Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Sarić' .
Znaleziono 1 wynik
-
Miałem napisać to w temacie odnośnie serii, ale zrobiło się długo, także chyba lepiej zacząć już wątek na kolejny sezon. Oglądałem masochistycznie wszystkie mecz live, teraz pora na trochę zdrowego rozsądku. Przed serią pisałem, że Sixers mają z Bostonem więcej do przegrania niż wygrania - tak też się stało. Seria zweryfikowała nas brutalnie w wielu aspektach. Z bończucznych obiecanek o finałach, etc zrobił się prawe sweep. Wstałem dzisiaj oczywiście zajebany mułem, obudzony przez jedyną muchę, która dostała się jakoś do chaty i konsekwentnie przeskakiwała z nosa na policzek, jakby się nie obrócił i jakbym się nie ułożył / zakrył (znacie temat?) - z zaskoczeniem przypomniałem sobie, że są sprawy bardziej wkurwiające niż gra Sixers tych PO. Wstałem, znalazłem jakieś narzędzie zbrodni i rozjebałem tą kurwę na ścianie wyładowując sporą część frustracji, która we mnie się nagromadziła. Za oknem pięknie świeci słońce i jakoś tak zaczynam patrzeć na wszystko z innej perspektywy Prawda jest taka, że przyszłościowo ten wynik dla Sixers jest bardzo dobry. Oczywiście szkoda, że nie udało się przedłużyć serii, bo każda minuta w PO jest na wagę złota... ale generalnie porażki uczą najwięcej. Simmons, Embiid zostali w jakiś sposób zweryfikowani, stojąc w lustrze rano nie mogą już sobie powtarzać jacy to nie są zajebisci, jak to wszystkich nie rozjebią. Simmons patrzy w swoje +/- tej serii, na swoje ONE POINT game i wie, ile przed nim pracy... Ben będzie teraz wielokrotnie oglądał swoją pasywną grę w ataku, stracone piłki na kończącym się shotclocku, wjazdy (podczas których pewnie nawet był faulowany) i będzie musiał sobie uświadomić, że w PO nie może liczyć na sędziów, kolegów, że musi wziąć grę w swoje ręce. Mimo wszystko z Bena jestem całkiem dumny - podniósł się po ONE POINT GAME, nie grał tak jakbyśmy od niego oczekiwali, nie był tak dobry jak moglby być, ale jego gra przeciwko topowej defensywie w NBA ewoluowała, poprawiła się. Zaczął atakować pomalowane, punktować na Horfordzie - słowem - robić COŚ na parkiecie. To okazał się dla niego trudny matchup - szybcy rywale do bronienia i ściana na drodze do kosza. Jednocześnie ciążko mi sobie wyobrazić lepszy motywator do pracy niż takie "Rookie Wall". Ben uderzył w tą ścianę dopiero w drugiej rundzie PO, przeciwko topowemu coachowi w lidze, który doskonale obnażył mankamenty w grze Sixers systemowo. To nie jest powód do wstydu, to jest po prostu kurewsko wysoko ustawiona poprzeczka dla człowieka, w którego efektywnosc na poziomie RS sam mocno wątpiłem. Ben będzie pamiętał ten przestrzelony rzut, gdzie powinien przetrzymać gałę, będzie pamiętał te kiepskie podania w końcówce, to one point game - i nie sądzę, żeby był lepszy sposób, żeby oduczyć go tego typu złych zagrań. W swoich pierwszych 10 meczach w PO Ben zaliczył 16/9/7,5 na 54 TS% będąc najlepszym graczem wygranej serii z Miami. Przed sezonem ludzie pukaliby się w głowę, jakby ktoś zrobił takie prediction. Joel Embiid - czyli jak koszykarski Bóg stał się znowu człowiekiem. Pisałem o tym kilka razy - Joel to jeszcze nie jest taki poziom, żeby grać całe PO tak jak w 3Q game 6. Ludzie śmieją się z jego jumperów, czy oddychania rękawami, czy z błędów w D... a ja patrzę na to inaczej. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie uwierzyłby, że Embiid zagra tyle spotkań w jednym sezonie. Joel nie grał back2backów, miał ograniczenie minutowe, nie trenował z zespołem tylko grał mecze... kiedy miał zbudować tą kondycję? Pamiętajmy, że przez te 30-35min w meczu gość swoim 7-2 cielskiem potrafi grać w obronie takie rotacje, help D których nie powstydziłby się elitarny skrzydłowy... Ma zbierać, bronić obręczy i ustawać switche na niskich, jednocześnie w każdej niemal akcji w ataku piłka przechodzi przez niego, gdzie musi stawiać zasłony, walczyc o pozycje z klockami, którzy mają go po prostu zmęczyć jak choćby Baynes. Embiid to jeszcze nie LeBron, który chyba jako jedyny wytrzymuje kondycyjnie gdy 90% gry po obu stronach parkietu jest na nim. Co więcej, jako wysoki jest uzależniony bardziej od setów, tego gdzie dostanie piłkę, jak zmiejsce zrobią mu koledzy. LeBron bierze ISO, rozpędza się i ma niemal wszystko w swoich rękach... Joel dawał okresami ciała, popełniał błedy, ale też był jedynym czlowiekiem, który podniósł rękawicę w każdym meczu tej serii, grubymi okresami jedynym, który trzymał nasz atak i obronę, ale siłą rzeczy cięzko mu bronić team D, kiedy właściwie co akcje dymany był JJ, Belli, czy Simmons przez bardziej atletycznych/szybszych niskich Celtics. Generalnei Joel też nie miał specjalnie miłości od sędziow - pokazała to choćby ostatnia akcja, gdzie dostał od Baynesa ewidentnie po łapach, cięzko było mu dostać się na linię FT przy mimo wszystko niezłym poziomie agresji w grze - to kolejna lekcja dla Joela względem PO. Celtics wydawali się równie niedoświadczeni co Sixers, ale mimo wszystko ci kluczowi gracze, jak Smart, Brown, Rozier, Baynes ale przede wszystkim Horford (który małymi rzeczami wygrał pierwsze 3 mecze) - w PO już grali, w Sixers ograni byli głównie ludzie z 2nd unitu (Belinelli, Ilyasova, Amir) + JJ, którego występy w PO chyba wszyscy pamiętają... Przypomnę jeszcze niektórym, że Embiid rozegrał w karierze mniej spotkań niż Horford w samych PO, do tego grał w masce. 21/12/3/2blk w PO od gościa, ktory rozegrał na poziomie NBA całe 102 mecze? Jeżeli tylko pozwoli mu zdrowie, to za sezon, może 2 będzie wyglądał przez większość czasu tak jak w 3Q game 6... Jeśli miałbym ocenić przez pryzmat tego co wyżej Embiida w tych PO, to dostaje ode mnie mocne 5/6. Także jeśli weźmiemy pod uwagę te pierwsze piątki, tych naprawdę istotnych ludzi, to jednak Bostończycy tego ogrania mieli zdecydowanie więcej... i to konieć końców bylo na parkiecie widać. Byli niemal zawsze ciut cwańsi, ciut zimniejsi, ciut sprytniejsi i mimo, że właściwie każdy mecz był w zasięgu, to zawsze w tym ostatnim momencie zrobili właściwą rzecz - a szczególnie już Horford, który przecież historię wpierdoli w PO ma długą. Taki wynik spowoduje też (mam nadzieję), że Colangelo nie będzie jak wariat rzucał pieniędzmi w Ilyasovę, Bellineliego i JJ, aby na siłę utrzymać ten roster. Ewidentnie ten zespoł potrzeuje drugiego ballhandlera, potrzebuje atletyzmu na skrzydłach i dobrze, że wyszło to w momencie, kiedy sytuacja w payrollu jest jeszcze mocno otwarta. Parę słów o moim ulubieńcu (chociaż k**** ja ich wszystkich lubię ) - Dario Sarić - ten człowiek mam wrażenie gdyby była taka konieczność na parkiecie to nauczyłby się nawet zmieniać kolor skóry jak kameleon. Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że jest już jego sufit, że nie da rady, że się nie przebije...on znowu to robi - adoptuje się. Tak było na początku jego przygody tam u Turasów, potem w Sixers, gdzie wyglądał mocno nieciekawie - szczególnie jak przyszedł Ilyasova rok temu, czy na początku tego sezonu, potem znowu w PO i tu w serii z Bostonem. Niesamowita jest jego waleczność, nie wiem ile siniaków nazbierał podczas tej serii, nie dostawał właściwie w ogole gwizdków, mimo , że regularnie walczył o ofensywne zbórki i grał dużo na kontakcie w ataku. Ostatnie 2 spotkania był jednak znowu TYM Dario, jakiego pamiętam z RS - rozciągał grę trójkami, atakował ciągle tablicę rywali, przepychał się i zdobywał punkty z pomalowanego, wymuszał FT i w jakis sposob był efektywny. TJ McConnell w większym ciele normalnie. Nie wiem, jaki jest jego sufit - wydawało mi się, że on już tam parę razy dobił, ale jego charakter, nieustępliwość, uniwersalność cały czas pozwala być mu efektywnym. Fun stat? ORTG w tych PO na poziomie 119. Jest w cieniu Simomnsa i Embiida, ale to zdecydowanie człowiek, na którego niemal zawsze można liczyć, nadal młody, z odpowiednią psychą. Fenomenalny glue guy. Szkoda, że na serię nie stawił się Robert Covington, ale to człowiek, który raczej w ten sposób będzie już wyglądał zawsze, szkoda, że tak mało czasu dostał Justin Anderson, którego wejście rozpoczęło run w 3Q - uwielbiam jego waleczność w obronie, gdyby dostawał 10min w meczu zamiast Cova/Belliego to obstawiam, że samą świeżością nóg moglby przeważyc o losach serii... Nie chce się rozpisywać o Brettcie Brownie, bo gościa lubię i do tej porty jakieś 80-85% czasu byłem za jego decyzjami, ale uważam, że przy tym, jak Brown z Tatumem i Smartem zrobili gangbang naszym białasom na obwodzie (i Robciowi), to po prostu zbrodnia nie skorzystać z nieustępliwości SIMBY. Ta seria była zdecydowanie do wygrania, mimo wszystko tego talentu u nas było zdecydowanie więcej, niestety mimo wszystko polegliśmy trochę taktycznie, trochę charakteroligcznie, trochę doświadczeniem. Drżałem patrząc co odjebie JJ, który przestrzelił wolne trójki, w tym kluczową pod koniec 3Q, a potem kutwa trafia z 9 metra przez łapy kiedy to już nie ma znaczenia, czy oddaje durną (tym razem celną) trójkę przez ręce 2 obrońców off balance. Oj zagotował mnei ten gość dzisiaj kilka razy. Wysoka była cena tego spacingu, który dawał. Dla Bostończyków brawa za to z czego słyną - za twardą, nieustępliwą obronę, za dobry gameplan Brada, za świetną egzekucję Terryego Roziera, Jaylena Browna, Tatuma, czy Horforda. Za dirty work Smarta i Baynesa. Za to, że dali lekcje pokory hypowanym Sixers, za to, że potrafili korzystać ze swoich atutów, za te małe rzeczy, które wygrały im tą serię. Mam wrażenie, że przez całą serię zmarnowali pojedyncze rzuty z otwartych pozycji, popełnili jakąś niewiarygodnie niską ilość błędów własnych. To był dobry sezon dla Sixers, teraz mamy cale lato na przeanalizowanie tego co zawiodło, na pracę nad Jumperem Simmonsa i Fultza, na znalezienie wzmocnien w postaci zarówno rolesów (TYREKE!), jak i gwiazd (James, George? Kwahi?) Wierzę, że w ten kolejny sezon wejdziemy z zespołem o 2 klasy lepszym niz w 17/18, bo nie zapominajmy, że w tym zespole jest chemia, talent i tak naprawdę to są dopiero pierwsze przejawy tego, do czego trio Embiid-Simmons-Sarić może być zdolne. Byle tego nie spi*****ić niczym OKC.
- 1588 odpowiedzi
-
- 22
-
-
- Colangelo
- Brett Brown
- (i 4 więcej)