Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Irving' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Niedawne ogłoszenie przez Netsów wykorzystania klasycznych koszulek z czasów New Jersey skłania mnie do refleksji. Organizacja przeszła długą drogą, zdecydowanie dłuższą niż z Newark na Brooklyn. Właściwie to trochę tak jak u Tolkiena, przy czym nie mówię tu o Hobbicie, czyli tam i z powrotem (chociaż pasuje, bo miotają się między New Jersey i Nowym Jorkiem od samego początku osiedlając się kolejno w NJ, NY, NJ i w końcu na nowojorskim Brooklynie). Tytuły tomów Władcy Pierścieni wyglądają zdecydowanie lepiej. Mamy dla przykładu... Drużynę Pierścienia. Żarty na bok. Taki jest cel. Zawsze taki był. Wraz z przenosinami do Barclays Center pojawiły się ambicje sięgające mistrzostwa i historia niefartownego dealu z Bostonem jest tych ambicji dowodem. Nie czas i miejsce by o tym pisać. Wiele rzeczy poszło nie tak, ale nie zmieniam zdania, że to się mogło udać. Gdyby chociaż D-Will był tym, kim miał być... Nieważne. Rok 2020 jest ostatnim, w którym ten facet dostał przelew z Brooklynu w ramach starego kontraktu. To nawet lepszy symbol nowego startu niż podpisanie pewnych ziomali, o których za moment. Przez lata na dnie drużyna dała się poznać specjaliści od dawania drugiej/ostatniej szansy, z której niektórzy skorzystali i teraz zarabiają poważne pieniądze (lub za chwilę pewnie zaczną), a niektórzy nie (pamiętacie, że był tam np. Anthony Bennett?). Waleczność, ambicja w beznadziejnej sytuacji bez własnych picków w loterii dobrze pasowała do hasztagów typu #BrooklynGrit i #WeGoHard. Klimat wokół ekipy pomimo niewesołej sytuacji wydawał się świetny, a Sean Marks przywrócił im sens i nadzieję. Dotarcie do PlayOffów drużyny prowadzonej przez D'Angelo Russella było czymś fantastycznym do oglądania. Jak się okazało postawę drużyny i panujący w niej klimat ("kultura organizacji" to chyba najczęściej używany przez Marksa termin w pewnym czasie) naprawdę doceniali inni zawodnicy z ligi. Jak się okazało offseason rok temu przyniósł newsy o dołączeniu koszykarzy z absolutnego topu, którzy mieli być u sąsiadów z Knicks, a ostatecznie Kyrie Irving i Kevin Durant przywdziali biało-czarne stroje Brooklynu. Czyli co, skaczemy ze szczęścia? Niewątpliwie ciężko się nie cieszyć i jeżeli ktoś tego nie robi ma coś z czapą Przyjście takich koszykarzy jako wolnych agentów to jak wygrana w Lotto. Jasne, że gwiazdy mają kaprysy, w NBA (lidze zawodników) mają swoje oczekiwania i często wpływają na decyzje, na które teoretycznie zawodnicy nie wpływać nie powinni. Kenny Atkinson - ode mnie na zawsze szacunek - może coś o tym powiedzieć. DeAndre Jordana też pewnie by nie było w składzie, gdyby nie był ziomkiem wspomnianej dwójki. To wszystko jest wkalkulowane. Czy jednak Nets naprawdę mogą sięgnąć po tytuł? Tego nie wiem, ale wydaje mi się, że w tej chwili są dwie możliwości. Będą albo ekipą, z którą trzeba się liczyć i zaliczą solidny run na wschodzie, może nawet wygrają ligę, albo... będą drużyną - memem Nie widzę trzeciej opcji. Kompania jest naprawdę doborowa. Wśród kluczowych graczy są: Kevin Durant Kyrie Irving Bez wątpienia liderzy. Do tego jak stwierdził niedawno Kyrie, mogą pełnić rolę coacha na zmianę. Oczywiście w zmianach uwzględnią zapewne Steve'a Nasha... Wszystko zależy od ich zdrowia. Jeżeli Durant będzie chociaż w 90% sobą, a Kyriego będą omijać poważniejsze urazy to wszystko możliwe. Do nietykalnych należy dodać jedną postać: DeAndre Jordan Przecież ziomka Kevinowi i Kyriemu nie oddadzą. Ale mówiąc szczerze facet potrafi być przydatny. Interesujący są zawodnicy, których los nie jest jasny. Spencer Dinwiddie Caris LeVert Joe Harris Jarrett Allen Taurean Waller-Prince Harris może iść dokąd ma ochotę (przyznał, że chciałby zostać, ale wie, że to biznes), a pozostałą trójka to znakomity materiał na wymianę. Każdy z tej piątki jest wartościowym zawodnikiem, z którymi są fajne wspomnienia z ostatnich lat. Dinwiddie i Harris przychodzili jako kolesie, którzy nic nie znaczą, a będąc wygrali konkursy indywidualne podczas ASG i rozwinęli się w solidnych koszykarzy, którzy mogą się przydać w każdej ekipie. Z kolei Caris i Afro wciąż się rozwijają i kto wie, gdzie mają sufit. Szczególnie Caris wydaje się mieć jeszcze spory potencjał, bo Allen jakby spuścił z tonu. Najmniej z nich znaczy Prince, ale facet jest OK. Warto odnotować, że jemu i Carisowi wchodzą nowe kontrakty. Jako ostatnią wymienię grupę zawodników, którzy również mogą zniknąć, ale nie mają jeszcze wyrobionego nazwiska. Dzanan Musa Rodions Kurucs Nicolas Claxton Timothe Luwawu-Cabarrot Sądzę nawet, że panowie Musa i Kurucs już tych nazwisk nie wyrobią. Wiem, że czasami zagrają fajne zawody, ale ogólnie ciężko się na ich grę patrzy. Claxton natomiast to może być ktoś, a Luwawu-Cabarrot to walczak. Dwie wieże, Jarrett Allen i DeAndre Jordan. Młody talent i stary grzyb, który słynął z widowiskowych wsadów, ale zdrowie już nie takie. Mam wrażenie, że jednym z pierwszych testów dla Nasha będzie poukładanie relacji w drużynie. Kto startuje? Kolega gwiazd, czy młody (o ile zostanie), który ma przed sobą przyszłość? Kenny Atkinson nie dał na siebie wpłynąć i... Kenny'ego już nie ma Ogólnie to jednak uważam, że Nash to właściwy facet. Inteligentny koszykarsko koleś z charyzmą, nazwiskiem. Z całym szacunkiem dla Jacque'a Vaughna - w "bańce" wykonał świetną pracę - kim on jest dla Kyrie i Duranta? Nie od dzisiaj wiadomo, że gwiazdy chcą mieć trenerów z nazwiskiem. Vaughn zresztą jest na miejscu i jak sądzę będzie miał swoje do powiedzenia. Powrót Króla? Heh. Moim zdaniem to od Kyriego, jego zdrowia, koncentracji, pasji, zaangażowania i kaprysów będzie najwięcej zależało. Dlaczego? Durant jest specyficzny, ale nie tak chimeryczny. Jak mu zdrowie pozwoli być sobą, to będzie znakomity. Kyrie za to może mu w tym pomóc, ogólnie może być niesamowicie ważny. Problem w tym, że może też rzucać kłody pod nogi. Nie chcę być źle zrozumiany - ode mnie pełen szacunek. Wiem, że nazywanie gościa płaskoziemną jest nie na miejscu. To łebski koleś, oczytany, ironiczny. To ludzie mają problem, że tej ironii nie łapią. Nie chcę też powielać bzdur, jakoby szkodził szatni. Póki co żadnego potwierdzenia. W dodatku on wcale nie uchodzi za buca - inaczej nie pieniłby takiej funkcji w związku zawodników. Kyrie potrafi, może naprawdę wiele, ale też jest facetem, który - to niestety pewnik - ma spore ego i nie ma charakteru jak np. LeBron. Dla niego pogoń za sukcesem sportowym nie jest na pierwszym miejscu. Szacuję taką postawę, rozumiem, ale jako sympatyk Netsów oczekuję przede wszystkim dobrej gry, a nie cwanych ripost. Co jeszcze przyniesie nowy sezon? Zapewne nową reklamę na koszulkach, bo umowa z Infor wygasła. I na to póki co wolę się nastawić - na to, że kolejna naszywka będzie jeszcze lepiej pasowała do ich trykotów, które bardzo mi się podobają. Na całą resztę wolę po prostu poczekać, bo może to być wielka drużyna (tak!), ale może być także wielkim, legendarnym... memem.
- 761 odpowiedzi
-
- 7
-
-
- brooklyngrit
- wegohard
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zgodnie z nowym punktem regulaminu, chciałbym złożyć trade request w sprawie Kyrie Irvinga. Argumentacja jest następująca: Knicks złożyli ofertę kontraktu A. Davisovi w składzie jest Kawhi Leonard, Irving jest 3 najlepszym graczem w tej organizacji. W Rl NBA Irving chciał błyszczeć i najpierw złożył trade request, gdy grał w jednym teamie z LeBronem Jamesem, a następnie wg niedawnych doniesień Chrisa Broussarda nie zgodził się na to, by James Harden dołączył do Brooklyn Nets: Moim zdaniem sytuacja z RL NBA zarówno z Cavs, jak i z Nets jednoznacznie wskazują, że w momencie posiadania na długim kontrakcie Leonarda i chęcią przedłużenia posiadania Davisa o kolejne 3 lata, będący w prime Irving, który zarówno tu, jak i w RL NBA posiada już pierścień, chciałby odgrywać znacznie większą rolę w swoim zespole, a nie być w cieniu dwóch innych gwiazd. Myślę też, że dodatkowym ( choć w porównaniu do powyższych mało znaczącym) argumentem jest też brak PO w pierwotnej wersji umowy oferowanej przez Knicks. Przypominam, że aby wniosek został poddany głosowaniu, musi zostać poparty jeszcze przez 6 GM-ów, poprzez krótkie "potwierdzam"
-
Można już? Chyba można. Loteria, playoffy, a przecież niektórzy już są myślami w offseason. Droga Nets na Brooklynie to niezła sinusoida. Najpierw nastroje imperialne, najgłupszy deal ever, potem dół i marność, która miała nie mieć końca... Nets byli jak zbłąkana owieczka, która odłączyła się od stada drużyn NBA i miała zostać przerobiona na baraninę (tzn. ugotowana i wywieziona do innego miasta). Takie ploty były jeszcze w 2016, gdy organizacja była na sportowym dnie, a Car Mihaił ogłosił, że chce Nets sprzedać. W roku 2019 sytuacja jest zupełnie inna. Organizacja ma stabilne podstawy finansowe i sportowe. Trwa procedura przekazania udziałów Josephowi Tsaiowi, właścicielowi Alibaba Group, w skład której wchodzi chociażby AliExpress.com. Facet wydaje się pasjonatem i chyba ma zdrowe podejście, co można sądzić po jego Twitterze. Poza tym on naprawdę lubi basket: "At the end of the day, there’s nothing better than having the joy of going to games. I love going to basketball games. My family loves it. My kids love it. It’s just great. Right now, we’re sitting here in Barclays Center, about to see a game". To nie jest poza. To może być super właściciel. Tsai także jednoznacznie wypowiedział się, że nigdzie się z Brooklynu nie wynosi. Idzie to zrozumieć. Organizacja według Forbesa jest szóstą najbardziej wartościową w lidze (opublikowane w lutym 2019), a to samo źródło stwierdziło dwa lata temu, że dla Nets wystarczy „być” w NY, żeby długofalowo przynosić korzyść właścicielowi. Miało to znaczenie również dla nowego nabywcy. Dlaczego Tsai wybrał Nets, chociaż mógł podobno kupić także Rakiety z Houston? “Financially, it made sense. Business-wise, it’s very interesting”. Równie optymistycznie jest, gdy weźmiemy pod uwagę poziom sportowy. Po latach zbierania przypadkowej zgrai najemnych cyganów na żebry w lidze, są tu talenty z potencjałem All Star, które trzeba rozwijać. Goście charakterystyczni, mogący być w przyszłości twarzą organizacji. Mówiąc o podstawach sportowych warto wspomnieć, że „zaplecze” klubu, Long Island Nets, już w trzecim roku istnienia dotarło do finału G-League, w którym uległo utytułowanym Rio Grande Valley Vipers. Sean Marks i Kenny Atkinson wyprowadzili Nets z niewoli marności i niedoli szorowania dna wprost do Ziemi Obiecanej, którą były tegoroczne Playoffy. Kto by pomyślał parę lat temu, że wspominając sezon 2018/19 będę myślał „sukces”? Tym większy, że nie zbudowany na przypadkowych grajkach, a mający solidne podstawy na przyszłość. KRÓTKIE PODSUMOWANIE SEZONU 2018/19 6 miejsce na Wschodzie Playoffy i inauguracyjna wygrana serii w Philadelphii D’Angelo Russel zagrał ASG Joe Harris wygrał podczas ASW konkurs rzutów za trzy, ponadto skończył sezon z najlepszym % skuteczności trójek Ekipa fajna do oglądania, ze świetnym klimatem, który widać nawet na smartfonie PRZED SEZONEM 2019/20 Ważne kontrakty: Joe Harris Jarrett Allen Caris LeVert Rodions Kurucs Spencer Dinwiddie Dzanan Musa Deron Williams Allen Crabbe Zastrzeżeni wolni agenci: D'Angelo Russell Rondae Hollis-Jefferson Wolni agenci: DeMarre Carroll Jared Dudley Ed Davis Theo Pinson Draft: Nets maja wybory: 17, 27, 30. POTENCJALNE WZMOCNIENIA, OFFSEASON Jest hajs, są spore oczekiwania, ale na moje nic spektakularnego się nie wydarzy. Jeżeli mam się bawić we wróża Macieja, to Kawhi Leonard zostanie w Raptors, a Durant i ewentualnie Kyrie Irving wylądują w Knicks. Nets wraz z Clippersami będą walczyć o pozostałe warte uwagi nazwiska. Co prawda jak to napisałem na Netsowej grupie, to chcieli przyjechać do mnie ze stanów i mi wklepać, ale trudno. Tak właśnie myślę. Przy czym muszę dodać, że Nets wcale nie są na straconej pozycji. Główna bolączka tej ekipy to brak kogoś wysokiego, kto mógłby powalczyć o zbiórki i zrobić różnię w pomalowanym. Widać to było gdy zabrało Eda w serii z Sixers. Allen ma w tym temacie sporo do narobienia. Tymczasem takich wartościowych ludzi będzie na rynku kilku... Może stary ziom DLO, Julius Randle? Facet ma opcję zawodnika w Pelikanach, ale może szukać dużej kasy i nie jest wykluczone, że ją znajdzie. Może właśnie na Brooklynie. A Nikola Vicevic lub Tobias Harris? Pierwszy pewnie zostanie w Magic, ale angaż Harrisa w Sixers nie jest taki pewny. W dodatku facet dobrze rzuca za trzy, a to przy stylu gry Nets niezwykle ważne. Prasa już doszukuje się związków tego drugiego z Brooklynem - okazało się, że ma tam rodzinę. Oczywiście wiemy, ile to znaczy, J.J. ma nieopodal Barclays Center chatę, a Durant ma swojego opiekuna duchowego na Brooklynie. Mimo to rok temu nawet nie chciał z Marksem gadać. Wolnym agentem będzie także Thaddeus Young. Szczerze mówiąc chętnie bym zobaczył Thaddiatora znów w koszulce Nets i mam nadzieję, że jeżeli nie wyjdzie z innymi, młodszymi, to on będzie opcją. Właśnie kogoś takiego brakowało w tym roku, żeby podjąć walkę z Sixers. Oczywiście powyższa lista potencjalnych targetów ma sens tylko wtedy, gdy zostanie DLO. Jeżeli Marks będzie budował skład bez D’Angelo, to zupełnie może się zmienić cel transferowy i tu obawiam się, że coś jest w plotkach o Kyrie... Głównie dlatego, że koleś chce być liderem absolutnym, a tego u boku Duranta nie osiągnie. Dlaczego nie chcę Irvinga? Powodów mam kilka. Wiele wskazuje, że to on psuł klimat w szatni Bostonu. Przecież mówił, że irytuje go np. to, że po meczu jego kumple od razu siedzą w smartfonach. Różnica pokoleniowa? Heh, ale w Nets takich młodych ziomków jest pełno. Dlaczego tu ma czuć się lepiej niż w Bostonie? Marudził też na zaangażowanie ekipy. To nie jest to, co widzę w Nets. Gościu jest podatny na kontuzje. Niby to nic nie znaczy, bo to zawsze niewiadoma, ale jednak. Całkiem możliwe, że facet ma jakiś przerost ego. Obnażyła to dobitnie seria z Bucks. Jaką on miał tam skuteczność? I co to za tekst, że „mógł rzucać jeszcze więcej”, gdy pozycje wybierał źle i mało co wpadało? Podsumowując, obawiam się, że ewentualny angaż Irvinga rozwali drużynę, popsuje klimat i przekreśli szanse na coś większego za jakiś czas. To nie jest facet, wokół którego chciałbym budować organizację. Spodziewam się, że mogą się wydarzyć także inne rzeczy. Być może Marks będzie chciał pozbyć się Crabbe’a? Ma pewne atuty. Pytanie: po co? Musiałby mieć nagrane naprawdę duże kontrakty, żeby pozbywać się picków, z których świetnie korzysta. Nie zdziwi mnie przedłużenie wolnych agentów na jakiejś korzystnej umowie, szczególnie Dudley’a i Carrolla. W przypadku ich odejścia trzeba będzie poszukać kogoś innego o podobnej charakterystyce za małe pieniądze. Zastrzeżeni? Najpierw RHJ, o którym się często zapomina. W sumie słusznie, bo facet strasznie obniżył loty i nie spodziewam się, że ktoś zaoferuje mu jakiś solidny kontrakt. Mimo wszystko dodaje ekipie atletyzmu i jego brak, nawet w takiej formie, będzie zauważalny. Tak, Nets powinni w offseason celować w... mięśnie Oczywiście osobny temat to D’Angelo Russell. Dać maxa? Czekać? Odpuścić? Każda opcja jest do obronienia. Dla mnie DLO jest jednak pewnym symbolem odradzających się Nets. Zagrał w ASG. Zwrócił uwagę na organizację. Osobiście chciałbym, żeby został. Nawet na maxie. Raz, że nikt nie wie, jaki będzie DLO za parę lat i na moje warto zaryzykować. Dwa, że byłoby szkoda, żeby wątek o Nets opuścił January Nie mogę się doczekać tego offseason... Let's Go NETS! Miłej dyskusji
- 621 odpowiedzi
-
- 11
-
-
- płaska ziemia
- irving
- (i 9 więcej)
-
Po pierwsze, pisałem już o tym, cieszę się, że James nie zrobi oklepu osłabionemu Wade'owi. Seria Heat vs Cavs mogła by być epicka, ale tylko z udziałem Bosha i Whitesida, bez nich moglibyśmy conajwyżej zgadywać czy zakończy się wynikiem 4:0 czy 4:1. Z Toronto nie będzie raczej trudniejszej gry, ale aura też będzie lżejsza. Podstawowe pytanie czy Cavs nadal będą niszczyć z dystansu, Jeśli tak to skończy się gładko, bez tzw. mydła. Potencjał obu drużyn (mimo zbliżonego wyniku w RS) jest diametralnie różny, Cavs powinni to przejmować bez najmniejszych kłopotów. Mimo, iż uważam, że zwycięstwo Toronto w pierwszym meczu jest dość prawdopodobne, to cała seria i tak nie potrwa długo. Mamy do czynienia z drużyną z talentem 100, mega zdrową, wypoczętą vs drużyna z talentem 80, bez kluczowego centra, mniejszymi i większymi urazami, zmęczoną do granic możliwości. Wynik jest prosty: rozsądek podpowiada 4:0, rozum nie zawsze lubi to samo ale tym razem też 4:0.