariusz. Słyszałem wiele ocen podobnych do tej Jendrasa, ale osobiście albo nie widziałem dużo tego typu filmów(z taką historią) albo po prostu wyleciało mi to w pamięci(a filmów od jakiś 15 lat oglądam masę), ale Wyspa także wbiła mnie w fotel. Całość zleciała mi bardzo szybko a wyjaśnienie hisotrii wypchneło mi z krtani soczyste "o k****...". Może i jest trochę przekombinowane, ale teksty jakie czytałem na różnych forach typu "Scoresese schodzi na psy" etc. wydają mi się niesmacznym żartem ;]

 

Może miałem takie wrażenie przez to, że sam czytałem opinie o przewidywalności filmu jeszcze przed jego obejrzeniem. Generalnie ja jestem na takie zakończenia dość wyczulony od czasów "Innych". Pamiętam, że ktoś mnie wtedy bardzo do tego filmu zachęcał, że końcówka super, że klimat, zaskoczenie itp. itd. tymczasem dostałem zerżnięcie "Szóstego Zmysłu". Tak czy inaczej "Wyspa..." jak najbardziej ok.

 

 

A ja uważam, ze pojęcie 'kina hollywoodzkiego' w ostatnich latach powoli elwoluowało i Incepcja jak najbardziej się w to wpisuje.

 

Z takich znanych Avatar wyrwał się, jesli chodzi o samą tresc, ktora byla strasznie marna, ale za to oddał to w 100% efektami specjalnymi i ogólnie magicznym klimatem w 3D.

 

Pojawia sie natomiast coraz wiecej ambitnych filmow... moze inaczej - ambitniej realizowanych, jak chociazby oba Batmany Nolana - ze wskazaniem na Dark Knighta, Watchmen, niektore filmy Guya Richiego (Snach, Rocknrolla), po częsci nawet Hancock, czy Benjamin Button. Ba, nawet Black Swan Aronofskiego zyskał spory rozgłos i podejrzewam, ze sporo hajsu zarobi.

 

Jest tak duzy natłok produkcji, ze coraz rzadziej producenci decyduja sie na puszczanie wydmuszek z efektami, bo samymi efektami, to co najwyżej tak jak pisalem Avatar moze kupic widza. Coraz bardziej liczy się aktorstwo, ciekawy pomysł rezysera na realizację no i oczywiscie sam scenariusz.

 

Incepcja jest tego znakomitym przykładem - film z założenia kasowy, a jednak z konkretną fabułą, muzyką, zakonczeniem.

Mam wątpliwości, Julius, czy można mówić o jakiejś tendencji. Przede wszystkim obejmujesz dość spory horyzont czasowy, bo przecież Ritchie nakręcił Snatcha z 10 lat temu, Nolan też nie kręci filmów od wczoraj, że wspomnę Prestiż czy Memento. Moim zdaniem co roku pojawia się kilka dobrych filmów i kupa chłamu, jedyna różnica polega na tym, że zamiast masowo powstającego kiedyś kina akcji, które jest już chyba za bardzo przeżarte schematami, mamy modę na odgrzewanie kotletów (Terminatory, Predatory, Supermeny), z których chyba tylko Batman się broni (swoją drogą, wolę "Początek" niż "Mrocznego").

 

 

A skoro już mówimy o muzyce i Zimmerze - score z "Mrocznego Rycerza" zdecydowanie na półce tego z "Incepcji".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wątpliwości, Julius, czy można mówić o jakiejś tendencji. Przede wszystkim obejmujesz dość spory horyzont czasowy, bo przecież Ritchie nakręcił Snatcha z 10 lat temu, Nolan też nie kręci filmów od wczoraj, że wspomnę Prestiż czy Memento. Moim zdaniem co roku pojawia się kilka dobrych filmów i kupa chłamu, jedyna różnica polega na tym, że zamiast masowo powstającego kiedyś kina akcji, które jest już chyba za bardzo przeżarte schematami, mamy modę na odgrzewanie kotletów (Terminatory, Predatory, Supermeny), z których chyba tylko Batman się broni (swoją drogą, wolę "Początek" niż "Mrocznego").

 

 

A skoro już mówimy o muzyce i Zimmerze - score z "Mrocznego Rycerza" zdecydowanie na półce tego z "Incepcji".

Wiadomo, ze Richie, Nolan, czy inni ktorzy robia teraz dobre filmy robili je i wczesniej, ale dopiero teraz jest na nich duzy popyt. Jesli chodzi o remake'i mozna by spokojnie dopisac sherlocka richiego - w niktore gusta trafił, w inne nie, ale w mojej opini (choc tez troche sie rozczarowałem) bronic się broni i pozycją jest interesującą.

 

Dalej Bondy - Zarówno Casino Royale, jak i Quantum of solace ( z najlepsza laską Bonda ever ;) ) jakis poziom trzymaja, wpisuja sie w typowe kino akcji, ale bija na głowe te bondy z Brosnanem chociazby.

 

Jesli chodzi o dobre filmy dopisalbym na pewno groteskowe Shoot 'Em Up, 300, Infiltracja, Bourne'y, Rise of Footsoldier, mase dobrych dramatow Seven pounds, Benjamin Button, Jesse James, Single man, Wrestler, 21 Grams, Frost/Nixson Miasto gniewu itd.

 

zerknąłem na filmwebie tak na szybko, te co najwyzej ocenialem, ale w okolicach 6-7 tez jest od cholery dobrych filmow, pewnie nawet bardziej kasowych niz te w/w.

 

Dodalbym jeszcze Inglorious Bastards, ale akurat na Tarantino prawie zawsze mozna bylo liczyc.

 

Dla mnie takim kamieniem milowym byl Matrix - film kompletny jesli chodzi o fabule, muzyke i efekty specjalne - i od tamtego czasu pojawia sie coraz wiecej ciekawych pozycji w kinach sie pojawia.

 

a ze kupa wychodzi nadal - wychodzic będzie zawsze, ale wg mnie jest z czego wybierac, wystarczy miec czas na ogladanie.

 

Co do Zimmera Dream is Collapsing i Mombasy:

 

+1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Zimmera i jego ścieżki do "Incepcji" to ta mnie nie powaliła, podobnie zresztą jak muzyka do "Batmanów", którą zresztą "dzieli" z Newtonem-Howardem. Zimmera słucham od 20 lat, a właściwie jeszcze wcześniej -od czasów współpracy z Karismą, Ultravoxem i - luźnej bo luźnej - ze studiem 4AD i Brendanem Ferrym. Z biegiem lat zacząłem dostrzegać, że facet stał się hurtownią muzyczną, szczególnie w okresie istnienia Media Ventures Entertainment Riffkina. Niestety, autopowielanie się staje się powoli jego przekleństwem :roll:

 

Dla mnie najlepszym soundtrackiem Zimmera pozostają:

 

K2 (ehh, te gitarowe rify),

Black Rain,

Thin Red Line (nieprawdopodobne Journey to the Line i Village :shock: )

Black Hawk Down

 

BTW - czy ktoś wie, że debiutem Zimmera był film polskiego reżysera :?: 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julius

 

Wymieniłeś garstkę filmów i ok, tylko co chcesz w ten sposób udowodnić? Że w hollywood produkuje się porządne filmy? No produkuje się. Tak samo jak produkowało się je w latach 90-tych i wcześniej. Tylko gdzie ta tendencja? Powiedz, jak często chodzisz do kina i na jakie filmy? Przypuszczam, że na konkretne, wybrane, wysoko oceniane przez krytyków. A pochodź sobie na wszystkie tak z miesiąc i potem odpowiedz na pytanie czy Incepcja zalicza się do kina typowo hollywoodzkiego.

 

Niestety, autopowielanie się staje się powoli jego przekleństwem

Nie tylko jego. Przy takiej ilości pisanych partytur trudno tego uniknąć. Swoją drogą, w Incepcji też widać inspiracje poprzednimi score'ami. Ponoć Zimmer powiedział Nolanowi, że tyle osób skopiowało już jego Journey to the line, więc i on sam może. Mowa tu o utworze Time.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, autopowielanie się staje się powoli jego przekleństwem

Nie tylko jego. Przy takiej ilości pisanych partytur trudno tego uniknąć. Swoją drogą, w Incepcji też widać inspiracje poprzednimi score'ami. Ponoć Zimmer powiedział Nolanowi, że tyle osób skopiowało już jego Journey to the line, więc i on sam może. Mowa tu o utworze Time.

No nie wiem Jendrasie :roll: Słuchając np. Jamesa Hornera, Gregsona - Williamsa, Elliota Godenthala czy Danny'ego Elfmana jestem w stanie rozpoznać ich po stylu, ale jednocześnie zawsze mnie zaskakują, nie mówiąc już o mistrzach takich jak: nieżyjący już Murice Jarre, Nino Rota, Basil Poledouris, Michael Kamen czy ciągle "grający" Howard Shore, John Debney, Patrick Doyle czy Carter Burwell :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julius

 

Wymieniłeś garstkę filmów i ok, tylko co chcesz w ten sposób udowodnić? Że w hollywood produkuje się porządne filmy? No produkuje się. Tak samo jak produkowało się je w latach 90-tych i wcześniej. Tylko gdzie ta tendencja? Powiedz, jak często chodzisz do kina i na jakie filmy? Przypuszczam, że na konkretne, wybrane, wysoko oceniane przez krytyków. A pochodź sobie na wszystkie tak z miesiąc i potem odpowiedz na pytanie czy Incepcja zalicza się do kina typowo hollywoodzkiego.

 

W ten sposób rozumując oczywiscie się z Tobą zgadzam, ja po prostu zakładam, że przeciętny widz wie przynajmniej troche co chciałby w kinie zobaczyc i jakąs selekcje prowadzi, czy to na podstawie opinii krytykow, czy idąc na ulubionych aktorów/reżyserow.

 

Ja dla siebie jestem w stanie wybrac duzo filmow - nie jestem masakryczne wybredny, ale też obejrzałem juz tego tyle, ze wiem czego chce. Wiadmomo, ze w kinach cięzko znalezc caly czas cos dla siebie, bo z premierami u nas jest jak jest - czasem kilka miesiecy później, czasem w ogóle.

 

Skąd mój pomysł z tą tendencją? Może wynika to z wiekszej znajomosci rynku, co powoduje ze jestem w stanie duzo ciekawych obrazow znaleźć - nie wiem, ale ja mam takie poczucie, ze to co wychodzi dzisiaj - poza nielicznymi wyjatkami jak Shawshank, Forrest itp bije w zdecydowanej wiekszosci na głowę kino lat 90, czy powiedzmy 00-05.

 

Odbiegajac juz od tematu:

 

Oglądnąłem wczoraj King's Speech, jako ze Maxec się tak zachwycał i muze przyznac, ze tez przypadł mi do gustu. Nadal pozostaje za Black Swanem i Incepcją, ale rola Firtha i drugoplanowy Geoffrey Rush mysle ze beda bardzo mocnymi kandydatami do oscarów, za role męskie.

 

I jeszcze jeden nominowany, tj Winter's Bone - prosty, brudny, paskudny, ciężki, ze świetną rolą niezbyt znanej mi dotąd Jennifer Lawrance. Na przekór bardzo mi się spodobał i mimo, ze nie chcialbym brnąć przez to jeszcze raz, to ciesze sie ze go obejrzałem i wytrwałym moge polecic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądnąłem wczoraj King's Speech, jako ze Maxec się tak zachwycał i muze przyznac, ze tez przypadł mi do gustu. Nadal pozostaje za Black Swanem i Incepcją, ale rola Firtha i drugoplanowy Geoffrey Rush mysle ze beda bardzo mocnymi kandydatami do oscarów, za role męskie.

 

I jeszcze jeden nominowany, tj Winter's Bone - prosty, brudny, paskudny, ciężki, ze świetną rolą niezbyt znanej mi dotąd Jennifer Lawrance. Na przekór bardzo mi się spodobał i mimo, ze nie chcialbym brnąć przez to jeszcze raz, to ciesze sie ze go obejrzałem i wytrwałym moge polecic.

Cieszę się, że się spodobał, bo jest wart każdej nagrody 8) Ale masz rację Julius ci dwaj biją na łeb tegoroczną konkurencję. Może być zresztą tak, że Rush dostanie drugiego Oscara aktorskiego, tym razem za drugoplanową bo głównego dostał za "Shine". Byłby wtedy siódmy w historii, zresztą w kapitalnym towarzystwie obok Nicholsona, de Niro, Lemmona, Spacey'a, Hackmana i Washingtona. UUU, niezła ekipa :wink:

 

A ten "Winter's Bone" ciągle "chodzi" - pojawia się to tu, to tam w różnych zestawieniach, zbierając bardzo dobre recenzje. Więc faktycznie warto by się "paznakomić" :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wtrącając miałem okazje obejrzeć Black Swan i tak świeżo po obejrzeniu odczucia mam mieszane, tzn. trzymał w pewnym napięciu, był ciekawy i wgl ,ale z drugiej strony wydaje mi się ,że tych wszystkich halucynacji było troooooszeczkę za wiele. No ,ale z pewnością swoje to zrobiło :) I propsy za muzykę.

A i - omg ile Portman ważyła grając tą rolę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarny labadz to swietny film. Moze za bardzo sie wczulem i doszukalem sie glebszego dna, ale wywolal we mnie podobne emocje do Requiem dla snu. Po Requiem przez 30 min siedzialem i nie wiedzialem co ze soba zrobic, a po Czarnym labedziu przez 5 minut nie wiedzialem co powiedziec.

 

Wg mnie takie filmy sa najbardziej przerazajace. Pila czy cos w tym stylu moze obrzydzac, ale generalnie nie trafia to na dluzej do mojej glowy. To co bylo pokazane w Black Swan naprawde przeraza i szybko o czyms takim sie nie zapominam.

 

Nie jestem specem od filmow, ale jak na moje oko Portman zagrala kapitalnie. Co 10 min zmienialy sie moje emocje do granej przez nia postaci i caly czas mnie czyms zaskakiwala. Szczegolnie w wydaniu Czarnego labedzia stworzyla przerazajaca (slowo najlepiej opisujace ten film) aure.

 

 

Manhatan: te ciagle halucynacje stworzyly we mnie efekt zaklopotania. Prawdopodobnie tak czuje sie osoba z problemami psyczhicznymi, ktore byly przedstawione w tym filmie (nie umiem ich nawet nazwac).

 

Ogolnie film byl ciezki i bardzo 'doslowny'. Niewiele zostawiono naszej wyobrazni, ale nie odnioslem wrazenia zeby byl przesadzony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze muszę was pochwalić sporo dobrych postów w tym wątku zarzuciliście, co do Zimmera to koleś napisał już takie ilości rewelacyjnych ścieżek że czasem sam się zastanawiałem jak to w ogóle jest możliwe, ale to prawda że po przesłuchaniu większej ilości jego prac można dojść do wniosku że to "linia produkcyjna" ale to chyba nie do uniknięcia, nawet taki Morricone który wydawałoby się jest bardziej wszechstronnym twórcą, też kiedy chodzi o filmy ma tak naprawdę swój własny sprawdzony patent i tego się trzyma. @Max wspomniał o Kammanie dla mnie to zawsze był absolutny top, i to mogłoby się wydawać z dość dziwnego względu, ale on miał taką, nie chcę go obrazić albo raczej pamięci o nim :( , duszę popową a przy tym robił robotę z odpowiednią klasą i bez tandety, coś co teraz zdarza się coraz rzadziej.

 

Czarny labadz to swietny film. Moze za bardzo sie wczulem i doszukalem sie glebszego dna

to coś jak ja zawsze po obejrzeniu właściwie jakiego kol wiek filmu Lyncha, myśleć o tym można godzinami, ale też człowiek zastanawia się czy sam przypadkiem nie nadaje sensu temu co zobaczył, albo może to właśnie o to chodzi. z tym Czarnym łabędziem to jestem włąściwie na 100% pewny ze Portman dostanie za niego oscara, niektórzy aktorzy fakt że przeważnie dobrzy, mają w swojej karierze taki, jednak trochę fartowny film ze niema bata musza zgarnąć całą pulę :)

Oglądnąłem wczoraj King's Speech, jako ze Maxec się tak zachwycał i muze przyznac, ze tez przypadł mi do gustu.

ten film ma, ja to nazywam "klasę" to też niedziwne że JazzFan się nim zachwyca :) nawiasem mówiąc ja odkąd skończyłem przygodę z ogólniakiem to coraz mniej jestem na bieżąco z nowościami, bo do kina od tak nie lubie chodzić a za tamtych czasów, to z 2/3 razy w miesiącu kiedy przydarzyło mi się zabłądzić w drodze do szkoły to wybierałem się do kina i od 9 do 18 siedziałem, oglądając nawet po 4/5 filmów, wtedy to nic mi nie umknęło, ba nawet niektóre i po 3 razy widziałem w jednym miechu :) a teraz to co najwyżej mogę pogadać o

Matrix - film kompletny jesli chodzi o fabule, muzyke i efekty specjalne

czym takim, no i filmach tzw klasy b do których przyznaje się bez bicia mam słabość od dzieciaka, fakt muszą trzymaćjakiś poziom, bądź być chociaż oryginalne, ale w sumie z latami to mi się to zrobiło to już coraz bardziej skrajne podejście do sprawy bo teraz już właściwie tylko takie filmy oglądam nie jakieś znane produkcje tylko coś co puszczają tylko do obiegu tv, z różnych przesłanek czasem powody mam tak prozaiczne, albo i nie zależy od oceny, że mogę obejrzć dany film tylko jeśli podoba mi się jego lokalizacja, oczywiście nie mówie tu o jakichś gniotach ale chodzi mi o to że nie muszą mieć bardzo wybitnej fabuły, czy wzbudzać jakich kol wiek większych emocji.

 

Wg mnie takie filmy sa najbardziej przerazajace. Pila czy cos w tym stylu moze obrzydzac, ale generalnie nie trafia to na dluzej do mojej glowy. To co bylo pokazane w Black Swan naprawde przeraza i szybko o czyms takim sie nie zapominam.

Piła nie jest przerażająca tylko ja zauważyłeś obrzydliwa, w sumie jak ktoś chce sobie pooglądać krojenie mięcha to niech sobie obejrzy nagrania z operacji, wiem ze to mniej skrajne ale w jakimś sensie oddające wartości tego filmu jako horroru, nawiasem mówiąc skoro już wspomniałem o filmach klasy B i teraz o moim ulubionym gatunku to muszę się pochwalić, jeśli w ogóle wypada :) naprawdę sporą ilością horrorów i trzeba wiedzieć ze naprawdę dobry film tego typu to taki w którym ostatecznie śmierć nie wydaje się najstraszniejsza :wink: teraz niestety zrobiła się moda na wypuszczanie debilnych, bezsensownie brutalnych, obrzydliwych horrorów pod gusta publiki która ma narąbane w głowie, przez co sam gatunek cierpi i schodzi na manowce trochę.

Dalej Bondy - Zarówno Casino Royale, jak i Quantum of solace ( z najlepsza laską Bonda ever ;) ) jakis poziom trzymaja, wpisuja sie w typowe kino akcji, ale bija na głowe te bondy z Brosnanem chociazby

Bo Craig to zdecydowanie lepszy aktor, zresztą nie wiem czy jeśli chodzi o talent/umiejętności to nie jest najlepszym Bondem ever, tym bardziej śmieszą teraz takie jałowe teksty jak te kiedy go wybrali w stylu że blondyn niemoże być Bondem itd.

Moim zdaniem co roku pojawia się kilka dobrych filmów i kupa chłamu, jedyna różnica polega na tym, że zamiast masowo powstającego kiedyś kina akcji, które jest już chyba za bardzo przeżarte schematami, mamy modę na odgrzewanie kotletów (Terminatory, Predatory, Supermeny), z których chyba tylko Batman się broni (swoją drogą, wolę "Początek" niż "Mrocznego").

a to jest natomiast ciekawe że faktycznie, chociaż nei wiem czy to nie jest przypadkiem moje subiektywne spostrzeżenie, teraz kino akcji to już wogóle jest poza głównym obiegiem, w latach 80/90 było tego tyle, a ci aktorzy w stylu Van Dame Segal byli jednak bardzo popularni no i fakt że czasem udało się w tej kategori dostać coś całkiem porządnie zrobionego, teraz faktycznie albo już się koncepcja wytarła doszczętnie, albo brak świerzej krwi/pomysłu, no albo tak jak piszesz moda inna i dlatego mamy prawdziwy wysyp reameków, natomiast taki dajmy na to Stacham za to co zagrał u Richiego poprostu należy mu się dozgonny szacun, ale jak się ogląda te jego zabawy w kuriera to aż człowiek teskni za tymi latami 90 co ni mniej ni więcej musi oznaczac że poziom filmu jest gorzej niż kiepski :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po Czarnym labedziu przez 5 minut nie wiedzialem co powiedziec.

Dokładnie! Jak zaczęły się napisy to ludzie nie wiedzieli co z sobą zrobić dopiero po chwili niektórzy nieśmiało zaczęli wstawać ,a ja sobie jeszcze tak zamyślony przesiedziałem z parę minut, przyznam ,że po żadnym filmie tak nie miałem :wink: I do tej pory pewnych sytuacji z tymi halucynacjami nie jestem w stanie pojąć - szczególnie tą scenę łóżkową, po której 'niby nic nie było', ale pod drzwiami coś zostało :) I faktycznie momentami Black Swan był przerażający, jak już się tych halucynacji namnożyło to co prawda dość przewidywalnie ,a mimo to nadal tętno mogło przyspieszyć.

 

 

i jeszcze coś co el zacytował tylko wtrącę

z których chyba tylko Batman się broni

Jesli już o gatku mowa to IMO Dark Knight to definitywnie One Man Show, Joker Ledgera wręcz sprawił ,że ten film z wielu(tj. ile tych batmanów było) stał się wyróżniającym, choć trzeba też przyznać ,że i scenario lepsze,no ,ale dla mnie i tak Joker>all. Nie wspominając o samym Batmanie ,który mógłby w końcu przestać mówić głosem retarda z chrypką ,bo mi to jest całkowicie niepotrzebne( gdyby kolejna czesc miała wyjść).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.