-
Liczba zawartości
674 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Ostatnia wygrana Eryko w dniu 5 Października 2020
Użytkownicy przyznają Eryko punkty reputacji!
Reputacja
319O Eryko
-
Tytuł
Starter
- Urodziny 18 Stycznia
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Lokalizacja
Tychy
NBA
-
Ulubiony zespół
Oklahoma
-
Ulubiony gracz
Carmelo Anthony
-
Kings zagrali chyba najlepsze możliwe spotkanie w sezonie z bardzo słabo dysponowanym zespołem Pacers. Raczej coś takiego się nie powtórzy, ale tak czy siak, takie zwycięstwa są niesamowicie satysfakcjonujące. Jak z Phoenix mieli problemy w transition, tak dzisiaj po prostu miażdżyli Indiane. Sabonis świetnie szukał kolegów, wszyscy byli dobrze rozbiegani i wiedzieli jakie zajmować pozycje. To spotkanie pokazało też, że przy słabszym punktowo występie duetu Fox-Sabonis, Kings mają duży, duży potencjał scoringowy, od Huertera po Monka, Mitchella czy Barnesa, który z kolei zaliczył znakomity występ. Sacramento jest super zorganizowaną ekipą, czekam ze zniecierpliwieniem na playoffy, bo jak się dostaną, mogą namieszać
-
Kings trochę grają gorzej ostatnio, ale to przecież było do przewidzenia i nikt od nich nie oczekiwał śrubowania jakiegoś kosmicznego wyniku w RS. Dzisiaj kawał dobrej koszykówki w golden1 center. Szczególnie w wykonaniu Bookera. CO facet grał niesamowitego. Świetna 1 połowa gdzie trafiał co chciał. Na izolacji, po zasłonie, wszystko, po prostu wszystko. Później trochę mu się przepaliły styki i marnował Sunsom posiadania, ale naprawdę WOW, oglądało się go z przyjemnością. Kings mogliby być w grze, gdyby dobrze egzekwowali blitze na Bookerze w 4 kwarcie. Niby ograniczyli jego scoring, ale skorzystała na tym trójka Lee-Ayton-Bridges. Szczególnie ten pierwszy zasypał Sacramento trójkami z czystych pozycji. Na największą pochwałę zasługuje zdecydowanie Monk. Super kończył pod koszem, bardzo kreatywny, utrzymał Kings przy życiu. Niestety Fox czy Barnes na mecz nie dojechali i byli mało widoczni, co znacznie utrudniło Sobanisowi również świetnie dysponowanemu (choć nie dorównał Monkowi) i Malikowi zadanie. Masakrycznie bronili pomalowane, pozwalając na masę rzutów po ofensywnej zbiórce. Phoenix było dobrze zorganizowane w kontrze i semi-transition, Monty znalazł fajny balans między atakowaniem desek, a wracaniem do obrony.
-
Fajnie chłopaki grali ostatnie 2 spotkania, z różnym finalnym skutkiem, ale pokazali się, dali przeciwnikom w kość i pokazali, że Oklahoma potrafi walczyć o swoje jak mało kto. Ale dzisiaj kompletnie inna historia. Właściwie to tej przegranej nie ma co na siłę analizować. Houston poczuło krew, trafiło 18-36 zza łuku, a OKC 10-44. Nie trafiali absolutnie niczego. Tracili piłki. Gubili się pod koszem. Rockets skutecznie bronili pomalowanego (jak widziałem zacieśnione quasi box-and-1 w 1 kwarcie, wiedziałem, że będzie ciężko). Zaryzykowali, prowokowali Thunder do oddawania rzutów zza łuku, a ci maniakalnie nie trafiali. A tak w ogóle to chciałbym rzec, że Josh gra jakiś kryminał ostatnio, dzisiaj powinien być zbenchowany i nie pojawić się na boisku. Trochę jakby wpadł w bagno i nie może wyjść. Może przyda się odpoczynek, ale niekoniecznie czysto fizyczny, bo popełnia masę dziwnych błędów.
-
Wydaje mi się, że bardzo. Po prostu widać to w każdym aspekcie. To jak atakuje pomalowane, jak nawiguje na picku, jak prowadzi kontry etc etc. Wiadomo, forma pewnie się wyklaruję widocznie poniżej obecnego stanu rzeczy, ale wszedł zdecydowanie na wyższy poziom. I to o wiele wyższy
-
Chciałbym dzisiaj tylko chwalić Kings, bo chapeau bas, grali wyśmienicie, ale końcówka tego spotkania była nawet dla takiego semi-kibica Kings jak ja straszna. Niewytłumaczalna jest taka gra pod presją. Fakt, Grizzlies kapitalnie zaczęli zamykać drogę do podania, świetnie trapowali etc, ale daj boże, nie wierzyłem w to co się dzieje. Ale to chyba by było na tyle z minusów, bo spotkanie z ich strony odejmując koniec 4 kwarty wręcz podchodziło pod idealne. Bardzo długo próbowali wyjść na prowadzenie i zaznaczyć przewagę, ale gdy się to udało, zaczęli przeważać w każdym aspekcie, dużo mini runów przygasało ambicję Miśków. Fox w tym sezonie kosmos, to trójka po stepbacku, to kręci obrońcą na półdystansie i rzuca z łokcia jakby to była bułka z masłem. Memphis czaiło się na niego pod koszem, szczególnie JJJ robił fantastyczne rzeczy (a propos, polecam zobaczyć jego rotację chyba w 3 kwarcie przy bloku na Sabonisie, co chłop w moment z pilnowania linii trzech punktów znalazł się pod koszem blokując pole do ataku kosza i blokując Sabonisa było zatrważające i straszne), ale Fox dobrze na to zareagował i dostosował dzisiaj swoją grę do tego znakomicie. Huerter również robił nieziemską robotę, świetny offball movement, gubił krycie, trafiał ważne rzuty, będą Hawks żałowali. Dużo pomagał Sabonisowi w rozprowadzaniu piłki. Zresztą Sacramento świetnie dzieli się piłką, każdy pełni istotną rolę i nie jest słupem do stania w rogu. Barnes dołożył dwie ważne trójki w 4 kwarcie i nie załamał się przy wolnych. Fajnie zamknęli Moranta do 4 kwarty kiedy się rozsypali, pojawiały się błędy i niedomówienia, ale przy braku ani świetnych obwodowych obrońców, ani klasowego anchora po prostu to się zdarza Spotkanie świetne, Kings pewnie idą po swoje. I bardzo dobrze
-
ja bym się mimo wszystko nie zgodził całościowo, po prostu wiele ekip zaczęło się lepiej budować. Clippers są opakowani nazwiskami, ale od przyjścia Goerga i Leonarda nie byli w stanie zwojować ligi. Oczywiście, kontuzje kontuzjami, ale od początku był tam problem z brakiem kreatora, który odbijał się na grze całego zespołu, nawet pomimo popisów indywidualnych. Tak samo Brooklyn w zeszłym sezonie odpadł zbyt szybko z powodu kruchego rosteru, gdzie Boston zdominował ich kolektywem. Wolves nie grają na miarę nazwisk, bo transfer Goberta jest okropnym fitem w ataku i zaczął ich blokować. A w Kings wszystko zdaje się w pewien sposób śmigać, może nie na najwyższym poziomie, ale zdaje egzamin
-
tak samo jak wiele ekip potraci formę, a wiele z czasem zyska. Nie ma zbyt wielu ekip o których można pomyśleć, że będą w stanie przeskoczyć Kings. Ba! Jazz raczej spadną, Blazers i Baryły to ich poziom (chociaż wiadomo, że Nikola pewnie im zapewni +10 zwycięstw, coś czego Fox, Sabonis czy Huerter nie zapewnią). GSW podkręci pewnie tempo i będą się kręcić koło 4-8 miejsca, Memphis za 3 miesiące będą znając życie walczyć o 1 seed z Phoenix, Clippersi z TWolves są tak karykaturalni w ofensywie, że trochę wątpię w ich dobry rezultat. Mavs oprócz Luki nadają się do tankowania, Pelicans cierpią na urazy i będą pewnie cierpieć cały sezon. Więc te miejsce 4-6 dla Kings osiągalne, bo są dość elastyczni, mają połączenia wielu fajnych stylów gry, Huerter spuści z tonu, ale na przestrzeni sezonu będzie się rozwijał. To dobra ekipa choć nie zdominowana wielkimi nazwiskami, szczerze życzę im powodzenia bo potencjału na coś większego nie ma, a pewnie napsują krwi
-
nie będę kłamał, efektywność jego ofensywnej gry jest znakomita, to jak pracuje na półdystanie i pod koszem, ilość ruchów i kontr zdumiewa, ale ludzei nie oglądający regularnie OKC pewnie nie zdają sobie sprawy, że SGA wciąż popełnia wiele irytujących błędów. Ja tam jestem pod wrażeniem, jak łatwo zdobywa przestrzeń, jak łatwo potrafi się odseparować, jak łatwo mija 1 linie obrony, jak kreatywnie kończy. I choć gra koszykówkę na galaktycznym poziomie, wciąż nie jest to poziom liderowania na absolutnym topie
-
dzisiaj z miśkami miał takie fantastyczne wejście w spotkanie, że aż z szokiem spoglądałem jak on z łatwością blokuje rzuty. I co właśnie najważniejsze. Z łatwością. Ma świetne timingi. Szkoda, że musiał opuścić boisko, bo zmniejszyło to ilość możliwych rozwiązań. Generalnie pewnie gdyby Daigneault mógłby wygrać, to by to wygrali, szczególnie, że Morant schodził w końcówce spotkania kiedy byliśmy jeszcze w kontakcie z miśkami. Ale dużo tych chłopaków zasługuje na pochwałę, (nie)bracia Williams fajną energię dali, JRE powalczył na deskach i straszył jumperkiem. Na minus chyba liderzy, bo Shai z Joshem grali momentami straszny kryminał, a to tracąc piłkę, a to przestrzeliwali banalne rzuty. No, ale mówi się nic, zwycięstwo przecież i tak nie jest najważniejsze w tym momencie
-
dla mnie największym zaskoczeniem jest to, jak on właśnie pracuje przy zbiórkach po obu stronach i jak podłącza kolegów do akcji. Zbiera tymi wielkimi łapskami wysoką piłkę, wali te wysokie kozły i znajduje przykładowego Dorta świetnie kończącego kontrę. Z drugiej strony potrafi również powalczyć o ofensywną zbiórkę i może nie zawsze przynosi to automatyczną szansę na punkty, tak potrafi odnaleźć odpowiedniego kolegę do podania, tak, żeby nikogo nie wpuścić na minę. Lubię to oglądać, lubię generalnie ich oglądać i żyć tym procesem, życie post-playoffowe też może być fajne
-
Człowiek niby wie jak i tak się potoczy ten sezon długoterminowo i jaki jest główny cel, ale mimo wszystko szkoda mu takich przegranych. A jeszcze bardziej mi szkoda Denver. Przecież ta obrona jest koszmarna, Jokić swoim lenistwem i brakiem zaangażowania zapewnił dzisiaj Oklahomie mnóstwo punktów w pomalowanym. Ale tak, spotkanie naprawdę przyjemnie się oglądało, raz, że to co robi Shai na półdystansie i w pomalowanym jest niesamowite, jak tylko odpali z puli ruchów coś ciekawego, wypracuje kawałek wolnej przestrzeni to punkty wpadają automatycznie. Potencjał ofensywny przeogromny. Dwa, wiek i zaangażowanie tej ekipy daje dużo radości. Rozwój poszczególnych grajków również. Poku z tygodnia na tydzień wygląda lepiej, brakowało dzisiaj od niego paru trafionych open looków, ale dostarcza dużo rozciągających podań i łatwo znajduje kolegów, po drugiej stronie również ciągły progres. Już sezon temu mówiło się wiele o jego potencjale defensywnym i jak faktycznie nabierze więcej mięśni i masy będzie fantastycznym obrońcą. Dzisiaj brakowało niewiele, a i tak cud, że byli blisko rozstrzelanych baryłek, bo w pierwszej połowie miałem wrażenie, że mecz szybko będzie zamknięty, a tak do końca gryźli parkiet
-
Nigdy nie zrozumiem ruchu Atlanty w kontekście wymiany Huertera, przecież on z ławki byłby dla nich perfekcyjny. Obecnie gra na jakiś chorych skutecznościach, wiadomo, że to zejdzie pewnie na mniej niż 40%, chociaż ja zawsze jestem zdziwiony jak rzuty Kevina nie wpadają, fantastyczna forma rzutu. Sam mecz też obrazuje fatalną kondycję obu ekip, skoro Kings wyrwali zwycięstwo grając z fatalnym Sabonisem, Barnes'em przy 9 minutach Foxa Ale miałem satysfakcję z oglądania, chociaż no umówmy się, po takim starcie sezonu w wykonaniu Barnesa czy Domantasa, Kings na nic liczyć nie mogą, a ławka nie wydaje się silna
-
zwalniam Theo Maledona
- 389 odpowiedzi
-
Tyler Dorsey pardon bylem pewien, ze mam 12 godzin na wybór next @Sylvinho.
-
admiral schofield @Braveheart22